Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach

Здесь есть возможность читать онлайн «Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Rycerze na rozdrożach: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rycerze na rozdrożach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Rycerze na rozdrożach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rycerze na rozdrożach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Starzy rzemieślnicy robili solidne, niezniszczalne rzeczy. Samochód kichnął, tłok drgnął z głośnym sapnięciem, nad podwórkiem uniósł się kłąb niebieskiego dymu i Grubin, szczęśliwy pogromca maszyny, z szybkością sześciu mil na godzinę wyjechał, rozpędzając kury, na ulicę i nacisnął klakson pod oknami pięknej Milicy.

Wcześni przechodnie z przerażeniem i zdumieniem gapili się na antyczny aparat. Ich zdziwienie osiągnęło szczyty, gdy z domu wybiegły dwie piękne dziewczyny i z głośnym śmiechem usadowiły się na tylnej kanapie wozu, za plecami rozczochranego szofera. Ekwipaż ruszył na miasto.

Obok niego dreptały psy i obszczekiwały z zapałem pojazd, a dzieci spieszące do szkoły zatrzymywały się i sypały żarcikami. Po mieście, już i bez tego podnieconym niezwykłymi wydarzeniami, rozeszła się plotka, że z Moskwy przyjechała grupa filmowców i kręci historyczny serial telewizyjny.

Sawicz w roztargnieniu mieszał łyżką owsiankę i myślał, że jeśli jest porządnym człowiekiem, to powinien ożenić się z Wandą, a właściwie zostać z nią, ponieważ poślubienie własnej żony, nawet odmłodzonej o trzydzieści lat, nie było konieczne.

— Nie mam zielonego pojęcia, jak ja się pokażę w sklepie — mówiła tymczasem Wanda. — Wyobrażasz sobie chyba, jaką tam zrobię furorę. Dzień dobry, jestem waszą kierowniczką! A one mi na to: możemy ewentualnie zatrudnić jako uczennicę. Wyobrażasz sobie? Ale jedz, jedz.

Wanda była pełna czułości dla młodego męża. Przeżyła z nim wiele lat, nie zauważając, jak się starzeje, i nie zastanawiając się nad tym, czy się w ogóle starzeje. Natomiast teraz, kiedy znów stał się młody i silny, pomyślała nie wiedzieć czemu, że nie popełniła błędu zgadzając się zostać jego żoną, a właściwie wymuszając na nim zgodę na ożenek.

— Trzeba zachować daleko idącą ostrożność — powiedział Sawicz. — Jeśli sąsiedzi nas zobaczą, zacznie się niepotrzebna gadanina. Należy udać się do Heleny Siergiejewny, bo tam z pewnością już zebrali się wszyscy nasi. I ustalić sposób postępowania.

— A niby po co mamy iść do Kastielskiej? — zaoponowała Wanda. — Może tylko nam się poszczęściło?

— Tym bardziej należy iść. Zapomniałaś, że jesteśmy uczestnikami eksperymentu, doświadczenia.

— Ale czemu właśnie do Kastielskiej?

l w tym samym momencie Wanda wyobraziła sobie młodą Kastielską. Pamiętała ją jako młodą i nie lubiła za to. Od wielu już lat z satysfakcją szukała i znajdowała u Kastielskiej oznaki starzenia się, a każdą zmarszczkę w głębi serca uważała za własną zasługę. Jej zazdrość wobec pechowej, niby pokonanej rywalki wcale nie mijała z upływem lat, gdyż Wanda podejrzewała męża o chroniczną wierność tej kobiecie. Wierność niewybaczalną u żonatego mężczyzny.

— Może ona została staruszką — powiedziała. — To całkiem możliwe. — I popatrzyła na męża w nadziei, że przyzna jej rację. Sawicz naturalnie przytaknął.

— A jednak mimo wszystko należy pójść do Heleny Siergiejewny — powiedział. — W przeciwnym razie możemy znaleźć się w głupiej sytuacji.

— Jak chcesz — odparła Wanda otulając się szlafrokiem. — W końcu jestem od niej młodsza prawie o dziesięć lat.

— Naturalnie, pamiętam o tym.

Wanda długo się ubierała i malowała oczy. Nuciła przy tym tango z czasów swej młodości, a Sawicz stał przy oknie i myślał.

Jeśli to, co mu się przydarzyło, nie jest autohipnozą i złudzeniem, nagą powłoką młodości na starym ciele, to starość oddaliła się od niego. Ale czy warto ją było oddalać? Sawicz odwrócił się, popatrzył na młodą żonę i pomyślał z nieoczekiwaną irytacją: Ach ty. rzepo, energii nigdy ci nie brakowało. Teraz jeszcze mocniej weźmiesz mnie pod pantofel.

Ranek zaczął już wyzłacać promieniami słońca szczyty drzew i kopuły cerkwi. Za ścianą poruszył się sąsiad.

