Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2

Здесь есть возможность читать онлайн «Яцек Дукай - Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1976, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zbiór opowiadań zawiera 4 opowiadania różnych lat
-      Afryka
-      Medjugorje (2000)
-      Iacte (1997)
-      Baśń 2 (1997)

Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2 — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Daniel poczuі kule, ale nie poczuі bуlu - na razie byіy to tкpe ciosy, wgniataj№ce go w bіoto drogi. Przymgliіo mu trochк wzrok, zamrowiіo podniebienie. Zіapaі strzelaj№cego za kostkк (tamten miaі wysokie, wojskowe buty) i przewrуciі. Wpeіzі na niego, niczym w№ї na miotaj№c№ siк ofiarк. Њwiadomoњci№ ogarniaі tylko jeden fakt: teraz mogк mu zrobiж wszystko. Przez krуtk№ chwilк widziaі szeroko otwarte oczy nastoletniego bojownika, przeciкіy siк ich spojrzenia, tamten teї musiaі zajrzeж Danielowi w oczy - sam zaњ miaі w swoich dzieciкcy strach. Daniel wcisn№і w nie kciuki. Kaїdy cywilizowany czіowiek odruchowo powstrzymuje rкkк, gdzieњ na najgікbszym uznaj№c њwiкtoњж ludzkiego ciaіa. Daniel naparі caіym ciкїarem. Potem rozdrapaі chіopakowi krtaс.

Wstaі i oparі siк o wуz. Leїeli u jego stуp. Coњ piekіo go w prawym boku. Deszcz zmywaі krew i musiaі wymacaж ranк. Druga byіa niїej, na biodrze, ale bardziej powierzchowna. Poza tym starszy wybiі mu kilka zкbуw i zіamaі dwa palce. Rozwіуczone po drodze rzeczy Redinga namakaіy brudn№ deszczуwk№. Schwyciі i podniуsі golf, teraz br№zowy. Zaњmiaі siк na bezdechu. Obaj nie їyli, jeden z kul№ w mуzgu, drugi zabity przez Daniela. Patrzyі na zwіoki pierwszego i chichotaі. Widziaі teraz, jak poszіa seria. Szanse mniejsze niї w rosyjskiej ruletce; na dobr№ sprawк sam powinien dostaж kulк w іeb. Ale nie. Ale їyі. Coњ niesamowitego. Nie rozumiaі, w jaki sposуb, lecz to zmieniaіo wszystko, nawet barwк bіota i smak krwi, nawet bуl, ktуry zaczynaі siк wіaњnie rozrastaж w jego ciele. Odwrуciіy siк bieguny. Coњ jeszcze potкїniejszego. Przedtem oddychaі, teraz wyїeraі powietrze. Wrуci do Anglii i, jeњli bкdzie miaі taki kaprys, w rok zostanie miliarderem. Wiedziaі to.

Usіyszaі pokrzykiwania z prawej strony drogi. Porwaі kaіasznikowa starszego M'Atowca i pokuњtykaі w przeciwnym kierunku. Dїungla wessaіa go z cichym westchnieniem.

Od razu powiedziaі sobie, їe powinien jak najszybciej jak najbardziej oddaliж siк od drogi. Poniewaї nie byі w stanie biec, musiaі postawiж na wytrwaіoњж przedzieraі siк zatem przez mokry g№szcz w jednostajnym tempie, noga lewa i noga bol№ca, z premedytacj№ staraj№c siк wpaњж w naturalny rytm wysiіku. Kaіasznikow byі ciкїki, nieporкczny, zawadzaі, pasek ocieraі bark. Daniel nie sіyszaі juї ludzkich gіosуw, dochodziіy go za to mimo ulewy trzaski strzaіуw, przytіumione echa, nie do rozpoznania, z ktуrej strony. Tak naprawdк jednak gіуwnie sіyszaі wіasny oddech. Widziaі teї dїunglк bardziej jako jednolite, niezmienne tіo, aniїeli poszczegуlne drzewa, konfiguracje zieleni. Wysiіek zawкїaі pole widzenia, biaіo watuj№c pole widzenia. Po prawdzie wiкc nie mуgіby Daniel rzec, w ktуrym kierunku pod№їa i czy nie krкci siк przypadkiem w kуіko. Zreszt№ robiіo siк coraz ciemniej. Deszcz nie ustawaі. Gdy unosiі spojrzenie, zalewaіo mu oczy. Nie widziaі tego, ale czuі, їe szybko traci krew. Krкciіo mu siк w gіowie i жmiіo wzrok. Spostrzegі, їe id№c opiera siк o pnie i konary, czepia lian; w istocie zataczaі siк juї od drzewa do drzewa. Nie chciaі siк zatrzymywaж, lecz wtem ockn№і siк przewieszony przez obalony chlebowiec. Zorientowaі siк, їe trwa tak od dіuїszego czasu. Byіo niemal zupeіnie ciemno, postrzegaі otoczenie wi№zkami cieni. Deszcz zelїaі. Wyprostowaі siк. Nie miaі czucia w prawej nodze. Zgubiі gdzieњ kaіasznikowa. Nie wiedziaі, z ktуrej strony przyszedі, w ktуr№ zmierzaі. Echa eksplozji i wystrzaіуw dochodziіy z lewej, ruszyі wiкc w prawo. Podpieraі siк krzyw№ gaікzi№; szedі powіуcz№c nieczuі№ koсczyn№. Nie miaі pojкcia, kto strzela, sk№d te wybuchy. Przede wszystkim, jakim cudem їoіnierze M'Ato znaleџli siк na drodze. Nie stamt№d mieli nadejњж; to w ogуle byі odwrotny kierunek. Moїe istotnie wiкc popeіniі bі№d uciekaj№c z Mutawahy. Nic nowego, pomyњlaі sarkastycznie. Daniel Reding sіynie ze swych nieodmiennie zіych wyborуw. Wda siк zakaїenie i zdechnк tu, zeїr№ mnie padlinoїercy. Gуwno, skontrowaі. Nie umrк. Zabiіem ich. (Teraz liczyі juї dwуch). Dam radк. Jakoњ. Czyni№c kolejny krok szczerzyі zaciњniкte zкby. Raz, dwa, raz, dwa; zawsze tylko jeden wiкcej. Poњlizgn№і siк i upadі w strumieс. Parк metrуw dalej wypadі z chaszczy cieс ludzkiej sylwetki. Bіysn№і poczwуrny ogieс gazуw spalanych іadunkуw, zachlupotaіa woda. Widaж facet spudіowaі. Daniel odtoczyі siк w krzaki. Tam strzelano nadal, ktoњ odpowiadaі dіugimi seriami. Јupn№і granat, przechyliіo siк z trzaskiem drzewo. Co tu siк, kurwa, dzieje? Odczoіgaі siк, potem wstaі podci№gaj№c siк na lianie. W tej chwili byі caіy umazany w bіocie, jakby wci№gn№і na siebie gruby, gruzіowaty kombinezon barwy popioіu, takїe na twarz. Coњ peіzіo mu po karku, str№ciі. Z tyіu zahuczaіo gіucho, taki przeci№gіy, suchy grzmot. Zestrzelili samolot? A moїe to samolot coњ zrzuciі? Przyspieszyі kroku - to znaczy teraz wlуkі siк z nieco wiкksz№ energi№. Wspomnienia scen z filmуw o wojnie w Wietnamie uderzaіy coraz wyїszymi falami. W kaїdym cieniu їуіtek. Gdzie s№ nasi? Wezwaж helikoptery! Sіyszaі furkot ich wirnikуw. Tymczasem: jeszcze tylko jeden krok, jeszcze jeden.

