Mari Jungstedt - Umierający Dandys

Здесь есть возможность читать онлайн «Mari Jungstedt - Umierający Dandys» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Жанр: Детектив, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Umierający Dandys: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Umierający Dandys»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Kolejna część bestsellerowej serii szwedzkich kryminałów Marii Jungstedt. Akcja rozgrywa się na tajemniczej Gotlandii. W mroźny, niedzielny poranek zostają odnalezione zwłoki mężczyzny, wiszące na bramie starówki w Visby – stolicy Gotlandii. Ofiara to właściciel galerii – Egon Wallin. Inspektor Knutas trafia na ślad prowadzący go do półświatka handlarzy narkotyków, prostytutek, homoseksualistów i złodziei obrazów.

Umierający Dandys — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Umierający Dandys», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Poprzedni wieczór był dłuższy i suciej zakrapiany, niż zamierzał. Wyszedł na piwo ze swoim najlepszym przyjacielem Andreasem, też dziennikarzem. Wylądowali w pubie Kvarnen, a potem, niewiele się zastanawiając, poszli z kilkoma kolegami z redakcji wiadomości Radia Szwedzkiego na imprezę do położonej na obrzeżach Sztokholmu dzielnicy Hammarbyhöjden. Dopiero około czwartej rano na chwiejnych nogach przekroczył próg swojego dwupokojowego mieszkania przy ulicy Heleneborgsgatan.

Jakby nie dość, że miał niewielką ochotę na spędzenie tego dnia w pracy, to jeszcze redaktor był zastępowany przez osobę, do której miał niewielkie zaufanie. Ledwo zdążył zdjąć kurtkę, a już pani redaktor entuzjastycznie proponowała jeden przeciętny temat na reportaż za drugim. Nerwowo zdawała się chwytać wszystkiego, co wpadło jej w ręce. Dobry Boże, pozostało jeszcze dziesięć godzin do tego marnego pięciominutowego wydania, które nadawali w niedzielę. A poza tym mieli już przecież jeden przygotowany wcześniej reportaż. Uspokój się, do cholery, myślał ze złością. Wszystkiego mu się odechciewało na sam jej widok. Poza tym była moderatorem programu, nie było więc nikogo innego z szefostwa, z kim mógłby porozmawiać. W niedzielę było ich w redakcji tak mało, że redaktorem i prowadzącym program była ta sama osoba.

Usiadł przy biurku i przeglądał różne wiadomości prasowe, które przysłano do redakcji w ten weekend. Dziewięćdziesiąt pięć procent wszystkich dotyczyło różnych festynów i wydarzeń w mieście, począwszy od tego, że Markoolio będzie konferansjerem na otwarciu nowego centrum Tumba, a kończąc na organizowanych w mieście warsztatach robienia koronek albo wyścigów świnek morskich na targach w Sollentunie.

Nienawidził wszystkich „dni”, które wynaleziono w ostatnich latach. Najpierw był Dzień Dziecka, Dzień Książki i Dzień Kobiet i do tego nie miał żadnych zastrzeżeń, ale teraz roiło się od dni, które trzeba było świętować: Dzień Bułeczki Cynamonowej, Dzień Przedmieścia, Dzień Samochodo-Roweru, a ta niedziela była najwyraźniej Dniem Rękawiczki z Jednym Palcem. Czy miało to oznaczać, że każdy miał dziś chodzić w robionych na drutach wełnianych rękawiczkach z jednym palcem, machać rękoma i do wszystkich się uśmiechać? W jakim celu? Może jeszcze zamierzano tego dnia sprzedawać ciasteczka w kształcie rękawiczek z Lovikki i wymieniać się wzorami na rękawiczki?

Prawie, że przyszła mu ochota zrobić reportaż na ten temat, tylko dlatego, że było to takie głupie.

Reszta wiadomości pochodziła albo od osób, które były niezadowolone z transportu publicznego, albo od podejrzanych małych grupek działaczy, które protestowały przeciwko wszystkiemu: przeciw niebezpiecznej drodze do szkoły w Gimo, przeciw zamknięciu zagrożonego oddziału przedszkolnego w Vaxholmie albo przeciw długiej kolejce telefonicznej w Kasie Ubezpieczeń Społecznych w Salemie.

Johan kręcił głową, wyrzucając do kosza jedną wiadomość za drugą.

Przysiadł się do niego z filiżanką kawy dyżurny operator kamery i siedzieli tak razem i biadolili, że nie było nic porządnego do roboty. Od czasu do czasu czuli na sobie karcący wzrok redaktorki, ale Johan postanowił ją ignorować. Jeszcze przez chwilę.

Próbował wiele razy zadzwonić do Emmy, ale cały czas było zajęte. Że też miała czas rozmawiać tak długo przez telefon, kiedy musiała opiekować się Elin, pomyślał poirytowany. Jednocześnie poczuł dobrze znane ukłucie tęsknoty. Jego córeczka miała osiem miesięcy, a widywał ją sporadycznie.

Odłożył słuchawkę i spojrzał w stronę biurka, przy którym siedziała redaktorka i obdzwaniała wszystkie małe komendy policji z ich obszaru, żeby się dowiedzieć, czy zdarzyło się coś, o czym można by zrobić reportaż.

