Carlos Rasch - Taniec potworów

Здесь есть возможность читать онлайн «Carlos Rasch - Taniec potworów» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 1980, Издательство: Krajowa Agencja Wydawnicza, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Taniec potworów: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Taniec potworów»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

„Dziewczyna z coraz większym zainteresowaniem wpatrywała się w napływające informacje. Wynikało z nich niezbicie, że niezidentyfikowany statek przestrzenny przekroczył już orbitę Sixty i stale zmniejszając szybkość kierował się w stronę planet centralnych układu. Poruszany archaicznym, od dawna nie stosowanym już w eridańskiej flocie silnikiem fotonowym nie reagował na żadne sygnały i wskazówki, wciąż od nowa przesyłane na jego pokład przez pilnujące ruchu satelity. Zebrawszy wszystkie przekazy Vyasa już miała przystąpić do sporządzania wstępnego raportu, gdy nagle część przestrzeni pomieszczenia zakrzywiła się i ukazał się w niej teleport Hyp Sara — myśliciela i administratora Sixty, który przekazać miał Radzie sprawozdanie o niezwykłym wydarzeniu w okolicach planety”.

Taniec potworów — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Taniec potworów», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

— Prawdopodobnie dyrekcja Związku wolałaby, żeby w żadnym wypadku nie obciążyć firmy winą za wypadek. Chyba byłoby lepiej, żeby uznano to wszystko za czyjąś złą wolę czy po prostu niezależne od nikogo zrządzenie losu, czy tak?

— Nie — rzuciła Irina twardo i zdecydowanie. — Najważniejsza jest prawda, jakakolwiek by ona była.

Stegenbach zauważył, że dziewczyna jest trochę oburzona jego podejrzeniem i zabiera się do odejścia, więc szybko usiłował zmienić temat:

— My tak sobie gadamy, a ja nawet nie wiem, co pani robi i gdzie pracuje? — zapytał.

Dziewczyna wstała, zabierając torebkę z oparcia krzesła.

— We flocie podmorskiej — rzuciła. Pożegnała się ze Stegenbachem krótko i odeszła ku drzwiom restauracji…

* * *

W budynku Dyrekcji Syberyjskiego Związku odbywała się ostatnia konferencja komisji powołanej do zbadania wypadku w głębinie Sedova. Zaproszono na nią przedstawicieli załogi, zespół techników wiertniczych z LB 71 i dyrekcję przedsiębiorstwa, jako pierwszy mówił geolog ze Szwajcarii — obwinił on kombinat o tyle, że zgodnie z dokładnymi badaniami dyrekcja powinna przewidzieć, iż w głębinie o wiele prędzej wiercenia doprowadzą do pokładów ropy, niż w innych punktach pola Nieft’1. Gdy w piątek po południu ekipa opuściła miejsce pracy, szyb sięgał niemal do górnej granicy pokładu gazu. Tyle tylko, że nikt tego nie podejrzewał, bo obliczenia sugerowały inną głębokość złoża. Ponadto ogólnie określił typ użytej w głębinie Sedova komory wiertniczej jako zbyt lekki w stosunku do panujących tam warunków — dlatego sprężonym gazom udało się zerwać za słabe kotwy. Natomiast tajemnicze postępowanie Polińskiego powinno zostać wyjaśnione przez psychologów, co oczywiście nie zmienia faktu, że poniósł on śmierć z własnej winy. Być może w normalnych warunkach pracy całego zespołu nie doszłoby wcale do tragicznego wypadku, natomiast jeden, zmęczony pracą od rana człowiek nie był w stanie prawidłowo oceniać wskazań przyrządów i reagować należycie szybko. Mniej więcej wszyscy eksperci wypowiadali się w tym samym duchu. Firma jako taka została od odpowiedzialności zwolniona, lecz zobowiązano ją do ściślejszej kontroli przebiegu prac i podwojenia patroli w dni wolne od pracy. Jedynie Stegenbach, który w ogólnych zarysach podporządkował się ustalonej przez komisję wersji uważał, że należałoby mimo wszystko dokładniej zbadać motywy Polińskiego i zastrzegł, iż ma zamiar to uczynić, dlatego też prosiłby o zwolnienie go od składania podpisu pod ustalonym protokołem końcowym. Potem jako usprawiedliwienie swojego postępowania przedstawił zebranym notatkę z dziennika Polińskiego i odnalezioną przez siebie formułę, którą Poliński wydrapał na cokole pomnika. Szwajcarski geolog poprosił ogłoś ponownie:

— Czy pan uważa, panie kolego, że Poliński był geniuszem? Przecież wszystkie opisy jego osoby prezentują go jako człowieka w gruncie rzeczy przeciętnego. Jako normalnego pracownika zwyczajnego kombinatu przemysłowego…

— Wcale nie twierdzę, że Poliński był nienormalny — lekki śmiech skwitował natychmiastową ripostę Stegenbacha.

— Ja też nie — obruszył się Szwajcar. — Wręcz przeciwnie, uważam, że Poliński był pracownikiem o jednej jedynej zalecie. Mianowicie umiał wykonywać swoją pracę tak, żeby nikomu nie rzucać się w oczy. Dowiodła tego chociażby jego samowolna wyprawa, której nikt nie zauważył.

