– Co teraz zrobisz? – zapytała Mooi Klip.
– Nie wiem, nie znam jego znajomych ani krewnych. Nawet nie wiem, gdzie trzymał pieniądze.
– Ale farma… czy farma jest teraz twoja?
– Nie jestem pewien. Musimy przejrzeć papiery i zobaczyć, czy nie zostawił testamentu.
Podszedł do nich Donald. Zdjął płaszcz i podwinął rękawy od koszuli.
– Pochowam go – powiedział zdecydowanym głosem.
– Jesteś pewien, że chcesz? Ja nie wiem, czy wszedłbym po raz drugi do tego domu.
– Byłem przewodnikiem, pamięta pan? Wiele razy podróżnicy umierali, a ja ich zakopywałem. Widziałem gorsze rzeczy.
Donald wyciągnął resztki Monsaraza z sypialni, a Barney i Mooi Klip poszli do saloniku, gdzie Monsaraz trzymał stosy dokumentów i rachunków. Mooi Klip podniosła z podłogi zdjęcie ładnej francuskiej aktorki, wydarte z jakiegoś magazynu, i zapytała:
– Ten Monsaraz był samotny?
– Miał mnóstwo kobiet – ale, tak, myślę, że był samotny, alav ha-sholom.
Zamilkli, wsłuchując się w głuche uderzenia pięt Monsaraza ciągniętego przez Donalda. Barney zapytał:
– Czy mogłabyś zrobić herbatę? Kuchnia jest tam.
Usiadł przy biurku Monsaraza i zaczął przeglądać dokumenty. Leżały tam sterty rachunków, papierów potwierdzających kredyty zaciągnięte w Banku Kredytowym w La Corunie; stosy listów oraz nie dokończony pamiętnik pisany po portugalsku. Były tam podniszczone niemieckie magazyny ilustrowane ze zajęciami korpulentnych Murzynek z buszu, kopulujących z osłami, oraz małe, czarne pudełko, z wieczkiem obciągniętym jedwabnym materiałem, zawierające niezliczoną liczbę rachunków.
Mooi Klip weszła do pokoju w momencie, kiedy Barney próbował otworzyć lewą dolną szufladę biurka. Wydawało się, że wypchana jest papierami, przez co trudno ją było ruszyć.
– Barney – powiedziała Mooi Klip takim głosem, że natychmiast się wyprostował i na nią spojrzał. Ręce przyciskała do twarzy, a jej oczy błyszczały, jak gdyby miała gorączkę.
Trzęsąc się, usiadła na zakurzonej kanapie, a Barney poszedł do kuchni. Na stole stały trzy filiżanki, czajniczek oraz otwarta puszka z Lapsang Souchong. Barney rozejrzał się dookoła i zmarszczył brwi, nie mogąc znaleźć tego, co ją tak poruszyło. Kiedy udał się w kierunku zacienionej wnęki zmywalni, w miednicy zauważył wystającą zakrwawioną rękojeść maczety.
Podszedł bliżej i zatrzymał się. Oprócz maczety leżały tam jeszcze zakrwawione genitalia Monsaraza.
Barney wrócił do saloniku.
– Przepraszam – powiedział. – Nie wiedziałem. Naprawdę przepraszam. Wypijesz drinka? Gdzieś tutaj powinna być whisky.
Mooi Klip potrząsnęła głową.
– Już czuję się lepiej. To był szok. Nie wiedziałam, co to jest, dopóki nie podeszłam bliżej.
Z dworu dochodziły ich przytłumione uderzenia motyki, którą Donald kopał grób dla Monsaraza w ubitej ziemi. Barney ponownie usiadł za biurkiem i szarpnął szufladę tak mocno, jak tylko potrafił. Otworzyła się ze zgrzytem i spadła na dywan.
– Mój Boże – powiedział Barney, zanurzając dłoń w zawartości.
– Co tam jest? – zapytała Mooi Klip. – Pieniądze?
– Pieniądze? Brytyjskie pięciofuntowe banknoty, setki! Wepchnięte do szuflady jak jakieś śmieci. Muszą tutaj być tysiące funtów!
Mooi Klip podeszła bliżej i stanęła obok niego, opierając rękę na jego ramieniu.
– A więc jesteś teraz bogaty – powiedziała. Barney grzebał w szufladzie, wyciągając coraz więcej pieniędzy. Z kilkoma banknotami podszedł do okna, sprawdzając, czy nie są fałszywe. Wszystkie miały znak wodny Mennicy Królewskiej, a więc były prawdziwe.
– Musi tutaj być dziewięć albo dziesięć tysięcy funtów. Może więcej. Niewiarygodne.
