Анджей Пилипюк - Aparatus

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Aparatus» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2012, Издательство: Fabryka Slów, Жанр: Альтернативная история, Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Aparatus: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Aparatus»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Aparatus. Twoja przepustka do świata ludzi i zdarzeń, których istnienia nawet nie podejrzewasz.To nie portal do fantastycznych krain. Kiedy nasz świat zdradza swoje sekrety, fantastyka nie jest już potrzebna.Poznaj ludzi którzy odkrywali nieznane prawa natury i stanęli oko w oko z nienazwanym. Znajdź nieistniejący świerk lutniczy, odkryj wynalazki, które mogły odmienić losy świata. Zanurz się w bezdenne stawy warszawskich Łazienek, by zmierzyć się z niepojętą grozą. Poczuj bicie serca Dzwonu Wolności. Wspomnij ideały, dla których we współczesnym świecie nie ma już miejsca.Aparatus. Curiosum. Unikat. Czy warto go w ogóle dotykać? Warto! Otwórz i wsłuchaj się w echo dawno minionych wydarzeń.

Aparatus — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Aparatus», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Oprowadzający nie szczędzili wyjaśnień. Opowiadali o paszach na bazie kukurydzy, podawali jakieś liczby… Polak nie mógł się na tym skupić. Uśmiechał

się jak automat, bił brawo razem z pozostałymi uczestnikami. Na zakończenie pokazano im jeszcze dział mechanicznej obróbki pierza i zapakowanych w autokary odwieziono na uczelnię.

Kolejne prelekcje mijały jak w kalejdoskopie. Wreszcie okna pociemniały… Na dziś już koniec. Zygmunt z ulgą odetchnął wilgotnym i chłodnym powietrzem.

Stary nauczyciel czekał na niego w umówionym miejscu.

– Czeka nas strome podejście pod górę – powiedział, nie tracąc czasu na powitania. – I pospieszmy się…

Ruszyli. Zapadał ciężki jesienny zmrok. Minęli czynną jeszcze o tej porze knajpę. Wąska uliczka skończyła się na podwórzu kamienicy. Wdrapali się po kilkunastu schodkach i biegnącą trawersami ścieżką osiągnęli szczyt wzgórza. W

półmroku majaczył wielki ceglany rondel austriackiego fortu. Dalej rozciągały się zasieki. Gdzieś w oddali pobłyskiwał jasny punkt – ognik papierosa w ustach sowieckiego żołnierza pilnującego wstępu na teren Cytadeli. Nie widział ich, zatopiony w myślach marzł na posterunku.

W powietrzu pachniało zleżałymi liśćmi, mokrą ziemią, mchem. Pachniało jesienią, pachniało Lwowem.

„Warto było” – pomyślał Zygmunt. „Niezależnie od wszystkiego warto było znaleźć się tu i teraz, ot, choćby po to, by pożegnać się z miastem…” Spojrzał spod oka na matematyka. Sowa sapał jak miech kowalski, strome podejście odebrało mu siły.

„Ileż on może mieć lat?” – zadumał się były uczeń. „Chyba już grubo ponad sześćdziesiąt. I pewnie niedługo pociągnie. Nie przesadza się starych drzew. Bez swojego miasta zmarnieje…”

Stary belfer spojrzał na fosforyzujący cyferblat zegarka.

– No i idealnie – szepnął. – Mamy cztery minuty.

– Po co tu weszliśmy? – zdziwił się Zygmunt.

– Dla pięknego widoku. – Sowa zatoczył ręką szeroki łuk. – Masz tu lornetkę, przyda ci się. Na pobojowisku znalazłem…

Faktycznie, mieli pod stopami rozległą połać miasta. Tylko część latarni była sprawna. W oknach domów połyskiwało żółte światło słabych żarówek. Miasto było ciemniejsze niż przed wojną, ale i tak widok chwytał za serce, budził

wspomnienia…

– A gdzie takie piękne dziewczyny są? Tylko we Lwowie – zanucił pod nosem stary. – Pytałeś, czy można wyliczyć na podstawie anomalii miejsce, gdzie pracuje aparatura.

– Tak. I powiedział pan…

Z daleka dobiegł ich głuchy huk. I naraz jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki światła zaczęły gasnąć. Plama mroku rozlewała się niczym atrament, pokrywając kolejne kwartały zabudowy.

– Co się…

– Och, nic. Myślę, że ktoś podłożył małą bombę z mechanizmem zegarowym przy głównym kablu energetycznym. – W półmroku rozległ się chichot starego. –

Prosta akcja sabotażowa, trzeba tylko wiedzieć, którą klapę podnieść i już. Dwie kostki trotylu, zapalnik, po lasach masa się tego poniewiera. No i jeszcze stary budzik… Łatwizna, każdy polski harcerz by sobie z tym poradził.

– Ale kto…

– Może to nawet byłem ja.

Wiatr niósł zapach jesieni. Gdzieś w ciemnościach zakwilił ptak. Z knajpy dobiegało szuranie krzeseł, ktoś złorzeczył po rosyjsku, ktoś inny się śmiał.

Dzielnica była już zupełnie ciemna. Tylko pośrodku widniała jedna jasna plama.

– I jak ci się podoba niespodzianka? – zagadnął matematyk. – Lornetkę weź i patrz. Nie wiem, czy nie włączy się zaraz jakiś obwód awaryjny.

