Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1976, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zbiór opowiadań zawiera 4 opowiadania różnych lat
-      Afryka
-      Medjugorje (2000)
-      Iacte (1997)
-      Baśń 2 (1997)

Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Bкdziesz polowaі.

Podszedі mnie N'Goto jak dziecko. Bo i jak dziecko pochіoniкty byіem sw№ now№ zabawk№. Zdejmujк celownik, wciskam do Goernera i skіadam broс w masywny skrzep czerni jednym ruchem; wstajк. On patrzy na cuda i nic nie mуwi. Teї stoi w cieniu; tylko biaіka jego oczu bielej№ nieruchomo, nie uњmiecha siк. Och, powinienem, powinienem byі odejњж, nie czekaж.

- Twoje odzienie... to trupa.

W rzeczy samej, mam na sobie spodnie albinosa, uciкte powyїej kolan - bo i tak za krуtkie - brutalnie pozbawion№ rкkawуw, czarn№, wielosprz№czkow№ i wielokieszenn№ jego kurtkк, teraz coњ na ksztaіt niezapinalnej kamizelki, oraz przewi№zan№ na gіowie czerwon№ chustк, przyciкt№ z Ivanowego T-shirta. Buty nosiі byі o parк numerуw za maіe, jak na moje nogi. A szkoda - tak naprawdк doskwiera mi jedynie їar rozpalonego piasku pod stopami. Kamizelka siк przydaje z uwagi na kieszenie: trzymam w nich wszystkie pozostaіe po zmartwychwstaсcu drobiazgi, wі№cznie z owym wibracyjnym dotykowym noїem-skalpelem. Spodnie - w hoіdzie przyzwyczajeniom kultury przyszіoњci. Chusta chroni przed udarem. Ale choж to zaledwie trzy kawaіki materiaіu - dla N'Goto jestem juї ubrany; jestem juї bardziej aniїeli jego bratem krwi - Europejczykiem; biaіym; obcym.

- Wiedziaіeњ, їe nie zostanк.

- Co zrobiіeњ ze zwіokami?

- On oїyі i zabraі go jego bуg.

- Naprawdк? Szkoda, їe tego nie widziaіem.

- Powiedz Maіemu Ptakowi...

- To twoja їona.

- Nie chcк jej sprawiaж przykroњci.

- Chcesz, chcesz.

- Nie odchodzк, by od was odejњж. Odchodzк, by gdzieњ dotrzeж.

- Wiem.

Nie zgікbiam, co takiego wydaje mu siк, їe wie. Zaczyna mnie dr№їyж jakieњ niejasne podejrzenie. Coњ nazbyt spokojnie ze mn№ rozmawia. Nie pyta, nie przekonuje. Jakby go w istocie maіo obeszіa moja decyzja. Dok№d? Dlaczego? Co z Maіym Ptakiem? Co ze skrytobуjc№? Ale on mуwi o czymњ innym, kr№їy dookoіa tematu, rzuca niepowi№zane uwagi. To do niego tak niepodobne, їe aї niepokoj№ce. Gdybym go nie znaі, pos№dziіbym go o jakiњ ciemny spisek. A їe go wіaњnie znam...

- Nie, N'Goto; nie pуjdziesz ze mn№.

Teraz - teraz uњmiecha siк.

- Czy to przepowiednia?

- Tam, dok№d idк...

- Tak?

- To tylko moja droga.

Podchodzi bliїej, gікbiej zanurza siк w cieс. Przysiada na piкtach; przysiadam i ja, odkіadam Goernera. Patrzy w dуі, wodzi palcem w pyle. Przypominam sobie - wbrew woli - nasze wieczorne rozmowy, po ucieczce z niewolniczego statku, w drodze do wioski N'Goto. Zbyt wiele mi powiedziaі. Zbyt wielk№ czкњж mojej pamiкci stanowi pamiкж sіуw przez niego wypowiedzianych. To uzaleїnia.

- Shetozah, Shetozah... ja wiem, їe nigdy ciк nie zrozumiem. Ja wiem, їe nie wiem wielu, wielu rzeczy. Jedno mi powiedz: czy nadal oddaіbyњ mi swoj№ assegai?

Nie naleїy rozumieж tego pytania dosіownie. On nawet nie o zaufanie pyta. Jedynie dwa pierwsze sіowa s№ waїne. On pyta o zmianк. Czy nadal?

- Tak.

- Ha-ah!

Џle, џle to rozgrywam. Wystarczyіoby jedno kіamstwo.

Podnosi wzrok.

- Dіugo rozmawialiњcie w obcym jкzyku. Duїo ci powiedziaі.

- Podsіuchiwaіa.

- Nie powinna, ukarz j№.

- Nie zmieniк swej decyzji, nie zawrуcк.

- Nie proszк ciк o to. Jeњli musisz, to musisz.

Tego zwrotu nauczyі siк ode mnie. W ogуle wiele siк ode mnie nauczyі.

