Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach
Здесь есть возможность читать онлайн «Kir Bułyczow - Rycerze na rozdrożach» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Rycerze na rozdrożach
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Rycerze na rozdrożach: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Rycerze na rozdrożach»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Rycerze na rozdrożach — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Rycerze na rozdrożach», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Pędzę — powiedział Grubin, stanął na rękach i na rękach pomaszerował przez ulicę ku drzwiom domu, bo ręce miał silne i kiedyś zdobył pierwszą klasę w gimnastyce.
…Milica podejmowała gościa ciasteczkami, konfiturami, przetworami — smakołykami domowymi, babcinymi, niedzisiejszymi. Zapomniała, gdzie co leży, i bardzo ją to śmieszyło. Wieloletnie aromaty saloniku uciekły przez otwarte okno, jakby na to tylko czekały. W pokoju było słonecznie i chłodno.
— Najpierw wyrzucę wszystkie te rupiecie — mówiła Milica. — Pomoże mi pan, Aleksandrze Jewdokimowiczu? Już dawno zamierzałam to zrobić, ale kiedy jest się tak starą i słabą, trzeba pogodzić się z rzeczami. Starzały się wraz z człowiekiem i wraz z człowiekiem umrą. Teraz wszystko będzie inaczej. Jestem niewdzięczna, prawda?
— Dlaczego? — zdziwił się Grubin. — Ja w ogóle nie miałem rzeczy. A czy to prawda, że Stiepan Razin omal pani nie wrzucił do rzeki?
— Nie pamiętam. Wiem o tym tylko z opowiadań Miłego Przyjaciela. Wydaje mi się jednak, że by tego nie zrobił.
— Z pewnością nie chciał — powiedział Grubin, skrępowany, że on, tak nieporządnie ubrany i rozczochrany, znajduje się w jednym pokoju z piękną dziewczyną. — Kozacy go zmuszali.
— Byli zazdrośni — przytaknęła Milica, która biegając po pokoju nie zapominała zerkać w lustro. Bardzo się sobie podobała.
Grubin zdrapał paznokciem zastarzałą plamę ze spodni, upił łyk herbaty ze staroświeckiej filiżanki i zagryzł piernikiem. Jeść również się krępował, chociaż był potwornie głodny, Milica nie mogła usiedzieć przy stole. Podrywała się, poprawiała coś w pokoju, zestawiała na podłogę doniczki z kwiatkami. Wreszcie otworzyła komodę i wyrzuciła na podłogę suknie, robrony, salopy, palta, peleryny i chusty — na chwilę w pokoju zrobiło się duszno od naftalinowego czadu, który jednak szybko ulotnił się przez otwarte okno.
— To trzeba wyrzucić, to też trzeba wyrzucić, a z tego można jeszcze coś zrobić. Kiedy otworzą kioski z gazetami, kupi mi pan żurnal?
— Naturalnie, mogę pójść choćby zaraz — odparł Grubin. — Ale u nas żurnale mód rzadko bywają.
Zdumiewało go, że Milica absolutnie wyzbyła się przeszłości. Jakby nigdy nie była staruszką. On sam czuł ciężar przeżytych lat. Niezbyt silnie, ale jednak czuł. Milica natomiast zachowywała się tak, jakby dopiero wczoraj przyszła na świat.
— Podobam się panu? — zapytała.
— Słucham? — Grubinowi nikt nigdy takich pytań nie zadawał.
— Jestem piękna? Jestem pociągającą kobietą?
— Bardzo.
— Proszę pić herbatę, jeszcze panu zrobię. Tymczasem pójdę za parawan i przymierzę suknię. Nie ma pan nic przeciwko temu?
Grubin nie miał nic przeciwko temu, Był w transie, w zagadkowym słodkim śnie, w którym ludzie piją herbatę z pierniczkami.
Zza parawanu wyszła Milica, upuszczając na podłogę różne przedmioty, szeleszcząc suknią i zadając coraz to nowe pytania:
— Aleksandrze Jewdokimowiczu, zdarzyło się panu bywać w Moskwie?
— Proszę nazywać mnie Saszą — powiedział Grubin. — Bo jakoś mi niezręcznie.
— To bardzo miło z pana strony. Szalenie podoba mi się ten nowoczesny styl. A wie pan, że choć byliśmy z Aleksandrem Siergiejewiczem Puszkinem, poetą, bardzo blisko zaprzyjaźnieni, on zawsze zwracał się do mnie — Milico Fiodarowno. Interesujące, prawda? I pan też ma na imię Sasza.
Grubin zwymyślał się w duchu za brak dobrego wychowania. Nie tyle zdumiały go znajomości Milicy Fiodorowny, bowiem te znajomości były dawne i zupełnie naturalne przy jej wieku i urodzie, ile…
— Milico Fiodorowno, trzeba będzie — powiedział oficjalnym, nieco obrażonym tonem — pójść do Heleny Siergiejewny. Poradzić się.
