Borys Strugacki - Bezsilni tego swiata

Здесь есть возможность читать онлайн «Borys Strugacki - Bezsilni tego swiata» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 2004, Издательство: Amber, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Bezsilni tego swiata: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Bezsilni tego swiata»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Zbliżają się wybory gubernatora Petersburga. Spiskowcy, stosując przemoc i tortury, chcą zapewnić wygraną swojemu kandydatowi. Na nic się to jednak nie zdaje, bo zwycięzca zostaje zabity strumieniem…

Bezsilni tego swiata — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Bezsilni tego swiata», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Pracodawca udał się do swojego gabinetu, a Jurij rozebrał się i powiesił mokre palto na wieszaku.

— Napije się pan kawy? — zapytała Miriam Solomonowna, od razu w pełnej gotowości. Jej pełna figura wyrażała chęć natychmiastowego działania: kawa, herbata, szklaneczka brandy, papieros, wydrukować plik, odnaleźć link, przygotować kanapkę, zadzwonić do firmy usługowej, wezwać milicję, zrobić zastrzyk, zaszyć dziurę w kieszeni, nastawić kość… Wszystko umiała i nigdy niczego nie odmawiała. Była prawdziwym skarbem.

Miała pięćdziesiąt sześć lat, jej dzieci wycierały się gdzieś w Izraelu albo Stanach, mąż przebywał w długotrwałych rozjazdach, a ona miała dużo czasu i się nudziła. Była bardzo daleką krewną Pracodawcy; za każdym razem plątał się, próbując określić stopień pokrewieństwa — ciotka ciotecznej siostry macochy albo coś równie odległego.

— Dziękuję — powiedział Jurij i od razu dorzucił, przewidując nowe pytanie: — Dziękuję, nie. Zaraz będziemy mieli klienta — wyjaśnił, chociaż nie trzeba było niczego wyjaśniać, Miriam Solomonowna nie potrzebowała żadnych wyjaśnień. Ta biała kobieta o rubensowskich kształtach i antracytowych włosach bogini Hekate była absolutnie samowystarczalna.

— Przejrzy pan pocztę? — spytała, podając mu sztywną teczkę ze starannie zawiązanymi tasiemkami.

— Przejrzę… — wziął teczkę i zaczął gorączkowo myśleć, co by tu takiego sympatycznego, serdecznego i ciepłego powiedzieć tej kruczowłosej kobiecie. W końcu powiedział całkiem po amerykańsku: — Pięknie pani dziś wygląda, Miriam Solomonowna!

Uśmiechnęła się błyszczącymi wargami,

— To przez tę okropną pogodę — wyjaśniła. — Z podwyższoną wilgotnością powietrza jest mi bardzo do twarzy, jak miał pan okazję nieraz zauważyć.

Wcale tak nie było. Jurij poczuł charakterystyczne „uderzenie w duszę”, jak to sam określał (lekarze nazywali to dodatkowymi skurczami serca), a jego uśmiech w odpowiedzi na jej kłamstwo wypadł fałszywie… chociaż właściwie co go obchodzi to małe, życiowe,

bezinteresowne, wypowiedziane wyłącznie do podtrzymania gładkiej rozmowy łgarstwo?

— Pójdę owocnie popracować — powiedział, pospiesznie kończąc rozmowę. — Czego i pani życzę.

W gabinecie Pracodawca nadal rozmawiał przez telefon. Rozsiadł się w swoim dyrektorskim fotelu (sto pięć dolarów łącznie z dostawą), czarnym jak węgiel, z nieprawdopodobnie wysokim oparciem i zaokrąglonymi poręczami. Długie, podrygujące kończyny splątał w skomplikowany węzeł, co upodobniło go do ośmiornicy albo kłębowiska gadów w stanie tak zwanego sczepienia, czyli zajętych miłością. Jurij pomyślał (który to już raz), że gdyby w tym momencie zobaczył ich przypadkowy klient, nająłby ich co najwyżej do występów w cyrku.

— …najważniejsze! — tłumaczył Pracodawca do słuchawki swoim specjalnym, przeznaczonym dla klientów aksamitnym głosem. Nie, nie, właśnie to jest najważniejsze! Cała reszta jest nieistotna, to pył, niebyt, nicość, może mi pan wierzyć…

Jurij już go nie słuchał. Przeszedł do swojego miejsca pracy, usiadł, odłożył na bok żółtą teczkę z pocztą i zaczął ustawiać aparaturę. Włączył komputer, sprawdził magnetofon, skontrolował przycisk sygnalizacji. Wszystko było chyba okej: magnetofon nagrywał i odtwarzał, przycisk włączał się gładko i bezszelestnie, zostawiając na opuszku palca przyjemne wrażenie dotyku piłeczki pingpongowej i uruchamiając lampkę sygnałową na biurku szefa. Gdyby się ktoś skupił i wytężył wzrok, mógłby dostrzec czerwonawy odblask na podeszwie Pracodawcy, znajdującej się teraz mniej więcej w tym miejscu, w którym podczas kontaktu biznesowego znajdowała się jego twarz. Rozwiązanie z lampką sygnałową było średnio udane klient mógł zauważyć odblask i stać się czujny, zdziwić się czy nawet zainteresować, co byłoby absolutnie niewskazane. Ale wszystkie inne sposoby sygnalizacji okazały się albo zbyt skomplikowane, albo zbyt niepewne, a doświadczenie pokazywało, że klient zazwyczaj nie ma głowy do obserwowania jakichś tajemniczych odblasków na zagadkowej, malinowej twarzy Pracodawcy.

