Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1976, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zbiór opowiadań zawiera 4 opowiadania różnych lat
-      Afryka
-      Medjugorje (2000)
-      Iacte (1997)
-      Baśń 2 (1997)

Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Juї miaіem palec na spuњcie i strzeliіbym do niego, bynajmniej nie prуbnie; strzeliіbym - gdyby nie to cierpienie na jego twarzy, jкki dziecinne.

- Och, Booooїe... - jкczy po niemiecku. - Boїeeee mуj, Booooїeee... Haaaahahh...

Tylko wspуіczuж takiego zmartwychwstania. Aleї on siк mкczy; cуї znaczyіa w porуwnaniu z tym jego szybka њmierж w ramionach N'Goto?

Wstajк, podchodzк do niego, wci№ї z Goernerem w rкce. Stojк nad oїywieсcem, ognisko mam z tyіu i po lewej, њwiatіo pada na obficie wyperlon№ potem twarz zombie. Krzywi№ siк jego wargi, przygryza je do krwi (ktуra pіynie, choж pіyn№ж nie powinna, zatrzymana w bezruchu jego serca), marszczy brwi i czoіo, i - nadal jкcz№c - unosi wreszcie powieki.

Widzi mnie, niebieskooki.

Szept: - Boїe, to on...

To ja. Przestraszyі siк? Raczej zdziwiі.

Przystawiam mu czarn№ lufк Goernera do piersi.

- Kim jesteњ? - i ja posіugujк siк piкkn№ mow№ Hitlera. - Sk№d jesteњ? I dlaczego, dlaczego?

Ale on patrzy gdzieњ poza mnie, w cieс. Intensywnoњж jego spojrzenia prowokuje mnie do zerkniкcia wstecz. Nic. Lecz to nie byіa puіapka, prostacki blef. Nadal siк tam gapi; widzi coњ, czego ja dojrzeж nie jestem w stanie. W moim wіasnym cieniu.

- Mуw!

Co robiж, zagroziж mu њmierci№? Wszak raz juї umarі.

- Mуw, bo znowu bкdziesz musiaі siк wskrzesiж.

Nareszcie oprzytomniaі, skupiі na mnie wzrok - to zmartwychwstania siк boi.

- Svetozar Crnjenski.

- Ja.

- Umrzesz.

- Kaїdy umiera. Niektуrzy widaж po wielokroж.

- Umrzesz wkrуtce, taka jest wola Boga.

Czyїby fanatyk? Czy tak wygl№daj№ oczy szalonego fundamentalisty?

- Nie wierzк w Boga - stwierdzam i zaraz absurdalnie przeczк temu stwierdzeniu: - Boga nie ma.

Podnosi siк na іokciach, uњmiecha krzywo; od krwi z wіasnych warg wampirzy to uњmiech.

- Bуg jest samoњwiadom№ i samoorganizuj№c№ siк form№ staіego wypaczenia czasoprzestrzeni, ksztaіtem pustki - mуwi. - Bуg jest inteligencj№ skrzepu ciaіa wszechњwiata. Bуg jest wiecznym nowotworem continuum. Bуg jest istot№ іadu w іonie chaosu. Bуg jest dzieckiem przypadku, zrodzonym ze zmarszczenia i sfaіdowania wszechwymiarowej powierzchni uniwersum w echu eksplozji praj№dra. Ja jestem sіug№ Boga. Bуg chce twojej њmierci, Svetozarze Crnjenski.

5

S№ religie i s№ kulty, a to jest szaleсstwo. Jak rozmawiaж z czіowiekiem dotkniкtym obікdem? Nie znacz№ dlaс me sіowa to, co znacz№ dla mnie, gdy je wypowiadam. Wszystko przenicowane. Ja mуwiк "Bуg", a on widzi jakieњ zwierzк kwantowe.

Jedno zrozumie: groџbк. Strach przed cierpieniem jest uniwersalny.

- Wszystko mi powiesz, bo wiesz, co ciк czeka.

Juї siedzi; masuje sobie kark, popatruj№c zmruїonymi oczyma na rozіoїone po drugiej stronie ogniska przedmioty, nie do niego teraz naleї№ce. Obaj jesteњmy nadzy, lecz w kontraњcie barw naszych skуr ja zdajк siк co najmniej Mulatem. Jest niїszy i mniejszy; on siedzi, ja stojк; i to ja posiadam broс.

- Mуw, mуw.

- Nie mam nic do powiedzenia. Mуj Bуg skazaі ciк na њmierж. Umrzesz. Ja i ty nie posiadamy na to їadnego wpіywu. Temporystom nie podskoczysz. Umrzesz. Taka jest wola mojego Boga.

- Twуj Bуg? Twуj??

- Jest piкciu Bogуw. Mуj Bуg jest Bogiem Zamkniкcia. Sіuїк tylko Jemu i їadnemu innemu.

Jest szaleсcem niew№tpliwie. Lecz sam tkwiк w њrodku szaleсstwa - do jakiego zatem stopnia jego majaki stanowi№ moj№ rzeczywistoњж? On z pewnoњci№ wie nieporуwnanie wiкcej ode mnie. Ale jak odrуїniж prawdк od obікdu, kiedy wszystko wokуі snem wariata siк zdaje? Њredniowieczny kmiotek przeniesiony w dwudziesty pierwszy wiek uwierzy i w nieњmiertelnoњж, bo i czemuї miaіby nie uwierzyж, jednaki to cud.

