Algis Budrys - Ten cholerny Księżyc
Здесь есть возможность читать онлайн «Algis Budrys - Ten cholerny Księżyc» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1991, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Ten cholerny Księżyc
- Автор:
- Жанр:
- Год:1991
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Ten cholerny Księżyc: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Ten cholerny Księżyc»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Ten cholerny Księżyc — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Ten cholerny Księżyc», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Oficer marynarki, kierujący grupą techniczną, wystąpił do przodu.
— Przepraszam, panie doktorze — powiedział — ale, o ile wiem, nasz ochotnik ma protezę. — Tu zwrócił się do Barkera. — Czy mógłby pan uprzejmie zdjąć spodnie?
Hawks uśmiechnął się, zażenowany.
— Potrzymam panu wiatrówkę — powiedział do Barkera.
Barker rozejrzał się, krople zimnego potu wystąpiły mu na czoło. Nie patrząc na Hawksa oddał mu wiatrówkę, odpiął pasek i zsunął spodnie. Stał trzymając je w dłoniach, spojrzał na Hawksa, potem szybko je zwinął i położył na skraju stołu.
— Teraz proszę się położyć w skafandrze i zobaczymy, co trzeba dostroić. — Porucznik dał znak swoim ludziom, którzy otoczyli Barkera, podnieśli go i położyli na wznak w otwartym skafandrze. Barker leżał sztywny, ze wzrokiem wbitym w sufit. — Niech się pan porusza, proszę — powiedział porucznik. — Chcemy się upewnić, że pańskie mięśnie dobrze kontaktują z płytkami uruchamiającymi serwomotory.
Barker sztywno wykonał kilka ruchów.
— Tak, jak myślałem. Protezę należy podbudować w okolicy kolana. Fidanzato… — przywołal gestem jednego ze swoich ludzi. — Zmierz te luzy i zejdź do warsztatu. Potrzebne będą podkładki regulacyjne. Przepraszam pana — zwrócił się do Barkera — ale musimy zabrać panu protezę. To nie potrwa długo. Sampson, pomóż panu zdjąć koszulę, żebyś mógł założyć uprząż naramienną.
Barker wyrzucił ramiona ze skafandra, chwycił za brzegi pancerza i podciągnął się do pozycji siedzącej.
— Sam zdejmę koszulę, synu — zachrypiał i ściągnął ją przez głowę. Podczas gdy Sampson odpinał mu protezę, Barker, bębniąc palcami po skraju skafandra, przyglądał się spod oka Hawksowi. — Co to, nowe sztuczki Wielkiego Maga?
Wyglądało, jakby czekał na jakąś szczególną odpowiedź. Hawks zmarszczył brwi. Uśmieszek Barkera nabrał jeszcze bardziej ironicznego charakteru. Rozejrzał się wokół siebie. — Cóż, ten też nic nie wart. — pomyślał. — Czy ktoś jeszcze chce spróbować? Może mam sobie przywiązać jedną rękę za plecami?
— To cytat ze sztuki, panie doktorze — powiedział niepewnie porucznik. Spojrzał na Barkera, który poślinił palec i uroczyście napisał w powietrzu X.
— Punkt dla absolwenta oficerskiej marynarki wojennej.
Pozostali członkowie zespołu pracowali, nie podnosząc głów.
— Z jakiej sztuki, poruczniku? — spytał spokojnie Hawks.
— Była w naszej lekturze z literatury angielskiej — powiedział porucznik, zaczerwieniwszy się, kiedy Barker puścił do niego oko. — Czarownik Merlin zrobił niezwyciężoną zbroję. Miała być dla sir Galahada, ale kiedy ją robił, wymogi formuły magicznej zmusiły go do wybrania proporcji Lancelota. I mimo że Lancelot zdradzał króla Artura i mieli tego dnia potykać się w turnieju, zbroja nie może być nieużywana. Merlin wzywa więc Lancelota do swojej pracowni i pierwsze jego słowa, kiedy wchodzi i widzi czarodziejską zbroję, są właśnie takie: Co to, nowe sztuczki Wielkiego Maga?
Barker uśmiechnął się do porucznika, a potem do Hawksa.
— Miałem nadzieję, że dostrzeże pan analogię, doktorze. Ostatecznie, podobno przeczytał pan parę książek.
— Rozumiem — powiedział Hawks. Spojrzał zamyślony na Barkera, a potem zwrócił się do porucznika. — Co odpowiada Merlin?
— Tak, zbroja.
Usta Barkera rozciągnęły się w uśmiechu zadowolenia.
— Zbroja? Czyżbyś, filozofie, w zgrzybiałym wieku imał się rzemiosła? W sękate palce ująłeś młot i wykułeś damasceński pancerz, niczym jakiś płatnerski czeladnik?
Porucznik, przenosząc w niepewności wzrok z Hawksa na Barkera, cytował dalej:
— Jak to zrobiłem, to nie twoja sprawa. Niech ci wystarczy, że kiedy orzeł buduje gniazdo, to tylko orzeł może w nim zamieszkać. Lub ktoś, kto ma na to orła przyzwolenie.
