Janusz Zajdel - Prawo do powrotu

Здесь есть возможность читать онлайн «Janusz Zajdel - Prawo do powrotu» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Prawo do powrotu: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Prawo do powrotu»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Opowieść ta rozpoczyna sie i kończy w Kosmosie. Nie jest kroniką kosmicznej wyprawy – jest tylko jej epizodem.
Astrolot, gwiazdy, planety i kosmiczna pustka są tu sceną, na której dzieją się sprawy Istot Rozumnych – istot maleńkich i bezsilnych, gdy rozpatrywać je z osobna, potężnych jednak, gdy wspiera je wiedza, technika i doświadczenie miliardów im podobnych, choć odległych w przestrzeni i czasie.

Prawo do powrotu — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Prawo do powrotu», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать
Janusz Andrzej Zajdel Prawo do powrotu 1 Opowieść ta rozpoczyna się i kończy - фото 1

Janusz Andrzej Zajdel

Prawo do powrotu

1

Opowieść ta rozpoczyna się i kończy w Kosmosie. Nie jest kroniką kosmicznej wyprawy – jest tylko jej epizodem. Astrolot, gwiazdy, planety i kosmiczna pustka są tu sceną, na której dzieją się sprawy Istot Rozumnych – istot maleńkich i bezsilnych, gdy rozpatrywać je z osobna, potężnych jednak, gdy wspiera je wiedza, technika i doświadczenie miliardów im podobnych, choć odległych w przestrzeni i czasie.

2

Miękkie poduszki otuliły Kamila ze wszystkich stron, wciskając łagodnie w głąb fotela. To był ostatni luksus, jakim obdarzyła go ziemska cywilizacja.

Głośniki obwieściły rozpoczęcie hamowania. Ekran w przedziale pasażerskim wypełniał się srebrzystą bryłą, która błyszczała oślepiająco na tle czarnego nieba. Ziejąca w jej środku czarna kolista plama, rosnąc z każdą chwilą, ogarniała stopniowo cały ekran. Lekki wstrząs obwieścił koniec dokowania. Rakieta wpełzła w czeluść doku, maleńka w porównaniu z ogromem astrolotu.

Jakże różny był ten gigant od wyobrażeń ludzi, którzy przywykli oglądać smukłe kształty rakiet startujących z Ziemi. Nie było w nim nic z aerodynamicznej elegancji tamtych, przystosowanych do pokonywania oporu powietrza. Astrolot, zbudowany w próżni, skazany był na wieczne w niej pozostawanie. Jego niezgrabny, przysadzisty kształt ściętego stożka nie uwzględniał możliwości poruszania się w gęstym ośrodku gazowym. Szesnaście silników typu gamma nie byłoby w stanie wyrwać kolosa z niewoli ziemskiego przyciągania, a ich włączenie blisko powierzchni Ziemi miałoby zgubne skutki dla wszystkiego, co żywe w promieniu setek kilometrów.

Kamil jako ostatni z pasażerów opuścił luksusowe wnętrze rakiety, dowożącej załogę na pokład astrolotu. Bywał tu już kilkakrotnie w ciągu niedawnych miesięcy, gdy trwały przygotowania do podróży. Jednak dopiero dziś ten krótki, sześciogodzinny przelot z kosmodromu Arakabo miał dla niego znaczenie pierwszego etapu podróży. Oficjalne pożegnanie, uroczysty nastrój, przemówienia i uściski dłoni – wszystko to nastrajało melancholijnie nawet Kamila, zwykle rzeczowego i chłodnego, pozbawionego, zdawałoby się, jakichkolwiek sentymentów.

Klatka dźwigu wyniosła grupę przybyłych na poziom modułu załogowego. Dzięki obrotowi astrolotu wokół poprzecznej osi powstawało tu złudzenie normalnej, ziemskiej grawitacji. W czasie lotu, gdy będą pracowały silniki, grawitację zastąpi przyspieszenie statku.

W porównaniu z ogromem astrolotu moduł załogowy był maleńką komórką, wciśniętą między ogromne podzespoły statku, umieszczoną w samym niemal środku jego bryły.

„Gdzież są te wodotryski i sztuczne ogrody, które wyobrażano sobie jeszcze tak niedawno jako niezbędne rekwizyty dla zapewnienia dobrego samopoczucia załodze podczas lotu międzygwiezdnego?" – Kamil uśmiechnął się do siebie, gdy dotarł do wąskiego korytarza o długości sześćdziesięciu metrów, stanowiącego oś modułu załogowego. Było tu po prostu ciasno. Piętnaście kabin mieszkalnych, pomieszczenia gospodarcze i sanitarne, kabiny operatorskie, sterownia główna -to było wszystko.

– Trzeciorzędny hotel – mruknął otwierając drzwi swojej kabiny. Trochę przesadzał, zresztą świadomie. Pomieszczenia wyglądały zupełnie przyjemnie. Zamiast rozmachu w odtwarzaniu,,całego świata" na cc/dzienny użytek astronautów, postarano się o stworzenie przynajmniej wrażenia domu. Psychologowie i plastycy wykorzystali skromną przestrzeń w sposób możliwie najlepszy dla zapewnienia przyjemnych warunków pracy i wypoczynku. Resztę „prawdziwego świata" miały zastąpić namiastki – taśmy fonowizyjne, mikrofilmy i inne formy „zakonserwowanej rozrywki" podawanej na życzenie i wedle osobistych upodobań.