Zatem daleko bardziej nierozwaїn№ postaw№ byіaby negacja kaїdego jego twierdzenia, aniїeli akceptacja ich wszystkich - przynajmniej dopуki nie sformuіujк jakichњ obiektywnych kryteriуw selekcji moїliwego od niemoїliwego.

- Cуї takiego uczyniіem twemu Bogowi, їe ї№da mej њmierci?

Wzrusza ramionami.

- Co za znaczenie? Moїe coњ; moїe nic; moїe dopiero w przyszіoњci mуgіbyњ uczyniж. Niewaїne. Jego wola jest jasna.

Z ktуrej strony to ugryџж?

- Jak On wygl№da?

Њmieje siк.

- Wygl№da? Jak wygl№da? A to dobre!

- Nie widziaіeњ Go?

- A czy ty widziaіeњ przypadek? Widziaіeњ czas? Widziaіeњ historiк? Jak ona wygl№da? Jak wygl№da j№dro czarnej dziury?

Co za dialog. Za chwilк sam zacznк gadaж jak stukniкty. A jego to bawi.

- W takim razie powiedz mi, sk№d siк tu wzi№іeњ. W jaki sposуb mnie znalazіeњ i jak tu dotarіeњ?

- Bуg mnie posіaі.

Rкce opadaj№. Moїe rzeczywiњcie strzeliж mu w іeb, zrozumie, їe nie їartujк. A jak drugi raz nie zmartwychwstanie? Teraz przynajmniej coњ mуwi. Szlag by to.

- Zaczynasz mnie denerwowaж. Gadaj, o co w tym wszystkim chodzi! Jakim cudem rzuciіo mnie setki lat w tyі? Ty wiesz. Co siк dzieje ze Sіoсcem, Ksiкїycem? Sk№d te trzкsienia ziemi? Kim jesteњ? Mуw, do jasnej cholery!

Znowu siк њmieje. Uderzam go luf№ Goernera w twarz; potem kopiк w brzuch.

- Gadaj!

Od rozciкcia ust zwampirzyі siк ponownie; w bladoњci swej skуry zaiste trupio wygl№da.

Jaszczurczo przygiкty do ziemi, ze spojrzeniem w ogniu, syczy:

- Jest piкciu Bogуw i nie ma we wszechczasie pokoju pomiкdzy Nimi. S№ њwiaty i њwiaty i њwiaty. Nic niezmienne. Jedynie w rуwnowadze stagnacja. Kaїdy dzieс jest teraz i kaїde miejsce jest tu. Poza niemoїliwoњci№ tylko Bуg. Jestem Mu posіuszny. Jestem Mu posіuszny. Jestem Mu posіuszny. Jest piкciu Bogуw i nie ma we wszechczasie pokoju pomiкdzy Nimi. S№ њwiaty i њwiaty i њwiaty. Nic niezmienne. Jedynie w rуwnowadze stagnacja. Kaїdy dzieс...

To jakaњ modlitwa; rodzaj wyznania wiary. Jego credo. Toї to rzeczywiњcie fanatyk.

Ponownym kopniкciem wybijam go z transu. Odwraca wzrok od ognia.

- Wytіumacz mi to. Nie wygaduj tu jakichњ mistycznych bzdur; wytіumacz.

Szkliste oczy. Jak naжpany. Niemoїliwie przekrzywia gіowк, zwierzкco spogl№da na mnie z doіu. W mimowolnym strachu postкpujк krok wstecz. Wcale nie wybiіem go z transu - wpadі w inny, silniejszy. Њlina cieknie mu z ust wraz z krwi№. Nadal siк uњmiecha. W obronnym geњcie unoszк ku niemu Goernera.

- Kim jesteњ?

- Sіug№ mego Boga.

- Jak siк nazywasz?

- Ivan Drachler.

- Sk№d pochodzisz?

- Od Boga.

- Gdzie mieszkasz?

- W Nowym Madrycie.

- Gdzie to jest?

- Na Ziemi.

- Tak, ale gdzie?

- Dla ciebie: w Poіudniowej Ameryce.

- Nie ma tam takiego miasta.

- Jest.

- Kiedy? W jakim czasie?

- Zaіoїono je w siedemnastym wieku.

- Nieprawda.

- ...

- Wytіumacz to.

- S№ њwiaty i њwiaty i њwiaty.

- Data twego urodzenia.

- Nie znam.

- Stulecie przynajmniej.

- Nie znam, nie znam.

- Potrafisz przenosiж siк w czasie?

- Nie jestem temporyst№.

- Temporyњci. Kto to?

- Die Zeitgangern, timewalkers; oni chodz№ przez wszechczas bez pomocy Bogуw.

- A ty?

- Jestem sіug№ mego Boga.

- Gdzie i kiedy siк znajdowaіeњ zanim przybyіeњ tutaj?

- W domu.

- W Nowym Madrycie.

- Tak.

- Kiedy?

- Szуsty maj tysi№c dziewiкжset dziewiкжdziesi№ty siуdmy, ranek.

- Twoja broс pochodzi w pуџniejszego okresu.

- Tak.

- Sk№d j№ masz?

- Od Boga.

- Dlaczego chciaіeњ mnie zabiж?

- Chcк nadal.

- Dlaczego?

- Taka jest wola...

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»

Обсуждение, отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x