— Kirke to wspaniały mit z niezapomnianych czasów, pochodzący jeszcze od matriarchalnych bóstw, opowiadający o magii seksualnej bogini, zależnej od stopnia wstrzemięźliwości erotycznej: jeśli był niski, prowadził do świństwa, jeśli wysoki, do bogini. Niemal od zawsze był niewłaściwie interpretowany. Pożądanie kobiecego piękna wyzwala świństwo w psychice takich osobników, którzy niezdolni są wznieść się w swoich seksualnych zapędach ponad zwierzęcy instynkt. Kobiety dawnych czasów raczej rzadko pojmowały konieczność walki z męską brutalnością, dlatego wiedzące o tym uznawano za wiedźmy. Spotkanie z Kirke było kamieniem probierczym dla każdego mężczyzny, by stwierdzić, jak bardzo ludzki jest jego Eros. Magia seksualna działa tylko na niskim poziomie postrzegania Piękna i Erosa. Chce pan spróbować? — zaproponowała Faj, w jednej chwili przeobrażając się, wbijając weń władcze spojrzenie i dumnie prężąc pierś.
Jakaś mroczna moc zawładnęła wolą Czojo Czagasa, jakby rozkręcała się w nim potężna sprężyna, zapierając dech, ściskając wnętrzności i przenikając mięśnie szalonym pragnieniem
— Nie! — krzyknął rozdrażniony.
Rodis spuściła wzrok, a władca przysiadł ciężko na brzegu stołu i nacisnął dźwigienki.
Zgasły światła i znikła podziemna ściana, rozjaśniona projekcją, której jakość przewyższała zwykłą TWF. Faj Rodis zapomniała o wszystkim, przenosząc się w odległą przeszłość rodzinnej planety.
Na początku były tylko fabularyzowane inscenizacje. Czojo Czagas ułożył je w kolejności wydarzeń historycznych. W najstarszych czasach nie było jeszcze dokumentacji filmowej. Należało stworzyć rekonstrukcje kluczowych zdarzeń. Jednakże owe fakty bezlitośnie burzyły przepiękne, ziemskie, baśniowe opowieści o dobrych cesarzach, mądrych królowych i rycerzach bez skazy, obrońcach skrzywdzonych i uciśnionych. Legendy o szlachetnych przywódcach i bojownikach za wiarę okazywały się stekiem krwawych zbrodni, bestialstwa i fanatyzmu, pociągających za sobą niszczenie pięknych krain, miast i żyznych pól.
Historia Ziemi, zapisywana i nauczana przez dalekich przodków był nastawiona przede wszystkim na przedstawienie prawdziwej ceny podbojów, zmiany władców i cywilizacji, lecz filmy rekonstrukcyjne z późnej ERŚ miały za zadanie pokazać, że wszelkie wysiłki ludzkie w tworzeniu piękna, zagospodarowaniu Ziemi, pokojowej pracy i poznaniu przyrody nieuchronnie okazywały się daremne, kończące nieszczęściami i zniszczeniami. Zwierzęcy ludożercy pożerali bardziej cywilizowane plemię przed jaskinią ozdobioną ochronnymi malowidłami. Asyryjscy najeźdźcy mordowali w płonących miastach dzieci i starców, gwałcili kobiety na oczach związanych mężczyzn, skrępowanych w nieludzki sposób. Nieskończonym kołowrotem przesuwały się spalone wsie, rozgrabione miasta, stratowane pola, tłumy zniewolonych ludzi, gonionych jak stada bydła. W zasadzie żaden pastuch nie traktował tak swoich bydląt. Stawało się oczywiste, że człowiek liczył się wtedy mniej od zwierzęcia. Co więcej ludzie zadawali sobie nawzajem straszliwe męki. Powoli rozcinano nieszczęśników piłami na chińskich placach, rozrywano końmi na wschodnich traktach, krzyżowano nad Morzem Śródziemnym, wieszano na żelaznych hakach jak połcie mięsa.
Nieustannie „wzbogacała” się technika masowych eksterminacji. Ścinanie głów, stosy, krzyże i koły nie wystarczały do wytępienia ludności w dużych miastach. Układano więc powiązane grupy pękami na polach i konne hordy tratowały je. Gnali włóczniami i ostrzami szabel w góry ogłupiałe tłumy i strącali do przepaści. Układali mury i wieże z żywych ludzi, przekładając rzędy ciał glinianą zaprawą. Z całej tej fantasmagorii masowych rzezi, w których najbardziej porażająca była absolutna bierność ludzkich mas, zafascynowanych potęgą najeźdźców, Faj Rodis zapamiętała szczególnie scenę upadku Rzymu. Dumne Rzymianki wraz z dziećmi próbowały znaleźć schronienie na Forum. Bezbronne, pozbawione ochrony poległych w walce ojców, mężów i braci, dziewczęta, matrony i staruszki z bezsilną rozpaczą patrzyły na nadciągającą watahę upojonych zwycięstwem Hunów, a może Germanów z okrwawionymi mieczami i toporami. Ten niezapomniany obraz, stworzony przez znakomitego artystę, stał się dla niej odzwierciedleniem jednego z kręgów inferna.
