Robert Sheckley - Wycieczka
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Sheckley - Wycieczka» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Город: Warszawa, Год выпуска: 1988, ISBN: 1988, Издательство: Iskry, Жанр: Фантастика и фэнтези, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wycieczka
- Автор:
- Издательство:Iskry
- Жанр:
- Год:1988
- Город:Warszawa
- ISBN:83-207-1121-5
- Рейтинг книги:5 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 100
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wycieczka: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wycieczka»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wycieczka — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wycieczka», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Robert Sheckley
Wycieczka
1
Ukazał się Papajzan w przebraniu człowieka. Pospiesznie sprawdził, czy głowa siedzi należycie. „Nos i stopy tak jak brzucho, z tyłu dupa, z boku ucho” — przepowiedział sobie i dokładnie tak wyglądał.
Wszystkie jego systemy działały. Psychikę miał solidnie przylutowaną do szyszynki, dysponował nawet niewielką duszą na baterie. Był na Ziemi, dziwacznej planecie, w Nowym Jorku, na samym skrzyżowaniu dziesięciu milionów indywidualnych istnień. Chciał sobie grąmpnąć, ale nie pozwoliło mu na to ludzkie ciało, wobec tego uśmiechnął się, co była adekwatnym substytutem grąmpnięcia.
Z budki telefonicznej wyszedł prosto na ulice, pobawić się z ludźmi.
2
Pierwszą osobą, na którą się natknął, był grubas około czterdziestki. Grubas zatrzymał go i zapytał:
— Hej, szefie, jak stąd będzie najbliżej na róg Czterdziestej Dziewiątej i Broadwayu?
Papazjan odpowiedział bez wahania:
— Proszę pomacać wzdłuż tej ściany, aż natrafi pan na czułe miejsce. Tamtędy przejdzie pan na drugą stronę. Jest to pasaż kosmiczny, który zainstalowali Marsjanie, w czasach kiedy jeszcze istnieli Marsjanie. Wyciągnę pana na rogu Czterdziestej ósmej i Siódmej Avenue — odpowiada?
— Mądrala zakichany, kurwa twoja mać — powiedział grubas i oddalił się, nawet nie dotykając ściany, żeby sprawdzić, czy ma czułe miejsce.
Znaczna łatwość formułowania ocen o ludziach — stwierdził sam do siebie Papazjan. — Muszę to zaznaczyć w sprawozdaniu.
Czy w ogóle miał pisać jakieś sprawozdanie? Nie wiedział. Ale, naturalnie, wcale się tym nie przejął. To było do przewidzenia.
3
Pora obiadowa! Papazjan wszedł do lichej, obskurnej jadłodajni na Broadwayu w pobliżu Ulicy Dwudziestej Ósmej.
— Poproszę hot-doga; wasz zakład słynie z hot-dogów — zwrócił się do barmana.
— Słynie? — uśmiechnął się krzywo barman. — To by dopiero było święto.
— W takim razie jest święto — powiedział Papazjan. — Wasz zakład słynie z hot-dogów na całą galaktykę. Znam istoty, które pokonały tysiące lat świetlnych tylko po to, żeby zjeść u was hot-doga.
— Kretyn — oświadczył barman.
— Kretyn? Tak pan uważa? Może to pana nie zainteresuje, ale połowa pańskich klientów, którzy tu siedzą w tej chwili, to istoty pozaziemskie. Naturalnie w przebraniu.
Połowa klientów, przy stole barowym zbladła.
— Co pan za jeden, zagranicznik jakiś? — zaciekawił się barman.
— Po matce Aldebarańczyk — wyjaśnił Papazjan.
— Aaa, to już wszystko rozumiem — powiedział barman.
4
Papazjan szedł ulicą i nic nie wiedział. Cieszył się własną ignorancją. Ignorancja była dla niego wielkim przeżyciem. Oznaczała, że jeszcze wiele musi się nauczyć. To było wspaniałe — nie wiedzieć, co się za chwilę zrobi, czym się będzie, co się powie.
— Szefie — krzyknął do niego jakiś mężczyzna — Dojadę tą linią do Wzgórz Waszyngtona?
— Nie mam pojęcia — odrzekł Papazjan i mówił prawdę: istotnie nie miał pojęcia, nie wiedział nawet, jak się dostać na Wzgórza Waszyngtona! To już był szczyt osiągnięć w dziedzinie ignorancji.
Niestety, nie da się długo być aż takim ignorantem. Jakaś kobieta podbiegła do nich i usłużnie objaśniła, jak mogą dojechać do Wzgórz Waszyngtona. Papazjan uznał jej informację za umiarkowanie interesującą, aczkolwiek nie tak interesującą jak niewiedza.
5
Tablica na budynku głosiła: STRYCH DO WYNAJĘCIA.
