Paweł Jaszczuk - Foresta Umbra

Здесь есть возможность читать онлайн «Paweł Jaszczuk - Foresta Umbra» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 0101, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Foresta Umbra: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Foresta Umbra»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Foresta Umbra — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Foresta Umbra», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

- Czy słyszał pan gdzieś określenie „Foresta Umbra” - zapytał Stern, gotów natychmiast zapisać odpowiedź w otwartym notatniku.

- Co to, panie hrabio, znaczy? - rzucił Brodacki.

- Panowie dyletanci! Słyszałem, widziałem i nawet smakowałem. Foresta Umbra - zaakcentował odpowiednio - to po włosku Las Cienia. Jako malarz ostrzegam, że cień bywa różny: mokry jak woda, śliski jak żabi skrzek, ostry jak pieprz, a nawet podwójny lub potrójny.

- Dlaczego pan tak go nazwał?

- Nazwali go tak starożytni Rzymianie, bo sobie na to szczerze zasłużył. - Sawicki wydął wargi i pokręcił ręką stojący przy bujanym fotelu globus. - Patrzcie, nieuki! Ten oto wojskowy but to moja kochana Italia, a ten wypięty róg, za mały, by osrała go mucha, to półwysep Gargano ze swoim mrocznym lasem.

- Rozumiem... - zaczął Stern.

- Nic pan nie rozumie! Absolutnie nic. Nawet tego, że panem właśnie manipuluję. Wróci pan tam, skąd pan przyszedł, i ogromnie się zdziwi, że to wszystko czary-mary. Ja nie mogę już panu pomóc, bo jestem w pańskim śnie, który pan teraz...

- Śni? - dokończył Jakub w taki sposób, w jaki pyta lekarz psychiatra w domu psychicznie chorych.

- Jeśli myślisz, że jesteś ode mnie cwańszy, to się cholernie mylisz - zripostował hrabia, stając twarzą w twarz ze Sternem.

- A jeśli nie? - wycedził przez zęby Brodacki. - Mamy cię ubrać w kaftan?

Sawicki nie kontynuował. Wrzucił cygaro do szklaneczki z winem, siadł w swoim fotelu i zaczął łkać jak dziecko.

- Las na Gargano zasłużył na swoją mroczną nazwę, a teraz ty, stary ośle - wskazał palcem Sterna - kpisz sobie ze mnie? Panno Leno, niech pani coś zrobi! - zawołał błagalnie i zaniósł się głośnym płaczem.

Ten pełen żalu szloch oznaczał koniec wizyty. Cała trójka, przepraszając, wycofała się w pośpiechu z pracowni i wróciła do salonu.

Kloński czekał na ich powrót. Ułożył się wygodnie na sofie, nogi zaś wyciągnął na stole, pośród naczyń.

- A więc poznaliście już, kochani, tragiczną historię naszego Hamleta - rzucił głośno do wchodzących. - Biedny, skrzywdzony przez los Alfons.

- Dałbyś łuczsze pakoj - powiedziała Lena, strącając gwałtownie jego nogi ze stołu. - On jedwa się trzyma.

- To niech się puści - warknął Kloński. - I co? Wam też opowiedział zmyśloną historyjkę o Foresta Umbra? Setki fruwających piszczeli, śmiertelne pułapki...

- Pańskim zdaniem jego opowieść jest wyssana z palca? - rzekł Brodacki, próbując przypomnieć sobie, z której ze stojących na blacie szklaneczek pił.

- Wyssana aż do szpiku - odparł Kloński, podsuwając stażyście czyste naczynie. - Ryk, kwilenie, obłędny rechot wszechobecnych cykad... Na to się jeszcze można nabrać, ale żeby uwierzyć, że matka Alfonsa zaszyła się wjakiejś szczelinie, to już zakrawa na kpinę.

- Co pan sugeruje? - zapytał Brodacki, oglądając szklaneczkę pod światło.

- A co pan chce usłyszeć? Może nową bajkę o tym, jak ojciec Alfonsa sprytnie się jej pozbył? Czy nasz płaczek wspomniał, że ich grupę prowadził wyśmienity przewodnik?

- Coś napomknął.

- Więc jak to się stało, że nagle, na oczach synalka i ojca, matka i przewodnik rozpłynęli się w skalnym korytarzu, którego w rzeczywistości nie było? Za dużo w tym domu nie dokończonych opowieści.

- Proszę więc nam je dokończyć - powiedział Jakub.

- Nie czuję się upoważniony.

- Próbuje pan się wymigać. - Brodacki porozumiewawczo spojrzał na Sterna.

- To panowie piszecie swój tekst. Proszę wysilić główki, bo panom za to płacą!

