Анджей Пилипюк - Trucizna

Здесь есть возможность читать онлайн «Анджей Пилипюк - Trucizna» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2012, Издательство: Fabryka Slów, Жанр: Фантастика и фэнтези, sf_irony, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Trucizna: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Trucizna»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Egzystencja Jakuba Wędrowycza toczy się spokojnym codziennym trybem. Jakub w towarzystwie wiernego druha Semena cieszy się życiem tj. głównie pędzi i konsumuje samogon. Niestety liczne złe moce nieustanie zakłócają jego spokój. Na łąkach straszy widmo hrabiego. Woda w kranie zamienia się w oranżadę. Sztuczna szczęka przyjaciela zostaje podmieniona na pudełko kredek. Belfer sadysta gnębi wnuka. Do zapasów gorzałki dobierają się zombiaki. Jakby tego było mało ambitny diabeł proponuje partyjkę pokera. A jak powszechnie wiadomo „kto Jakuba nachodzi sam sobie szkodzi”.
Ogłoszenia drobne
Sprzedam tonę arszeniku w szklanych kapsułkach 0,5 grama. Biznesmeni i politycy – zniżka.
Mam stały kontakt z agresywnymi kosmitami. Oczekuję poważnych propozycji.
Wypychacz lwów bez doświadczenia i dyplomu podejmie pracę, najchętniej w zawodzie.
Zmień zawód! Kurs spawaczy konstrukcji orbitalnych finansowany przez MOPS.
Hurtownia bursztynu „Komnata” nawiąże współpracę z odbiorcami. Hurt, detal.
Do sprzedania - brylantowa kolia po babci. Prawie prawdziwa, a wygląda jeszcze lepiej.
Amerykański traktor do ozdoby podwórka. Wprawdzie nie jeździ ale za to niedrogo!
Samorządowcy! Wykorzystajcie dotacje unijne. Budujemy schrony przeciwatomowe wedle norm ISO z certyfikatem NATO.
Szambo. Wybieranie, napełnianie, wylewanie na zlecenie pod wskazanym adresem.
Ubezpieczasz zasiewy? Tylko my umiemy wywołać gradobicie na zlecenie.
Hurtownia dziczyzny, także egzotycznej, Słonina S.A.
Egzorcysta do wynajęcia. Gwarancja prawie 100%
Nowopowstający browar holdingu „Pol-Rol-Chem” poszukuje testerów eksperymentalnych partii nowego syntetycznego piwa bezsłodowego.
Automaty rosyjskie i amerykańskie z dostawą do domu.

Trucizna — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Trucizna», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Czyżbyście już wywalili gnój? – zdziwił się gospodarz.

– Ano, robota wykonana – potwierdził Wędrowycz. – Pańscy robotnicy trochę nam pomogli. Obornik już rozrzucony po polach, gruz poszedł na utwardzenie drogi, żelastwo pojechało do skupu złomu... Znaleźliśmy też dawnego brygadzistę. Trochę go obornik zmumifikował, ale rano skoczy się po proboszcza, pogrzeb w południe chyba.

– Trup?!

– Leży pod jabłonką, nakryliśmy plandeką. Gliniarzy nie ma co zawiadamiać, kipnął ponad dwadzieścia lat temu, jak go do tej pory nikt nie szukał, to nie ma co zakładać spawy. – Egzorcysta wzruszył ramionami.

– Zagoniliście tych leserów do roboty? – zdumiał się dziedzic. – A może chcielibyście pracować dla mnie? Potrzebuję, że się tak wyrażę, ekonomów...

Semen uśmiechnął się do swoich myśli. Gdy był mały, często marzył o takiej posadzie. Chodzić po polu w czerkiesce, wysokich skórzanych butach, z nahajką w ręce...

– Kuszące, ale za stary już jestem – wykręcił się.

– Ja też się do tego nie nadaję – dodał Wędrowycz.

Nie chciał mówić wprost, że mu świadomość klasowa nie pozwala... Ruszyli do stajni. Hrabia w marszu odliczał banknoty. Nagle w pół kroku zatrzymał się jak wryty.

