Kirył Bułyczow - Żuraw w garści
Здесь есть возможность читать онлайн «Kirył Bułyczow - Żuraw w garści» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1977, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Żuraw w garści
- Автор:
- Издательство:Iskry
- Жанр:
- Год:1977
- Город:Warszawa
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Żuraw w garści: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Żuraw w garści»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Żuraw w garści — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Żuraw w garści», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
— Zgoda, ale na razie tylko tłumaczyliśmy — przerywa mu Samarin. — Zupełnie prawidłowo. Czyż jednak nie można im w jakiś sposób zademonstrować naszej niecierpliwości, obawy czy wreszcie naszego niezadowolenia?
Na ekranie monitora łączności wideofonicznej z ośrodkiem w Houston ukazuje się twarz Catewaya. Wygląda surowo i oficjalnie.
— Mister Zujew! Proponujemy o godzinie 03.35 czasu pokładowego, to znaczy w pięć minut po tym, jak Leżawa i Redford wyczerpią swoje zapasy tlenu i nikt już nie będzie mógł ich uratować, skierować na emiter wiertło laserowe z „Mayflowera”. Pragniemy uzgodnić tę naszą propozycję z rządem Związku Radzieckiego, prezydentem Stanów Zjednoczonych i sekretarzem generalnym Organizacji Narodów Zjednoczonych… Posłuchaj, Ilja — ciągnie Cateway niejako prywatnym tonem. — Oni od kilku miesięcy wiszą nam nad głowami. Zakłócają naszą łączność. Z ich winy uległo katastrofie wiele samolotów, rozbiło się mnóstwo statków. Wylecieliśmy im naprzeciw, a oni połknęli naszych chłopców. Na co jeszcze mamy czekać? — To jest straszne rozwiązanie — mówi Zujew. — Nigdy nie uchylałem się od podejmowania decyzji, ale teraz muszę się zastanowić… Odpowiem ci za dziesięć minut…
W gwiezdnej otchłani wisi nieruchomo „Gagarin”, jasno oświetlony promieniami słońca. Obok niego niewyraźnie majaczy ciemna bryła emitera. W pewnej chwili ona również zaczyna szybko wypełniać się blaskiem. Właśnie wypełniać się, jakby do wnętrza emitera napływała jakaś promienista ciecz.
— Sasza! — krzyczy Lennon, nie odrywając wzroku od iluminatora, przez który znów wyraźnie widać leniwie pulsujące ciało „Proteusza”.
Michael nie zdążył nic więcej powiedzieć, a pozostali kosmonauci niczego zrozumieć, gdy malutki, łagodnie wypiętrzony wzgórek na ciele emitera nagle pękł, a obok niego, wolno wirując w nieważkości, zawisły dwie srebrzyste figurki.
— Drugi! Czwarty! Tu pierwszy! Słyszycie mnie? — krzyczy Siedow.
— Tu drugi — odpowiada Redford tak spokojnie, jakby dopiero co wyszedł z kabiny symulatora. — Słyszymy cię doskonale, możesz nawet mówić nieco ciszej…
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że cały świat czekał na jego słowa, i teraz samym tonem głosu i tym zwyczajnym, „telefonicznym” zdaniem uspokajał całą planetę i swych przyjaciół.
— U nas wszystko w porządku, a jak u was? — pyta Leżawa.
— Chłopaki! Hura! — krzyczy Siedow z twarzą mokrą od łez.
Cała czwórka rzuca się na siebie, zwija w dziwaczny kłębek i wolno wiruje pośrodku obserwatorium w zdumiewającym tańcu nieważkości.
Dziennikarze, pędzący na złamanie karków do sali dalekopisów, wytrącają tacę z filiżankami kawy z rąk ładniutkiej kelnerki w białym fartuszku i koronkowym czepeczku.
Redford i Leżawa siedzą w mesie „Gagarina” przed mikrofonami i kamerami telewizyjnymi, przed czterema bezpośrednimi słuchaczami.
