– Cicho gadziny, o! – wykrzykiwała raz w raz Tekla. A poza tym cicho było zupełnie w całej chałupie. Ogień trzaskał wesoło i głośno perkotała gotująca się w garnku woda.
– Kury 88 88 kury – tu: lm od: kur , daw. kogut. [przypis edytorski]
pieją, niechybnie będzie odmiana! – mruknęła Tekla.
Jakoż istotnie koguty piały jeden po drugim na całej wsi.
Winciorkowa nie odezwała się, bo szła zajrzeć do alkierza, ale że jakieś trepy 89 89 trepy – prymitywne obuwie o drewnianej podeszwie. [przypis edytorski]
zadudniały 90 90 zadudniały – dziś popr.: zadudniły. [przypis edytorski]
na stwardniałym błocie przed chałupą, usiadła z powrotem. Z trzaskiem, w obłokach pary, wbiegła smagła, młoda dziewczyna, okryta na głowę 91 91 okryta na głowę w zapaskę – dziś popr.: z głową okryta zapaską. [przypis edytorski]
w zapaskę 92 92 zapaska – fartuch noszony dawniej przez wiejskie kobiety, wiązany w pasie na sukience i osłaniający ubranie od pasa w dół dookoła, czasem narzucany na ramiona jako pelerynka, rzadziej wiązany na głowie jako nakrycie. [przypis edytorski]
; pochwaliła Boga i przygrzewała ręce przy ogniu.
– Winciorkowo, a to pożyczcie namo 93 93 namo (gw.) – nam. [przypis edytorski]
bochenek chleba. Jutro pieczemy, to wam odniesę. Chłopaki jadą z drzewem do tartaku, a tu już ani skibki 94 94 skibka – odkrojony kawałek chleba, kromka. [przypis edytorski]
nie ma – gadała prędko.
– Które chłopaki jadą? – zapytała Tekla.
– A kto by! Walek i Michał!
– Ociec ostają?
– A juści, chciałoby mu się!… Pedają, co muszą iść do kancelarii… ale ino tak cyganią, bo im się chce pod pierzyną wylegiwać…
Przysiadła na trzonie komina, opuściła zapaskę na plecy i pytlowała 95 95 pytlować (pot.) – paplać, mówić dużo i szybko. [przypis edytorski]
:
– Wiecie?…
– Niby?…
– Martyna pobiła się z Grzelową…
– Jezus mój kochany! Pobiły się! Martyna z Grzelową! – wykrzykiwała Tekla.
– A juści, zaraz na odwieczerzu 96 96 odwieczerz a. odwieczerze (gw.) – popołudnie, pora przed wieczorem. [przypis edytorski]
. Martyna pedziała 97 97 pedziała (gw.) – powiedziała. [przypis edytorski]
, co Grzelowa oddajała jej krowy. A Grzelowa pedziała: „Samaś złodziej i śwynia”. A Martyna ją trzasła przęślicą 98 98 przęślica – drążek do zamocowania kądzieli, czyli pęku włókien lnianych, konopnych lub wełnianych, z którego prządka wysnuwała pasma i skręcała w nić. [przypis edytorski]
bez łeb, a Grzelowa chyciła za kijankę 99 99 kijanka – tu: deseczka służąca do prania w rzece, używana daw. na wsi. Kijanką uderzało się bieliznę, w bieżącej wodzie rzeki wypłukując brud. [przypis edytorski]
, a Martyna ją za kudły!… Zbiły się jak nieboskie stworzenia, jaże je chłopy musiały rozdzierać 100 100 rozdzierać (gw.) – rozdzielać. [przypis edytorski]
… Pójdą do sądu i pedziały, co mnie stawią na świadka.
– Trza 101 101 trza (gw.) – trzeba. [przypis edytorski]
ci sprawiedliwie świadczyć przed sądem – odezwała się Winciorkowa.
– Przecie, co krzywda, to krzywda. Ano Martyna ma na łbie guz kiej bułka, a Grzelowa ma pysk rozcięty i ślipie podbite. Sprawiedliwie będę świadkowała.
– …Przęślicą, a Grzelowa ją kijanką! Jezus mój słodki! Pedaj, dzieucho, jak to było?…
– Dzieciak wam ano 102 102 ano – oto; właśnie. [przypis edytorski]
krzyczy! – zwróciła Tekli uwagę dziewczyna.
