Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Po­ca­ło­wa­ła go w po­li­czek. Bar­dzo po mat­czy­ne­mu.

– Uwa­żaj na sie­bie. Sie­dzisz po uszy w kło­po­tach.

– Wiem... i jesz­cze raz prze­pra­szam, że zja­wiam się z taką no­wi­ną. – Uśmiech­nął się kwa­śno.

Cmok­nął ją w czo­ło i ru­szył do drzwi.

– Nie po­że­gnasz się?

Za­trzy­mał się.

– Nie lu­bię po­że­gnań, przy­gnę­bia­ją mnie. Je­śli jed­nak będę mu­siał wy­je­chać, dam znać. Sło­wo zło­dzie­ja.

* * *

Po opusz­cze­niu D’Ar­twe­eny po­szedł pro­sto do Śred­nie­go Vo­lee. Ce­tron sie­dział w tym sa­mym miej­scu i na tym sa­mym krze­śle. Tyl­ko sto­ją­cy przed nim gą­sio­rek był zde­cy­do­wa­nie inny. Przy­naj­mniej dwa razy więk­szy od po­przed­nie­go.

Przy­wód­ca gil­dii w ża­den spo­sób nie sko­men­to­wał fak­tu, że zło­dziej znik­nął na prze­szło go­dzi­nę. Nie py­tał też, gdzie był i co ro­bił. Ob­rzu­cił go tyl­ko nie­obec­nym spoj­rze­niem i za­to­pił nos w per­ga­mi­nach.

Na py­ta­nie, czy wia­do­mo mu coś o po­ści­gu wy­sła­nym poza mia­sto, od­burk­nął, że tym zaj­mu­je się De­ar­gon. Alt­sin nie od­zy­wał się wię­cej, za­brał tyl­ko do­ku­men­ty do­ty­czą­ce świą­ty­ni i bez sło­wa wy­szedł.

Nie mu­siał py­tać, jak sto­ją spra­wy. Gą­sio­rek mó­wił sam za sie­bie.

Po­tem za­ha­czył o swo­je lo­kum. Wy­naj­mo­wał po­kój w ka­mie­ni­cy nie­da­le­ko por­tu, gdzie przede wszyst­kim dba­no, by lo­ka­to­rzy pła­ci­li na czas. Poza tym nikt nie in­te­re­so­wał się ich pry­wat­nym ży­ciem.

Prze­brał się, umył, wy­pił pół kwar­ty soku z ki­szo­nej ka­pu­sty i na go­dzi­nę po­grą­żył w stu­dio­wa­niu do­ku­men­tów.

Świą­ty­nia gó­ro­wa­ła nie­co nad mia­stem, sto­jąc na skal­nym cy­plu wrzy­na­ją­cym się w mo­rze. Kie­dyś jej ze­wnętrz­ne ścia­ny sta­no­wi­ły waż­ną część for­ty­fi­ka­cji, obec­nie, wraz z do­bu­do­wa­nym za cza­sów Im­pe­rium dzie­się­cio­sto­po­wym mu­rem, za­pew­nia­ły izo­la­cję i od­osob­nie­nie, bo cały kom­pleks bu­dyn­ków peł­nił tak­że funk­cję klasz­to­ru. Na szczę­ście bra­ma świą­ty­ni była za­my­ka­na wy­jąt­ko­wo rzad­ko, a wszy­scy straż­ni­cy i za­kon­ni­cy po­win­ni te­raz bie­gać po mie­ście i por­cie.

Wej­ście do pod­zie­mia, gdzie prze­cho­wy­wa­no Miecz, znaj­do­wa­ło się za głów­nym oł­ta­rzem. Ist­nia­ła spo­ra szan­sa, że nikt nie za­uwa­ży jego wi­zy­ty.

Wy­bie­ra­jąc się tam, po­sta­no­wił za­brać kom­plet na­rzę­dzi do na­praw­dę trud­nych za­dań. Ni­g­dy nie wia­do­mo, co może się przy­dać, a on miał za­miar spraw­dzić, w jaki spo­sób moż­na było ukraść naj­więk­szą – do­słow­nie naj­więk­szą – re­li­kwię Świą­ty­ni Re­agwy­ra.

I dla­cze­go Wiel­ki Skarb­nik był pe­wien, że Miecz nie opu­ścił jesz­cze mia­sta.

* * *

Scho­dził co­raz ni­żej i ni­żej. Po­chod­nia pa­li­ła się rów­nym, ja­snym pło­mie­niem, a dym z niej ula­ty­wał szyb­ko w górę. Pod­zie­mia mu­sia­ły być znacz­nie roz­le­glej­sze, niż wy­ni­ka­ło to z do­ku­men­tów Ce­tro­na.

Świą­ty­nia była opu­sto­sza­ła. Zgod­nie z tym, cze­go się spo­dzie­wał, więk­szość mni­chów i cała straż szu­ka­ła re­li­kwii poza jej mu­ra­mi. Nie miał naj­mniej­sze­go pro­ble­mu, żeby zna­leźć wej­ście do lo­chów, z któ­rych skra­dzio­no Miecz.

Na sa­mym dole scho­dów były drzwi, zgod­nie z per­ga­mi­nem, drew­nia­ne. Otwar­te. Za nimi dru­gie, z brą­zu, rów­nież otwar­te, i trze­cie, z że­la­znych sztab. Te wy­po­sa­żo­no w skom­pli­ko­wa­ny za­mek i dwie za­su­wy. Za­mek i za­su­wy były otwar­te. Naj­wi­docz­niej po kra­dzie­ży nikt nie miał cza­su i gło­wy, żeby za­ry­glo­wać wej­ście.