Reporterski wypad do pałacu zakończył się więc fiaskiem. Historia rodu Sawickich z tragicznym finałem na Gargano nie mogła zadowolić lwowskich czytelników, a co dopiero wybrednego Krezusa. Kiedy zniechęceni wsiadali do samochodu, Lena uwolniła się delikatnym ruchem z objęć Wiktora. Zbiegła ze schodów wodewilowym krokiem (tylko takie określenie przyszło Brodackiemu do głowy) i jak małe, rozkapryszone dziecko poprosiła Sterna o przejażdżkę. Gdy Kloński z zazdrością śledził ją sadowiącą się na tylnym siedzeniu, Stern z Brodackim nie przypuszczali nawet, ile ów niespodziewany kobiecy kaprys będzie ich kosztował.

- Ja dałżna wam skazać - zaczęła z jakimś gwałtownym spazmem, jakby na tę spowiedź przygotowana była od dawna. - Praszu tolka nie dumać, szto odurieła. Oni wsie są siebia warci. Nie ostanu zdies ani minuty bolsze.

Dziennikarze z wrażenia zaniemówili.

- Uciekamy stąd, tiepier! - krzyknęła Lena i samochód, zatoczywszy łuk, niemal otarł się o ogrodnika, po czym wjechał pędem w otwartą bramę.

Kloński wpadł w szał. Jak zwariowany biegł za tatrą, odgrażając się, że i tak ich znajdzie. Jego reakcja wywołała salwę śmiechu uciekającej trójki. Z radości krzyczeli i podskakiwali na siedzeniach.

W czasie brawurowej ucieczki do P. Stern i Brodacki poznali reguły gry, która brutalnie odmieniła los Rowów. Lena wyciągnęła je od zamroczonego wódką Alfonsa. Hrabia Sawicki wygadał jej się, że zasady przyjęto w połowie lipca, po nieprzerwanej tygodniowej rozgrywce zakrapianej alkoholem, gdy dzień i noc, a także prawda i fikcja znaczyły dla uczestników jedno. Kiedy pieniądz stracił dla nich wartość, gra zaczęła się toczyć o zupełnie inną stawkę. Zmęczone i skacowane towarzystwo spisało szokujące reguły na wyrwanym z notatnika karteluszku, który później przy ogólnym aplauzie trafił do buzującego kominka. Chodziło o ostateczną próbę. Kto przegrał, musiał się jej bezwzględnie poddać. Zadanie wymyślano przed rozpoczęciem partii. Na czterech kartkach, które lądowały w wazonie, znajdowały się wyrafinowane opisy kaźni, zamachów, podpaleń, grabieży i mordów. Przegrany wyciągał z wazonu los, który po cichym czytaniu publicznie palono. W ten sposób pechowiec mógł stać się katem, faktyczny sprawca zaś pozostać ukrytym mózgiem zbrodni.

Ktoś - Lena nie dowiedziała się kto - wymyślił, że dla rozrywki należy pozbawić życia jedną z letniczek. Nikt się do tego pomysłu nie chciał przyznać, lecz kilka dni później, gdy zapomniano o absurdalnym wyzwaniu, zapis stał się faktem.

Świadectwo Leny było tak szokujące, że Stern postanowił natychmiast przewieźć ją w bezpieczne miejsce, do małego hotelu w P, w którym kiedyś przyszło mu mieszkać. Brodacki nie był z tej propozycji zadowolony. Zażyda- czone P. kojarzyło mu się od niedawna z obmierzłym Kuro- jadem i okropnym wstydem, jakiego się przezeń najadł. Mimo to, by ratować kobietę, zgodził się. Przed przyjazdem do hoteliku Pod Gruszą obaj podzielili się rolami. Stażysta miał pozostać z Leną i pilnować jej, aż Stern wróci z kolejnej ryzykownej wyprawy do Rowów. Potem, pod osłoną nocy, cała trójka miała się przekraść do Lwowa.

Kierowało nim dziennikarskie zadęcie. Naiwna wiara w bycie lepszym, za którą dałby się posiekać. Tak naprawdę zaś odpowiadała mu rola sępa skaczącego z jednego ścierwa na drugie, z sensacyjki na sensacyjkę, by wzbić się w podskokach na sam szczyt, po świeże zwłoki. W tym polowaniu na odrażające przygody Stern zapomniał o rodzinie. Nie było Anny. Ukochany Lwów także nie istniał - zapadł się pod ziemię wraz z domem na Pohulance. Zamiast niego ukazała się parterowa szkółka z nieobliczalnym lokatorem. Do tego rzędy malw w pełnej krasie, zaniedbany grób żabojada i kulawa suka oddająca mocz na pokryty żółtymi porostami parkan.

Wejść do środka, jak życzył sobie Krezus, czy też dalej śledzić nieposłuszne, rodzące się w głowie myśli? Czekając, aż Murof ukaże się na progu, Stern wyłączył silnik.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Foresta Umbra»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Foresta Umbra» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Foresta Umbra»

Обсуждение, отзывы о книге «Foresta Umbra» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x