Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Seehijka stanęła obok.
– Auraweer – stwierdziła.
– Tak, aurawir, nie chciałbym być w skórze tego, kto da się nabrać na iluzję.
Skarbczyki i tajne schowki zabezpieczano w najróżniejszy sposób. Od prostych sprężynowych pułapek, poprzez stróżujące zwierzęta, różnorakie zaklęcia i klątwy, aż do umieszczania w nich wrednych i śmiertelnie groźnych stworów pochodzących z Uroczysk. Gdy księstwo było częścią Imperium, za sam kontakt z taką magią wysyłano do kopalń lub na galery. Teraz jednak Meekhańczycy wycofali się na wschód i dla ludzi niebojących się ryzyka otworzyły się nowe możliwości. Szkarłatne Wzgórza, jedno z największych pobitewnych Uroczysk na kontynencie, leżały zaledwie pięćdziesiąt mil na południe od miasta. Większość pojawiających się tam stworzeń nie potrafiła żyć poza przeklętym terenem, były jednak i takie, które wykazywały zadziwiającą i dość niepokojącą zdolność adaptacji. Długi na dziesięć stóp, podobny do pokrytego łuską lwa aurawir był jednym z takich stworów. Podobno nigdy nie sypiał, nie tracił czujności i nigdy nie opuszczała go żądza krwi. Altsin znał przynajmniej trzy gildie magów, które wyspecjalizowały się w chwytaniu, pętaniu zaklęciami i przymuszaniu takich stworzeń do służby. Słyszał też o dwóch, które opracowywały sposoby neutralizacji tych strażników, dzięki czemu równowaga w wiecznej wojnie między tymi, co chcieli kraść, a tymi, którzy pragnęli ochronić swoje dobra, została zachowana.
To jednak nie wyjaśniało, czego właściwie szukali tu kapłani i ta dziewczyna, która właśnie zaczęła myszkować po korytarzu, oglądając dokładnie wszystkie ściany. Zamknięta za stalowymi drzwiami bestia na pewno nie wydała tego mrożącego krew w żyłach jęku, który wcześniej usłyszał. I do cholery, jaki był sens umieszczania aurawira w pustym lochu, ukrytym za bardzo nęcącą iluzją? Gdyby do podziemi wdarł się ktoś inny, jakiś zwykły złodziej albo zbyt ciekawski brat... Mógłby ulec pokusie, otworzyć drzwi i... Wielkim kapłanom pozostałoby wtedy tylko posprzątanie i zapędzenie bestii z powrotem do loszku... Czego tak naprawdę strzegł stwór?
I właściwie, dlaczego właśnie on miałby się tym przejmować?
– Otworzyłem drzwi – przypomniał. – Gdzie jest Miecz?
Nie odwróciła się i nie przestała badać ścian. Nagle wydała cichy okrzyk, pchnęła jeden z kamieni i znikła w powstałej nagle szczelinie. Zaklął i ruszył za nią. Jeśli teraz dziewczyna wpadnie w jakąś pułapkę i da się zabić, cały jego wysiłek pójdzie na marne.
Do następnych drzwi prowadził korytarz długi na zaledwie kilka jardów. Zamykała je zwykła, żelazna, lśniąca od oliwy zasuwa.
Dziewczyna była już przy nich, jednym ruchem otworzyła drzwi i wpadła do środka. Niemal natychmiast usłyszał jej rozpaczliwy okrzyk:
– Naaleee!
A później drugi, od którego włosy stanęły mu dęba:
– Naaaaleeeeee!!!
Wszedł do środka.
Czarne ściany, czarne sklepienie, czarne płyty posadzki.
I olbrzymi, czarny miecz wbity na sztorc pośrodku celi.
I wychudzony trup kobiety, którego rozpostarte na boki ręce uwięzione były w okowach łańcuchów przytwierdzonych do końców jelca. Ciało zwisało na nich, opierając się na lekko ugiętych nogach. Zmasakrowane stopy były sine i opuchnięte, ogoloną do gołej skóry głowę pokrywały dziesiątki starych i nowych ran. Resztę litościwie zakrywała brudna koszula. Cuchnęło uryną i zepsutą krwią, jak w lazarecie dla ubogich.
Pomieszczenie wypełniało migotanie pochodni trzymanej przez dziewczynę. Ona sama klęczała na posadzce nieruchoma, jakby groza przemieniła ją w kamień. Altsin wziął żagiew i podszedł do miecza.
Był wielki, ogromny, tak duży, że wyglądał bardziej jak rzeźba, wyobrażenie, nie tyle broń, co hołd oddany sztuce tworzenia morderczych narzędzi. Sam jelec miał rozpiętość ponad pięciu stóp, a wyrastająca z niego rękojeść kulistą głowicą niemal dotykała sufitu. Siedem stóp klingi lśniło matową czernią w blasku pochodni. Jeśli miecz miał proporcje relikwii, to co najmniej trzy stopy ostrza tkwiło jeszcze w kamieniach posadzki.
Złodziej ostrożnie zbliżył się do broni, krawędź ostrza lśniła, jakby pokryto ją warstewką szkła. Wyciągnął rękę.
– Ostrożnie – powiedział trup.
Altsin drgnął, dłoń bezwiednie musnęła klingę. Nie poczuł bólu, żadnego oporu, po prostu rękę nagle wypełniła mu ciepła czerwień. Odskoczył, klnąc wściekle.
– To ostrze nigdy się nie tępi i nigdy nie ma dość krwi. Po to zostało stworzone. – Przykuta postać uniosła głowę i zwróciła twarz w jego stronę. Jej oczy wypełniało bezbrzeżne znużenie. – Ponoć kiedyś, tysiące lat temu, lśniło światłem gwiazdy, z której duszy go wykuto. Zwłaszcza wtedy, gdy w pobliżu znajdowały się stwory Niechcianych.
Patrzył na nią, zaciskając kurczowo pięść i wsłuchując się w kapanie własnej krwi. Poczuł pierwszą falę mrowiącego bólu, biegnącego od dłoni do łokcia. Jeśli przeciął ścięgna w prawej dłoni, czekają go nieliche wydatki na uzdrowicieli.
– Może nie jestem wystarczająco mrocznym stworzeniem – warknął.
Kobieta rozciągnęła wyschnięte wargi w parodii uśmiechu. Połamane zęby były czarne.
– Dziś mógłby stanąć przed nim sam Szeyren, a ostrze pozostałoby czarne. – Twarz odwróciła się w stronę wciąż klęczącej dziewczyny. – Alfanda al’ma to vevertsh tenbell.
Seehijka zaszlochała i ukryła twarz w dłoniach.
– Ygwal’a – przykuta zaszeptała cicho. – Ygwal’a equriel, amontell yp el twe’rt oma’os.
Nie zrozumiał żadnego ze słów. Ale jedno było jasne, przykuta też była Seehijką, choć patrząc na wychudzone, pokryte ranami ciało, trudno byłoby się tego domyślić. Znikła gdzieś aura bezwzględnej, nieznoszącej sprzeciwu dumy, jaką otaczali się jej współplemieńcy. Zostało... Altsin przypatrywał się jej bez żenady, zostało samo ciało, trochę mięśni, kości i złamany duch. I blizny. Dziesiątki, setki bladych kresek tworzących na całym ciele mozaikę bólu i okrucieństwa. Na twarzy, ramionach, nogach.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.