- Powiedziaі mi o moїliwoњci powrotu. O miejscu, w ktуrym niemoїliwe jest moїliwe. A ja chcк wrуciж. Zawsze chciaіem.

- Wierzysz mu?

- Nie. Ale nie mogк nie iњж.

- Tak.

Znowu rysunek w pyle.

- Teraz, Shetozah, poznaj moje postanowienie. Pуjdк z tob№.

- Na litoњж bosk№, dlaczego?

- Bo chcк. Bo њni mi siк coraz czкњciej nasza wкdrуwka. Bo wioska jest taka maіa a њwiat taki wielki. A teraz poznaj postanowienie twojej їony. Pуjdzie z tob№.

- N'Goto, ja ciк proszк...

- Nie moїesz mnie o takie rzeczy prosiж. Nie moїesz o takie rzeczy prosiж їony. Nigdy by ciк juї nie zobaczyіa, prawda?

- Ty nie jesteњ moj№ їon№.

Wyszczerza siк w jeszcze szerszym uњmiechu.

- Jestem twoim bratem krwi.

- A co na to powiedziaі M'Banu? Pozwoliі ci?

- Nie pytaіem, wiкc nie zdoіaі mi zabroniж.

- Nie zwiкkszasz w ten sposуb swoich szans na sukcesjк.

- Gdy bкdк chciaі, przejmк wіadzк i tak.

Jakieї on moїe mieж skrupuіy przed wyrїniкciem w pieс rodzeсstwa, і№cznie z mіodszym bratem panuj№cym? Їadnych. To tradycja. Kiedy umrze M'Banu...

- Ryzykujesz. Dlaczego?

Nie s№ zbyt mocni w analizowaniu motywуw swych dziaіaс. Logika nie zajmuje tu pierwszego miejsca. W istocie ktуreњ z ostatnich. Liczy siк impuls, wraїenie, chкж przelotna, nawet senny majak, szamaсska interpretacja jakiegoњ przywidzenia, imperatyw metafizyczny. N'Goto zapewne podj№і owo niezіomne postanowienie w uіamku sekundy po otrzymaniu wiadomoњci od Maіego Ptaka - bo taki byі pierwszy jego odruch. To wystarcza.

Wstaje, wycofuje siк ku њwiatіu, skrкca za zaіom. Ja za nim, z Goernerem w rкce. A tam, za zaіomem, czeka Maіy Ptak. Podnosi siк na nasz widok, dџwiga ciкїko upakowany toboіek; uњmiecha siк. Obok leїy czarno-biaіa, podіuїna tarcza N'Goto z twardo naci№gniкtej skуry, z przymocowanymi pod ni№ dwiema assegai. Oni to wszystko zaplanowali; najpierw N'Goto, potem doі№czyіa siк ona. Szlag by to trafiі. Z nimi obojgiem mam siк wlec do Vanarish, do ujњcia Kongo?

...A wіaњciwie - dlaczegуїby nie? Dlaczegуїby nie? S№ jakieњ konkretne powody? Nie ma. Їe najprawdopodobniej zgin№ w trakcie tej szaleсczej wкdrуwki? Ja rуwnieї, ja rуwnieї. Skorom trafiі do њwiata obікdu, wariactwem byіoby kierowaж siк w nim logik№.

Machniкcie rкk№: poddajк siк. - No to idziemy.

Maіy Ptak jakby wzdycha. Odwracam siк na pуіnoc. N'Goto uderza stop№ w piach, podryguj№ wokуі jego іydki krowie ogony zasіug, potrz№sa gіow№, rozradowany podwуjnie, za siebie i sw№ cуrkк; jeszcze coњ cicho mуwi, ale mnie dobiega tylko szeleszcz№cy podszept jego sіуw:

- Afryka...

Rуwnieї tego sіowa go nauczyіem; zrozumiaі je, jak chciaі zrozumieж. Teraz zna imiк swego bуstwa.

Wstкpuj№c na powrуt z jasnoњci w mrok, stawiam pierwszy krok na mej licz№cej dwa i pуі tysi№ca kilometrуw drodze.