— Pospiesz się — powiedział Sawicz. — Sidor Iljicz już wstaje.

— Zabawne — odezwała się Wanda. — Jeśli on mnie zobaczy, to pomyśli, że sobie sprowadziłeś na noc dziewczynę. A jeśli zobaczy najpierw ciebie, pomyśli sobie brzydko o mnie.

— Gdyby tylko pomyślał! — westchnął Sawicz. — On również powie, i to nie tylko nam.

— Dobra, zaraz będę gotowa — powiedziała Wanda i roześmiała się. — Dziewczyny sobie sprowadzasz? Zestarzałeś się. A jak ja pójdę do fryzjera?

— Nie wiem — odparł Sawicz. — Może wszyscy będziemy musieli na razie wyjechać do Wołogdy. Albo nawet do Moskwy. Jak długo można na ciebie czekać? Dawniej się tak nie guzdrałaś.

— Dawniej było co innego, a dziś mam święto.

Sawicz i Wanda ostrożnie wyszli na korytarz. Wanda cichutko chichotała i szczypała Sawicza w łokieć, a w ciemnej sieni nawet pocałowała go w policzek i ugryzła w koniuszek ucha. Sawicz bez przekonania bronił się przed jej karesami, a potem otworzył drzwi i pierwszy wyślizgnął się na ulicę w chłodną przezroczystość poranka.

Szli ulicą i Sawicz modlił się w duchu, żeby nie spotkali znajomych, a jednocześnie serce kołatało mu jak oszalałe na myśl, że już wkrótce zobaczy Helenę. Było to doznanie niemal doszczętnie już zapomniane i dlatego w trójnasób dojmujące.

Gdzieś w tyle, dopędzając ich, sapał jakiś samochód i Sawicz, aby uniknąć ewentualnego spotkania ze znajomymi, odwrócił się plecami do jezdni. Samochód przesunął się wolno do przodu, spowijając go w kłęby dymu. Pojazd był ogromny i niezmiernie staroświecki, ale dym przeszkadzał tak bardzo, że Sawicz nie zdołał dojrzeć żadnych szczegółów i odczytać marki samochodu. Odwrócił się i skoncentrował ponownie na myśli o spotkaniu z Heleną, ale kobieta siedząca na tylnej kanapie kabrioletu uniosła się, odwróciła i krzyknęła do kierowcy:

— Saszeńka, zatrzymaj się, moim zdaniem, to są nasi znajomi.

Automobil brzęknął, wypuścił syczący strumień pary i znieruchomiał. A kobieta — młoda, czarnowłosa i niezmiernie zgrabna — zapytała głośno, jakby nie lękała się obudzić całego miasta:

— Czy państwo Sawiczowie? Idziecie do Kastielskiej? Kierowca uniósł się, osłonił dłonią oczy j uważnie przypatrywał się Sawiczom.

— Oczywiście, że to oni. Popatrz, jak Wanda Kazimirowna odmłodniała.

Druga kobieta w automobilu okazała się Szuroczką Rodionową. Wówczas Wanda, która szybciej niż mąż zorientowała się, że wehikuł ma coś wspólnego z nocnymi wydarzeniami, zapytała:

— Czyżby mnie można było rozpoznać?

— Bardzo trudno, Wando Kazimirowno — odparła Szuroczka. — Ale jednak można. Przecież widywałam panią niemal codziennie.

W tonie Szuroczki nie było ironii ani zawiści i Wanda była jej za to wdzięczna.

— Siadajcie — powiedział Grubin. — Miejsca starczy dla wszystkich.

— A jak pozostali? — zapytał Sawicz pomagając żonie wsiąść do auta. Miał na myśli Helenę Siergiejewnę, ale nikt poza Wandą nie pojął tego.

— Mogę przysiąc — powiedziała czarnowłosa dziewczyna — że mnie pan nie poznał. Jestem Mila Bakszt. Milica Fiodorowna.

21

Helena Siergiejewna odgarnęła jasny pukiel włosów, zmrużyła oczy i wsypała do rondelka dokładnie pół szklanki kaszki manny, nabranej z niebieskiej kwadratowej puszki z napisem „cukier”. Mleko wzburzyło się, jakby kaszka okrutnie je oparzyła, ale Helena zdążyła je zamieszać srebrną łyżką, którą trzymała w pogotowiu.

Ruchy były wczorajsze, zrutynizowane i było rzeczą Interesującą patrzeć na własne ręce. Były znajome i zarazem obce.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Rycerze na rozdrożach»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rycerze na rozdrożach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Kir Bułyczow - Pupilek
Kir Bułyczow
Kirył Bułyczow - Żuraw w garści
Kirył Bułyczow
Kirył Bułyczow - Przełęcz. Osada
Kirył Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczow
libcat.ru: книга без обложки
Kir Bułyczov
Martin Kirk - Hatha Yoga
Martin Kirk
Отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach»

Обсуждение, отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x