Leopold Tyrmand - Zły
Здесь есть возможность читать онлайн «Leopold Tyrmand - Zły» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Криминальный детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Zły
- Автор:
- Жанр:
- Год:неизвестен
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:4 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 80
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Zły: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Zły»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Zły — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Zły», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
version="1.0" encoding="utf-8"?> det_crime Leopold Tyrmand Zły 1955 pl pl LT Nemo FictionBook Editor Release 2.6 2012-03-22 EDF8031B-99C8-4195-BDCA-556A64519FB0 1.0
Leopold Tyrmand
Zły
Mojemu rodzinnemu miastu — Warszawie
AUTORWszystkie postacie, zdarzenia, sytuacje oraz dialogi występujące na kartach poniższej opowieści są fikcyjne i nie posiadają żadnych konkretnych odpowiedników w realnym życiu. Są zwykłym tworem imaginacji.
Leopold TyrmandOsoby które stykały się bezpośrednio lub pośrednio ze ZŁYM w pociągach podmiejskich, tramwajach, autobusach, trolejbusach, barach mlecznych, knajpach, nocnych lokalach, dansingach, restauracjach, zakładach zbiorowego żywienia, bufetach stacyjnych, kawiarniach, na ulicach Warszawy, placach, skwerkach, mostach, dworcach kolejowych, przystankach tramwajowych, targowiskach, bazarach, Koszykach, „ciuchach”, przed kinami, stadionami sportowymi, aptekami, ślizgawkami, w sklepach, w domach towarowych, w warsztatach samochodowych, w garażach i resztkach ruin, i wszędzie indziej:
Marta Majewska — sekretarka
Witold Halski — lekarz
Edwin Kolanko — dziennikarz
Juliusz Kalodont — kioskarz
Eugeniusz Śmigło — szofer MPK
Fryderyk Kompot — cukiernik
MicHal Dziarski — porucznik MO
Jonasz Drobniak — buchalter
Filip Merynos — prezes spółdzielni „Woreczek”
Aniela — służąca
Robert Kruszyna — były bokser
Albert Wilga — inżynier
Jerzy Meteor — hochsztapler
Obywatel Kudłaty — herszt
Kubuś Wirus — reporter
Wiesław Mechciński — łobuz
Lowa Zylbersztajn — działacz sportowy
Olimpia Szuwar — kobieta dorodna przed czterdziestką
Józef Siupka — kolejarz
Hawajka — bufetowa
Franciszek Życzliwy — ogrodnik
Antoni Pająk — listonosz
Szaja — drań
Mefistofeles Dziura — fryzjer
Roma Leopard — parkieciara, czyli kociak
Zenon — hokeista
Edward Łom — bileter
Zofia Chwała — sędzia
Jan Wcześniak — urzędnik
Jussuf Ali Chassar — Egipcjanin
Kitwaszewski — mechanik
Maciejak — starszy sierżant MO
Meto — bandzior
Izydor Tkaczyk — krawiec
Klusiński — wywiadowca
Doktor Dzidziaszewski — ginekolog
Siostra Leokadia — pielęgniarka
Paciuk — majster
i wielu, wielu innych.
Część pierwsza
1
„Jestem ładna” — pomyślała Marta Majewska, ujrzawszy się w lustrze. Apteka miała stare, wypełnione meblową politurą wnętrze. Szufladki, wieżyczki z rżniętego w bejcowanym drzewie gotyku, zmatowiałe ze starości boazerie. I lustra; trochę wyszczerbione, trochę zżółkłe, za szkłem gablot w łukowych, niby romańskich oprawach — wszędzie lustra. „Chyba jestem ładna? — zastanawiała się Marta, gdy skręcony w ślimak, nabity ludźmi ogonek wypchnął ją tuż przed ladę, za którą były lustra. — To bzdura — powiedziała niemal szeptem — jaka tam ładna? Przyjemna i tyle. Znośna”. W lustrze widać było niewysoką postać, szczupłą twarz z zadartym noskiem, ciemnoblond włosy, których nieregularnie a modnie rozrzucone kosmyki wymykały się spod zgrabnego czarnego beretu. „Mam za duże usta i za jasne brwi. Głupia! O czym myśli”. Mimo woli uśmiechnęła się, ukazując równe, białe zęby, i wtedy twarz jej nabrała jakiejś jasnej, tkliwej wesołości, jakiegoś ujmującego ciepła. „Oryginalna — oto właściwe — słowo — zakonkludowała z satysfakcją — nie ładna, żadna tam piękność, ale oryginalna… — Zaraz też dodała: — Niewielka sztuka być oryginalną w tym tłumie zagrypionych, kaszlących, zakatarzonych, okutanych w chustki i szaliki klientów apteki.”
