Nie odpowiedziała.
– Wiem, że pracuje na czarno. To mnie nie interesuje.
Wciąż nic. Z trzaskiem rzucił na stół zrobioną polaroidem fotografię zamordowanego Conwella. Indira zerknęła na nią, zamierzając zaprzeczyć, ale nie mogła oderwać od niej wzroku.
– Dobry Boże…
Perlmutter czekał, ale Indira nie powiedziała nic więcej.
Patrzyła jeszcze przez chwilę, a potem opuściła głowę.
– Jego żona twierdzi, że pracował dla ciebie.
Kiwnęła głową.
– Co robił?
– Pracował na nocnych zmianach.
– Co robił na tych nocnych zmianach?
– Przeważnie odzyskiwał długi. Czasem dostarczał pozwy.
– Co jeszcze?
Nie odpowiedziała.
– Miał w samochodzie sprzęt. Znaleźliśmy aparat z teleobiektywem i lornetkę.
– I co z tego?
– Czy kogoś śledził?
Popatrzyła na niego. Miała łzy w oczach.
– Myślisz, że został zabity podczas pracy?
– To logiczne założenie, ale nie będę tego pewny, dopóki nie powiesz mi, co robił.
Indira odwróciła głowę. Zaczęła kołysać się na krześle.
– Czy pracował dla ciebie dwie noce temu?
– Tak.
Znów zamilkła.
– Co robił, Indiro?
– Nie mogę powiedzieć.
– Dlaczego?
– Mam klientów. Oni mają swoje prawa. Znasz przepisy, Stu.
– Nie jesteś prawnikiem.
– Nie, ale mogę pracować dla prawnika.
– Chcesz powiedzieć, że zlecił ci to jakiś prawnik?
– Niczego takiego nie powiedziałam.
– Zechcesz jeszcze raz spojrzeć na tę fotografię?
Prawie się uśmiechnęła.
– Myślisz, że w ten sposób wyciągniesz ze mnie zeznanie? – Jednak ponownie popatrzyła na zdjęcie. – Nie widzę krwi.
– Nie było jej.
– Nie został zastrzelony?
– ,Nie. Nie zginął od kuli ani noża.
Zdziwiła się.
– No to w jaki sposób?
– Jeszcze nie wiem. Robią sekcję. Jednak domyślam się, jak zginął. Chcesz wiedzieć?
Nie chciała. Mimo to powoli skinęła głową.
– Udusił się.
– Chcesz powiedzieć, że go uduszono?
– Wątpię. Nie ma śladów na szyi.
Zmarszczyła brwi.
– Rocky był potężnie zbudowany. I silny jak byk. To musiała być trucizna albo coś takiego.
– Nie sądzę. Patolog powiedział, że miał poważne uszkodzenia krtani.
Wyglądała na zaskoczoną.
– Innymi słowy, ktoś zgniótł mu ją jak skorupkę jajka.
– Czy to oznacza, że został uduszony gołymi rękami?
– Nie wiemy.
– Był na to zbyt silny – powtórzyła.
– Kogo śledził? – spytał Perlmutter.
– Pozwól mi zadzwonić. Możesz zaczekać na korytarzu.
Zrobił to. Nie czekał długo. Indira wyszła i poinformowała go zwięźle:.
– Nie mogę z tobą rozmawiać. Przykro mi.
– Polecenie prawnika?
– Nie mogę z tobą rozmawiać.
– Wrócę tu. Z nakazem.
– Powodzenia – prychnęła, odwracając się do niego plecami.
Perlmutter miał wrażenie, że powiedziała to szczerze.
Grace podupadła na duchu, kiedy weszli do Photomatu i nie zobaczyła Koziej Bródki.
Był za to zastępca kierownika, Bruce- Wypiął pierś. Kiedy Scott Duncan błysnął swoją odznaką, uszło z niego powietrze.
– Josh wyszedł na przerwę obiadową – powiedział.
– Czy wie pan dokąd?
– Zwykle jada w Taco Bell. To niedaleko stąd.
Grace znała ten lokal. Pospieszyła tam, bojąc się,,że znowu straci trop. Scott Duncan poszedł za nią. Gdy tylko weszła do Taco Bell, w unoszący się tam zapach tłuszczu, zobaczyła Josha.
Co równie istotne, on też ją zobaczył. Szeroko otworzył oczy.
Scott Duncan stanął przy niej.
– To on?
Grace skinęła głową.