– No więc gnój uprzątnięty – powiedział z dumą Jakub. – Należy się trzysta.

– Chwileczkę, ale gdzie jest stajnia? – wykrztusił kapitalista.

Egzorcysta popatrzył mu głęboko w oczy. W mózgu właściciela coś trzasnęło. Poczuł straszliwy zamęt w głowie. Na szczęście każde kolejne słowo najemnego robola pozwalało mu odzyskać właściwy osąd sytuacji.

– Stajnia była przecież do rozbiórki, mieli ją zburzyć pańscy ludzie, a potem postawić nową, ale przecież nie jest jeszcze gotowy projekt architektoniczny... Bo przecież jeździł pan do miasta poszukać

odpowiedniego fachowca?

– Co? A tak... Do diaska, na śmierć zapomniałem... Tak, tu są wasze pieniądze... Daleko na łąkach ryczały krowy. Zapadał ciepły letni zmierzch.

– Z tą wodą było niegłupie, szkoda, żeśmy nie zdążyli – dumał Wędrowycz.

– Herkules wykonał dwanaście prac, oczyścił stajnię Augiasza, zabił hydrę, pojmał łanię, wykradł

jabłko, zaiwanił piekielnego psa... – kozak przypominał sobie wiadomości szkolne. – Te zadania były właściwie niewykonalne, ale poradził sobie... Dało mu to wielką sławę i zdjęło z niego klątwę.

– To nieźle się pewnie przy tym narobił – skwitował Jakub. – A jak to wszystko odwalił, to co się

stało?

– Nic. Wykonał i był sławny. Potem go wykończyli.

– Aha. To ja będę sprytniejszy. Nie wykonam dwunastu prac, a i tak będę sławny.

– W zasadzie już jesteś sławny...

– Ale nie dam się wykończyć.

A potem Jakub i Semen ruszyli drogą w stronę zachodzącego słońca, to znaczy ku barakom, aby wypełnić swoją część umowy i przeszkolić miejscowych w robieniu żytniego zacieru.

===aFBjUmZQ

Trucizna

Księżyc w pełni wisiał nisko nad stodołą. Cień budynków gospodarczych kładł się

ponuro na zaśmiecone podwórze.

– Bimbru, bimbru, bimbru! – zawodził upiorny tłum.

– Niedoczekanie wasze, obezjajcy! – zawył Jakub, szarpiąc się z magazynkiem pepeszy. – Nie dostaniecie mojego samogonu!

Zombiaki powstałe z Bardaków zignorowały go kompletnie. Całe stado snuło się po obejściu, przewracając żłoby i koryta w poszukiwaniu ukrytych butelek. Puste flaszki rozwścieczeni nieumarli roztrzaskiwali o ściany i cembrowinę studni. Namolni „goście” zaglądali dosłownie w każdy kąt. Kilku gołymi łapami ryło w glebie, usiłując dokopać się do tajnej piwniczki kryjącej dwie beczki najlepszego produktu.

– Zwęszyły czy ki diabeł? – Wędrowycz, prawie płacząc, szarpał się z opornym magazynkiem. – I skąd się ich aż tyle wyroiło? Niemożliwe, żebym wszystkich utłukł...

Koszmarne postacie łaziły sztywno, ale w ich mozolnym dreptaniu dawało się wyczuć niepokojącą

celowość. Wreszcie pusty magazynek szczęknął i wyskoczył. Egzorcysta płynnym ruchem założył nowy bęben naboi.

– No to teraz potańcujemy – warknął.

Stado zombiaków odwróciło w jego stronę przegniłe mordy, połyskujące białkami oczu.

– Bimbru! – wydarły się pełne robactwa gardziele. – Dawaj bimbru, dziadu!

Wiatr szarpał łachmany.

– Srebrne i poświęcone kule – zarechotał Wędrowycz. – Ukarzę was w imieniu księżyca!