— Trzeba wreszcie przymocować tabliczkę na drzwiach — zarządził Pracodawca. Odłożył słuchawkę i teraz rozplątywał kończyny, trzeszcząc stawami. — Zajmij się tym.

— Dobrze — powiedział Jurij. — Teraz?

— Jak tylko będziesz mógł. Teraz jest za trzy jedenasta. Zaraz przyjdzie klient.

— Spóźni się — zawyrokował Jurij z przekonaniem. — Tacy jak on zawsze się spóźniają.

— Skąd wiesz? — zainteresował się Pracodawca. — Nawet go na oczy nie widziałeś.

— Poznałem po głosie. Tacy zawsze się spóźniają.

— Jacy?

— No… — Jurij zastanowił się. — Niepewni siebie i rozmamłani.

— Słuchaj, może ty masz jeszcze jakiś talent?

Jurij nie zdążył odpowiedzieć, ponieważ oficjalny głos Miriam Solomonownej z centralki

oznajmił:

— Pawle Pietrowiczu, przybył pan Jepanczin. Był umówiony na jedenastą.

Pracodawca wykrzywił się do Jurija, co miało prawdopodobnie oznaczać „guzik masz, a nie talent” i powiedział aksamitnym głosem do telefonu:

— Proszę.

Pan Jepanczin (Telman Iwanowicz, lat sześćdziesiąt osiem, wdowiec, emeryt, były pracownik Towarzystwa Filatelistów Federacji Rosyjskiej, znany kolekcjoner, zasłużony konsultant kompetentnych organów, zamieszkały pod adresem… numer telefonu… faks… bez nałogów i przekonań politycznych, rozwiedziony, była żona mieszka w Moskwie, syn — astrofizyk, mieszka oddzielnie, pracuje w GAISZ-u… [1] GAISZ — (Gosudarstwiennyj Astronomiczeskij Institut im. Szternberga) Paсstwowy Instytut Astronomiczny im. P.K. Szternberga (przyp. tіum.). i tak dalej, i temu podobne) był małym, szarym, zakurzonym człowieczkiem, o rzadkich złotych zębach i ruchliwych, mysich oczkach na pomarszczonej twarzy Akakija Akakijewicza Baszmaczkina. Wszedł i przywitał się normalnie, rozcierając zziębnięte, sine ręce, pociągając szarym nosem (stanowczo nie był to hrabia de la Ferre, nawet nie kanclerz Sиguier, już prędzej pan Bonasieux, ale wyraźnie skurczony ze starości i od ascetycznego trybu życia, narzuconego przez władzą radziecką). Usiadł na zaproponowanym fotelu, rozejrzał się uważnie, acz ukradkiem i od razu urządził niewielką scenę pod adresem Jurija, którego obecność wydała mu się absolutnie nieobowiązkowa, wręcz zbędna. Rzecz jasna, Pracodawca był innego zdania i doszło do następującej rozmowy, podczas której Jurij neutralnie milczał, kontynuując pospieszny przegląd dossier klienta („fotografia całej postaci z zagadkowym szczegółem intymnym”, jak wyrażał się o takich dossier Pracodawca).

— Widzi pan, moja sprawa jest szalenie, ale to szalenie delikatna…

— Ależ oczywiście, drogi Telmanie Iwanowiczu! Innymi sprawami po prostu się nie zajmujemy…

— Akcent — rzekł klient rozdrażnionym, a nawet kapryśnym tonem. — Nazywam się, za pozwoleniem, Telmбn Iwanowicz.

— Proszę o wybaczenie. W każdym razie może pan liczyć na całkowitą i absolutną poufność.

— Tak, tak, rozumiem… Froł Kuzmicz tak właśnie państwa zaopiniował…

— Sam pan widzi!

— A jednak… To wyjątkowy, szczególny przypadek. Sprawa jest niesłychanie drażliwa… Będę zmuszony do podawania znanych i to bardzo znanych nazwisk… A wie pan, jak mówią Niemcy: o czym wie dwóch ludzi, o tym wie również, za przeproszeniem, świnia, he, he, he! Dwóch!

— Absolutnie się z panem zgadzam, Telmanie Iwanowiczu. Z Niemcami zgadzam się również. Ale, jak powiedział znający się na rzeczy człowiek, dwa to ulubiona liczba alkoholika.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Bezsilni tego swiata»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Bezsilni tego swiata» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Arkadij Strugacki - Piknik pored puta
Arkadij Strugacki
Arkadij Strugacki - Biały stożek Ałaidu
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadije Strugacki
Arkadije Strugacki - Tesko je biti Bog
Arkadije Strugacki
Arkadij Strugacki - Poludnie, XXII wiek
Arkadij Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkady Strugacki
libcat.ru: книга без обложки
Arkadij a Boris Strugačtí
Отзывы о книге «Bezsilni tego swiata»

Обсуждение, отзывы о книге «Bezsilni tego swiata» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x