Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Między łopatkami zaswędziało go tak, jakby tuzin pszczół zostawił tam swoje żądła. Usłyszał nieprzyjemny zgrzyt, a kiedy się odwrócił, kamienny postument, ważący bogowie wiedzą ile, unosił się jakieś dwie stopy nad posadzką. Dziewczyna stała obok, czubkami palców prawej ręki dotykając jego powierzchni. Recytowała cicho jakieś słowa, patrząc wyzywająco na Altsina. Gdy uznała, że już dość zobaczył, zamilkła, a czarny kamień powoli opadł na swoje miejsce.
– Flet’h Miecz?
Zacisnął zęby, czekając, aż swędzenie ustanie.
– Tak, chcę Miecz.
– To otfusz te czwi.
* * *
Drzwi były czarne, a ich powierzchnia sugerowała, że są zrobione z kamienia. Miały dwie dziurki od kluczy, w połowie wysokości, trzy cale od krawędzi, sześć cali jedna nad drugą. Znał ten układ, zamek był dość skomplikowany i najpewniej wymagał przekręcenia obu kluczy jednocześnie. Poklepał ciemną powierzchnię.
– Czary?
Seehijka pokręciła głową.
– Neo gret’h. Nie... czuje kessyu.
– To, że nie czujesz magii, nic a nic nie znaczy. Ale mój patron w takich sytuacjach zwykł mawiać: „Jeden kłopot na raz”.
Wyciągnął pęk wytrychów.
Seehijka przyglądała się wszystkiemu uważnie.
– Ty... henre’ll otwforzysz... eee, czwi?
– Spróbuję. Potrzymaj pochodnię. – Wręczył jej odpaloną od lampki żagiew.
Włożył w górną dziurkę kawałek miękkiego drutu i zaczął obracać. Przymknął oczy, rejestrując w pamięci wszelkie nierówności wewnętrznej budowy zamka. Wyjął, zgiął drut w nieco inny sposób, spróbował ponownie, potem jeszcze raz, i jeszcze. Za piątym razem wiedział już mniej więcej, który wytrych będzie pasował.
Wsunął go do zamka i zaczął manipulować. Zapadki stawiły opór, wytrych zaczął się wyginać.
Zrezygnował i zajął się drugą dziurką. Poszło szybciej, już po trzeciej próbie wiedział, że nie ma takiego wytrycha.
– Jeden kłopot na raz – wysyczał, ocierając krople potu z czoła, i sięgnął do pasa.
Zwój stalowego drutu i cążki nie pierwszy raz ratowały go z opresji.
Uciął dwa kawałki, wygiął, przymierzył. Wyciągnął, poprawił kształt, spróbował ponownie, delikatnie naciskając odnalezione zapadki. Ruszyły się.
– No dobrze, a teraz zmiękczacz.
Dziewczyna nie odzywała się. Patrzyła tylko, jak wyciąga małą buteleczkę i wlewa po kilka kropel przejrzystej cieczy w każdą dziurkę.
Chwilę czekał, aż oliwa przesączy się przez mechanizm. Po czym umieścił w górnej dziurce wytrych, w dolnej oba druty i kawałek płaskiego metalu.
– Musisz mi pomóc... dobrze?
– Emmell – zgodziła się. – Dobrze. Czo mam zrobić?
– Złap ten wytrych. Ten. – Pokierował jej dłonią. – I ten drut. Trzymaj. Na trzy przekręć wytrych w lewo. Raz, dwa, trzy.
Wydawało się, że nic z tego. Altsin podważył dolne zapadki, przekręcili jednocześnie klucze, ale zamek stawił twardy opór. Przez dłuższą chwilę siłowali się w milczeniu z opornym mechanizmem, naraz dziewczyna poruszyła swoim wytrychem, coś szczęknęło, Altsin poczuł, że dolny wytrych też może się przekręcić i drzwi zaczęły się otwierać.
Naparł na nie barkiem, otworzyły się bezszelestnie i nagle znalazł się twarzą na poziomie podłoża. Seehijka rzuciła się naprzód, jakby potężna siła wessała ją do środka. Tylko westchnął, podnosząc się z posadzki.
Próbował sobie przypomnieć, w którą właściwie stronę jest skierowany ten tunel. Jeśli się nie pomylił, korytarz prowadził w kierunku morza.
By po trzydziestu jardach zakończyć się zwykłymi, drewnianymi drzwiami. Gdy złodziej dotarł do dziewczyny, stała przed nimi i zaglądała do środka przez małe, zakratowane okienko.
Altsin zerknął nad jej głową i cicho gwizdnął. Migoczący blask oświetlił stosy złotych i srebrnych monet, kuferki i skrzyneczki wypełnione drogimi kamieniami, klejnotami i bursztynem, równo ułożone sztabki złota i wiszące na ścianach bajeczne gobeliny. Pod przeciwległą ścianą błyszczało kilka paradnych zbroi, wartych na oko więcej niż roczny dochód ze sporej wsi. Zawartość tego skarbczyka mogłaby zachwiać rynkiem kruszców i klejnotów w księstwie.
Świątynia naprawdę rosła w siłę.
Przez chwilę sycił oczy widokiem tych wszystkich skarbów i nagle odezwał się w nim złodziejski instynkt. W lochach było zimno i wilgotno, nikt nie trzyma tkanego z najdroższej wełny gobelinu w takich warunkach. A monety i zbroje błyszczały zbyt jasno i zbyt zachęcająco.
Dziewczyna zadrżała.
– Iv’ kessyu.
Zaczynał łapać poszczególne słówka. Czary. Tylko jakie?
– Jakaś iluzja, piekielnie dobra.
Pokiwała głową. Potem złapała go za rękę i wskazała miejsce pod ścianą. Posłusznie stanął obok. Magia była jej działką.
– Freden... oka.
Nie zrozumiał, wymamrotała coś pod nosem, złapała go za ręce i przyłożyła do twarzy. Posłusznie zamknął oczy i zasłonił je dłońmi. Nie usłyszał, jak wymawia zaklęcie, nagle poczuł pieczenie w głębi czaszki, gdzieś za gałkami ocznymi, do ust napłynęła mu ślina, a ręce zaczęły się pocić. Między łopatkami całe mrowisko właśnie urządziło sobie zabawę w gryzionego. Wolał nie myśleć, jak zareagowałby na zdjęcie zaklęcia, gdyby nie kazała mu zasłonić oczu.
Dziewczyna westchnęła głośno. Otworzył oczy i rozejrzał się.
Korytarz się zmienił. Kamienne ściany zaczęły straszyć liszajami zacieków i zaprawą, wykruszającą się spomiędzy spoin. Nie wyglądało to zbyt solidnie. Z sufitu zwieszały się jakieś białe sople, odłamał jeden i ostrożnie polizał. Sól. Byli pod powierzchnią morza. Coraz mocniej tęsknił za zarzyganym molem i potwornym kacem.
Ostrożnie podszedł do drzwi. Teraz wyglądały na zrobione ze stalowych blach, szerokie na dwa cale zawiasy i potężna zasuwa budziły instynktowną obawę. Zajrzał przez okienko.
Łup! Coś potężnego walnęło w drzwi na wysokości jego twarzy. Czerwone, długie na jakieś trzy cale kły trzasnęły tuż przed jego nosem. Odskoczył, wyszarpując sztylet. Dopiero po chwili zdał sobie sprawę z głupoty tego gestu. Gdyby zawiasy nie wytrzymały, miałby takie szanse jak flądra w starciu z rekinem.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.