Kozia Bródka siedział sam. Pochylił głowę i zwisające długie włosy niczym kurtyna zasłaniały mu twarz. Miał ponurą minę i Grace doszła do wniosku, że tylko taką ma w repertuarze. Ugryzł taco, jakby przekąska obraziła jego ulubiony zespół grający grunge. Na jego uszach znów tkwiły słuchawki, a przewód nurzał się w kwaśnej śmietanie. Grace nie chciała wyjść na zgreda, ale uważała, że taka muzyka, sącząca się przez cały dzień do mózgu, nikomu nie może wyjść na zdrowie. Kiedy była sama, często słuchała głośnej muzyki, śpiewając, tańcząc, robiąc cokolwiek. Tak więc nie chodziło o muzykę czy jej głośność. Jednak jaki wpływ na psychikę młodego człowieka wywiera muzyka, zapewne donośna i jazgotliwa, rozrywająca uszy przez cały dzień? Parafrazując Eltona Johna, nieuchronną słuchową izolację, samotność za murami dźwięków. Nie przechodzą przez nie żadne inne odgłosy. Żadne rozmowy. Życie z mechanicznym podkładem dźwiękowym.
To nie może być zdrowe.
Josh opuścił głowę, udając, że ich nie zauważył. Obserwowała go, kiedy do niego podchodzili. Był taki młody.
Wyglądał żałośnie, siedząc samotnie. Pomyślała o jego nadziejach i marzeniach, a także o tym, że wygląda na to, że już obrał drogę wiodącą do nieustannych rozczarowań. Pomyślała o matce Josha, która z pewnością stara się i zamartwia. I o swoim synu, małym Maksie, oraz o tym, co powinna zrobić, gdyby zaczął stawać się taki jak Josh.
Razem ze Scottem Duncanem zatrzymali się przed stolikiem.
Chłopak ugryzł kolejny kęs, a potem powoli podniósł głowę.
Muzyka płynąca ze słuchawek była tak głośna, że Grace słyszała poszczególne słowa. Coś o sukach i dziwkach. Scott Duncan przejął inicjatywę. Pozwoliła mu na to.
– Poznajesz tę panią? – zapytał.
Josh wzruszył ramionami. Trochę ściszył muzykę.
– Zdejmij je – powiedział Scott. – Już.
Chłopak zrobił, co mu kazano, ale powoli.
– Pytałem, czy poznajesz tę panią.
Josh zerknął w jej kierunku.
– Taa, chyba tak.
– Skąd ją znasz?
– Widziałem ją tam, gdzie pracuję.
– Pracujesz w Photomacie, zgadza się?
– Taak.
– A stojąca tu pani Lawson jest klientką Photomatu?
– Już powiedziałem.
– Czy pamiętasz, kiedy była u was ostatnio?
– Nie.
– Pomyśl.
Wzruszył ramionami.
– Mogło to być dwa dni temu?
Kolejne wzruszenie ramion.
– Mogło.
Scott Duncan wyjął kopertę z Photomatu.
– Ty wywołałeś tę rolkę filmu, zgadza się?
– Jeśli pan tak twierdzi.
– Nie twierdzę, pytam ciebie. Spójrz na tę kopertę.
Zrobił to. Grace się nie odzywała. Josh nie zapytał Scotta Duncana, kim jest. Nie spytał ich, czego chcą. Zastanawiała się nad tym.
– Taak, to ja wywołałem ten film.
Duncan wyjął z koperty zdjęcie, na którym była jego siostra.
Położył je na stole.
– Czy to ty włożyłeś to zdjęcie do koperty pani Lawson?
– Nie.
– Jesteś pewien?
– Całkowicie.
Grace odczekała moment. Wiedziała, że kłamie.
– Skąd wiesz? – odezwała się po raz pierwszy.
Spojrzeli na nią obaj.
– Hę? – zdziwił się Josh.
– W jaki sposób wywołujesz filmy?
Ponowne zdziwione chrząknięcie.
– Wkładasz filmy do maszyny – powiedziała Grace. Wyskakuje sterta zdjęć. Wkładasz je do koperty. Zgadza się?
– Taak.
– Oglądasz każde wywołane zdjęcie?
Nie odpowiedział. Rozglądał się, jakby szukał pomocy.
– Widziałam, jak pracujesz – ciągnęła Grace. – Czytasz gazety. Słuchasz muzyki. Nie sprawdzasz wszystkich zdjęć.
Dlatego pytam cię, Josh, skąd wiesz, jakie zdjęcia były w tej kopercie?
Josh zerknął na Scotta Duncana. Nie znalazł ratunku. Znowu popatrzył na Grace.
Читать дальше