Jeffrey Deaver - Dar języków

Здесь есть возможность читать онлайн «Jeffrey Deaver - Dar języków» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Dar języków: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Dar języków»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Siedemnastoletnia Megan, córka prokuratora Tate'a Colliera, po rozwodzie rodziców nie najlepiej radzi sobie z rzeczywistością. Decyduje się na wizytę u znanego psychiatry, doktora Aarona Matthewsa, ale nigdy nie dociera do jego gabinetu. Przerażeni zniknięciem dziewczyny rodzice wzywają na pomoc policję.
W poszukiwania włącza się błyskotliwy detektyw, który wiele zawdzięcza ojcu Megan. Szybko orientuje się, że nie chodzi o zwykłą ucieczkę z domu. Będzie musiał stawić czoła porywaczowi, który nie zawaha się przed niczym. Rozpoczyna się mrożący krew w żyłach wyścig z czasem i z szaleństwem maniaka religijnego.

Dar języków — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Dar języków», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Pewnie są ich dziesiątki.

– Ale on jechał sześćdziesiątkąszóstką. To pewnie będzie ta, którą zobaczył z autostrady. To dobra wiadomość. Takie stacje są otwarte przez całą noc.

– Jak sądzisz, co się z nim stało? – spytała Bett. – Mam na myśli Joshuę.

Tate się nie odezwał; oboje znali odpowiedź.

Była druga rano. Nie sądzili, że dyżur będzie miał ten sam sprzedawca, który powiedział Joshui, że widział szarą furgonetkę w środę. Mieli jednak nadzieję, że może ktoś słyszał o Aaronie Matthewsie.

Ale nikt nie słyszał.

Młody chudy pomocnik z wielkim złotym krzyżem na szyi roześmiał się, gdy spytali o obozy odnowy religijnej.

– Te wzgórza są nimi usiane. Dosłownie usiane. Jeden z tych kaznodziejów wyleczył moją babcię z raka, a szkoda, że państwo nie widzieli, jakiego miała wielkiego guza.

Dziesięć minut później, już głębiej w Blue Ridge, Tate zjechał na starą stację benzynową Sunoco. Starszawy sprzedawca przyjrzał im się podejrzliwie, gdy zapytali o obóz wielebnego Matthewsa.

– Matthews, hę? Jesteście jego kumplami?

– Niezupełnie. Coś nie w porządku?

– Niby wszystko w porząsiu. Jeśli nie liczyć całej rodzinki. Dałbym se rękę uciąć, że James Matthews był całkiem pomylony, jak go aresztowali za to, że się na dziewuszkę z nożem rzucił. – Tate i Bett wymienili spojrzenia. – A ten jego chłopak, Aaron… gdy przejął interes, to zamknęli kościół.

– Gdzie to jest?

– Podjedźcie do stacji Shella jakieś trzy mile stąd. Zaraz za stacją skręćcie w prawo w Parker Road. Potem będzie z pięć, sześć mil w góry. Jak się droga skończy, to jedźcie dalej. Nie ma żadnych znaków, trza jechać na wyczucie. Kiedyś była taka wariacka rzeźba przy wejściu. Coś jakby anioł. Nie chciałbym tam jechać o tej nocnej porze, nie, proszę pana, ale chcieliście wiedzieć, jak dojechać, a nie, co o tym sądzę.

Tate podał mu banknot dwudziestodolarowy i wrócił na szosę.

Zaledwie kilka minut później usłyszeli jakieś ćwierć mili za sobą syrenę. Rozejrzeli się. Lokalny patrol. Kogut rozjarzył się, a samochód przyspieszył.

– Myślisz, że wie, że to my? – spytała Bett.

– Nie przekroczyłem prędkości. Musieli się domyślić, że zabraliśmy samochód. – Stopa Tate’a zawahała się nad pedałem gazu. – Co mam zrobić?

– Pruć przed siebie – podpowiedziała Bett.

Posłuchał jej.

Pruł jak szalony przez jakieś dwie mile.

Szwedzi robią niezłe samochody, ale nie mogą się one równać z silnikiem pościgowego plymoutha.

– Nie dam rady – powiedział Tate.

Zdjął nogę z pedału gazu.

– Pogadam z nim. Może przynajmniej pośle samochód do obozu.

– Nie – odparła Bett.

– Że co? – Tate skierował samochód ku żwirowemu poboczu.

– Oni nie wiedzą, że jestem z tobą, prawda? – spytała.

– Chyba nie. Co zamierzasz?

Bett otworzyła torebkę i zaczęła w niej grzebać. Zawahała się, odetchnęła głęboko i wyprostowała się, zerkając w lusterko i gładząc policzek charakterystycznym dla siebie gestem.

Co ona robi? – zastanawiał się Tate.

Nagle rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Bett trzymała w ręce ostry kawałek lusterka z puderniczki.

– Bett! – krzyknął Tate.

Uniosła odłamek do twarzy, krzyknęła i oparła się o drzwi. Z głębokiej rany na policzku popłynęła krew.

– Oj – jęknęła żałośnie Bett. – To boli.