Odezwały się w nim wyrzuty sumienia i stwierdził, że powinien wziąć się do roboty. To przecież nie była jej wina, że był dziś zmęczony i do niczego. Albo to, że niedziele były beznadziejne pod względem wiadomości.

Może dzięki swoim dobrym kontaktom w policji uda mu się wygrzebać gdzieś jakieś ziarenko, które przy odrobinie dobrej woli mogłoby urosnąć do wiadomości. Przynajmniej na potrzeby niedzieli.

Już miał podnieść słuchawkę na swoim przepełnionym różnymi rzeczami biurku, gdy zadzwoniła jego komórka.

Od razu rozpoznał pełen entuzjazmu głos Pii Lilji na drugim końcu. Była operatorem kamery i z nią najczęściej pracował, gdy jeździł w ostatnich czasach na Gotlandię.

– Słyszałeś? – wyrzuciła z siebie z podnieceniem w głosie.

– Nie, co?

– Dziś rano w jednej z bram murów obronnych znaleziono powieszone ciało mężczyzny.

– Żartujesz sobie ze mnie?

– Nie, do licha, to prawda.

– Czy to samobójstwo?

– Nie mam pojęcia, ale się dowiem. Nie mogę dłużej rozmawiać, muszę trzymać rękę na pulsie. Coś się będzie działo.

– Okej. Zadzwoń, jak będziesz wiedzieć więcej.

– Pewnie. Ciao.

Johan wybrał numer do komisarza Andersa Knutasa. Wydawał się zdyszany.

– Cześć, tu Johan Berg.

– Cześć, minęło trochę czasu od ostatniego razu. Zacząłeś znów pracować?

– No halo, jak często oglądasz Wiadomości Regionalne? Wróciłem już kilka tygodni temu.

– Miło mi to słyszeć. Mam na myśli to, że jesteś znów na nogach, nie to, że znów pracujesz.

Johan uśmiechnął się krzywo.

Był przez kilka miesięcy na chorobowym, po tym jak poprzedniego lata zadano mu cios nożem podczas pogoni za mordercą, w którą się uwikłał. Było naprawdę poważnie. Knutas odwiedził go w szpitalu wiele razy, ale teraz minęło już sporo czasu, odkąd rozmawiali po raz ostatni.

– Co się wydarzyło?

– Dziś rano znaleźliśmy martwego mężczyznę wiszącego w bramie Dalmansporten.

– Czy to morderstwo?

– Nie wiemy. Oceni to lekarz sądowy.

– Więc nic nie wskazuje na to, że jest to morderstwo?

– Tego nie powiedziałem.

– Nie no, ale daj spokój, Knutas. Wiesz, w jakiej jestem sytuacji, jestem w Sztokholmie. Muszę wiedzieć, czy warto przyjechać na Gotlandię, czy też nie. Ku czemu się skłaniacie? Morderstwo czy samobójstwo?

– Niestety nie mogę na razie odpowiedzieć ci na to pytanie.

Głos Knutasa zmiękł.

– Wiecie, kim jest nieboszczyk?

Krótkie wahanie.

– Tak, ale nie jest on oficjalnie zidentyfikowany. Jak zapewne doskonale rozumiesz, nie możemy podać na razie jego imienia i nazwiska. Rodzina nie jest jeszcze poinformowana.

Knutas dyszał w słuchawkę. Johan słyszał, że komisarz szedł, rozmawiając z nim.

– Ile ma lat?

– W średnim wieku, tyle mogę powiedzieć. Wiesz co, muszę kończyć. Napiszemy później wiadomość dla prasy. Mamy tu wielu zainteresowanych dziennikarzy.

– Kiedy będziesz wiedział więcej?

– Myślę, że wstępną odpowiedź będziemy mieli najwcześniej w okolicach obiadu.

– Skontaktuję się z tobą.

– Okej.

Johan skrzywił się, gdy odłożył słuchawkę. Było niesłychanie frustrujące nie móc ocenić, czy warto jechać na Gotlandię, czy nie i mieć do tego świadomość, jak bardzo zostanie w tyle z relacjonowaniem, jeśli okazałoby się, że było to morderstwo. Było oczywiste, że jego gotlandzcy koledzy będą mieli dużą przewagę.

Od wielu lat walczył o to, by stworzyć na Gotlandii stałą posadę dla reportera, ale dotychczas nic nie udało mu się wskórać. Jego zdaniem było niewiarygodne, iż szefostwo nie mogło pojąć, że potrzeba im tam stałego teamu reporterskiego. Wyspa była dość duża, liczba stałych mieszkańców dochodziła do sześćdziesięciu tysięcy. Poza tym Gotlandia rozwijała się, szkoła wyższa kwitła, podobnie jak życie artystyczne i kulturalne. Nie było to tylko miejsce, które ożywało latem, kiedy to najeżdżały je tysiące turystów.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Umierający Dandys»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Umierający Dandys» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Mari Jungstedt - Nadie lo ha visto
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Nadie Lo Ha Oído
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Nadie Lo Conoce
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - El Arte Del Asesino
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Dark Angel
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - The Dead Of Summer
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Unknown
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Unspoken
Mari Jungstedt
Mari Jungstedt - Unseen
Mari Jungstedt
Отзывы о книге «Umierający Dandys»

Обсуждение, отзывы о книге «Umierający Dandys» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x