— Uwierzcie mi — mówi zmieszany Leżawa — że najśmieszniejsza, najwspanialsza lub też najokropniejsza rzecz polega na tym, że nie możemy niczego opowiedzieć. To przypominało sen, spokojny sen, jaki zdarza się jedynie w dzieciństwie… Te sny trwały bez chwili przerwy… Ale jak to opowiedzieć… Nie widzieliśmy nikogo, kogo można byłoby uznać za istotę żywą, chociażby zupełnie niepodobną do nas. Nie widzieliśmy przedmiotów, które wyglądałyby na sporządzone rękami lub mackami… — kosmonauta mówi wolno, z trudem dobierając słowa.
— A jednocześnie — dorzuca Redford — niejako całym ciałem, całym swym jestestwem odczuwaliśmy rodzaj kontaktu umysłowego z różnymi — jak by to wyrazić? — bryłami… Lepiej będzie powiedzieć: z pewnymi zamkniętymi przestrzeniami, które otaczały nas ściśle ze wszystkich stron, zmieniając swe rozmiary, kształty i stopień oświetlenia.
— Czy to były istoty żywe? — pyta Siedow.
— Nie wiem — mówi Leżawa roztargnionym tonem. — Całkiem możliwe. Czuliśmy ich opiekę i przychylność, prawda, Allan?
Redford kiwa głową.
— Nie wiadomo dlaczego byliśmy zupełnie spokojni, zupełnie się nie denerwowaliśmy, prawda?
Redford znów kiwa głową i mówi:
— Nie wiem, czy były tam istoty żywe, ale niewątpliwie obcowaliśmy z intelektem…
Zujew mówi głośno i dobitnie, skandując każde słowo:
— Gratulujemy załodze „Gagarina” pomyślnego wykonania założonego programu. Podjęto decyzję, aby statek natychmiast odszedł od „Proteusza” i ruszał w kierunku stacji orbitalnej,Mir–4”. Oczekujemy was na Ziemi, przyjaciele!.. „Gagarin”, jak mnie słyszycie?
Cała załoga statku kosmicznego zebrała się w kabinie dowodzenia. Rozkaz Zujewa słyszeli więc wszyscy, ale ani Siedow, ani żaden z pozostałych kosmonautów nie odpowiada.
— Słyszycie mnie, „Gagarin”? — pyta ponownie Zujew. — Tu dwudziesty. Odbiór.
— Słyszymy doskonale, Iljo Iljiczu — odpowiada spokojnie Siedow. — Ale teraz w żaden sposób nie możemy stąd odlecieć… Pamiętacie, że przed startem mówiliście mi, iż mam prawo podejmować własne decyzje w razie konieczności. No więc zachodzi taka konieczność. Nie możemy odlecieć. Kontakt jest dopiero początkiem, uwierzcie mi na słowo. Ja i my wszyscy — odwraca się ku kolegom — zrozumieliśmy to. Zrozumieliśmy i wierzymy, że najważniejsze jest jeszcze przed nami. — Patrzy na przyjaciół, jakby raz jeszcze chciał przekonać się o ich poparciu, i napotyka szczere spojrzenia Allana Redforda, Jurija Razdolina, Michaela Lennona, Anzora Leżawy i Johna Steinberga, członków załogi statku międzyplanetarnego „Gagarin”, ludzi z ziemi.
Równym blaskiem świeci pulsujący „Proteusz”. Dwaj ludzie znowu płyną w otwartym kosmosie. Na ramieniu jednego z nich widnieje malutki gwiaździsty proporczyk, a na skafandrze drugiego czerwona chorągiewka z sierpem i młotem. Przez ciemne filtry ochronne nie widać twarzy Aleksandra Siedowa i Michaela Lennona. Ale to właśnie oni lecą w kosmosie. Coraz bliżej jest błyszcząca powierzchnia statku z innej planety, w którego powłoce już zawczasu, jakby wabiąc ich, utworzył się wirujący szeroki lej, gotowy przyjąć ludzi, którzy uwierzyli w Dobro i Rozum.
Baku — Houston — Moskwa
Czerwiec 1972–listopad 1975
2
* Przysłowie rosyjskie: „lepsza sikorka w ręku niż żuraw na niebie” jest odpowiednikiem polskiego przysłowia: „lepszy wróbel w garści niż gołąb na dachu”.
Интервал:
Закладка:
Похожие книги на «Żuraw w garści»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Żuraw w garści» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Żuraw w garści» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.