Tate zatrzymał samochód na poboczu i patrzył na krew płynącą po jej ustach, podbródku, spadającą na dekolt.

– Wysiadać z samochodu! – rozległ się metaliczny głos w prostokątnej paszczy głośnika na dachu.

Młody funkcjonariusz stanął przy otwartych drzwiach radiowozu, mierząc Tate’owi w głowę z rewolweru, który wydawał się nieduży w wielkiej dłoni policjanta. W drugiej ręce trzymał mikrofon.

– Wysiadać z samochodu. Ręce do góry.

Przez moment nikt się nie ruszył.

A potem drzwi po strome Bett otworzyły się szybkim ruchem – tak szybko, że Tate pomyślał, że kolejny zastępca szeryfa podkradł się do nich niezauważony.

Krzyknęła głośno i stoczyła się na trawę pobocza. Nadgarstki miała owinięte paskiem torebki, jakby związane. Uderzyła mocno o ziemię, nie mogąc sobie pomóc rękami. Kurz zmieszał się z zaskakującą ilością krwi spływającej z jej policzka.

– Pomocy! – krzyknęła. – On mnie porwał!

– Nie ruszać się! Nikt się nie rusza! – zawołał policjant, przesuwając pistolet w kierunku Bett. Tate siedział bez ruchu, z rękami na kierownicy.

Bett podpełzła do policjanta.

– On ma nóż! – krzyknęła. – Pomocy, proszę. Skaleczył mnie. Jestem ranna. Pomocy! – Jej lament przypominał płacz przerażonego dziecka; czołgała się w stronę radiowozu. – Zamierzał mnie zgwałcić! Zabierzcie mnie stąd! Proszę, och…

Policjant uległ instynktowi.

– Wszystko będzie w porządku, tutaj, proszę pani. To ten gość z Prince William, tak? Ten, który zabił tamtą dziewczynę? Gdzie jest nóż?

– Ma go za pasem. Zabrał mnie z baru przy autostradzie – płakała. – Porwał mnie, dotykał.

– Wyżej ręce – zawołał policjant do mikrofonu. – Ale już!

Tate uniósł ręce.

– Co się stało? – policjant zwrócił się do Bett, która była już całkiem blisko.

– Skaleczył mnie… zgwałcił… potrzebuję lekarza… – Słowa ginęły w szlochu.

– Ty w samochodzie. Trzymaj prawą rękę tak jak teraz, a lewą sięgnij do okna i otwórz drzwi. Nie ruszaj prawą ręką.

Tate się nie ruszył.

– Nie będę powtarzał. Mam…

– Odłóż to! – wrzasnęła Bett tuż za jego uchem. Pistolet Tate’a dotykał lufą szyi policjanta.

– A niech to.

– Już.

– Mam go na celowniku, proszę pani. Jeśli pani coś mi zrobi, to już po nim. Zastrzelę go. Przysięgam… – Ale powiedział to ze wstydem, a nie zdecydowaniem, toteż kiedy Bett krzyknęła:

– Szukamy córki i, do cholery, zabiję cię, jeśli będę musiała! – Niechętny pomruk policjanta poprzedził stuk jego wielkiego smitha & wessona o ziemię.

Bett odsunęła się od górującego nad nią mężczyzny, który zmartwiał na widok dzikości malującej się na jej twarzy; może zastanawiał się, jak blisko śmierci się znalazł.

Policjant oparł się o samochód.

– W porządku – mruknęła Bett. – Proszę się położyć na ziemi. Na brzuchu.

Tate wysiadł z samochodu i podbiegł do nich.

– Jadą następne samochody, proszę pani. Będą tu za dwie minuty.

– Tym bardziej musimy się pospieszyć.

Dał za wygraną. Bett podała Tate’owi rewolwer policjanta.

– Zostań tu – zwrócił się do niej Tate. – Zatrzymaj go, a gdy przyjedzie reszta, postaraj się przekonać ich, żeby posłali przynajmniej jeden samochód do obozu.

Skinęła głową, przyciskając lewą rękę do okropnej rany na policzku.

– Posłuchaj – ciągnął z powagą. – Gdy przyjadą, połóż pistolet na ziemi i podnieś ręce. Będą zdenerwowani i gotowi strzelać. Rób dokładnie to, co ci każą. Zrozumiałaś?

Potaknęła. Dotknął jej policzka, ocierając nieco krwi.

– Jedź, Tate. Jedź i znajdź ją.

Ucałował ją w czoło i pobiegł do samochodu.

Docisnął pedał gazu, obryzgując patrolowy wóz żwirem i pyłem. Przejeżdżając przez wzniesienie na drodze – prędkościomierz zbliżył się do czerwonego półksiężyca ostrzeżenia – zobaczył jeszcze we wstecznym lusterku Bett, która kucała obok wyciągniętego na ziemi policjanta i bez wątpienia szczerze go przepraszała. Niemniej pistolet, który mocno ściskała oburącz, nadal był wycelowany w jego twarz.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Dar języków»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Dar języków» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Dar języków»

Обсуждение, отзывы о книге «Dar języków» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x