Jacek Dąbała - Prawo Śmierci
Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dąbała - Prawo Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Prawo Śmierci
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Prawo Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prawo Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Prawo Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prawo Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Dziewczyna ubrała się w męski strój, przypasała do pasa krótki miecz, przytroczyła do boku sakwę z miniaturową kuszą wykonaną dla niej przez ojca i ofiarowaną przed rokiem na urodziny. W sakwie znajdowało się kilkadziesiąt metalowych strzał. Każda miała diamentowy czubek i z łatwością przebijała zbroję. Na drzwi od sypialni spadły pierwsze uderzenia topora.
– Otwieraj, zdradziecki kundlu! – wołał z wściekłością dowódca miejskich strażników. – Otwieraj, albo cię żywcem spalimy…
Bathy przylgnęła do ojca. Podał jej torbę z koroną i monetami zaszytymi w pasach.
– Uciekaj – szepnął, całując ją w czoło. – Pasy ukryj w siodle… Znajdź Idalga i o wszystkim opowiedz…
– Uciekaj ze mną… – wtrąciła ze strachem.
– Ktoś musi zostać – przerwał jej, patrząc nerwowo na drzwi. Po ostatnim uderzeniu ostrze jednego z toporów przebiło okute drewno. – Inaczej znajdą wyjście… Idź już… Konie są tam, gdzie zwykle…
Wepchnął córkę pod okap komina i kiedy zniknęła w czarnej czeluści, ponownie zasłonił przejście. Wierzył, że da sobie radę.
Zasuwa puściła i drzwi z łomotem zwaliły się do środka. Miejscy strażnicy natychmiast rzucili się w jego stronę. Herling stał przy ścianie i trzymał w rękach swój nie używany od wielu lat miecz. Broń pamiętała czasy, gdy był łapaczem. Przyjął postawę do walki i czekał na pierwszy cios. Zza pleców wchodzącego właśnie do sypialni dowódcy straży zobaczył twarz jednego ze swoich ludzi. Był to jeden z tych, którzy pomagali mu wywieźć z osady Idalga i Humana.
– Ile ci obiecał, zdrajco! – krzyknął w stronę drzwi.
– Więcej niż dałbyś mi zarobić przez rok, krwiopijco! – odpowiedział butnie woźnica.
Zdeb potarł wierzchem dłoni bliznę i powstrzymał atakujących gestem ręki. Rozejrzał się po pokoju i warknął:
– Możesz się wykupić, Herling. To będzie cię kosztowało dom i wszystko, co tu masz…
– A jak nie? – syknął jubiler, poprawiając miecz w dłoniach.
– To twoje jaja przybijemy na trakcie – odpowiedział mu z nienawiścią dowódca. – Gdzie masz monety i złoto?
– Niech powie, gdzie ma córkę – zawołał z tyłu woźnica. – To zdrowa rzepa, panie…
– Gadaj, gdzie dziewczyna – rozkazał z ożywieniem Zdeb. – Jak nie, to i tak ją znajdziemy… Wtedy wszystko wygadasz, a z nią po mojemu poigram…
Jubiler zaatakował nagle. Wyszedł z wprawy, ale niczego nie zapomniał. Cięcie wyrwało stojącemu najbliżej strażnikowi połowę brzucha. Zwalił się, przytrzymując rękami wylewające się wnętrzności. Z drugim nie poszło już tak łatwo. Uchylił się i odbił uderzenie. Pozostali zaczęli okrążać ofiarę ze wszystkich stron. Dowódca stał na wyrąbanych drzwiach i sapał z nienawiścią.
– Chcę go żywego – odezwał się, widząc, jak jego ludzie przymierzają się do ataku.
– Panie, on nie z tych… – próbował oponować jeden ze strażników.
– Żywcem albo na pal pójdziecie! – wrzasnął histerycznie dowódca. Kiedy widział krew, musiał krzyczeć, aby nie zemdleć. To właśnie była jego tajemnica. Dlatego został wysłany na pogranicze i wykreślony z królewskiego korpusu oficerskiego.
Herling przebił ramię atakującemu strażnikowi, odbił kilkadziesiąt uderzeń i poczuł, że słabnie. Ręce odwykłe od miecza bolały, a serce biło tak, jakby miało za chwilę pęknąć. Jubiler spocił się i z trudem odbijał coraz mocniejsze cięcia. Strażnicy połapali się, że mogą go zmęczyć, i atakowali na zmianę. Nogi Herlinga przestały poruszać się lekko i z wyczuciem. Teraz sunęły za nim, chwiały się i drżały z wysiłku. Zbliżał się koniec. Umysł jubilera skupił się tylko na jednym. Wyczekał chwilę, po czym wykonał unik i miękko obszedł atakującego go strażnika. Zanim pozostali zdołali go schwytać i przytrzymać, wyrwał tamtemu nóż, przyłożył sobie do serca i całym ciałem zwalił się na podłogę. Ostrze przeszyło go całą długością. Zaczął dławić się krwią. Strażnicy natychmiast odwrócili go na plecy, wyjęli z piersi nóż i próbowali ratować. Zdeb pochylił się nad jubilerem i szepnął jadowicie:
– Dziewczyna nam tak łatwo nie ujdzie, teściu…
Strażnicy zarechotali wesoło, a twarz jubilera po raz ostatni nabiegła krwią. Jego głowa powoli opadła na bok. Oczy zgasły, a oddech zamarł. Herling nie tak wyobrażał sobie własną śmierć. Marzył o wnukach, o spokoju i łagodnym śnie. Budował mur ze złotych monet i wierzył w jego siłę. Niepotrzebnie. Napad miejskich strażników nie dał mu nawet czasu na rozczarowanie.