— Słusznie, Saszeńka — roześmiała się srebrzyście Milica. — A pan będzie mnie nazywał Milą? Tak mi się bardziej podoba. Przecież żyjemy w XX wieku. Nie bądź zazdrosny, Puszkina już dawno zabili.
— Naturalnie — powiedział Grubin. Był nadal obrażony, co sprawiało mu wielką przyjemność. Nigdy dotąd nie obrażał się na tak piękną kobietę.
— Coś tylko dopasuję na siebie. Nic się nie nadaje, dosłownie nic. Potem pojedziemy.
— Nie ma sensu jechać — powiedział Grubin. — Przecież to dziesięć minut spacerkiem.
— Saszeńka, jesteś inżynierem?
— Skąd ten pomysł? Brakuje mi wykształcenia. Pracuję w biurze.
Grubin kłamał, ale to kłamstwo odnosiło się do przeszłości. Wiedział, że od dziś już nie kieruje punktem skupu surowców wtórnych. Dziś jest raczej inżynierem niż śmieciarzem. Przeszłość była jego prywatną sprawą. Przecież Mila też do wczoraj była sędziwą gospodynią domową. Ale to minęło.
Milica wyszła zza parawanu, niosąc na rękach suknię.
Rozłożyła ją na stole, odsuwając filiżanki z kawą na samą krawędź blatu. Wyjęła z komody nożyczki i zamyśliła się. Potem powiedziała:
— Już dawno nie interesowałam się modą. Trzeba będzie obudzić Szuroczkę.
— Tak, Szuroczka — przypomniał sobie Grubin. — Piła razem z nami lekarstwo. Żeby tylko nic się jej nie stało. Przecież ona robiła to dla żartu.
— A co się z nią może stać?
— Odmłodzenie.
— Saszeńka, jakiś ty naiwny! Przecież Miły Przyjaciel nikogo jeszcze nie oszukał. Ja i ty odmłodnieliśmy zupełnie jednakowo, chociaż poprzednio różniliśmy się wiekiem.
— Racja — zgodził się Grubin.
Przekradał się za Milicą przez wspólny korytarz i lękał się niespodzianek. A nuż Szuroczka stała się młodsza o dziesięć lat i zamieniła się w dziecko? Przecież to tragedia dla jej rodziców. Chowali ją przez dziewiętnaście lat i nagle okazuje się, że dziesięć lat — na darmo. Albo całe osiemnaście.
Grubin stanął za plecami Milicy przy drzwiach Rodionowów i nadsłuchiwał z niepokojem, czy nie rozlegnie się tam płacz oseska.
— Oni bardzo wcześnie wstają — powiedziała Milica, która fałszywie odczytała niepokój Grubina. I zadzwoniła.
— Państwo do kogo? — zapytała otwierając drzwi kobieta w średnim wieku, rysami twarzy i głosem wielce przypominająca Szuroczkę, należąca do tych niewiast, które zachowują figurę i jędrność ciała przez długie lata, rodzą takie same krzepkie dzieci i, co więcej, potrafią świetnie się z nimi obchodzić, robiąc to bez zbytniego hałasu, nerwów i obawy przed przeciągami. Zza jej spódnicy wyglądało dwóch chłopczyków, również podobnych do Szuroczki.
— Do Szuroczki? — zapytała kobieta. — Ze sklepu?
— Dzień dobry — powiedziała wesoło Milica. — Pani mnie nie poznaje?
— Może gdzieś widziałam — powiedziała obojętnie matka Szuroczki. — Wejdźcie do środka, nie ma sensu stać w korytarzu. Szurka przyszła dopiero nad ranem. Gniewam się na nią.
— Dziękuję, my tylko na chwilkę — powiedziała Milica, ucieszona, że nie można jej poznać.
— Córka dobrze się czuje? — zapytał Grubin z półmroku korytarza.
— A co niby mogło się jej stać? Szura! Masz gości! Matka odpłynęła korytarzem do kuchni, a za nią jak kaczęta podreptali braciszkowie Szuroczki.
— Ona mnie nie poznała! — powiedziała Milica uroczystym tonem. — A nie dalej jak dwa dai temu pożyczałam od niej sól.
Szuroczka, rozespana i zła po domowej awanturze, a poza tym taka sama jak przedtem, wyjrzała na korytarz, z powodu złego oświetlenia wzięła Milicę za jedną ze swych przyjaciółek i zapytała:
— Co cię tu po nocy przyniosło? Jeszcze się nie obudziłam.
— Nie poznała — powiedziała Milica. — Twoja mamusia też mnie nie poznała. A jego poznajesz? Saszeńka, chodź tutaj.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Rycerze na rozdrożach»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Rycerze na rozdrożach» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Rycerze na rozdrożach» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.