„Zwariował” – pomyślał Zygmunt.

– No i teraz widzisz. – Poczuł na ramieniu nieoczekiwanie mocny uścisk dłoni.

– Miałem rację.

– Co? Nic nie rozumiem…

– Ech wy, batiary. Można takiego nauczyć czytać i pisać, ale inteligenta z niego i tak nie zrobisz, choćbyś trzy razy dziennie nahajem lał. Twój generator, nieuku.

Widzisz teraz, gdzie stoi.

– Ale…

I naraz zrozumiał. Światła zgasły nie wszędzie. Okna jednej z kamienic nadal płonęły blaskiem, jaki dać może jedynie elektryczność. Uniósł lornetkę do oczu.

Wiedział, że musi zapamiętać jak najwięcej, by w przyszłości móc odnaleźć to miejsce.

– Dziękuję, profesorze – wykrztusił.

– I weź jeszcze to. – Stary podał mu jakiś ciężki, obły przedmiot. Zygmunt ze zdumieniem wyczuł, iż trzyma w dłoni granat.

– Ale…

– Na wypadek gdybyś chciał wywalić jakieś drzwi albo podłożyć komuś niedobremu pod poduszkę. – W ciemności można było się co najwyżej domyślać uśmiechu. – I piłkę do metalu weź, dobra, jeszcze przedwojenna…

– Dziękuję. – Schował oba przedmioty do kieszeni. – Niech pan wraca teraz do domu. Spotkamy się jutro.

– Pójdziesz od razu?

– Tak. Chcę to sprawdzić w miarę możliwości natychmiast. A po co mamy się obaj narażać?

– Powodzenia, chłopcze!

Szedł jak po sznurku i po najwyżej dwudziestu minutach stanął przed rozświetlonymi blaskiem oknami. Wszedł w bramę. Z boku otwierało się wejście na klatkę schodową. Z dołu od piwnicy biegł gruby izolowany kabel. Zygmunt ostrożnie zszedł po kilkunastu stopniach. Drzwi zaopatrzono w kiepski zamek.

Otworzył go po batiarsku, nożem. Zapalił angielską latarkę i oświetlił korytarz.

Kabel znikał po lewej za drzwiami ozdobionymi tabliczką „Siłownia, wstęp wzbroniony”. Tu wejście zabezpieczono solidną zasuwą. Wyjął piłkę i w ciągu kwadransa odpiłował kabłąk kłódki.

Pchnął drzwi. Zaskrzypiały nieruszane od ćwierćwiecza zawiasy… Wewnątrz była tylko jedna stalowa szafka ozdobiona stylizowaną grecką literą delta.

– Znalazłem – szepnął.

Otworzył drzwiczki i spojrzał na generator. Urządzenie nie wyglądało skomplikowanie. Wprawdzie nie bardzo mógł zrozumieć zasadę jego działania, ale ponad dziewięćdziesiąt procent podzespołów zidentyfikował na pierwszy rzut oka.

Lampy, kondensatory, oporniki tkwiły zatopione w szklanych płytach. Łączyła je pajęczyna srebrnych miedzianych drucików.

Przypomniał sobie rozkaz i uśmiechnął się gorzko. Dokumentacja…

Sfotografować, odrysować, wymontować najważniejsze części. Resztę zniszczyć.

Zdobyte materiały dostarczyć gdzie trzeba… I co dalej? Pan Einstein obejrzy sobie, jak genialną myśl inżyniera Rychnowskiego rozwinęli w konkretne rozwiązania najwybitniejsi polscy uczeni. I może sprzeda to Amerykanom. Generator. Wieczny silnik, perpetuum mobile nieomal. Polacy stworzyli to urządzenie dla Polaków.

Grupa Delta… Jak zwykle ktoś nie pozwolił rozwinąć skrzydeł, nie dał szansy niezwykłej maszynie.

I kto na tym urządzeniu skorzysta? Ci, którzy nas wystawili do wiatru, za których nadstawialiśmy pierś, a w zamian dostaliśmy kopa w zad…

– A niedoczekanie wasze, sojusznicy drodzy – warknął.

„Tylko dzięki Zachodowi Polska może kiedyś odzyskać wolność” –

przypomniał sobie słowa Ulama. „Tylko Ameryka może uratować ludzkość przed nowymi wojnami”.

Wolność? Gdyby chcieli, mogli to od ręki załatwić w Teheranie i Jałcie. Ale nie, woleli dogadać się z najgorszymi łajdakami. Woleli przymknąć oczy na Katyń, łagry, deportacje, śmierć dziesiątków tysięcy ziemian, tortury… Woleli przekupić Stalina dostawami, ziemią i milionami niewolników, byle tylko pomógł im zniszczyć swego niedawnego kompana i wspólnika.

Ludzkość? Przypomniał sobie zdjęcia ze zgliszcz Hiroszimy. Einstein, Ulam i Bóg wie kto jeszcze… Dysponując wiedzą zawartą w jednym wzorze fizycznym, stworzyli broń straszliwą, zdolną unicestwić całe miasto w ułamku sekundy. Ile polskich, litewskich i węgierskich miast jankesi zniszczą, zrównają z ziemią, zanim Sowieci uznają się za pokonanych?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Aparatus»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Aparatus» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Trucizna
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Aparatus»

Обсуждение, отзывы о книге «Aparatus» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x