Dowódca rozejrzał się po sypialni i jego wzrok spoczął na mieczu Herlinga. Wyjął go z dłoni trupa i wykonał kilka cięć w powietrzu. Miecz był doskonale zakonserwowany. Strażnicy z podziwem obserwowali starannie wykonaną rękojeść i prawie nie zużyte ostrze.
– Wart będzie sporo monet, panie – odezwał się z uznaniem najstarszy ze strażników.
– Dziewczyna! – Zdeb odwrócił gwałtownie twarz w jego stronę i zbladł. – Macie ją znaleźć i przyprowadzić. Żywą i nie zepsutą, zrozumiano? A dom przeszukać do ostatniego mysiego gówna…
Bathy wydostała się z korytarza i stanęła przed grubym murem. Ostrożnie przekręciła koło zawieszone na metalowym bolcu. Ojciec zadbał o każdy szczegół. Regularnie naprawiał mechanizm i przez całe lata zabezpieczał przejście. Kiedy koło wykonało obrót, fragment muru drgnął i lekko się przesunął, odsłaniając dzienne światło. Na zewnątrz znajdował się plac, który przypominał wysypisko odpadów. Stały tam stare powozy, leżały połamane wrota, drzwi i okna, walały się porozbijane garnki i pogięte pługi. Gdzieniegdzie rdzewiały fragmenty mieczy, kusz i dzid. Pomiędzy dwoma powozami bez kół znalazła miejsce nawet rozbita gilotyna i machina do rozciągania torturowanych więźniów. Były też rozbite lustra, strzaskane zbroje, gnijące siodła i porwane strzemiona. W błocie rozpadały się butwiejące strzępy chorągwi i poszarzałe szmaty. Na tym wszystkim kisiły się odpadki z pobliskich zajazdów i domów – rybie łby, cielęce kości, zgniłe jabłka, oślizłe obierki i cuchnące zgniłe jaja. Herling uznał, że taki właśnie widok dodatkowo zabezpieczał potajemne wyjście z korytarza.
Dziewczyna zeskoczyła na dach starego powozu i obejrzała się za siebie. Fragment muru cicho się za nią zamknął. Przez dziurę w dachu zsunęła się do wnętrza powozu i sięgnęła do torby po pasy z monetami. Sześć pasów niełatwo było upilnować, a torba niesiona przez samotną dziewczynę szybko wpadała w oczy. Zrzuciła z siebie skórzaną kurtkę i pospiesznie założyła po trzy pasy na każde ramię. Skrzyżowane na plecach i brzuchu, dawały dodatkową osłonę przed cięciem miecza lub noża. Dopiero teraz Bathy nałożyła kurtkę i starannie ją zapięła. Pozostała korona, z którą nie wiedziała, co zrobić. W końcu wpadła na pomysł, żeby ją ukryć w głowie lalki. W powozie znalazła dwie. Były duże, nasiąknięte wodą, wypłowiałe i trochę podarte. Poza tym świetnie nadawały się do kamuflażu. Palce dziewczyny zręcznie rozpruły tył głowy większej z lalek i wydłubały ze środka połowę trocin. Kiedy korona znalazła się w głowie lalki, trociny wróciły na swoje miejsce i pokryły nierówności. Dopiero teraz dziewczyna wrzuciła obie lalki do torby, którą zarzuciła na plecy, i ostrożnie wyszła z powozu. Po kilku krokach poczuła, że monety ważą naprawdę dużo.
Spod jednej ze starych desek wyłonił się nagle stary żebrak z pokiereszowaną, krzywą twarzą i kurzajkami na rękach. Chwycił ją za róg kurtki i mocno pociągnął. Przewróciła się, lecz szybko podniosła. Żebrak gwizdnął dwa razy i z rozmaitych dziur, spod blach i odpadów zaczęli wynurzać się inni żebracy. Przeraziła się i spróbowała biec w stronę traktu. Odcięli jej drogę i zaczęli spychać w kąt placu. Wyglądali jak stado wygłodniałych zwierząt. Większość z nich miała wrzody na szyi, brodawki na palcach i kołtuny na głowach. Każdy miał nie pasujące do reszty ciała długie, szpiczaste wąsy i wystające górne zęby. Kiedy oparła się o mur i wydobyła kuszę, zatrzymali się i nerwowo poruszali nosami. Wąchali powietrze i szybko mrugali. Była dla nich łakomym kąskiem. Najstarszy podszedł najbliżej i wyseplenił z trudem:
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Prawo Śmierci»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prawo Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Prawo Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.