Jacek Dąbała - Prawo Śmierci

Здесь есть возможность читать онлайн «Jacek Dąbała - Prawo Śmierci» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Триллер, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prawo Śmierci: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prawo Śmierci»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Powieść traktująca o Idalgo, mistrzu miecza i łowcy bandytów. Mroczne fantasy, gdzie ludzkość odpiera ataki zmutowanych szczuro-ludzi, na świecie pojawiają się ludzie obdarzeni magicznym dotykiem, a nawet goście ze świata równoległego. Całości dopełniają realistyczne, często szokujące wręcz opisy scen batalistycznych.

Prawo Śmierci — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prawo Śmierci», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Nie tyś pierwsza i nie ostatnia… Dasz po dobroci, to może cię puścimy. No co? Puścimy ją?

Pozostali żebracy zaśmiali się Jakby piszczeli na piszczałkach.

– Ogacona silnie… – zmartwił się Murray, młody, przypominający kościotrupa żebrak. Drapał się silnie w krocze i dreptał w miejscu.

– Nie widać decorum – jęknął inny, ubrany w jasnozielony płaszcz ze śladami starej krwi na brzuchu.

– Widzę, żeście uczeni. – Dziewczyna nawet nie usiłowała ukryć zdziwienia. – Co tu robicie z tymi…

– Uciekam, pani, przed sprawiedliwością – odparł z ironicznym uśmiechem żebrak. Był z nich najgroźniejszy.

– I mowę też macie gładką – stwierdziła dziewczyna, obserwując kątem oka skradającego się w jej kierunku karłowatego mieszkańca placu.

– Za to pytę ma twardą, dziewko – zaśmiał się głośno stary żebrak, a pozostali mu zawtórowali. – Niejedna go dopuściła i nie pożałowała…

Karzeł skoczył, ale zanim dosięgnął dziewczynę, trafiła go w oko miniaturowa strzała z kuszy. Zapiszczał przeraźliwie, skurczył się w locie i w konwulsjach spadł na stos gnijących obierek. Dziewczyna błyskawicznie sięgnęła po kolejną strzałę, ale żebracy byli szybsi. Dopadli ją, schwytali za ręce i nogi, po czym rozciągnęli na butwiejących drzwiach z wystającymi okuciami. Wykształcony żebrak zbliżył się do niej i zrobił zmartwioną minę.

– Brzuch ci zrobimy, pani, ale nie zdążysz się nim nacieszyć – powiedział, rozpinając płaszcz. Jego wąsy poruszały się dwa razy szybciej niż pozostałych. Bathy zobaczyła paznokcie żebraka i zrobiło jej się niedobrze. Przypominały szczurze pazury. Były ostre i brudne.

– Puśćcie mnie! – wrzasnęła przerażona. – Jestem bogata! Zapłacę!

– Ile? – zainteresował się stary żebrak. Powstrzymał ręką przygotowującego się do zdjęcia spodni kompana.

– Ile? – Dziewczyna trzęsła się ze strachu i z trudem składała myśli. – Pięć złotych monet… Dziesięć! Tylko mnie zostawcie…

Trzymający ją żebracy wyczekująco spoglądali na starego. Dziesięć złotych monet było dla nich sumą niewyobrażalną. W jednej chwili wszyscy poczuli się bogaci. Uczony żebrak niechętnie cofnął się do tyłu. Był zły i wcale nie myślał o monetach.

– Może ją chociaż obejrzymy… – mruknął z nadzieją w głosie. – Nic jej nie zaszkodzi, a my oko nacieszymy.

Stary żebrak zawahał się. Widział wzrok pozostałych i umiał z niego czytać.

– Pogapić się trza – zdecydował, wysysając ślinę spomiędzy zębów i plując za siebie. – Ale niech mi który do dziewki przyskoczy, to mu gardło przegryzę. Nasza ona i wykup daje… Jasne? Zakarbujcie sobie w tych głupich łbach, że dziesięć monet warta… Albo i więcej – dokończył z cwanym błyskiem w oczach.

Znów ją pochwycili i przycisnęli do drzwi. Uczony poprawił skołtunione włosy, wyjął nóż i zbliżył się do dziewczyny. Jeden z trzymających aż się zaślinił.

– Bez noża – westchnął błagalnie. – Czysta ona, a ubranie drogie…

Żebrak schował nóż i zaczął odpinać skórzaną kurtkę dziewczyny. Ona sama była tak przerażona, że nawet nie próbowała się bronić. Syczała tylko przez zaciśnięte zęby:

– Dziesięć złotych monet… Dziesięć monet…

Kurtka rozsunęła się i ukazały się pasy z monetami. Żebracy przestali nagle interesować się dziewczyną i pochylili się nad nimi. Stary zbliżył się i dotknął pasów. Powoli przesunął po nich brudnym palcem. Podniósł wzrok na pozostałych i nerwowo zacharczał:

– Dziewka ma więcej, niż gadała. Będzie tego ze cztery zamki, albo i z pięć…

– No, to teraz możem se już pochędożyć! – wykrzyknął najmłodszy z żebraków. Na twarzy miał ropiejące krosty, a jedno z jego uszu było rozciągnięte jak półmisek i smętnie zwisało nad ramieniem.

