– To tylko myśl. – Blake stał z rękami w kieszeniach, patrząc przed siebie niewidzącym spojrzeniem.
– A więc rozwiń ją. Nie podoba mi się wyraz twojej twarzy.
Blake zaśmiał się krótko.
– Hej, nie mam wpływu na to, co przydzielił mi dobry Bóg.
Casey rzuciła w niego małą poduszką w zielone pasy.
– Nie o to mi chodziło.
– A więc opinia jest pozytywna? – zapytał z błyskiem rozbawienia w oczach.
– Och, do licha. Jesteś taki sam jak Flora. Jak to się dzieje, że w jednej chwili rozmawiamy poważnie, a w następnej się przekomarzamy?
– Ty mi powiedz.
– Widzisz. Znowu to zrobiłeś. Żarty na bok, Blake. – Casey zrzuciła tenisówki i podwinęła nogi pod siebie. – Mam całe mnóstwo czasu. Przynajmniej tak myślę. Lekarstwa, Blake. Dlaczego doktor Macklin miałby mi podawać leki psychotropowe? To nie był normalny sposób leczenia mojej choroby.
– Spędziłem większą część nocy na zastanawianiu się nad tym. Wymienione w karcie lekarstwa są zwykle przepisywane pacjentom z poważnymi zaburzeniami. Takim, którzy wykazują skłonności samobójcze, mają urojenia, czasami takim, którzy mają halucynacje.
– I ja miałam to wszystko? – Proszę, dobry Boże, nie! Wszystko, tylko nie skłonności samobójcze. Zycie jest zbyt cenne.
– Nie wiem. Twoja karta choroby o tym nie informuje. Usiłowałem dodzwonić się do doktora Macklina wczoraj wieczorem. Spróbowałem znów dziś rano. Wydaje się, że nie jest już pracownikiem szpitala.
– Co takiego?! – wykrzyknęła Casey.
– Sam jestem zaskoczony. Zadzwoniłem do Bentleya. Nigdzie nie można było go znaleźć. Personel szpitala też go nie widział.
– Kiedy to wszystko się stało?
– Najwyraźniej w dniu, w którym zostałaś zwolniona.
Casey wstała i podeszła do okna. Miała wrażenie, że już to kiedyś robiła. Przypomniała sobie déjà vu z poprzedniego dnia i słowa Flory, że jako dziecko była w tym domu. Sprawdziła palcem, że w doniczkach z afrykańskimi fiołkami ziemia była sucha. Poszła do kuchni i napełniła szklankę wodą z kranu. Blake podążył w ślad za nią.
Kiedy wrócili do pokoju od frontu, oboje milczeli, pogrążeni we własnych myślach. Casey podlała rośliny, potem postawiła szklankę na parapecie.
– Skąd wiedziałaś, gdzie są szklanki? – zapytał Blake.
Casey odwróciła się tak szybko, że szklanka spadła z parapetu i roztrzaskała się o podłogę.
– Zapomniałam ci powiedzieć- schyliła się, żeby pozbierać szkło. – Udało mi się przypomnieć sobie, że już raz tutaj byłam. Wtedy, kiedy Flora mnie przyprowadziła. W dniu, w którym twój ojciec mnie zbadał.
Patrzyła, jak Blake sprząta, zbierając wodę koronkową serwetką ze stolika do kawy. Rzucił mokrą tkaninę na stolik i wziął Casey za rękę.
– Musimy porozmawiać, i to poważnie. Ty chcesz poznać odpowiedzi na swoje pytania, a ja chcę, żeby to ci się udało. Zapomnijmy o naszych uczuciach i przez kilka minut bądźmy detektywami. Czy myślisz, że możesz to zrobić?
– Pewnie.
– W porządku. Casey, powiem ci coś, o czym powinnaś się była dowiedzieć już dawno. Czy kiedy prosiłaś Brendę o stenogram, wiedziałaś, że nie było oficjalnego śledztwa, a tym bardziej rozprawy sądowej? Uznano, że to był wypadek. – Przerwał i przeczesał ręką włosy, co zwykł robić, kiedy był zdenerwowany.
– Tak mi powiedziano. – Była już zmęczona, a dzień dopiero się zaczął.
– Proszę cię o cierpliwość.
– Mów dalej.
Blake wydawał się toczyć walkę z samym sobą. Wstał, wcisnął ręce do kieszeni. Następne przyzwyczajenie, pomyślała Casey, gdy patrzyła, jak chodzi tam i z powrotem po pokoju.
– Koniecznie musisz odzyskać pamięć, Casey. Ty i tylko ty możesz wypełnić luki, ale na razie powiem ci, co ja wiem, choć to niewiele. Byłem wtedy w Atlancie. Adam zadzwonił do mnie i powiedział mi, co się stało. Pamiętam, że pomyślałem, że coś tak strasznego zdarzyło się akurat w Halloween. Mój ojciec był tak wstrząśnięty, że obawiałem się, czy nie grozi mu atak serca.
