• Пожаловаться

Frank Herbert: Dzieci Diuny

Здесь есть возможность читать онлайн «Frank Herbert: Dzieci Diuny» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию). В некоторых случаях присутствует краткое содержание. Город: Gdańsk, год выпуска: 1992, ISBN: 83-7075-060-5, издательство: Phantom Press, категория: Фантастика и фэнтези / на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале. Библиотека «Либ Кат» — LibCat.ru создана для любителей полистать хорошую книжку и предлагает широкий выбор жанров:

любовные романы фантастика и фэнтези приключения детективы и триллеры эротика документальные научные юмористические анекдоты о бизнесе проза детские сказки о религиии новинки православные старинные про компьютеры программирование на английском домоводство поэзия

Выбрав категорию по душе Вы сможете найти действительно стоящие книги и насладиться погружением в мир воображения, прочувствовать переживания героев или узнать для себя что-то новое, совершить внутреннее открытие. Подробная информация для ознакомления по текущему запросу представлена ниже:

Frank Herbert Dzieci Diuny

Dzieci Diuny: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dzieci Diuny»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Po dziewięciu latach, odkąd Paul Muad’Dib zgodnie ze zwyczajem odszedł na pustynię, na Diunę powraca jego matka, lady Jessika. Plotka głosi, że ponownie została członkinią zakonu żeńskiego Bene Gesserit i ma jakieś szczególne plany w stosunku do swoich wnucząt: Leto i Ganimy – osieroconych przez Paula i Chani spadkobierców Imperium… Arraksis w coraz mniejszym stopniu przypomina planetę sprzed zapoczątkowania Ekologicznej Transformacji Diuny — niekończące się obszary pustyni coraz częściej ustępują wielkim połaciom zieleni… Od pewnego czasu w mieście Arrakin pojawia się starzec zwany Kaznodzieją i wygłasza dziwne przemowy do wciąż tłumnie przybywających na Diunę pielgrzymów. Kim jest? Czy tylko na wpół szalonym mistykiem, czy może kimś więcej?

Frank Herbert: другие книги автора


Кто написал Dzieci Diuny? Узнайте фамилию, как зовут автора книги и список всех его произведений по сериям.

Dzieci Diuny — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dzieci Diuny», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Frank Herbert

Dzieci Diuny

Przełożył Marek Mastalerz

Dla BEV:

Za cudowne zrozumienie w naszej miłości i za to, że dzieliła ze mną swe piękno i mądrość, ponieważ to Ona naprawdę natchnęła tę książkę.

Nauki Muad’Diba stały się polem do popisu dla przesądnych i zepsutych scholastyków. Nauczał on harmonijnego sposobu życia, filozofii, dzięki której człowiek mógł sprostać problemom wynikającym z wiecznej zmienności wszechświata. Powiadał, że rodzaj ludzki wciąż ewoluuje, że proces ten nie ma końca. Mówił, że ewolucja działa na zmieniających się wciąż zasadach, znanych tylko wieczności. Czy wypaczone rozumowanie może w ogóle nadwyrężyć prawdę tkwiącą w tych słowach?

„Słowa mentata”, Duncan Idaho

Na grubym, czerwonym dywanie pokrywającym gołą skałę groty pojawiła się plama światła. Lśniła bez widocznego źródła, objawiając się jedynie na czerwonej powierzchni tkaniny wykonanej z włókna przyprawowego. Błądzący krąg o średnicy dwóch centymetrów poruszał się drgając — to wydłużony, to znów okrągły. Natknąwszy się na ciemnozielony bok łóżka, podskoczył w górę, załamując się na jego powierzchni.

Pod zielonymi przykryciami leżało dziecko o rudawych włosach, twarzy wciąż jeszcze okrągłej i szerokich ustach — postać, której brakowało smukłości typowej dla rasy Fremenów, lecz bez nadawanej przez wodę pełności kształtów, charakterystycznej dla przybyszów z innych planet. Chłopczyk drgnął, gdy promień przemknął po jego zamkniętych powiekach. Światło błysnęło, by po chwili zgasnąć.