Jakby w odpowiedzi na współczucie Rodis, film zaczął ukazywać niezliczone zbrodnie Rzymian, dowodząc słuszności odpłaty, jaka nader rzadko, niestety, spotykała zbrodnicze imperia na przestrzeni dziejów.
Z wszystkich historycznych upadków ludzkości degeneracja Rzymian nie miała sobie równych, chyba że Niemców w czasach nazizmu. Rzymianie, tak bardzo wynoszący się ponad „barbarzyńców”, sami postępowali z innymi z nieludzką dzikością.
Schlebiając najniższym instynktom, władcy Rzymu zamienili swoich obywateli w prymitywny, sadystyczny tłum, żądający wciąż bez umiaru „chleba i igrzysk”. Okrucieństwo i zupełny brak współczucia uczyniły ludzkie cierpienia rozrywką, a brak szacunku dla innoplemieńców i innowierców wywołał atrofię sumienia i szlachetności.
W czasach przedchrześcijańskich zaczęli urządzać w nowo postawionych cyrkach lub przebudowanych greckich amfiteatrach widowiska, w których ludzie musieli walczyć z dzikimi bestiami. Ten krwawy obyczaj rozrastał się do potwornych rozmiarów, trwając ponad pięćset lat, aż do edyktu cesarza Konstantyna zakazującego igrzysk z zabijaniem ludzi.
Powszechne przytępienie ludzkich uczuć zmuszało imperatorów i konsulów do zwiększania liczby kaźni i urozmaicania jej sposobów.
Pompejusz Wielki uczcił swoje zwycięstwo, urządzając triumf, a raczej „polowanie” w cyrku. W pięć dni igrzysk zabito sześćset lwów i tysiąc czterystu ludzi.
Imperator Tytus, budowniczy największego cyrku, Koloseum, posłał na śmierć dziewięć tysięcy zwierząt i dwanaście tysięcy ludzi. Już pierwszego dnia zginęło siedem tysięcy ludzi i pięć tysięcy zwierza. Chrześcijanie, zaszyci w skóry zwierzęce lub przywiązani do słupów byli pożerani żywcem przy radosnym skandowaniu i wyciu pięćdziesięciu tysięcy widzów, tak zwanych wolnych obywateli stolicy świata.
Imperator Trajan zabił dwadzieścia cztery tysiące ludzi i jedenaście tysięcy zwierząt. Słonie, hipopotamy, lwy, lamparty, niedźwiedzie, hieny, krokodyle, tygrysy, dziki ginęły ku uciesze rozszalałych tłumów. Tysiące nagich kobiet, młodych dziewcząt i dzieci było rozszarpywanych przez drapieżniki lub tratowanych przez słonie, nosorożce i tury.
Imperator Probus postawił las na arenie Koloseum i urządził „polowanie” na sto lwów, dwieście lampartów i trzysta niedźwiedzi. „Myśliwi” zabijali drapieżniki krótkimi oszczepami. Następnego dnia zabito trzy tysiące dzików, jeleni i strusi.
Imperator Gordian rozpoczął panowanie od zabicia tysiąca niedźwiedzi, a na tysiąclecie Rzymu zginęło na arenie dwa tysiące gladiatorów. Podobne widowiska oczywiście miały miejsce nie tylko w samym Rzymie, ale także we wszystkich większych miastach.
Nie mniejszą bezwzględność i duchową degradację okazywali Rzymianie w trakcie swoich podbojów. Zamiast okazać szacunek dla męstwa i heroizmu przeciwników, rozprawiali się z bezbronną ludnością, zaganiając pokonanych z ich rodzinami, dziećmi i starcami do pracy w kopalniach i kamieniołomach, gdzie konali powoli w nieludzkich warunkach, pozbawieni wody, domów i posłań. Chrześcijanie i Żydzi byli traktowani szczególnie brutalnie. Kiedy legiony rzymskie zdławiły powstanie w Judei, cała jej ludność została zapędzona do afrykańskich kamieniołomów. Wykastrowani i oślepieni rozpalonym żelazem na jedno oko mężczyźni w łańcuchach i z wypalonym na czole piętnem, wykuwali znakomity marmur numidyjski do wspaniałych rzymskich budowli. Jeśli wyobrazić sobie kolosalne zużycie marmuru do budowania forów, pałaców, świątyń, akweduktów, a nawet dróg, ocean ludzkich cierpień mógł tylko wywołać w duszy każdego prawdziwego człowieka odrazę i nienawiść do nieodwracalnej przeszłości.
Читать дальше