Barker uniósł jedną brew.
— A ja mam przyzwolenie starego ptaszydła?
— Przyzwolenie i modlitwę, łamigłowo — odpowiedział porucznik.
— Ty mnie nie lubisz — ciągnął Barker, spojrzawszy na Hawksa. — I Artur na pewno nie kazałby ci chronić tego ciała przed wszelkim niebezpieczeństwem. O, nie, on przede wszystkim nie troszczy się o moje zdrowie. Powiadasz, że ta zbroja pochodzi od ciebie? Jest więc bezpieczna, po trzykroć mocna twymi zaklęciami? Dlaczego dla mnie? Jak już wspomniałem, ty mnie nie lubisz, dlaczego zatem? Kto ci rozkazuje?
Porucznik oblizał wargi i spojrzał pytająco na Hawksa.
— Czy mam mówić dalej, doktorze?
Hawks uśmiechnął się słabo do Barkera.
— Bardzo proszę, zobaczymy, co będzie dalej. Jeżeli zaciekawi mnie streszczenie, to może kupię całą książkę.
— Tak jest. — Ludzie porucznika nawet nie podnosili głów. Zaaferowany Sampson manipulował przy zatrzaskach uprzęży.
— Moje rzemiosło, rycerzu. Tak, jak twoje tobie, bowiem rzemiosło kocha człowieka nie mniej niż kobieta. Weź ją. Żaden koń jeszcze podobnej zbroi nie nosił na grzbiecie. Nigdy takiego mistrza oko nie mierzyło połączeń. Nigdy jeszcze oczy artysty nie połączyły się tak całkowicie z rękami rzemieślnika, żeby od twoich ścięgien zapożyczyć tę siłę sprawczą, której udziałem będzie cała sława. Weź ją i niech cię licho! Weź ją, ty, któryś zdobył więcej, niż ci się należało i chcesz zdobyć więcej!
— Przemawia przez ciebie zazdrość, starcze — powiedział Barker.
— Nie wiesz o co!
— Nie bądź taki dumny, Magu. Jak sam mówisz, ja też wiem, co to znaczy być sługą swego rzemiosła. I ja mam swoją dumę, tak, jak ty swoją. Czy sądzisz, że moja sława wzrośnie od tego, że za pomocą twego podarunku zdobędę to, co miałbym i bez niego?
— Musisz!
— W przeciwnym razie po cóż twoje sztuczki? Wezmę twój dar, choć mam wątpliwości. Czy ręczysz słowem jego niezawodność? Że nie zawiedzie gdzieś na placu boju, spotkawszy kopię z nieznanym ci czarem?
— Jeżeli zawiedzie, to i ja zawiodę. Padniemy razem w tym boju, mój panie.
Barker niecierpliwie odtrącił Sampsona i poprawił cisnącą go szelkę uprzęży.
— Zatem nie zawiedź, mój płatnerzu — szepnął. — Proszę cię, nie zawiedź.
Hawks przez chwilę patrzył na Barkera w milczeniu. Potem poślinił palec i nakreślił w powietrzu krzyżyk.
— Punkt dla pełnego człowieka — powiedział. Kiedy to mówił, jego twarz przebiegł skurcz bólu.
3.
Fidanzato odszedł z protezą Barkera. Do Hawksa zbliżył się jeden z techników.
— Dzwoni pańska sekretarka. Mówi, że to pilne — powiedział.
Hawks pokręcił głową.
— Dziękuję — powiedział. Poszedł do boksu z telefonem po przeciwnej stronie laboratorium i podniósł słuchawkę.
— Vivian? Tu Hawks. O co chodzi, czy to od Toma Phillipsa? Nie, w porządku, czekałem na wiadomość od niego. Przyjmę tutaj. — Czekał z twarzą bez wyrazu, aż przełączą zamiejscową do laboratorium. Potem dzwonek rozległ się ponownie. — Tak, Tom. U mnie wszystko w porządku. Tak. W Waszyngtonie upał? U nas nie. Tylko smog. — Przez chwilę słuchał wpatrując się w gładką ścianę przed sobą.
— Tak — powiedział wolno. — Raczej spodziewałem się, że raport na temat Rogana będzie miał ten skutek. Nie, posłuchaj, znaleźliśmy nowe podejście. Znaleźliśmy nowego człowieka. Myślę, że on to może zrobić. Nie, nie, nowy rodzaj człowieka, sądzę, że mamy z nim duże szanse. Nie, słuchaj, zapoznaj się z jego historią. Al Barker. Tak. Barker. W archiwum Biura Służb Strategicznych numer 201. I zaświaczenie z FBI. Chodzi o to, że jest zupełnie odmiennym okazem człowieka niż przyzwoity i sympatyczny chłopak jak Rogan. Tak, z dokumentów powinno to wynikać. Może osobista rozmowa przekonałaby komisję? Wiem, że są poruszeni sprawą Rogana i pozostałych, ale może gdybyś…
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Ten cholerny Księżyc»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Ten cholerny Księżyc» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Ten cholerny Księżyc» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.