– To było okropne dla ciebie i twojej rodziny.
– Tak, okropne. Ale nie tak okropne jak dla twojej rodziny. Po śmierci twojego ojca Eve robiła, co tylko mogła w tych warunkach. Nie zrozum mnie źle, niczego ci nie brakowało. Myślę, że Eve chciała czegoś jeszcze oprócz pieniędzy. Myślę, że naprawdę chciała znów wyjść za mąż. Spotykała się z Johnem i Adamowi się to nie podobało. Był blisko związany ze swoją zmarłą matką i nie mógł pojąć, jak to możliwe, że jego ojciec interesuje się inną kobietą. Twoja babcia, Gracie, opiekowała się tobą, kiedy twoja matka była zajęta. Potem Gracie umarła i twojej mamie pomagała Flora, sprzątała i zajmowała się tobą. Ronnie był w szkole średniej, więc musiałaś chodzić do trzeciej albo czwartej klasy. Z pewnością byłaś dość duża, żeby twoja matka nie musiała się martwić, kiedy pilnował cię Ronnie. Czasami tak było. Flora spędzała z tobą tyle czasu, ile zdołała, ale pracowała dla Worthingtonów i nie mogła brać tyle wolnego, ile by chciała. Przesuńmy się teraz w czasie o jakieś osiem albo dziewięć lat do przodu. Eve i John ogłosili, że zamierzają się pobrać. Adam był rozgniewany. Kłócił się z Johnem. Unikali się przez jakiś czas. Słyszałem, że twoja matka przeżyła załamanie nerwowe. Potem znów się zeszli. Minęło dużo czasu od ślubu Eve i Johna, zanim Adam w ogóle zechciał odwiedzić swojego ojca w Łabędzim Domu. Za bardzo się rozpędziłem. Flora mówiła, że się zmieniłaś i że to było jak dzień i noc. Chyba byłaś najważniejsza w życiu Flory przez długi czas, zwłaszcza po śmierci Gracie. Zauważyła różne rzeczy.
– Wczoraj wieczorem rozmawiałyśmy o molestowaniu – powiedziała Casey. – Nawet przypomniałam sobie sukienkę, którą miałam na sobie wtedy, gdy twój ojciec mnie zbadał.
– Czy przypomniałaś sobie coś jeszcze? – Wpatrzył się badawczo w jej twarz.
– Nie, to wszystko. Ale to pierwsze prawdziwe, niezakłócone przez lekarstwa wspomnienie. Przynajmniej sądzę, że tak jest. Inne przypadki nie wydawały się aż tak żywe.
– Flora i mój ojciec bardzo się o ciebie martwili. Nie wiem, czy tata kiedykolwiek powiedział Eve o swoich podejrzeniach, ale zamierzam się tego dowiedzieć. Flora mówiła, że po tym nigdy już nie zachowywałaś się normalnie. Byłaś cicha, zamknięta w sobie, drgałaś nerwowo przy najmniejszym hałasie. – Blake przegarnął ręką włosy. – Nie jestem pewien, czy powinienem mówić dalej. – Popatrzył na Casey pytająco.
– Nie możesz mi tego zrobić! – Rozrzuciła ramiona. – Chciałabym pana o coś zapytać, doktorze Hunter. Czy wie pan, jak to jest nie wiedzieć, jakie lody były moimi ulubionymi? Czy lubiłam filmy rysunkowe, w jakim kolorze był mój rower? Czy w ogóle miałam rower? Czy prowadziłam pamiętnik? Czy miałam przyjaciół? Jakie miałam sekrety? Czy grałam z bratem w monopol? Czy mama opowiadała mi bajki na dobranoc? Czy lubiłam szkołę? – Stąpała ciężko po drewnianej podłodze, wskazując oskarżycielsko Blake’a. – Doktorze! – krzyknęła. – Wiesz, czego jeszcze nie mogę sobie przypomnieć? – Łzy popłynęły jej po twarzy i czuła, że jej dolna warga drży.
Blake usiadł na kanapie.
– Powiedz mi, Casey – odparł spokojnie.
Zdławiła łzy i usiadła obok niego.
– Nawet nie wiem, czy kiedykolwiek się kochałam – wyszeptała.
– Nie wiem, czy ktoś ci o tym powiedział, ale byłaś zaręczona. Miał na imię Kyle. Zaraz po tym, jak zostałaś wysłana do szpitala, wyjechał z miasta. Kiedy ostatni raz o nim słyszałem, właśnie po raz trzeci się ożenił. Jego matka umarła parę lat temu. A więc nie umiałbym ci powiedzieć, czy wy dwoje… byliście ze sobą blisko w ten sposób.
Читать дальше