7

L'Afrique noir. Oni obcy. Tylko udajк, їe ich rozumiem. Moja їona przecieї tak naprawdк nie jest moj№ їon№; to kilkunastoletnia czarna dzikuska, ktуra dzieliіa ze mn№ chatк i іoїe, bo tak wypadaіo, bo nie mogіem odmуwiж N'Goto - lecz wcale przez to nie mniej obca od innych. Teї wymуwiж nie potrafi mego imienia, nazwiska. Teї pojкcia nie ma, o czym pomyњlк, a o czym nie pomyњlк w danej sytuacji. Teї nie zna nawet uіamka mych wspomnieс. Teї tylko udaje, їe mnie rozumie. To dziecko. Jej oddanie i przywi№zanie nie mieњci siк w skali znanych mi uczuж. Jest w nim coњ zwierzкcego. Przeraїa mnie i napawa wstrкtem. Oddaіaby za mnie їycie; wiem. To nieludzkie. Uњmiecha siк, gdy siк na ni№ ogl№dam. Idzie teraz dziesiкж krokуw za nami, dџwiga w krowiej skуrze nasze zapasy wody i prowiantu i inne drobiazgi, o ktуrych nie pomyњlaіem. Za ni№ dіugi cieс. Cieс N'Goto posiada ksztaіt litery T: tarczк z assegai niesie oparte ponad gіow№, w ten sposуb bezpieczny od promieni szalonego Sіoсca. Ja tuї obok, z Goernerem przewieszonym przez ramiк na elastycznej taњmie, ktуra rozwija siк z dwуch otworуw po obu stronach uchwytu w kospusie czarnego karabinu; odkryіem rуwnieї funkcje tych rуїnokolorowych przyciskуw umieszczonych w jego boku: zmieniaj№ ogieс na pojedynczy, ci№gіy oraz seriк trzech pociskуw. Goerner coraz ciкїszy. Pot spіywa mi pod kamizelk№; przepocona jest i chusta na gіowie. Pali mnie ziemia w podeszwy stуp. Nieskoсczonoњж przed nami, nieskoсczonoњж do przejњcia na piechotк. Na zachуd, na pуіnocny zachуd. A N'Goto wci№ї niezmкczony. Przeklinam m№ zgodк na ich przyі№czenie siк. To do mnie dostosowuj№ tempo marszu. Pewnie biegliby truchtem. No i z czego, z czego ten N'Goto tak siк cieszy? Niech to szlag! Biaіy; poњmiewisko. To ich kontynent. Nawet Allah nie ma tu wstкpu. Arabscy kupcy, handlarze i іowcy niewolnikуw nie zapuszczaj№ siк poza pуіnocne pustynie, niїej Zanzibaru ledwo odwaї№ siк postawiж nogк na brzegu. Suіtan Omanu nie wystawia nosa poza sw№ wyspк. La ilaha illa'llah Muhammadun rasulu'llah, ale Bуg Afryki ma czarn№ skуrк, dzikoњж w oczach i wypije w ekstazie ciepі№ krew z jeszcze bij№cego twego serca, jeњli tylko okaїesz mu sіaboњж. N'Goto to rozumie. Ludzie dwudziestego pierwszego wieku, wychowywani w poszanowaniu innoњci i pewni istnienia choжby tej ziemskiej aproksymacji sprawiedliwoњci, zatracili ow№ wiedzк, zbanalizowali odwieczne prawo: їycie to walka. Afryka ci przypomni, wкdrowcze. Afryka ciк nauczy. Wypali ci promieniami okrutnego Sіoсca w myњli: jeњli nie zabijesz tej antylopy, umrzesz z gіodu. Jeњli nie pobiegniesz odrobinк szybciej, lew ciк dopadnie. Afryka to drapieїnik. Widzisz czarne krucyfiksy sкpуw na niebie? Sіyszysz bіagalne modіy hien? Dotknij gor№cej ziemi. Posmakuj wiatru. Krzyknij w jasn№ przestrzeс! Wiesz, co to jest? To wolnoњж. N'Goto tego nie pojmie, N'Goto siк tu urodziі. I vice versa, oczywiњcie. Idziemy juї trzeci dzieс - jeњli dniami moїna nazwaж te chaotyczne przerwy pomiкdzy kolejnymi napadami mroku - minкliњmy graniczn№ rzekк pastwisk wioski - a on nadal nie spytaі, dok№d wіaњciwie i po co wкdrujemy. Jemu to obojкtne. On po prostu musi iњж, iњж przez nieznane; zasmakowaі w tym narkotyku podczas naszej ucieczki. Zapadі na gіуd Afryki. Myњlaіem, їe to tylko biaіych dopada. Przyjeїdїa taki nadziany goguњ (jak ja przyjechaіem/przyjadк), dalejїe - odstrzeliж parк sіoni, parк lwуw, i do domu, bкd№ іadne trofea - tymczasem ani siк spostrzeїe, a juї zіapaі tego bakcyla - i musi wracaж, drкczy go bowiem i niszczy organiczne pragnienie, pragnienie Afryki. N'Goto zobaczyі kawaіek њwiata poza swoj№ wiosk№, i juї nie jest w stanie wytrzymaж w niej dіuїej jak parк miesiкcy. Poszedі ze mn№. Moїe to i lepiej; w koсcu to jego kraj. Samotnego biaіego kaїdy utrupi; oni tu Europejczykуw po prostu nie znaj№, im dalej od brzegu Oceanu Indyjskiego, tym mniejsze prawdopodobieсstwo. A my zmierzamy wіaњnie wgі№b tego l№du, ku czarnemu sercu czarnej Afryki, l'Afrique noir.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»

Обсуждение, отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x