Wyszedі z dїungli na pуіnocny kraniec cmentarza. Juї zaledwie mїyіo. Byіa noc, ale wszкdzie w misji paliіy siк њwiatіa, wojskowe reflektory, teren oњwietlaіy teї dwa transportowe њmigіowce schodz№ce wіaњnie do l№dowania, kontrast wiкc byі upiorny. Na tylnym patio leprozorium stali: Voestleven, de la Croix i Wroсski; w milczeniu patrzyli w stronк Daniela, Voestleven przez obiektyw minikamery, de la Croix - wielk№ lornetkк. Daniel nie zdawaі sobie z tego sprawy, ale caі№ lew№ rкkк miaі we krwi. Wroсski mуwiі coњ do radiotelefonu. Ze њmigіowcуw tymczasem wyrzucano ciaіa. - Nie umrк - powiedziaі Daniel i wpadі do њwieїego grobu. Brudna woda zamknкіa siк nad nim z krуtkim poszumem.

·

- Ta przeszіa, a tк wyj№іem, o, koњж nieuszkodzona. Z rкk№ gorzej, tu trzeba neurochirurga, bark, іokieж, promieniowa, drzazgi. Mnуstwo czyszczenia.

- Zakaїenie?

- Boїe drogi, widzisz przecieї. Co mogк powiedzieж? Zrobiіem, co trzeba.

- Wiкc w sumie okay?

- He-he. Na razie їyje.

- To bardzo waїne.

- Dla niego? Nie s№dzк. Spуjrz na przykіad tutaj: kilkanaњcie pok№saс. Widzisz, jak№ ma gor№czkк?

- Tylko godzinka. Niech pan go obudzi, doktorze. Powinien byж przytomny.

- Jestem.

Uniуsі powieki. Ducheй wycieraі rкce w bікkitny rкcznik. Uњmiechaі siк k№tem ust. Znajduj№ce siк gdzieњ poza polem widzenia owady brzкczaіy jednostajnie.

Nad Danielem pochyliіa siк Voestleven.

- Sіyszysz mnie? Mam tu intrenaka. Sam mnie przeszkoliіeњ. Mamy maіo czasu. Za trzy godziny wstanie sіoсce.

I:

- Czy ty wierzysz w Boga, Danielu? - To de la Croix. Reding nie widziaі go; zapewne teolog staі za jego gіow№.

- Piж.

Dali mu chіodn№ wodк. Wypiі przez rurkк. Chciaі wiкcej.

- Wystarczy - powiedziaіa Jeani, czarna pielкgniarka doktora Ducheй.

- Daniel...?

- Szczerze w№tpiк - mrukn№і gapi№c siк w sufit. - Wіaњnie popeіniіem morderstwo. Co prawda w samoobronie...

- S№ precedensy - szepn№і de la Croix.

- Nie mieszczк siк w statystykach.

- Na pocz№tku - na pocz№tku nie byіo їadnych statystyk.

- Jestem obywatelem Wielkiej Brytanii, nie wykrкcicie siк.

- Kurwa maж, Reding, nie zrobisz mi tego! - Voestleven pochyliіa siк nad nim, wparta obiema rкkami w krawкdџ stoіu operacyjnego (bo to chyba byі stуі operacyjny). W ostrym њwietle widziaі czarne szpileczki jej џrenic.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2»

Обсуждение, отзывы о книге «Zbiór opowiadań Afryka Medjugorje Iacte Baśń 2» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x