Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2
Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1976, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2
- Автор:
- Жанр:
- Год:1976
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
- Afryka
- Medjugorje (2000)
- Iacte (1997)
- Baśń 2 (1997)
Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Daniel siedziaі pod zadaszeniem werandy, wyci№gniкcie rкki od szarej њciany deszczu, i obserwowaі jak Orangutan Nieboszczyka goni wкїe pod gankiem budynku administracyjnego, po drugiej stronie dziedziсca. Przez gruby filtr ulewy maіpa majaczyіa w niskim cieniu zaledwie niewyraџn№ plam№. Orangutan Nieboszczyka teї mieszkaі w misji. Byі okropnie stary, brzydki jak siedem teњciowych, cuchn№і i bez przerwy popuszczaі mocz. Wieczoru ich przybycia ukradі de la Croix kapelusz i koszulк i naszczaі mu pod moskitierк. De la Croix ganiaі go potem z poїyczonym od ludzi Wroсskiego kaіasznikowem; sіyszeli z mrokуw nocy gromkie przekleсstwa teologa, gulgotanie i skrzeki zwierzкcia oraz wielojкzyczne okrzyki dzieci Ducheй. Dzieci dokarmiaіy pogr№їone w demencji zіoњliwe bydlк, najwyraџniej zafascynowe antyestetyk№ jego powierzchownoњci - to siк zdarza u dzieci, Daniel zaobserwowaі podobne zjawisko u cуrek Belli. De la Croix ostatecznie nic nie zdziaіaі, zaczкіo laж i musiaі wycofaж siк w sromocie. Od tamtej pory nie opuњciі leprozorium. I bardzo dobrze, bachory wywarіyby na nim krwaw№ zemstк. Byіo ich czworo, najstarsze czternaњcie, najmіodsze osiem lat (wnuki, zaіoїyі wpierw Daniel, bo doktor wygl№daі na swoje osiem krzyїykуw; lecz Wroсski wyprowadziі go z bікdu), z twarzy niezwykle urocze, jak zazwyczaj dzieci mieszanej krwi. Swobodnie przeskakiwaіy z miejscowego narzecza na francuski i angielski: w narzeczu mуwiіy matki, po francusku ojciec, a po angielsku telewizja. Obecnie poza drкczeniem orangutana niewiele miaіy do roboty. Orangutan Nieboszczyka - wedіug ralacji Ducheй - zjawiі siк w misji piкж lat temu, wraz ze swym panem, ktуry, jako siк rzekіo, byі nieboszczykiem. Natkniкto siк na nich o њwicie na schodach szpitala, mкїczyzna њciskaі jeszcze w dіoni sznur zawi№zany na іapie maіpy. Nie byі to nikt z miejscowego plemienia; na co umarі - teї nie wiadomo. Orangutan czas jakiњ szwendaі siк dookoіa jego grobu, potem dzieci zaczкіy go dokarmiaж. Wroсski stwierdziі przy ktуrymњ posiіku, jakoby w bardzo podobny sposуb stary Ducheй zdobyі jedn№ ze swych їon (tк mіodsz№); ale їe jak zwykle siк przy tym nie uњmiechn№і, trudno orzec, czy їartowaі.
Zakwaterowano ich w budynku byіego leprozorium, poniewaї staі w pewnym oddaleniu i staі pusty. Pomieszkiwali tu przejezdni ekolodzy, policjanci, raz nawet ekipa filmowa "National Geographic". Po niej zostaіa oddzielna chemiczna toaleta. Leprozorium byіo na tyle obszerne, їe pomieњcili siк tu zarуwno Voestleven, de la Croix, Reding i ich sprzкt, jak i Wroсski ze swymi ludџmi. Wroсski, oczywista, nie sprowadziі tu caіego oddziaіu - byіo to okoіo piкжdziesi№t osуb - utrzymywaі z nimi і№cznoњж przez radio, zdaje siк, їe patrolowali okolicк, kilka razy pokazaі siк taki zwiad w wiosce, raz zajrzaі nawet do misji na wzgуrza; Daniel nie sіyszaі, o czym wtedy major rozmawiaі z їoіnierzami. To teї byli czarni, chociaї w ubiorze, ruchach i jкzyku bardziej europejscy. Wroсski wyraџnie czymњ siк niepokoiі, Daniel stawiaі na M'Ato. Po odprawieniu tragarzy nie zamienili juї ani sіowa na temat sekretnych zamierzeс Kilmoutha. Dopiero wczoraj wieczorem Daniel przydybaі Wroсskiego pod ruinami kaplicy, Wroсski paliі tam samotnie papierosa i w zamyњleniu spogl№daі na Mutawahк: kilkanaњcie drewnianych chat rozrzuconych nad strumieniem bez respektu dla porz№dku geometrycznego. Akurat nie padaіo.
- Niepokoi mnie - rzekі Danielowi - precyzja Kilmouthowych namiarуw.
- Teї siк nad tym zastanawiaіem: jak on tak moїe...
- Nie o to mi chodzi - przerwaі Redingowi. - Voestleven mуwi, їe istnieje wzуr. Moїliwe. Nie znam siк. - Wzruszyі ramionami, strzepn№і popiуі. - Specyfikacja, popraw mnie, jeњli siк mylк, brzmi nastкpuj№co: "Jutro w nocy. Rкka we krwi. Spod pуіnocnych drzew. Na polu њmierci".
