Przechwałki wnuka i ten dzban spowodowały, że podtrzymała decyzję o nieuczestniczeniu w ceremoniale.
Wiedziała, że tak długo, jak będzie żyć, nie zaakceptuje Paula przemawiającego ustami Leto. Fakt, że ród Atrydów ocalał, napawał ją radością, ale wydarzenia, które miały nadejść, były dla niej zbyt ciężkie, by mogła je znieść.
Farad’n siedział ze skrzyżowanymi nogami obok dzbana z wodą Muad’Diba. Zajął miejsce Pisarza Królewskiego, objąwszy z radością nowo ustanowione stanowisko.
Farad’n czuł, że sprawnie adaptuje się do nowej rzeczywistości, choć Tyekanik wciąż unosił się gniewem i straszył konsekwencjami. Tyekanik i Stilgar tworzyli wspólnotę-opozycję, która wyraźnie bawiła Leto.
W czasie trwania uroczystości przed tronem Atrydy przeszły tłumy niezrównanych wojowników. Ich odnowiona przysięga wierności nie mogła budzić wątpliwości. Kłaniali się przed nim, pokornie zawstydzeni tym, o czym doniósł arif.
Wreszcie ceremonia zaczęła zbliżać się do końca. Ostatni z naibów, Stilgar, stanął przed Leto w „pozycji honoru straży tylnej”. Zamiast koszy ciężkich od przyprawy, klejnotów ognia czy jakichkolwiek innych kosztownych darów, których sterty leżały wokół tronu, Stilgar przyniósł opaskę ze splecionego włókna przyprawowego. Jej wzór zdobił złoto-zielony Jastrząb Atrydów. Ghanima rozpoznała dar i rzuciła na Leto szybkie spojrzenie.
Stilgar położył opaskę na drugim stopniu poniżej tronu i skłonił się nisko.
— Darowuję ci opaskę na głowę noszoną przez twoją siostrę w czasie, gdy przebywaliśmy na pustyni — powiedział.
Leto stłumił wybuch śmiechu.
— Wiem, że macie kłopoty — odparł Leto. — Czy jest coś, co chciałbyś w zamian? — Wskazał dłonią na stosy kosztownych darów.
— Nie, panie.
— Przyjmuję zatem twój dar — rzekł Leto. Pochylił się do przodu, zgarnął skraj szaty Ghanimy i oddarł z niej cienkie pasmo. — W zamian daję ci ten kawałek szaty Ghanimy, szaty, którą miała na sobie w chwili, gdy porwano ją z pustynnego obozu, co zmusiło mnie, bym ją ocalił.
Stilgar przyjął dar drżącą dłonią.
— Szydzisz ze mnie, panie?
— Szydzić z ciebie? Na moje imię, Stilgar, nigdy nie mógłbym z ciebie szydzić. Dałem ci bezcenny dar. Rozkazuję ci nosić go zawsze blisko serca, jako przypomnienie, że wszyscy ludzie są skłonni popełniać błędy i że wodzowie są także ludźmi.
Fremen parsknął śmiechem.
— Jakim naibem mógłbyś zostać, panie!
— Jakim naibem jestem! Naibem naibów. Nigdy o tym nie zapominaj!
— Jak każesz, panie. — Stilgar westchnął, przypominając sobie raporty z arifu. I pomyślał: „Kiedyś chciałem go zabić. Teraz jest za późno”. Jego spojrzenie padło na dzban: nieprzejrzyste złoto, pokryte zielenią. — Oto woda mojego plemienia.
— I mojego — rzekł Leto. — Rozkazuję ci przeczytać inskrypcję wyrytą na boku naczynia. Przeczytaj ją głośno, aby wszyscy słyszeli.
Stilgar spojrzał pytająco na Ghanimę, ale ona podniosła podbródek, dając mu tym gestem odpowiedź, która przeszyła go dreszczem. Czy te atrydzkie skrzaty chcą, by wciąż odpowiadał za swoją porywczość i omyłki?!
— Przeczytaj to — rozkazał Leto, wskazując naczynie. Stilgar powoli wszedł na stopnie, nachylił się i przeczytał na głos:
— „Ta woda jest najwyższą esencją, źródłem kierującego się na zewnątrz stworzenia. Choć nieruchoma, jest istotą wszelkiego ruchu”. Cóż znaczą te słowa, panie? — szepnął Stilgar.
— Ciało Muad’Diba przypomina pustą skorupę, taką jak ta, którą porzuca owad — powiedział Leto. — Władał wewnętrznym światem, podczas gdy zewnętrzny miał we wzgardzie, i w ten sposób doprowadził do katastrofy. Władał zewnętrznym światem, wyłączając z tego świat wewnętrzny, i to oddało jego następców na pastwę demonów. Złote Remedium zniknie z Diuny, ale myśl Muad’Diba będzie trwała, a jego woda poruszy naszym wszechświatem.