Papazjan natychmiast wszedł i wynajął strych. Pomyślał, że to pewnie właściwe posunięcie. Miał jednak cichą nadzieję, że okaże się niewłaściwe, co zawsze było o wiele zabawniejsze.
6
— Dzień dobry, nazywam się Marsh — powiedziała młoda kobieta. — Przysyła mnie agencja. Podobno szuka pan sekretarki.
— To prawda. Angażuję panią.
— Tak od razu?
— Żaden inny sposób nie przychodzi mi do głowy. Jak pani się nazywa?
— Lillian.
— To mnie w zupełności zadowala. Prozę rozpocząć pracę.
— Przecież pan tu nie ma żadnych mebli, nawet maszyny do pisania.
— Proszę kupić, co pani potrzeba. Oto pieniądze.
— Ale co ja mam robić?
— O to mnie proszę nie pytać — odparł cierpliwie Papazjan. — Mam dość kłopotów z ustaleniem, co ja sam mam robić. Przecież potrafi pani pokierować własnym życiem?
— Ale jaki jest cel pana pracy, panie Papazjan?
— Moim celem jest znaleźć odpowiedź na pytanie, jaki jest mój cel.
— Och… Rozumiem. Wydaje mi się, że będzie pan potrzebował biurek, krzeseł, lamp, maszyny do pisania itp.
— Doskonale, Lil! Od początku czułem, że świetnie wiesz, co masz robić. Czy ktoś ci już mówił, że jesteś wyjątkowo ładną dziewczyną?
— Nie…
— No to może nie jesteś. Skoro sama tego nie wiesz, to skąd ja mam wiedzieć?
7
Papazjan obudził się i zmienił nazwisko na Hal. Był w Vilfage Central Hotel. Wieczór spędził bardzo ciekawie, słuchając jak karaluchy pyskują na gości hotelowych. Karaluchy mają wrodzony talent mimiczny i potrafią być bardzo zabawne.
Hal zrzucił zewnętrzną warstwę skóry i zostawił ją pod łóżkiem; pokojówka sprzątnie. Tak było szybciej, niż myć się.
Poszedł na swój strych. Lillian już tam była, pojawiły się też pierwsze meble.
— W poczekalni czeka klient, panie Papazjan.
— Zmieniłem nazwisko na Hal — powiedział Hal. — Proszę wpuścić klienta.
Klientem był krępy, zażywny jegomość nazwiskiem Jaspers.
— Czym mogę służyć, panie Jaspers?
— Nie mam pojęcia — odparł Jaspers. — Pchnął mnie tutaj jakiś niepohamowany impuls.
Hal przypomniał sobie na to, że całkiem nie pamięta, gdzie zostawił Nadajnik Niepohamowanych Impulsów.
— Gdzie pan odczuł ten niepohamowany impuls? — zapytał.
— Na północno-wschodnim rogu Piątej Avenue i Ulicy Osiemnastej.
— Przy skrzynce na listy? Tak właśnie myślałem. Bardzo mi się pan przysłużył, panie Jaspers! Czy mogę coś dla pana zrobić?
— Już panu mówiłem, że nie wiem. To był niepohamowany…
— Tak, tak, ale czego panu potrzeba?
— Czasu — wyznał ze smutkiem Jaspers. — Jak każdemu, nieprawdaż?
— Nie, nieprawdaż — odparł stanowczo Hal. — Ale zobaczę, może uda mi się coś dla pana załatwić. Ile czasu by pan potrzebował?
— Jeszcze ze sto lat — powiedział Jaspers.
— Proszę przyjść jutro — rzekł Hal. — Zobaczę, co się da zrobić.
Po wyjściu Jaspersa Lillian zapytała:
— Naprawdę może mu pan to załatwić?
— Jutro się pani dowie — odparł HaI.
— Dlaczego jutro?
— A dlaczego nie jutro?
— Bo każe pan czekać panu Jaspersowi i mnie, a to nie jest miłe.
— Nie jest — zgodził się Hal. — Ale za to jest jak w życiu. Podróże, które odbyłem, nauczyły mnie, że życie jest niczym więcej jak stanem oczekiwania. Stąd morał: Czekając ciesz się czym popadnie, bo i tak nie możesz robić nic innego, tylko czekać.
— Ojejku, to dla mnie za mądre.
— W takim razie proszę napisać list na maszynie albo zrobić cokolwiek innego, co pani zdaniem, należy do pani obowiązków.
8
Na lunch Hal udał się do baru typu Orange Julius na Ulicy Ósmej. Firmę tę polecał Międzynarodowy Przewodnik Żarłoka Po Niedrogich Jadłodajniach Na Ziemi. Hal był zachwycony grzanką z chili. Zjadł do końca i wyszedł na południowo-wschodni róg Szóstej Avenue i Ulicy ósmej.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wycieczka»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wycieczka» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wycieczka» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.