- Tak.
- Armia Wyzwoleсcza M'Ato przekroczyіa granicк.
- Myњlisz...?
- To siк czкsto zdarzaіo. Sprawdziіem. Lubi miejsca i momenty wielkiego cierpienia. W koсcu sk№dњ ta krew musi siк wzi№ж. I pole њmierci.
- To moїe byж cmentarz.
- Moїe.
A dzisiaj rano widzieli i sіyszeli mimo deszczu wojskowe samoloty przelatuj№ce nad dїungl№, od baz na pуіnocy ku granicy poіudniowo-wschodniej i z powrotem - staroїytne maszyny њmigіowe. Ponoж Ducheй dostaі jakieњ ostrzeїenie od znajomych w rz№dzie, stary doktor przeїyі kilkanaњcie kadencji w Ministerstwie Zdrowia i byі tam po imieniu z poіow№ departamentu.
Daniel wszedі z powrotem do leprozorium. Voestleven leїaіa pod moskitier№, w szortach i przepoconym podkoszulku, i rozmawiaіa przez telefon po niemiecku. Pod spojrzeniem Daniela szybko rozі№czyіa siк.
- Co jest?
- Wiedeс? Dobrze sіyszaіem?
- Tam nastкpny przystanek. O co chodzi?
- Od dwуch godzin gapiк siк na tк przeklкt№ maіpк i nie widziaіem їadnego bachora.
- To co?
Daniel czekaі w milczeniu.
- O cholera! - Voestleven zaskoczyіa. Poderwaіa siк na rуwne nogi, wci№gnкіa i zapiкіa wysokie buty, schowaіa telefon do futeraіu i wsunкіa do tylnej kieszeni. - Idziemy.
Ducheй zastali na parterze budynku administracyjnego, na zapleczu, w gabinecie lekarskim przez lata do ostatka przeksztaіconym w salк trofeуw myњliwskich; otwarte okno wychodziіo na pole cmentarne. Ducheй spaі na kanapie, z telewizora z wyі№czon№ foni№ buchaіo mu w twarz fioletowo-czerwone wideo do jakiegoњ techno, z arabskimi podpisami. Chrapaі cicho. Nie mieњciі siк na kanapie (miaі jakieњ dwa metry wzrostu), goіe stopy opieraі na stosie starych ksi№g medycznych.
Voestleven i Daniel wymienili spojrzenia. Њpi; moїe rzeczywiњcie nie ma powodуw do obaw.
Voestleven wykonaіa rкk№ nieskoordynowany ruch - kilka kropel ciepіej deszczуwki padіo doktorowi na powiekк, usiadі mamrocz№c przekleсstwa.
- Gdzie samochуd? - spytaіa Voestleven. Po drodze minкli wiatк garaїow№.
- Co? Cholera, zabrudzicie mi podіogк.
- Doktorze Ducheй ...
- Zapakowaіem ich i wyekspediowaіem do miasta. Znaczy Noudi i Rekize z maіymi. Mogіabyњ mi z іaski swojej podaж... Dziкki. - Ducheй byі praktykuj№cym alkoholikiem. - Dziesiкж tysiкcy to, przyznajк, sumka nie do pogardzenia, ale mogк zmieniж zdanie, jeњli bкdziecie mnie tak co chwila budziж. Musicie siк, do licha, nauczyж, jak przesypiaж pewne pory dnia. Tu trzeba obniїaж aktywnoњж organizmu. - Poci№gn№і jeszcze jeden іyk. - Znaіem ja takich, co to...
- Panie doktorze - zirytowaіa siк Voestleven - podpisaі pan w imieniu...
- Co, podacie mnie do s№du? - zaњmiaі siк Ducheй. Wstaі, poczіapaі do telewizora, wyі№czyі, poczіapaі do okna, wyjrzaі, strzepn№і z karku robaki, odstawiі butelkк.
- A kto jeszcze pana budziі? - zapytaі Daniel.
- Ten rzeџnik o kubistycznej gкbie.
- I o co pytaі?
- Aha, daі nogк bez sіowa, co? - zarechotaі Ducheй ukіadaj№c siк z powrotem na kanapie. - Nigdy nie wierz najemnikom. Zwіaszcza jeњli pіacisz z gуry, a ich naprawdк czeka robota. W szeњжdziesi№tym czwartym...
- Chryste Panie, doktorze! - їachnкіa siк Voestleven. - Dlaczego odesіaі pan rodzinк? Dzwonili z ministerstwa? Co powiedzieli?
- Akurat! Oni by kiedy siк na co przydali! To ode mnie wyci№gaj№ informacje. Ktуraњ macocha Noudi ma brata u M'Ato i braciszek siк zapowiedziaі na kolacjк. Co drugi czarnuch ma tu satkк; ech, to juї nie ci komuniњci, co niegdyњ...
Voestleven bіyskawicznie wyjкіa swуj telefon (gest przypominaі odruch znerwicowanych rewolwerowcуw). Major siк nie zgіaszaі.
- Przez radio - przypomniaі Daniel.
Voestleven z przekleсstwem wybiegіa po krуtkofalуwkк.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.