- Wiкc co? - Aproxymeo pokrкciі gіow№. - Zgubiіem siк.
- Ucz siк Baњni - rzekі Justus wsiadaj№c na konia. - Honor jest cech№ caіkowicie indyferentn№ pod wzglкdem moralnym.
Wkrуtce zacz№і rozmawiaж w xotha z nimi wszystkimi. Rozmawiaж - zbyt wielkie sіowo. Oni mуwili, a on sіuchaі, rozumiej№c pi№te przez dziesi№te (choж z dnia na dzieс coraz wiкcej); a poniewaї byіa to nauka nie tylko jкzyka, nawet nie przede wszystkim jкzyka - co chwila przerywaі pytaniami w xotha, prosz№c o podanie synonimуw b№dџ dokіadniejsze wyjaњnienia. W efekcie tych rozmуw - z Aproxymeo i z pozostaі№ czwуrk№ - wyksztaіciі siк w Dolinie w dialogach pomiкdzy nauczycielami a uczniami nowy, przedziwny jкzyk, kompilacja angielskiego i xotha z maіym dodatkiem mowy gestуw. Zmiana proporcji skіadowych znamionowaіa postкpy w nauce. Aproxymeo, co przyj№і bez zdziwienia i nawet bez specjalnego samozodowolenia, znacznie wyprzedziі pozostaіych. Zacz№і sіyszeж melodiк akcentуw i gікbiк intonacji w ojczystym xotha HasWarT'wiego oraz wyuczonym Dethewa i Kowalskiego. Gluck na kasetach mуwiі z akcentem z Ryby. Wytkn№і mu to HasWarT'wi, usіyszawszy z ust Javiera jakiњ przejкty od Glucka zwrot. Jeszcze nie znasz swojej legendy, rzekі; pilnuj siк, byњ nie nabyі nieodwracalnych nawykуw.
Tymczasem pozbywaі siк starych. - To nie jest sztuka - powiedziaі mu Kowalski po kolejnym treningu. - To w їadnym razie nie jest sztuka. Nie myњl o walce jako o wyzwaniu, honorowym pojedynku, sprawdzianie umiejкtnoњci. W ogуle o niej nie myњl: nie zastanawiaj siк, nie planuj, zapomnij o tej moїliwoњci. Banaіy ci tu sadzк, ale - obyњ nigdy nie musiaі w praktyce wyprуbowaж wartoњci mych nauk. Kendo ci tu jednak przeszkadza, bo to niemal szachy ciaіa i instynktуw. Zapomnij. Zapomnij. Poњlizgniesz siк na gуwnie i іeb ci utn№. Nie warto. - Mуwisz: bez zasad? - Tak jest. - I oni tak samo? - A czego ciк uczyli w wojsku? Pierwsza zasada: bij tylko sіabszych; przed silniejszymi uciekaj i uciekaj, pуki nie uda ci siк doprowadziж do wystarczaj№cego ich osіabienia. - Rozumiem.
Oczywiњcie, їe rozumiaі; rozumiaі doskonale. Tak siк zeruje odruchy czіowieczeсstwa w іamanych przez psychologуw wroga jeсcach; tak siк czyњci umysіy dzieci w algedonicznych treningach; hiperwentylacja pamiкci: sukcesywna konwekcja myњli i reguі dot№d gікboko ukrytych.
Problem polegaі na tym, їe spoіeczeсstwa Raavy nie byіy spoіeczeсstwami o utrwalonej regule pomocniczoњci instytucji paсstwowych; st№d nie istniaі nawyk - ani analogiczna formuіa rozumowania - zdawania siк w jakiejkolwiek dziedzinie їycia na jak№њ wyїsz№ instancjк. Jeњli ciк zbуj atakuje na trakcie, sam siк musisz przed nim obroniж, i sam go potem usieczesz w natychmiastowym s№dzie; jeњliњ popadі w biedк i nie masz co jeњж ani gdzie spaж, sam musisz wymyњleж, co zrobiж, by uchroniж siк przed њmierci№ - zawsze moїesz wіaњnie zbуjowaж na drogach. Przeїycie, przetrwanie pozostaje w Baњni niekwestionowan№ dominant№. Chodzi tu o pewn№ wrodzon№, naturaln№ dzikoњж. Amerykanin XX wieku, choжby siк wypieraі, nosi zaszczepione gdzieњ w swojej њwiadomoњci: policjк, s№dy, opiekк spoіeczn№, szpitale, szkoіy... W Baњni czuje siк jak niemowlк wyjкte z koіyski.
- Rzecz nie w tym, їebyњ byњ szaleсczo odwaїny i rzucaі siк na wszystko z goіymi rкkami. Ale jeњli w pierwszym odruchu chcesz uciekaж - jeњli, powiadam, taki jest twуj pierwszy odruch - to nie zastanawiaj siк, nie kalkuluj: wiej. Cywilizacja ruguje nie tylko prawdziwych bohaterуw; takїe prawdziwych tchуrzy. Pozostaj№ refleksyjni racjonaliњci. W Baњni to gatunek nieznany.
Aproxymeo rzucaі noїami w њcianк.
Pewnego dnia przyszedі do niego Kojak. Targaі pod pach№ jeden z tomуw tajnej "encyklopedii" Baњni.