Szarpnął za spust. Niestety, pepesza nie wystrzeliła. Cyngiel latał zupełnie luźno. Egzorcysta rozpaczliwie sięgnął do kieszeni spodni po granat. Niestety, ręka namacała tylko płótno. Wetknął ją

głębiej i znalazł dziurę. Cytrynka z pewnością wypadła i znajdowała się teraz w cholewie buta. Sięgnął

jeszcze głębiej, by ją wyłowić, i w tym momencie ktoś szarpnął go za ramię.

„Zaszły mnie od tyłu!” – zrozumiał i na szczęście się obudził.

– To ty? – Półprzytomnie spojrzał na tarmoszącego go Semena. – A gdzie Bardaki zombiaki?

Na zewnątrz był jasny dzień.

– Coś durnego ci się przyśniło. Wstawaj, mamy przecież do Chełma jechać, zaraz nam pekaes ucieknie.

– W mig będę gotowy!

Faktycznie uwinął się w trzy minuty. Otrzepał odzienie z kawałków słomy, przygładził włosy skórką

od boczku, a potem przetarł nią jeszcze noski gumofilców, by odpowiednio zabłysły. Założył elegancką,

„kościółkową” kufajkę i był gotów do drogi.

Jakub i Semen dreptali uliczkami Chełma, nudząc się jak mopsy. Przyjechali do miasta rano, poszli na targ, ale po policyjnym nalocie handlarzy było niewielu, a wszelki ciekawy towar wyparował jak sen jaki złoty. Do popołudniowego pekaesu zostały trzy godziny. Egzorcysta pociągał z butelki piwo.

– Jakub, przestań chlać, wymyśl, co porobimy ciekawego – poprosił Semen.

– O nie! Od myślenia to ty tu jesteś! – obraził się Wędrowycz.

– To może chodźmy do kina – zasugerował kozak.

– Gdzie?!

– Do kina. To taki budynek, w którym puszczają filmy.

– Wiem, co to jest kino – warknął egzorcysta. – W okupację byłem nie raz! Pamiętasz, jak Niemcy puszczali te filmy o cycastych blond pięknościach prześladowanych przez złych Żydów? I bilety były za darmo, co ja gadam, w ogóle biletów nie było, pan Untersturmführer osobiście wszystkich zaganiał. A i po wojnie się chodziło, jak ruscy puszczali te filmy o Żydach prześladowanych przez złe cycaste blond piękności... I też gratis pan komisarz osobiście po chałupach chodził i nahajką...

– No, coś z tego pamiętam – przyznał Semen. – Czyli postanowione. Do kina. Obejrzymy sobie jakiś

film.

– Myślisz, że dalej kręcą o blondynkach?

– Na pewno. Cycaste blondyny to podstawa kinematografii. Tylko teraz pewnie są gnębione przez złe roboty z odległej galaktyki, albo może same gnębią czarnobylskie mutasy? Zobaczymy. Przed kinem kłębił się tłumek licealistów płci obojga.

– „Po-dróż Wę-drow-ca do Świ-tu” – przesylabizował Jakub. – Kurde, co za durnota. Po co wędrować, jak wystarczy siedzieć i czekać, aż świt nadejdzie?

– Mowa o jednym wędrowcu – uspokoił go Semen. – Jeden głupi zawsze się znajdzie. To komedia pewnie. Statek na obrazku, czyli blondynki będą w bikini...

– Ten okręt wygląda mi na stary. To chyba będzie o tym, jak wikingowie gwałcą blondynki. Albo, skoro komedia, jak blondynki gwałcą wikingów.

– No to w skórzanych bikini...

Przepchnęli się do wejścia. Kozak wykręcił papachę na drugą stronę i uformował tak, by przypominała turecki fez. Zmrużył oczy, żeby wyglądały na skośne. Następnie, rozłożywszy szeroko ramiona, zagarnął

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Trucizna»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Trucizna» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Анджей Пилипюк - 2586 кроків
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
libcat.ru: книга без обложки
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Костлявая
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Homo Bimbrownikus
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wieszać każdy może
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wilcze leże
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z MO
Анджей Пилипюк
Анджей Пилипюк - Wampir z M-3
Анджей Пилипюк
Отзывы о книге «Trucizna»

Обсуждение, отзывы о книге «Trucizna» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x