Alt­sin wszedł do okrą­głe­go, sze­ro­kie­go na oko­ło sześć­dzie­siąt stóp lo­chu. Osiem ka­mien­nych ko­lumn ota­cza­ło ka­mien­ny po­stu­ment. Na każ­dej pło­nę­ła mała oliw­na lamp­ka. Cie­nie, rzu­ca­ne przez te lamp­ki, two­rzy­ły mi­go­tli­wy, pół­płyn­ny la­bi­rynt, tań­czą­cy na ścia­nach, ozdo­bio­nych mo­zai­ką naj­róż­niej­szych gła­zów i ka­mie­ni w od­cie­niach cha­rak­te­ry­stycz­nych dla nad­mor­skich plaż. Na wszyst­kich ro­si­ły się kro­pel­ki wil­go­ci. Było zim­no. Zer­k­nął w górę. Skle­pie­nie z cy­klo­po­wych gła­zów znaj­do­wa­ło się na­praw­dę wy­so­ko. Dwa­dzie­ścia stóp, dwa­dzie­ścia pięć? Nie­pew­ne oświe­tle­nie my­li­ło per­spek­ty­wę.

Ka­mien­ny po­stu­ment był czar­nym sze­ścio­bo­kiem, sze­ro­kim i wy­so­kim na czte­ry sto­py, dłu­gim na dzie­sięć. Nie trze­ba wiel­kiej wy­ob­raź­ni, by do­my­ślić się, co tu le­ża­ło.

Pod­szedł do ka­mie­nia, do­tknął płyt­kie­go wy­żło­bie­nia bie­gną­ce­go przez całą dłu­gość i pra­wie po­czuł te set­ki lat hi­sto­rii i siłę kul­tu, o któ­rym mó­wił De­ar­gon. To miej­sce mia­ło swo­ją aurę.

Te­raz, gdy już tu stał, za­czął kom­bi­no­wać, jak moż­na było wy­nieść stąd Miecz. Teo­re­tycz­nie, sil­ny męż­czy­zna – Alt­sin przy­po­mniał so­bie ilość scho­dów, roz­mia­ry Mie­cza i po­pra­wił się w my­ślach: bar­dzo sil­ny męż­czy­zna – mógł­by tego do­ko­nać. Miecz był nie­po­ręcz­ny, więc po­trzeb­na by­ła­by ja­kaś uprząż albo coś w tym ro­dza­ju, żeby za­rzu­cić go so­bie na ple­cy. Dwóch lub trzech lu­dzi da­ło­by so­bie radę bez ta­kich udo­god­nień. Te drzwi, któ­re mi­nął po dro­dze, wy­po­sa­żo­no w pro­ste zam­ki, więc Ce­tron miał ra­cję, naj­lep­szym za­bez­pie­cze­niem Mie­cza były jego roz­mia­ry, cię­żar i fakt, że po po­ko­na­niu scho­dów trze­ba było jesz­cze wyjść zza oł­ta­rza i przejść przez całą świą­ty­nię. Jak? Uda­wać, że nie­sie się ja­kiś zwi­nię­ty go­be­lin? Skrzy­nię z ru­pie­cia­mi? W środ­ku nocy? Nie, ta­kie coś zwra­ca­ło­by uwa­gę. Każ­dy mnich za­in­te­re­so­wał­by się brać­mi lub służ­bą, wy­ko­nu­ją­cą dziw­ne czyn­no­ści o nie­ty­po­wej po­rze. On by tego tak nie zro­bił. Zło­dzie­je zna­li za­pew­ne do­kład­nie roz­kład stra­ży i tryb ży­cia bra­cisz­ków i wie­dzie­li, jaką dro­gę wy­brać, żeby ni­ko­go nie spo­tkać. Więc ra­czej trze­ba szu­kać ko­goś, kto dłu­gie mie­sią­ce śle­dził za­kon­ni­ków. Po wyj­ściu z pod­zie­mi Alt­sin przy­po­mniał so­bie roz­kład świą­ty­ni, po­trze­ba było mniej niż trzy mi­nu­ty, żeby opu­ścić jej te­ren. I to spa­ce­ro­wym kro­kiem. A po­tem port, byle jaka łó­decz­ka i wy­pły­wa­my w mo­rze. Ale dla­cze­go De­ar­gon był prze­ko­na­ny, że Miecz nie opu­ścił mia­sta?

W tym mo­men­cie po­czuł de­li­kat­ny ucisk w oko­li­cy za­tok i za­swę­dzia­ło go po­mię­dzy ło­pat­ka­mi. Ma­gia.

Od­wró­cił się na pię­cie, cie­nie moc­niej za­tań­czy­ły na ścia­nach.

Je­den wy­glą­dał ina­czej niż resz­ta.

Po­now­nie mach­nął po­chod­nią. Ta­jem­ni­czy twór­ca cie­ni naj­pew­niej od­krył jego za­miar, zło­dziej usły­szał dwa szyb­kie kro­ki, ale zdą­żył do­paść in­tru­za w pół dro­gi do drzwi. Kop­nął ni­sko, po­pra­wił po­chod­nią, coś za­skwier­cza­ło. Zła­pał po­wie­trze, któ­re na­gle wy­peł­ni­ło się kształ­tem, i szarp­nął. W dło­ni zo­sta­ła mu czar­na, ma­to­wa pe­le­ry­na. Wła­ści­ciel przy­odziew­ku od­sko­czył, ga­sząc na so­bie ubra­nie.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x