- Czytaіeњ? - Pokazaі Javierowi tabelк na koсcu rozdziaіu i postukaі paznokciem w drobnym drukiem rozpylony u doіu strony przypis.
- Aa, to.
- To. Tobie Ack teї siк tak wykrкciіa?
- Їe wiкkszoњж wrуciіa, a paru zginкіo; no i Chata Chenуw.
- Prawda? A tu co? Zmarli czyli zaginieni! Zaginieni!
- Ale przypis іadny, prawda? Wszystko logiczne.
- Chcesz znaж moje zdanie? - wykrzywiі siк Kojak. - Oni po prostu zdezertowali.
- Co to znaczy. - Aproxymeo wzruszyі ramionami. - Przecieї nawet jeњli ich faktycznie zabito, lloxus w Baњni. Dezercja tak czy owak.
Kojak popukaі siк w czoіo i wyszedі.
Otуї caіoњж danych o poczynaniach agentуw terenowych w Baњni pochodziіa od nich samych, z przesyіanych przez nich Chenom meldunkуw radiowych. Jeњli wiкc zdarzyіo siк ktуremuњ umrzeж, za informacjк o њmierci sіuїyі brak informacji: agent siк juї wiкcej nie meldowaі. Problem w tym, їe przy takiej procedurze nie sposуb odrуїniж faktycznie uњmiercionych od tych, ktуrzy po prostu przestali skіadaж raporty - zmarіych od dezerterуw. Co prawda nie wymyњlono jeszcze procedury gwarantuj№cej wiкksz№ precyzjк w tym wzglкdzie; dysponowali zbyt maі№ iloњci№ agentуw, by tworzyж z nich wieloosobowe grupy, nie wspominaj№c juї o ograniczonach mocach HasWarT'wiego limituj№cych czкstotliwoњж miкdzyњwiatowych przejњж.
Ј№czna iloњж zmarіych/zaginionych agentуw wynosiіa 14.
Przy pierwszej okazji zagadn№і Dethewa.
- Rozmawiaіem z jednym z nich - odparі уw, zsun№wszy z uszu sіuchawki walkmana.
- Powiedziaі, czemu zdezerterowaі? W ogуle nie chce wrуciж na Ziemiк, czy jak?
Justus parskn№і przez nos.
- Rozmawiaіem ze zmarіym - zaakcentowaі. - Co do dezercji nie mam pewnoњci, ale nie wykluczam. Zreszt№ on twierdziі, їe tylko troje naszych spotkaі w Domach. Ale to byіo jeszcze przed oњmioma kolejnymi znikniкciami.
- Ja siк pytam o motywacjк. Rozumiem dezercjк z frontu, w czasie wojny. Rozumiem, gdyby uciekali z Baњni na Ziemiк. Ale - tak? Pozbawiaj№ siк w ten sposуb moїliwoњci powrotu. Chciaіbym wiedzieж, co warta tak wysokiej ceny.
- Znowu mnie pytasz o rzeczy nie do opowiedzenia. Czy jakiekolwiek dziecko uwierzyіo swym rodzicom na sіowo, їe ogieс parzy, i nie sprawdziіo tego samo choж raz?
- Aї tak?
- Aї tak.
Potem spytaі HasWarT'wiego.
- A kimїe ja jestem? - westchn№і mag, ocieraj№c sobie pot z czoіa jedwabn№ chusteczk№. - Takїe dezerterem, nikim innym; zdrajc№ њwiata, uciekinierem cywilizacji. To jest jak miіoњж. Wytіumacz siк ze swych upodobaс gastronomicznych; czemu smakuje ci, co ci smakuje.
Kowalski natomiast niespodziewanie wњciekі siк.
- Dlatego! - wrzeszczaі. - Dlatego! - Wskazywaі przy tym na swoje blizny, sztuczne oko, brakuj№ce palce. - Teraz wiesz? Dlatego zdezertowali!
Uspokoiwszy siк, przeprosiі Javiera. - To nic, to nic - machaі rкk№, odwrуciwszy gіowк.
W efekcie Aproxymeo wiedziaі jeszcze mniej niї na pocz№tku i mniej byі pewien.
Spotykali siк nieregularnie, co kilka wieczorуw (choж czasami we dwa pod rz№d), w przylegaj№cej do strzelnicy kantynie, w podziemiach gіуwnego budynku. Major Smith pokazaі im autografy agentуw z pierwszego naboru, nabazgrane tu na њcianie przy drzwiach, miкdzy innymi Glucka, Kowalskiego, Dethewa. Gaspari chciaі siк dopisaж, lecz Smith powstrzymaі go. - Dzieс przed przerzutem - rzekі. Aproxymeo uњmiechn№і siк pod nosem; rytuaіy, rytuaіy, rytuaіy.
Dzielili siк strachami ze swych snуw.
- Doczytaliњcie siк w raportach? - zagadnкіa ich razu pewnego Janice, ukіadaj№c na іawie swуj gips. - To s№ kanibale.
- Okazyjni - mrukn№і Aproxymeo.
- Jedz№ ludzi? - uniуsі brwi Oddstone.
- A jak! Ludzkie miкso jest nawet w cenie. Znalazіam opis uczty na Czwartym Poziomie. Delektowali siк... jest specjalna nazwa na to danie... w kaїdym razie chodzi o to, їe zajadali poњladki niemowlкcia.
Читать дальше