Kamil rzucił na tapczan małą walizeczkę – jedyny

osobisty bagaż, jaki zabrał z Ziemi – i ruszył na pierwszy obchód części załogowej astrolotu, która odtąd miała stać się podstawowym terenem jego działania.

„Jak to dobrze, że tylko za to odpowiadam – pocieszał się ironicznie – a nie za cały astrolot". Wiedział jednak, że jego odpowiedzialność jest największa i najistotniejsza: bezpieczeństwo ludzi. Jemu, właściwie tylko jemu, powierzono opiekę nad całą, ponad dwustuosobową grupą uczestników ekspedycji.

„Całe szczęście, że wszyscy z wyjątkiem tych kilkunastu członków załogi podróżnej większość czasu spędzą w przetrwalniku. Gdybym miał niańczyć ich równocześnie, pewnie wkrótce byłbym zmuszony wysiąść ze statku, choćby nawet w próżnię" – myślał, kierując się w stronę przetrwalni.

Dyżurny lekarz kończył badania ostatniej grupy przybyłych pasażerów. Zameldował, że za godzinę wszyscy znajdą się w przetrwalnikach i można będzie rozpocząć odliczanie przed startem. Kamil przeszedł się po stanowiskach pracy załogi podróżnej, sprawdził drobiazgowo stan zabezpieczeń przeciw przeciążeniom, skontrolował układy klimatyzacyjne, regeneracyjne i z pół setki innych „drobiazgów", które wprawdzie podlegały bezpośredniemu nadzorowi specjalistów, ale – w myśl instrukcji – ich ostateczna kontrola należała do szefa bezpieczeństwa załogi.

„Oficjalne zadania pierwszego etapu mam za sobą" -pomyślał Kamil, gdy po pięciu godzinach zaglądania we wszystkie kąty przekraczał próg kabiny dowódcy astrolotu, by zameldować mu o gotowości załogi do startu.

Składając podpis w odpowiedniej rubryce Księgi Służb, odetchnął z ulgą i wrócił do swojej kabiny, by nareszcie wyciągnąć się na tapczanie i trochę odsapnąć.

•„To dopiero początek. Teraz zacznie się to najtrudniejsze". Pomyślał o pozostałych, już nie tak zupełnie oficjalnych, a raczej poufnych, obowiązkach, jakie na niego nałożono. Wydało mu się, że jego rola tu, w astro-locie, jest jakimś śmiesznym nieporozumieniem. Coraz cięższe było brzemię odpowiedzialności. Coraz bardziej

wątpił w to, że on właśnie – w odpowiedniej chwili, jeśli chwila taka nastąpi – stanie na wysokości zadania, upora się z tym, czego nawet nie umiał sobie dobrze wyobrazić. Rozpaczliwie uboga wydała mu się wiedza, którą zdołano wszczepić w jego umysł, a jeszcze mizerniejszym doświadczenie, które posiadał, a raczej, którego nie posiadał, bo jakież wreszcie doświadczenie można mieć w sprawach, które nie zdarzyły się nigdy dotąd?

„Cała nadzieja w twoim wysokim wskaźniku sprawności logicznej i inteligencji, Kamilu!" – powiedział sobie w myślach i zasnął.

Start astrolotu w przestrzeń z punktu widzenia człowieka znajdującego się w jego wnętrzu nie jest rzeczą wartą opisu. Komuś, kto nie przeżywał zmiennych przeciążeń, żaden opis nie przybliży wrażeń, jakich doznaje się w tej sytuacji. Poza tym widok ludzi prasowanych własnym, zwielokrotnionym ciężarem, z rysami twarzy zniekształconymi, rozmiękłymi jak ciasto, nie jest zbyt miły dla oka. Rozruch silników typu gamma to sprawa kilku godzin. Potem przyspieszenie ustala się na poziomie normalnego przyspieszenia ziemskiego i dopiero wtedy rozpoczyna się prawdziwe życie – jeśli prawdziwym można nazwać życie w ogromnym metalowym pudle, wiszącym gdzieś wśród pustki Kosmosu.

Podróż w próżni, przy dzisiejszym poziomie techniki, a szczególnie automatyzacji i samoczynnej kontroli, jest potwornie nudną koniecznością. Zajęcia ludzi sprowadzają się do kontrolowania automatycznych urządzeń, które są na ogół niezawodne. Po dwóch latach podróży zaczynają się one wydawać wręcz obrzydliwie niezawodnymi i każda drobna usterka witana jest jak niebywała atrakcja, gdyż daje możność robienia czegoś innego niż zwykle, to znaczy – czegoś innego niż,,nicnierobienie". Przy braku interesujących zajęć człowiek skłonny jest do stwarzania sobie najwymyślniejszych rozrywek, a po wyczerpaniu i tych możliwości pojawia się dziwna u cywilizowanych istot ochota do dokuczania sobie nawzajem z byle powodu.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Prawo do powrotu»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Prawo do powrotu» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Prawo do powrotu»

Обсуждение, отзывы о книге «Prawo do powrotu» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x