W komnacie słychać było tylko płytki oddech i dobiegające gdzieś z tyłu monotonne kapanie zbierającej się w basenie wody, wychwytywanej przez oddzielacz wiatru umieszczony wysoko nad jaskinią.

Światło zabłysło ponownie — trochę silniejsze, jaśniejsze o kilka lumenów. Tym razem można było zidentyfikować jego źródło: zakapturzona postać wypełniła sklepione wejście w kącie izby i przesłoniła dobywającą się stamtąd poświatę. Raz jeszcze promień przesunął się dookoła komnaty, badając wszystkie jej załomy. Stwarzał atmosferę niebezpieczeństwa, nieustannego niepokoju. Omijając śpiące dziecko, światło zatrzymało się na zakratowanym wlocie powietrza w górnym rogu, spenetrowało wybrzuszenia w zielonych i złotych obiciach, łagodzących nieprzyjemne wrażenie wywierane przez litą skałę.

Po chwili zgasło znowu. Postać w kapturze poruszyła się, szeleszcząc tkaniną, i przystanęła z boku sklepionych drzwi. Każdy jako tako zaznajomiony ze zwyczajami panującymi w siczy Tabr zacząłby od razu podejrzewać, że to zapewne Stilgar, naib siczy, opiekun osieroconych bliźniąt, które pewnego dnia zastąpią swego ojca, Paula Maud’Diba. Stilgar często dokonywał nocnych inspekcji w pokojach bliźniąt, zawsze wchodząc najpierw do izby, w której spała Ghanima, a kończąc ją tu, w przyległym pokoju, gdzie mógł się upewnić, że Leto jest bezpieczny.

„Stary głupiec ze mnie” — pomyślał Stilgar.

Przejechał palcami po zimnej powierzchni projektora światła, zanim umieścił go w pętli przy pasie owiniętym wokół bioder. Projektor denerwował go nawet wtedy, gdy naib go potrzebował. Najnowszy wytwór Imperium, przyrząd służący do wykrywania obecności dużych, żywych obiektów, w królewskich komnatach sypialnych wykazywał jedynie obecność śpiących dzieci.

Stilgar pomyślał, że jego myśli i uczucia w pewnym sensie przypominają to światło. Nie mógł, nie potrafił opanować bezustannych wewnętrznych projekcji. Jego zachowanie kontrolowała jakaś wyższa siła. Przywiodła go do miejsca, w którym wyczuł spiętrzone niebezpieczeństwo. Tu właśnie spoczywał magnes przyciągający sny o potędze. Tu spoczywało doczesne bogactwo, świecka władza i najpotężniejszy ze wszystkich mistycznych talizmanów; boska istota religijnej spuścizny po Muad’Dibie. W tych bliźniętach — Leto i jego siostrze Ghanimie — skoncentrowała się przerażająca moc. Ponieważ żyły, Muad’Dib, choć zmarły, żył w nich.

Nie były zwykłymi, dziewięcioletnimi dziećmi: były siłą natury, żywiołem, obiektem boskiej czci i lęku. Były dziećmi Paula Atrydy, który został Muad’Dibem, Mahdim wszystkich Fremenów. Muad’Dib zmienił oblicze ludzkości; Fremeni wyruszyli z tej planety na dżihad, niosąc przez zasiedlony ludźmi wszechświat falę żaru religijnego uniesienia, którego zasięg i wszechmocna władza wywarły piętno na każdej planecie.

„Mimo to dzieci Muad’Diba są z krwi i kości — pomyślał Stilgar. — Dwa zwyczajne pchnięcia nożem są w stanie zatrzymać bicie ich serc. Ich woda powróciłaby do plemienia.”

Na tę myśl jego nieposłuszny umysł opanowały natrętne obrazy.

Zabić dzieci Muad’Diba!

Minione lata obdarzyły go mądrością introspekcji. Wiedział, jakie źródło jest źródłem tej potwornej myśli. Pochodziła z lewej ręki — przekleństwa, nie z prawej — błogosławieństwa. Ajat i burhan życia nie miały przed nim tajemnic. Kiedyś był dumny z tego, że myśli o sobie jako o Fremenie, o pustyni jak o przyjacielu, że nazywa planetę Diuną — nie Arrakis, jak oznaczano ją na wszystkich gwiezdnych mapach Imperium.