Kolejka przedstawiała widok przygnębiający. „Ta pogoda.” — myślała Marta z najwyższą niechęcią. Za oknami zacinał deszcz ze śniegiem, plac Trzech Krzyży tonął w błocie, w migotliwym, mętnym świetle rozchybotanych wysoko lamp, otulonych brudnym welonem słoty. Co chwila ktoś mokry, parujący wilgocią i zimnem, wciskał się do ciepłej, przepełnionej apteki. Porcelanowe słoiki z czarnymi skrótami łacińskich nazw, równe emaliowane tabliczki na szufladkach budziły sympatię i zaufanie. Tu była pomoc przeciw wichrom i grypom, przeciw dojmującemu zimnu i przejmującej dreszczem wilgoci. — „Herba rutae. — przeczytała cichutko Marta. Znów się uśmiechnęła. — Magia apteki.
Tajemnicze łacińskie słowa, oznaczające zwykłą trawę.” Zaczęła czytać przyszpilone pluskiewkami napisy: „Cibasol tylko na recepty lekarskie” — ogłaszała Naczelna Izba Aptekarska; „Tu sprzedaż odręczna”. Zapracowana farmaceutka po drugiej stronie lady liczyła błyskawicznie kolumienki małych cyferek na receptach. Myśli Marty powędrowały do domu. „Biedna mama, tak ją w nocy bolało. — To wyczekiwanie w nie kończącym się ogonku nużyło. — Tyle dziś do roboty, a chciałabym się spotkać jeszcze z Zenonem.”
Zapracowana farmaceutka automatycznym ruchem wyjęła Marcie receptę z ręki. — Bilamidu nie ma. Ekstrakt z czarnej rzodkwi wycofany z lekospisu. — powiedziała szybko, po czym otworzyła jakiś skorowidz i czegoś szukała. — To. może jest coś zastępczego? — bąknęła Marta zaskoczona. — Jest. Isochol zamiast bilamidu. I sok z dziurawca albo cholesol. Ale musi pani przynieść nową receptę albo zapłacić pełną cenę. — Co za pech! — rzekła cicho Marta. — Ci lekarze — sarknęła jakaś kobieta w opatulonym szalikiem kapeluszu, tuż za Martą — zapisują lekarstwa, których nie ma w aptekach. — Proszę pani. — zaczęła Marta, ale nie wiedziała, co powiedzieć. Stanął jej w głowie cały kołowrót od nowa: zwolnienie z pracy dla matki, skierowanie do ośrodka zdrowia, czekanie godzinami na lekarza rejonowego, nieudana randka z Zenonem. „Na wykup specyfików bez recepty nie starczy mi z pewnością pieniędzy”. — Tyle zachodu. — szepnęła znowu, po czym dodała głośniej:
— Ile to będzie kosztować bez recepty, proszę pani? — Farmaceutka wymieniła cenę. Z tyłu kolejki ktoś powiedział całkiem głośno: — Co tak długo? Nie można tak długo załatwiać jednej osoby. — Proszę pani, mama. — zaczęła Marta. Ze zmęczonej twarzy, spod siwych, schludnie upiętych włosów spojrzały na nią przelotnie bystre oczy farmaceutki. — To dla pani? — spytała.
— Nie — rzekła szybko Marta — dla mojej matki. Wątroba i woreczek żółciowy. — Farmaceutka zdecydowanym ruchem ołówka przekreśliła nazwy leków na recepcie i wpisała nowe, po czym wypisała kwit kasowy. Marta uśmiechnęła się z wdzięcznością. Coś na kształt uśmiechu rozluźniło skupioną twarz farmaceutki. Powiedziała: — Kto następny, proszę. — Tak już było, że uśmiech Marty budził uśmiech na twarzach innych ludzi ha zasadzie jakiegoś czarodziejskiego mechanizmu.
Zamknęła za sobą drzwi apteki i stała przez chwilę na progu. Wicher, śnieg, deszcz, błoto, mżące, niepewne światło, gęsta maź lutowego wieczoru, w której ludzie biegną szybko, uciekając przed tym, co jest w powietrzu, tłoczą się do tramwajów, spieszą się, nie patrząc na nikogo. Długi rząd skulonych postaci dreptał w błotnistej papce trotuaru, czekając na 113, nieco dalej taki sam szereg wypatrywał niecierpliwie żoliborskiego autobusu. Marta szybkim krokiem, przechodzącym niemal w bieg, ruszyła w stronę Wiejskiej.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Zły»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Zły» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Zły» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.