– Będzie mu na zdrowie, niech se ta popiuka!…
Przyciszyło się po wyjściu dziewczyny i płacz dziecka rozległ się wyraźniej, płynął on z drugiej strony chałupy, ale Tekla nie zwracała na to uwagi, płukała kartofle energicznie i namiętnie wykrzykiwała, prostując co chwila długą, chudą postać:
– Chleba im zapowietrzonym potrzeba! Bidaki! aże pożyczają!… Gospodarze parszywe, ścierwy… A jakby biednemu było potrza, to może zdychać pode płotem – nikt mu kapki wody nie poda! Żebyśta skapiały 103 103 skapieć (daw.) – umrzeć. [przypis edytorski]
wszystkie jak te psy… Chleb ich rozsadza, to się tłuką kijankami i przęślicami. Da wam Pan Jezus jeszcze radę, da…
– Pleciecie trzy po trzy, ot, co! – szepnęła Winciorkowa.
– A juści! ja pletę! A bo to mój nie mógł teraz spać pod pierzyną abo i jechać z drzewem, zarobić parę złotych, nie mógł to, co? Wszystkie se siedzą po chałupach, a mój to co? gdzie?
– Siedziałby i on, a po co dworskie konie wydał złodziejom…
– Wydał! przecie, że wydał! Abom to mało na niego dunderowała 104 104 dunderować (gw.) – zrzędzić, łajać. [przypis edytorski]
! Ale co miał zrobić biedny sierota?… Gospodarski syn, powinien był siedzieć na groncie, na półwłóczku 105 105 półwłóczek – pole o powierzchni pół włóki, tj. liczące ok. 9 ha; włóka : daw. jednostka miary powierzchni gruntu, równa 30 morgom, tj. wynosząca ok. 18 ha. [przypis edytorski]
co najmniej… a służyć musiał. Skrzywdziły go te piekielniki! A kto go namówił do złego? Braciszki zapowietrzone chciały się go pozbyć, aby procesu nie wygrał… A teraz wszystkie psy szczekają: Tomek złodziej… złodziej! A ścierwy! A psy! – wołała namiętnie, z wielkiej żałości aż ryknęła płaczem.
Nie mówiły już, dziecko płakało coraz ciszej.
Za oknami po grudzie dudniło kilka wozów i ludzkie głosy brzmiały na mrozie.
– Powiedają we wsi, że za wodą siedzą dwie złodziejki! Ale niech im tego Pan Jezus nie pamięta – szepnęła łzawo Winciorkowa.
Tekla, która wyszła na chwilę, powróciła z dzieckiem, usiadła przy kominie, wsadziła mu w usta chudą, obwiśniętą pierś i rzekła:
– Po połowie jest ino sprawiedliwo… bo przecie wasz Jasiek nie kradł…
– A na trzy roki wsadziły go do kreminału… – szepnęła cicho.
– Bo sprawiedliwości na świecie nie ma, nie było i nie będzie!
– Przyjdzie Pan Jezus, przyjdzie, a uczyni wszystkim sprawiedliwo 106 106 sprawiedliwo (gw.) – sprawiedliwie. [przypis edytorski]
…
– Hale! Czekaj tatka latka, jak kobyłkę wilcy zjedzą…
– Nie gadajcie tak… to grzech… Pana Jezusowa sprawiedliwość, to nie ludzka…
Siadły do śniadania w milczeniu, ogień przygasł nie podsycany, bo już świt rozsinił szyby i wlewał się do izby różowym brzaskiem.
A potem Winciorkowa zabrała się do roboty i wolno, automatycznie tkała na warsztacie jaskrawy wełniak.
Słońce podniosło czerwoną głowę zza lasów i pokryło oszroniałą ziemię i drzewa takimi blaskami skrzeń, że oczy bolały patrzeć.
Winciorkowa pochyliła głowę, przymrużała oczy od światła, ale nie przestawała robić; różowy blask poranku pokrył jej chudą twarz, pełną śladów cierpień; siwe kosmyki włosów wymykały się spod czerwonej chustki, którą miała nad żółtym, pomarszczonym czołem. Wpadnięte, sinawe usta poruszały się nerwowo, w takt każdego ruchu ręki pociągającej za płochę 107 107 płocha – część warsztatu tkackiego, rodzaj grzebienia, przez który przewleczone są nitki osnowy, dobijający każdy wprowadzony wątek do krawędzi tkaniny. [przypis edytorski]
. Czółenko 108 108 czółenko – element krosna tkackiego o kształcie łódeczki, zawierający nawiniętą na szpulkę nitkę wątku, przerzucany pomiędzy nitkami osnowy. [przypis edytorski]
, wciąż zmieniane, bo tkała różnymi kolorami, ze świstem przewijało się wskroś gąszczu szarych, lnianych nici wątku. Pochylała się automatycznie, warsztat sucho klekotał, pracowała zawzięcie, czasami tylko przystawała na chwilę, opierała głowę na ramię warsztatu i nadsłuchiwała odgłosów z alkierza lub medytowała gorzko.
Читать дальше