Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Kobieta przez chwilę mierzyła go wzrokiem, potem opuściła głowę, dysząc ciężko.
– Powiedz mi chłopcze, czy krew płynie pod górę?
Krew? Jaka krew?
Spojrzał w dół. Kapiące z jego rozciętej dłoni krople utworzyły czarną, połyskliwą kałużę. Od kałuży wybiegała wąska odnoga. Na jego oczach strumyk wspiął się na pochyłą płytę posadzki i pełzł w kierunku Miecza.
– Tak, do ostrza.
– Ciągle jest głodne, nienasycone – szepnęła. – Och, Wojowniku, gdybyś wiedział, co oni zrobili z twoim Mieczem...
Dopiero teraz do niego dotarło, co powiedziała poprzednio, o świetle i wykuciu Miecza z serca upadłej gwiazdy. Zacisnął pięści, nie bacząc na ból rozciętej ręki. Dengothaag. Oto stał przed Mieczem boga. Prawdziwym, tym z legend i opowieści. Bronią, która w ogniu bitew śpiewała pieśń nadziei i której światło porażało stwory Niechcianych. Przynajmniej tak twierdzili poeci opłacani przez kapłanów – odezwał mu się w głowie jakiś złośliwy głos.
Dziewczyna uniosła twarz i powiedziała cicho:
– Wee’ndo, ashadan gell huyqac’een dor’lm wentar.
– Hassę?
Starsza Seehijka wyglądała na naprawdę wzburzoną. Młodsza spojrzała na niego błagalnie.
– Pszeciesz mamy Miecz. A’n deal’nom qeen.
Wyglądała teraz jak rozczarowane dziecko. Altsin patrzył na nią i myślał. Podsłuchana rozmowa kapłanów stawała się mniej tajemnicza.
– Miecz, który ukradłaś, to iluzja, złom, kopia. Kawałek żelaza do kuglarcznych przedstawień i jeśli się nie mylę, mają gdzieś jeszcze jeden taki, prawda? – Starsza kobieta bez słowa skinęła głową. – To, co nazywamy Mieczem Reagwyra i co czcimy od lat, stoi tutaj.
Przykuta do broni kobieta uśmiechnęła się ze strasznym grymasem.
– Tak. Stare bajki, mówiące o tym, jak zrozpaczony po śmierci córki bóg wrzucił złamany Miecz do morza, mają w sobie ziarenko prawdy. Przynajmniej jeśli chodzi o rozpacz. Jednak tak naprawdę liczy się tylko to, że Miecz tkwił w tym miejscu ponad trzy tysiąclecia. Później znalazła go grupa kapłanów, wybudowała pod wodą lochy, osuszyła je i zagarnęła relikwię dla siebie. Dla kultu Wojownika ten Miecz był bezcenny. Lecz wtedy ze wschodu nadciągnęło młode Imperium, które było odpowiedzialne za dotychczasowe klęski Świątyni Reagwyra i które trzymało wszelkie religie i świątynie na krótkiej smyczy, więc mnisi nie ośmielili się zrobić z niego użytku. Czekali. – Rozkaszlała się wilgotnym, charczącym rzężeniem. – Wybaczcie, tutejszy klimat nie należy do najzdrowszych. – Wypluła na podłogę coś czarnego i lepkiego. – Teraz Meekhańczycy odeszli, a kult Pana Bitew rośnie w siłę. Jest coś, co pociąga ludzi w wizji walecznego szaleńca stającego naprzeciw Mroku...
Młodsza Seehijka zatrajkotała coś szybko. Starsza uniosła głowę i szarpnęła się do przodu.
– Ani mi się waż. Jeśli dowiedzą się, że znasz prawdę, znajdą cię i zabiją, nawet jeśli mieliby przewrócić miasto do góry nogami.
– An’no...
– Nie! Mnie już nie pomożesz... On mnie prawie ma. Miecz...
Uspokoiła się z wyraźnym wysiłkiem.
– Nie dziw się, że mówię w twoim języku, chłopcze. Ona też zna go lepiej, niż chce przyznać, a ja nie mam czasu ani sił na powtarzanie wszystkiego po dwa razy. Mylisz się, myśląc, że kopia to tylko zabawka. Ten Miecz został stworzony tak, aby pochłaniać siłę życiową ofiar i przekazywać ją swemu właścicielowi. Kapłani znaleźli jakiś sposób, by przelać tę siłę w replikę. Nie ośmielili się jednak zrobić duplikatu tych samych rozmiarów, gdyż mogliby mieć kłopoty z zapanowaniem nad jego Mocą. To trudne czary, kopia musi być dokładna do najmniejszego szczegółu, ale tworzy się wtedy parę czerpak-dzban. Moc tego Miecza jest przekazywana do tej niby-relikwii wystawianej w świątyni. A stamtąd do wiernych. Siła życiowa ma różne aspekty, ale wszystkie zmieniają się tak, by uzdrawiać, leczyć i wspomagać. Tylko...
– Żeby na górze mogły dziać się cuda, tu musi ktoś umierać?
Skinęła głową.
– Więc stąd pulsacja mocy Miecza? – kontynuował.
Przez chwilę wyglądała na zaskoczoną.
– Tak. Mądry chłopak. Pomożesz mi?
Nie odpowiedział, zajęty odrywaniem kawałka materiału od koszuli. Owinął nim kilkakrotnie dłoń i zacisnął ją w pięść. Czymkolwiek był ten Miecz, nie będzie się karmił jego krwią.
– Czy...
– Nie gadaj tyle – mruknął, podchodząc bliżej. – Chcę zobaczyć te więzy.
Z końców jelca wyrastały czarne łańcuchy, zakończone spłaszczonymi okowami. Każdy łańcuch miał siedem ogniw, z których pierwsze wyrastało wprost z broni. Obręcze opasujące nadgarstki kobiety były ciasne i zdawały się wrośnięte w skórę.
Sięgnął do pasa i wyjął jedną ze swoich specjalnych buteleczek. Na grubym, zielonym szkle wyrżnięto kilka zabarwionych na ciemny szkarłat znaków.
Kobieta spojrzała na naczynko.
– Czary – stwierdziła.
– Noo. Gdyby nie zaklęcie, zawartość tej butelki przeżarłaby szkło w sto uderzeń serca. Niewielu alchemików potrafi coś takiego zrobić. Nazywamy to siuśkami pijanego Nesbordczyka. – Ostrożnie odkorkował buteleczkę i podstawił jej szyjkę pod najbliższe ogniwo.
– Zazwyczaj same opary potrafią przegryźć żelazo. Czekał dłuższą chwilę, wreszcie skrzywił się i lekko dotknął palcem metalu. Żadnych śladów. Delikatnie, z najwyższą uwagą przechylił szyjkę nad łańcuchem i pozwolił, by pojedyncza kropla spadła na jego powierzchnię. Pamiętał dokładnie reakcję zwykłej stali, nawet najlepszej, syczenie, bąble i dym o gorzko-kwaśnym zapachu. Tu nie wydarzyło się nic takiego, kropla zsunęła się po metalu jak woda po nawoskowanym pergaminie i spadła na posadzkę. Dopiero wtedy rozległo się syczenie i powietrze wypełnił smród. Altsin zamknął i schował butelkę.
– Co będzie teraz? – zapytała z łagodną kpiną. – Ostrze do metalu?
Zrozumiał, że od początku wiedziała, jak skończy się próba z kwasem.
– A wytrzymasz cięcie kości? – warknął rozgniewany.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.