„O ile prostsze było życie, gdy nasz Mesjasz był tylko marzeniem — pomyślał. — Znajdując Mahdiego, wyzwoliliśmy we wszechświecie niezliczone mesjanistyczne rojenia. Ludzie ujarzmieni przez dżihad marzą teraz o nadejściu nowego przywódcy.”

Spojrzał w głąb pogrążonej w ciemności komnaty.

„Czy uczyniliby mnie mesjaszem, gdyby mój nóż ich uwolnił?”

Usłyszał, jak Leto niespokojnie wierci się przez sen. Stilgar westchnął. Nigdy nie znał dziadka — Atrydy, którego imię otrzymało to dziecko, lecz wielu mawiało, że z tego właśnie źródła pochodziła moralna siła Muad’Diba. Czy przerażający dar prawość i przeniósł się i na to pokolenie? Stilgar stwierdził, że nie jest w stanie odpowiedzieć na owo pytanie.

Pomyślał: „Sicz Tabr należy do mnie. Ja tu rządzę. Jestem naibem Fremenów. Beze mnie nie byłoby żadnego Muad’Diba. Ale te bliźnięta… Dzięki Chani, ich matce, a mojej krewniaczce, w ich żyłach płynie moja krew. Jestem w nich ja, Muad’Dib i Chani, i wszyscy inni. Cóż my uczyniliśmy z tym wszechświatem?”

Nie mógłby wyjaśnić, dlaczego wśród nocy naszły go takie myśli i dlaczego sprawiły, że czuje się winny. Schował się głębiej w szacie z kapturem. Rzeczywistość absolutnie nie przypominała marzeń. Przyjazna Pustynia, niegdyś rozpościerająca się od bieguna do bieguna, skurczyła się do połowy dawnego obszaru. Mityczny raj królującej zieleni napawał go lękiem. Nie przypominał tego, o którym marzyli Fremeni. I gdy jego planeta się zmieniała, dotarło do niego, że zmienia się i on sam. Stał się kimś o wiele bardziej wyrafinowanym niż niegdysiejszy przywódca siczy. Stał się świadom wielu rzeczy — sztuki rządzenia oraz odległych konsekwencji najdrobniejszych decyzji. Mimo to czuł, że jego wiedza i subtelność są cienką otoczką pokrywającą nienaruszone jądro prostszej, bardziej deterministycznej osobowości. Ta dawna istota nawoływała go, nęciła powrotem do czystszych wartości.

W jego myśli zaczęły się wdzierać dźwięki siczowego poranka. Poczuł powiew na policzkach: to ludzie wychodzili przez grodzie w ciemności przedświtu. Powiew świadczył o ich beztrosce, był znakiem obecnych czasów. Mieszkańcom drążni nie chciało się już zachowywać reżimu wody z dawnych czasów. Dlaczego mieliby to czynić, skoro na planecie notowano deszcze, gdy widywano chmury, gdy ośmiu Fremenów zostało porwanych przez nagłą powódź w wadi? DO tego czasu słowo „zatopiony” nie istniało w języku Diuny; to jednak już nie była Diuna, lecz Arrakis… i poranek dnia pełnego wydarzeń.

Читать дальше

Шрифт:

Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dzieci Diuny»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dzieci Diuny» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё не прочитанные произведения.


Robert Silverberg: Zamknięty świat
Zamknięty świat
Robert Silverberg
Frank Herbert: Diuna
Diuna
Frank Herbert
Stephen Baxter: Statki czasu
Statki czasu
Stephen Baxter
Frank Herbert: Les enfants de Dune
Les enfants de Dune
Frank Herbert
Herbert Brian: Hunters of Dune
Hunters of Dune
Herbert Brian
Отзывы о книге «Dzieci Diuny»

Обсуждение, отзывы о книге «Dzieci Diuny» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.