– Co z nimi zrobisz? – zapytała Mooi Klip. Barney wyprostował jeden z pomiętych banknotów na kolanie. Myślał przez chwilę, po czym opuścił głowę.
– Nic – odparł. – Nie są moje.
– Ale one są twoje! Czyje mogą być, jeżeli nie twoje? Monsaraz nie żyje!
– Monsaraz je ukradł albo zdefraudował. Tak samo nie należały do niego, jak i teraz do mnie. Jak sądzisz – dlaczego młody, bystry mężczyzna ukrywał się w takim miejscu jak Oranjerivier? Krył się przed ludźmi, których obrabował.
– Ale kto o tym wiedział? – nalegała Mooi Klip. – Nikt nie wie, że pieniądze są tutaj. Gdyby wiedzieli, to przyszliby, żeby je zabrać. Nawet człowiek, który zabił Mon-saraza, ich nie wziął.
Barney rzucił wyprostowany banknot na stertę pozostałych.
– Człowiek, który zamordował Monsaraza, był nikim więcej jak tylko zazdrosnym czarnuchem. A czarnuch nie jest człowiekiem – pamiętasz? Biedak, prawdopodobnie nigdy nie widział pięciofuntowego banknotu. Poza tym – przypuszczam, że jak tylko zrobił to, po co przyszedł, natychmiast uciekł, gdzie pieprz rośnie. Chciał krwi, nie pieniędzy.
Mooi Klip zmarszczyła brwi.
– Zostawisz pieniądze tutaj, dla kogoś innego? Barney złapał ją za rękę.
– W tym tygodniu czegoś się dowiedziałem – powiedział. – Dowiedziałem się, że nie ma sensu udawać, że jestem kimś innym niż Żydem.
Potrząsnęła głową.
– Nie rozumiem ciebie.
– Sam siebie nie rozumiem. Kiedy jechałem przez Great Karoo do Oranjerivier, postanowiłem, że moją religię zostawię hen, za sobą. Myślałem, że nie pomoże mi tutaj przetrwać. Nie wierzę, żeby rabbi z Nowego Jorku wiedział, co oznacza szukanie fortuny w tak dzikim kraju jak ten.
Kopnął szufladę wypełnioną pięciofuntowymi banknotami.
– Nie wierzę również, że komukolwiek, kto nie jest gojem, uda się w tym kraju wzbogacić. Czy będąc Żydem, mogę się zaprzyjaźnić z ludźmi typu Stafforda Parkera? Jak dostać się do klubu w Kimberley? Jak mogę zalecać się do Agnes Knight?
Mooi Klip głaskała go po ręce i nie odzywała się.
– Udawanie, że nie jestem Żydem, nie zdało egzaminu – ciągnął dalej Barney. – Nie ukryjesz faktu, że jesteś Żydem. Ani zakładając maskę, ani zmieniając nazwisko, ani kłamiąc. Jedyne, co mogę zrobić, to zdobyć więcej pieniędzy. Zdobyć tyle pieniędzy, że będę najbogatszym Żydem w Kolonii.
– Ale co zrobisz z tymi pieniędzmi? – dopytywała się Mooi Klip.
Barney westchnął.
– Prawdopodobnie odszedłem zbyt daleko od Boga, żeby bez żadnych problemów powrócić – powiedział. – Ale dalej już nie odejdę.
Mooi Klip wyszła, a Barney kończył przeglądanie zawartości biurka Monsaraza. W końcu na samym dnie jednej z szuflad znalazł to, czego szukał – akt własności Derdeheuwel. Schował dokument do kieszeni płaszcza, wytarł ręce i wyszedł na podwórko poszukać Mooi Klip oraz Donalda.
– Znalazłem dokumenty – powiedział. – Myślę, że farma jest moja po tym wszystkim, co dla niej zrobiłem. Prawdopodobnie wydzierżawię ją.
– Jeżeli zgodzi się pan poczekać pół roku na pieniądze, to ja ją wezmę w dzierżawę. Znajdę Adama Hoovstratena i razem będziemy na niej pracować.
– Chcesz tutaj zostać? Donald uśmiechnął się krzywo.
– Myślę, że już najwyższy czas, żebym przestał podróżować, panie Blitz. Podróże mają zły wpływ na duszę człowieka. Poza tym mam kilka dobrych sióstr w Oranjerivier.
– Upewnij się, czy nie mają zazdrosnych mężów. Donald rozejrzał się dookoła.
– Pochowałem pana Monsaraza z tyłu obory, panie Blitz. Czy chce pan pomodlić się na jego grobie?
Barney potrząsnął głową.
– Idź do salonu i przynieś szufladę z pieniędzmi. Donald spojrzał na Mooi Klip.
Читать дальше