Stilgar skłonił głowę. Mistycyzm wprawiał go w zakłopotanie.
— Początek i koniec zawsze są jednością — kontynuował Leto. — Żyjecie w powietrzu, a nie widzicie go. Faza się zamknęła. Z tego zamknięcia wyrasta początek jej przeciwieństwa. Tak oto będziemy mieli Kralizek. Wszystko powróci później w zmienionej formie. Wy czuliście myśli w głowach, wasi następcy będą czuli je w brzuchach. Wracaj do siczy Tabr, Stilgar. Gurney Halleck dołączy do ciebie jako mój doradca w waszej radzie.
— Nie ufasz mi, panie?
— Ufam ci całkowicie, inaczej nie wysyłałbym Gurneya. Halleck przeprowadzi pobór do nowej armii, której wkrótce będziemy potrzebowali. Przyjmuję twoją przysięgę wierności lennej, Stilgar. Jesteś wolny.
Fremen ukłonił się nisko, tyłem zstąpił ze stopni, odwrócił się i wyszedł z sali. Inni naibowie równym krokiem podążyli za nim, zgodnie z fremeńską zasadą, że „ostatni będą pierwszymi”. Lecz gdy wychodzili, do tronu docierały niektóre z ich pytań:
— O czym rozmawiałeś, Stilgar? Co znaczą te słowa o wodzie Muad’Diba?
Leto zwrócił się do Farad’na:
— Czy zanotowałeś wszystko, pisarzu?
— Tak, panie.
— Babka powiedziała mi, że dobrze wyszkoliła cię w procesach zapamiętywania Bene Gesserit. To dobrze. Nie chcę, byś skrobał na papierze.
— Jak rozkażesz, panie.
— Chodź i stań obok tronu — rzekł Leto.
Farad’n usłuchał, bardziej niż kiedykolwiek wdzięczny za szkolenie Jessiki. Gdy przyjmowało się do świadomości fakt, że Leto nie był już istotą ludzką i nie myślał jak istota ludzka, idea Złotej Drogi wydawała się jeszcze bardziej przerażająca.
Leto spojrzał na Farad’na. Na posadzce Wielkiej Sali czekali doradcy Wewnętrznego Kręgu. Stali jednak zbyt daleko, by cokolwiek słyszeć. Ghanima podeszła bliżej i oparła się ramieniem o tron.
— Nie zgodziłeś się jeszcze na oddanie mi sardaukarów w służbę — powiedział Leto. — Ale zrobisz to.
— Jestem ci winien wdzięczność, ale żądasz zbyt wiele — odparł Farad’n.
— Myślisz, że będzie im źle z moimi Fremenami?
— Żyliby zgodnie jak ci nowi przyjaciele, Stilgar i Tyekanik.
— Mimo to odmawiasz?
— Oczekuję propozycji.
— Zatem muszę ją złożyć, wiedząc, że nigdy na nią nie odpowiesz. Modlę się, żeby nauki mojej babki wystarczyły. Być może mnie zrozumiesz.
— Zrozumieć co?
— Każda cywilizacja stwarza własną mistykę — powiedział Leto. — Buduje się ją jako barierę przeciwko zmianom. Wszystkie mistyki są podobne przy stawianiu owych zapór: mistyka religijna, bohatersko-przywódcza, mistyka nauki i technologii, mistyka samej duszy. Żyjemy w Imperium, które właśnie taka mistyka ukształtowała i teraz rozpada się ono, ponieważ większość ludzi nie potrafi dostrzec różnic między mistyką a rzeczywistym wszechświatem. Widzisz, mistyka jest jak opętanie przez demona. Dąży do przejęcia świadomości.
— Rozpoznaję w tych słowach mądrość Jessiki — wtrącił Farad’n.
— I bardzo słusznie, kuzynie. Pytała mnie, czy jestem Paskudztwem. Zaprzeczyłem. Po raz pierwszy skłamałem. Widzisz, Ghanima uniknęła opętania, ale ja nie. Byłem zmuszony równoważyć wewnętrzne istnienia pod naciskiem wyjątkowo wielkich dawek melanżu. Musiałem wśród nich znaleźć aktywną pomoc. Czyniąc to, unikałem najbardziej złośliwych istnień. Wybrałem głównego pomocnika, korzystając z usług świadomości mojego ojca. Nie jestem teraz ani sobą, ani tym pomocnikiem. Raz jeszcze: nie jestem Leto II.
— Wyjaśnij to.
Читать дальше