Te ostatnie zdania wyraźnie nie spodobały się uczestniczącym w posiedzeniu polarnikom. Dał się najpierw słyszeć głuchy szmer na sali, a potem poderwał się ze swojego miejsca naczelny dyrektor Związku.

— Wykonywać swoją pracę niezawodnie, a tak z pracą Polińskiego zawsze było, to jedno z najważniejszych uzdolnień człowieka. Nie można całego jego życiowego dorobku przekreślać w ten sposób. Kolega Stegenbach ma najzupełniejszą rację uważając, że Polińskiego należy zrehabilitować, jeżeli tylko jest to w jakiś sposób możliwe. Ze swej strony dyrekcja naszego przedsiębiorstwa pójdzie mu pod wszystkimi względami na rękę.

* * *

Następnego dnia rano Fred Stegenbach w roboczym kombinezonie jechał do pracy w komorze wiertniczej na podmorskim polu naftowym. To znaczy wychodził już ze swego pokoju, gdy po drugiej stronie drzwi usłyszał czyjeś niepewne, ciche stąpnięcia. Zastanowił się chwilę, potem gwałtownie otworzył wejście. Na korytarzu stało dwóch mężczyzn i kobieta.

— Pan Stegenbach, prawda? — słowa mężczyzny za brzmiały bardziej jak stwierdzenie, niż pytanie. — Chcieli byśmy z panem porozmawiać…

— Proszę. Ale… — Fred cofnął się trochę, mężczyźni posunęli się za nim w głąb pokoju.

— My też się śpieszymy, ale to jest konieczne… Widzi pan — mężczyzna potarł ręką podbródek — cieszymy się bardzo, że postanowił pan mimo wszystko udowodnić uczciwość Edwarda. I spodobało nam się, że jednak nie podpisał pan wczoraj tego krzywdzącego protokołu.

— Ale…

— Jesteśmy współpracownikami inżyniera Polińskiego. Widział pan nas wczoraj na posiedzeniu.

— Tam było tyle osób… — Stegenbach zmarszczył brwi.

— Więc zacznijmy może od początku — uśmiechnął się mężczyzna. — Nazywam się Aleksy Turbojew… — podał rękę Fredowi i wskazał nią potem:

— Corinne Alraude…

— Po prostu Corinne — uśmiechnęła się do Freda dziewczyna.

Drugi mężczyzna przedstawił się sam:

— Janko Kaprovič — jego spojrzenie uważnie spoczęło na twarzy Stegenbacha.

W międzyczasie Aleksy przestał się śmiać i jego twarz ponownie przybrała ten sam srogi wyraz, co przed chwilą na korytarzu — być może wrażenie to sprawiały dwie głębokie bruzdy, biegnące od nasady jego nosa do kącików ust. Dalej mówił już poważnie:

— Przez najbliższy czas, zgodnie ze swoją prośbą, będzie pan pracował w mojej ekipie jako technik laserowy. Mamy w tej chwili nowe stanowisko — LB 72. Zresztą dość blisko poprzedniego — objaśnił zwięźle.

— Myślałem, że będzie panu przyjemniej, kiedy przyjdziemy tu i razem potem pojedziemy na stanowisko — powiedziała Corinne. — Nie wiem, może wolałby pan jednak…

— Ależ nie, nie. Strasznie się cieszę:— powiedział z przekonaniem Fred. — To co, idziemy?

Corinne poszła przodem, mówiąc przez ramię:

— Wie pan? Aleksy i Janko chcieli na pana czekać dopiero przy promie podwodnym, ale ja się uparłam. Czy dobrze?

— Doskonale, Corinne.

— To się cieszę… Ale chodźmy szybciej, bo robi się późno.

Cała czwórka przyśpieszyła kroku. Już po chwili doszli „do windy, zjechali na właściwy poziom i pośpieszyli w stronę podmorskiego portu.

Przy automatycznym kontrolerze było cokolwiek więcej ludzi, niż na korytarzu, ale kolejka sprawnie posuwała się do przodu — po chwili Corinne, Janko, Aleksy i Fred przytknęli swoje znaczki osobiste do czytników automatu i weszli na pokład promu. Gdyby teraz w ciągu ośmiu godzin nie zgłosili automatowi swego powrotu do miasta, to po dodatkowym kwadransie zwłoki zacząłby się pierwszy cichy alarm, a po pół godzinie oficjalnie ogłoszono by początek poszukiwań i przygotowanie do akcji ratowniczej.

Czekając na odpłynięcie statku Fred uważnie rozglądał się przez iluminator.

Port podwodny stanowiły szerokie, tunelowe kładki ładownicze, wystające poza właściwy obręb miasta na pięćdziesięciometrowej głębokości pod lodem. Wszystkie szykujące się do odjazdu promy spoczywały przy końcach kładek, zessane z nimi hermetycznie na czas postoju tak, że pasażerowie nie musieli ani na moment stykać się z wodą o ustalonej na tej głębokości, niezmiennej temperaturze czterech stopni Celsjusza.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Taniec potworów»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Taniec potworów» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Taniec potworów»

Обсуждение, отзывы о книге «Taniec potworów» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x