Nagle wszyscy znieruchomieli. Wydawało się, że zostali zamrożeni. Stali w bezruchu, a ich oczy zasnuwały się mgłą. Tylko jeden z nich, akurat zasłonięty i stojący z tyłu Murray, zsunął się niepostrzeżenie w otwór leżącej beczki i przyczaił. Dziewczyna odepchnęła od siebie sztywne ręce żebraków i zerwała się na nogi. Błyskawicznie zapięła kurtkę i naciągnęła kuszę. Ona również czuła, że w powietrzu działo się coś dziwnego. Rozglądała się nerwowo, ale nic nie potrafiła dostrzec. Widziała tylko twarze i oczy żebraków. Na ich skórze pojawiły się bąble i krople potu. Wężykami sunęły po skroniach w dół. Oczy zrobiły się białe, a włosy zaczęły gwałtownie kurczyć się i spalać. Bathy poczuła swąd, chociaż nie zauważyła dymu. Żaden z żebraków nawet nie krzyknął. Po kilku minutach napięcie minęło i wszystko wróciło do normy. Martwi żebracy miękko osunęli się na ziemię.

– Jesteś nieostrożna – odezwał się człowiek, który spokojnie wyszedł spoza fragmentów rozbitego, pandabskiego pieca. Przypominał mnicha. Był gruby, niski i nosił brązowy habit. Jego twarz była wesoła, a zęby białe i zdrowe. Sprawiał wrażenie kogoś, kto lubił się śmiać i nigdy w życiu nie miał żadnych kłopotów. Dziewczyna odsunęła się nieufnie do tyłu i przygotowała do ucieczki.

– Kim jesteś? – odezwała się ostrożnie. – I co im zrobiłeś?

Grubasek rozejrzał się po ciałach leżących żebraków i uśmiechnął się szeroko.

– Nie uwierzysz. – Poruszył wesoło brwiami. – Wy tutaj jesteście dość naiwni… Zachowujecie się tak, jakby wszystko zostało z góry ustalone. Wiesz, o czym mówię?

– Nie wiem – odparła bez zająknięcia. Jej dłoń bawiła się odruchowo cynglem od kuszy.

– Jak ci to powiedzieć… – zastanawiał się głośno grubasek. – Wyobraź sobie, że w miejscu, gdzie stoisz, może się w tej chwili znajdować ściana domu, fragment kosmicznego kamienia, maszt łodzi albo czyjś… grób…

– Co ty gadasz? – przerwała mu z odcieniem lekceważenia. – Jesteś pokręcony, prawda?

– Czy możesz sobie to wyobrazić? – kontynuował niespeszony nieznajomy. – Nie możesz… Trudno. Powiem ci inaczej… Mózgi tych ludzi zostały po prostu ugotowane. Dlatego umarli. Teraz rozumiesz?

Dziewczyna zrobiła krok do tyłu i sprężyła się do ucieczki. Grubasek nie należał do tych, z którymi chętnie podzieliłaby się własnymi myślami. Poza tym, kiedy pomyślała o ugotowanych mózgach, zrobiło jej się niedobrze. Wyciągnęła pojednawczo rękę i szepnęła:

– Pójdę już… Dziękuję ci za pomoc, mnichu…

– Nie jestem mnichem – zaprzeczył żywo grubasek. – Nazywam się Ghi-sppi i przybywam z… – Nieznajomy zawahał się na moment i dokończył: – Przybywam z bardzo daleka…

– Na pewno nie z Szybgadii – przerwała mu z młodzieńczą niecierpliwością. – Domyślam się, że możesz pochodzić z krainy mutantów… – Dziewczyna przestraszyła się własnych słów i zamilkła.

Zbyt wiele słyszała o mutantach, aby pokonać strach. Byli zbyt tajemniczy i zbyt silni, aby mówić o nich spokojnie. Ojciec opowiadał jej, jak przed wieloma laty zapuścił się w pościgu za jednym ze złodziei sreber księcia Syriusa aż na tereny mutantów. Na własne oczy widział, że spod porośniętego trawą stepu wyłoniły się nagle koszmarne łapy i wciągnęły ściganego razem z koniem. To po tym zdarzeniu Herling postanowił wycofać się z branży. Inni twierdzili, że mutanty porywały ludzi, a ich dzieci krzyżowały ze wszystkim, co żywe. Poza tym nikt jeszcze nigdy nie spotkał dobrego mutanta. Wspomnienia, pieśni i opowieści głosiły, że były bezlitosne, zdradzieckie, wyrachowane, zimne i samolubne. Ludzi traktowały jak olbrzymią hodowlę zwierząt. Bathy dobrze o tym pamiętała.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prawo Śmierci»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prawo Śmierci» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Paweł Jaszczuk - Akuszer śmierci
Paweł Jaszczuk
Catherine Coulter - Godzina śmierci
Catherine Coulter
Rachel Caine - Pocałunek śmierci
Rachel Caine
Jacek Komuda - Imię Bestii
Jacek Komuda
William Wharton - Niezawinione Śmierci
William Wharton
James Grippando - Prawo Łaski
James Grippando
Jacek Dukaj - Inne pieśni
Jacek Dukaj
libcat.ru: книга без обложки
Jacek Komuda
libcat.ru: книга без обложки
Janusz Zajdel
Отзывы о книге «Prawo Śmierci»

Обсуждение, отзывы о книге «Prawo Śmierci» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x