Paweł Jaszczuk - Foresta Umbra
Здесь есть возможность читать онлайн «Paweł Jaszczuk - Foresta Umbra» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Foresta Umbra
- Автор:
- Жанр:
- Год:0101
- ISBN:нет данных
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Foresta Umbra: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Foresta Umbra»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Foresta Umbra — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Foresta Umbra», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
- Znał pan przypadkiem którąś z zabitych kobiet? - spytał Stern.
- Uchowaj Boże. A po co mi taki śmierdzący geszeft? Inna sprawa, że te lalunie same się napraszały. Łaziły z kwiatami po wsi, mizdrzyły się nawet do wsiowych burków, to się doigrały. Daję uroczyste słowo, a Lena poświadczy, że nie jestem tym draniem. Zawiedzeni? Tak przecież obaj, panowie, myśleliście. Co za czasy. W tej wsi, nie wyłączając księdza, wszyscy wszystkich nienawidzą! Spuścić ich ze smyczy, to się w try miga zagryzą.
- A pałac?
- To zupełnie inna sprawa. - Kloński, wściekły, wyjął z ust papierosa.
- We wsi mówią, że wygrał go pan w karty - Brodacki szybko poparł Sterna.
- Zaraz wygrał! To Sawicki zaproponował mi zakład.
I to jemu, a nie mnie Lena wpadła w oko jak, nie przymierzając, panu.
Stażysta zmieszał się i odwrócił wzrok od blondynki. Kloński, zadowolony ze swych słów, kontynuował:
- Jak powiedziałem, to Alfons uparł się o nią grać. Ostrzegałem go, był moim najlepszym przyjacielem z klasy. Błagałem, żeby się odczepił, lecz na nic. On, jak wszyscy Sawiccy, ma zakodowane swoiste poczucie honoru.
- We wsi gadają jeszcze, że Sawicki to skończony alkoholik.
- Bzdura. Taki sam moczymorda jak ja i pan. Znam Alfonsa od takiego. Za forsę jego starego chodziliśmy co tydzień w P. do kina. Jego świętej pamięci tatuś dawał mu codziennie w gimnazjum dwa złote. Rozpaskudził synalka i tyle. Zabierał go na każde wakacje do Włoch, gdzie w końcu zniknął.
- W jakim sensie zniknął? - spytał dociekliwie Brodacki.
- Pieriestał być - powiedziała filozoficznie Lena, posyłając mu interesujące spojrzenie. - Paszoł s żienoj do jakiejś górskiej pieszcziery i wyparował.
- Przepadł także przewodnik - dorzucił Kloński. -
I nasz Alfons został na świecie sam jak palec.
- Ja słyszała - oświadczyła z poważną miną Lena, nie odrywając wzroku od stażysty - że gdzie to za Neapolem pływiot podziemna rieka. Mnie każetsia, szto naszli jejo dwaj młodzi bliźnia...
- Jeśli bliźniacy, to wiadomo, że dwaj - gospodarz przekomarzał się, nie kryjąc satysfakcji.
- Ja chciała tylko skazać, że jeden z nich propał, a wtaroj, co wyszoł po niedzieli, potierał, to jest oszalał... A ty wsio kpisz ze mnie.
- Nie kpię. Podziwiam szczerze, jaka jesteś uczona! Muszę dodać, że ciekawi dzikiej przyrody Sawiccy zatrzymali się, kochanie, w samym środku lasu. Włosi ochrzcili go Foresta Umbra, to znaczy Las Cienia. Podobno na maskę samochodu obsunął się duży odłamek skały.
- Mieli więc nieplanowany postój? - włączył się Brodacki.
- Zgadza się. Nieplanowany postój w drodze z Peschici do Monte S. Angelo. Zgnieciona karoseria, rozbita szyba, a silnik szlag trafił! Oczywiście wóz nadawał się do kasacji i podróż mogła się odbywać dalej już tylko na osłach.
- I co? - Stażysta spojrzał z zaciekawieniem na Lenę.
- Nowa niespodzianka? - dopytywała się.
- Wyobraź sobie, kochanie, chmarę much. Co ja mówię: tysiące, miliony. Wplątują się w twoje śliczne włosy, zalepiają oczy, wpadają do gardła...
- Pieriestań! - Lena wstała obrażona. - Ty diełajesz eta specjalna?
Kloński chwycił ją delikatnie za ramię i posadził na miejsce.
- Roje much. Dopadły ich, kochanie, jak wygłodniała szarańcza, więc zaczęli w panice uciekać. Podobno wtedy właśnie przewodnik wciągnął ich do najbliższej groty, a dalej już, panowie, sami się domyślacie.
- Proszę skończyć - powiedział zaciekawiony Stern.
- Lena jest bardzo wrażliwa. Dodam tylko, że ojciec Alfonsa dostał apopleksji, gdy jego żona po prostu zniknęła.
Przepadł również ich przewodnik Mario, Włoch o małpich ramionach i końskiej twarzy. Alfons Sawicki został więc sam. No, może niezupełnie, gdyż zamiast matki pojawiła się mała, pełzająca na czworakach dziewczynka. Brzmi to wprawdzie niedorzecznie, ale ta czarnowłosa znajda...
- Ty obieszczał a tom nie gawarić - powiedziała błagalnie Lena.
Brodacki spojrzał z wyrzutem na Klońskiego.
- Skoro obiecałem... A więc, wracając do gry z Alfonsem o pałac - gospodarz zmienił temat - była ona, jak rzadko, uczciwa! Inna rzecz, że mój szkolny kolega okazał się wyjątkowym idiotą. Mam na myśli to, że w beznadziejny sposób spartaczył rozgrywkę. Wpierw rzucił asa trefl, więc nie dopuściłem go do stołu. Przebiłem asa Alfonsa asem karo. Widząc, że zamierza się pozbyć pikowej damulki, wiedziałem, że karta odwróciła się od niego na dobre.
Brodacki, znudzony wyliczanką, ponownie skierował wzrok na Lenę.
- Alfons Sawicki nie brał pod uwagę faktu, że byłem uczniem Miltona Worka i znam siłę ręki na wylot. Uprzedzałem go, że kiedy on uganiał się za Włoszkami na Garga- no, ja wycierałem łokciami stoliki w Pradze i w Wiedniu. Nie posłuchał i karty przestały go lubić.
- Słowem, okpił pan przyjaciela? - rzucił szybko Brodacki, nie odrywając wzroku od Leny.
- Nazywaj pan to, jak chcesz! - odpowiedział wściekle Kloński. - Ja w tej grze tylko asystowałem.
- Wiktor, skażi im, kak było diejstwicielno - odezwała się niespodziewanie kobieta. - I tak się w końcu od kogoś uznaj ut.
- Chryste, jaka z ciebie papla! No dobrze! Naprawdę to - potarł nerwowo nos - za partnera robił mi ksiądz, najlepszy gracz w całym powiecie.
- Myśli pan, że uwierzę? - Stern przełknął duży łyk wina i usunął wierzchem dłoni spływającą po kąciku ust kroplę.
- Księżulo? - Brodacki zamrugał zabawnie. - Ten specjalista od pieczonych w duchówce jabłek?
- Więc wy diejstwicielno u niewo byli? - Lena spojrzała na obu z uznaniem.
- Grałem w parze z księdzem przeciw napalonemu Alfonsowi i nauczycielowi - przerwał jej Kloński. - Alfons ściągnął tego zdolnego guwernera ze Lwowa. Nazywa się Murof. To nieobliczalny człowiek. Kiedy mój koń wpadł do studni, Murof jeden z całej wsi wszedł do środka i założył mu pod brzuch skórzany pas. Ot, taki koleżeński gest, jakby miał podać damie rękawiczkę. Nawiasem mówiąc, podobnie jak jego przybranej córeczce, coś mu szwankuje głowa. Wiosną ukąsił go w lesie kleszcz i zapadł w śpiączkę. Leżał nieprzytomny dwa dni, lecz się wylizał. On nie tylko rżnie W karcioszki, lecz także fantastycznie maluje. Sawicki, czując do niego artystyczny pociąg, załatwił mu posadę nauczyciela w szkole powszechnej. Drobny szantażyk i Murof zabrał z pałacu przywiezioną z Italii znajdę.
- Niemożliwe.
- Tu, w Rowach, niemożliwe jest możliwe! Zwłaszcza rzucanie pikowej damulki przed zagraniem w trefle!
Stern nadział na patyczek kostkę sera posypanego mieloną papryką. Podniósł ją do ust i z zadowoleniem powąchał.
- Swoją drogą - zaczął ściągać zębami zakąskę - interesuje mnie, co się teraz dzieje z Sawickim.
- Możet śpi - odpowiedziała Lena Aleksandrowna - a możet bazgroli coś kistom?
- Proszę go odwiedzić i pozdrowić ode mnie. Mieszka w wieży - rzekł gospodarz.
- Więc pan hrabia nie wyjechał? - Brodacki spojrzał podejrzliwie na Klońskiego.
- Dokąd? Do tatusia w zaświaty? Zresztą, jeśli chodzi o starego hrabiego, Alfons ma go pod ręką. Przywiózł go do kraju w glinianej urnie. Co się zaś tyczy mamusi wielmożnego pana, to...
- Małczi! - przerwała mu Lena.
- Sawicki nie wychodzi z wieży, bo się wstydzi. Wstyd: zabójcza broń sentymentalnego idioty. Lubi grać przed innymi komedię. Ma jeszcze brata w Argentynie, ale to już inna para kaloszy. Alfons, jak wszyscy Sawiccy, jest honorowy.
- Dlatego, że został?
- Dlatego, że mi płaci. Co prawda, niewiele, ale zawsze.
- Płaci panu za pokój w swoim... - zaczął stażysta.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Foresta Umbra»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Foresta Umbra» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Foresta Umbra» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.