Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Po­swa­wo­lić?

– Ta­kie­go okre­śle­nia użył.

– Aha. Więc był za­do­wo­lo­ny?

– Cho­ler­nie. Ugo­ścił mnie reszt­ką swo­ich daw­nych za­pa­sów, czymś, co na­zy­wa­ło się ber­dys... ber­gas?

– Ber­go­ass.

– Cał­kiem smacz­ne, cho­ciaż nie do koń­ca zro­zu­mia­łem, co to jest.

– To, co od­róż­nia ba­ra­na od owcy, ma­ry­no­wa­ne w kro­wim mo­czu. – Ce­tron uśmiech­nął się zło­śli­wie. – Co? Zno­wu bę­dziesz rzy­gał? Nie w tej kom­na­cie, synu. Ale to nie ber­go­ass cię wy­koń­czy­ło?

– Nie. – Alt­sin sta­rał się od­dy­chać po­wo­li i głę­bo­ko. – To piwo. Moc­ne i cho­ler­nie pod­stęp­ne. Po pierw­szej pół­kwar­cie nic nie po­czu­łem, po czwar­tej za­czą­łem roz­wa­żać, czy by się do nich nie za­mu­stro­wać. Szó­stej nie pa­mię­tam. Je­steś mi spo­ro wi­nien.

– Po­my­ślę o tym.

Zja­wił się Ker­lan z dzban­kiem i dwo­ma kub­ka­mi. Alt­sin dusz­kiem opróż­nił je­den, po­tem dru­gi i trze­ci. W tym cza­sie Ce­tron le­d­wo umo­czył war­gi, przy­pa­tru­jąc mu się z uwa­gą. Zło­dzie­jo­wi zu­peł­nie nie po­do­ba­ło się to spoj­rze­nie.

– No do­bra. – Opróż­nił czwar­ty ku­bek i po­czuł się le­piej, na­wet głos jak­by mu wra­cał. – Co zna­czy to za­pro­sze­nie?

– Za­raz się do­wiesz, bez po­śpie­chu. Na pew­no nie opusz­cza­łeś nocą por­tu?

– Już mó­wi­łem. Nie. Ock­ną­łem się o świ­cie na molo. Sam. Omal się nie wy­koń­czy­łem, żeby ta mit­tar­ska ga­le­ra...

– Wy­star­czy. Cie­szę się, że wszyst­ko za­ła­twi­łeś, i na­praw­dę je­stem wdzięcz­ny. Resz­tę omó­wi­my póź­niej.

– Na przy­kład moją za­pła­tę?

– To też.

Drzwi skrzyp­nę­ły i ktoś wszedł. Mło­dy zło­dziej pa­trzył na nie­go, sta­ra­jąc się przy­po­mnieć so­bie, skąd zna tę twarz. Po dwóch czy trzech ude­rze­niach ser­ca przy­po­mniał so­bie. Za­mknął oczy, otwo­rzył. Spoj­rzał na Ce­tro­na, uno­sząc wy­so­ko brwi i ocze­ku­jąc wy­ja­śnień. W koń­cu ubra­ny w skrom­ny, bury ha­bit męż­czy­zna, wcho­dzą­cy jak­by ni­g­dy nic do sie­dzi­by zło­dziej­skiej gil­dii, nie mógł być De­ar­go­nem Ka­ne­wo­sem, Wiel­kim Skarb­ni­kiem Świą­ty­ni Mie­cza.

Ce­tron i Ker­lan nie za­da­li so­bie tru­du, żeby choć wstać od sto­łu. Przy­wód­ca gil­dii wy­ka­zał się jed­nak na­miast­ką go­ścin­no­ści.

– Wa­sza wie­leb­ność ży­czy so­bie krze­sło?

– Coś so­bie znaj­dę.

Głos ka­pła­na był dziw­ny. Mło­dy, ener­gicz­ny, sil­ny. Dziw­ny przez to, że nie pa­so­wał do twa­rzy, któ­ra wy­glą­da­ła jak ma­ska umiesz­czo­na na dzio­bie ste­ra­ne­go set­ką sztor­mów okrę­tu: ospo­wa­ta cera, ostre płasz­czy­zny po­licz­ków, głę­bo­kie oczo­do­ły roz­dzie­lo­ne no­sem, któ­ry przy­po­mi­nał pta­si dziób. Usta jak ślad po ude­rze­niu to­po­rem. Twarz, któ­rą moż­na stra­szyć dzie­ci. Tyl­ko oczy do niej nie pa­so­wa­ły, ła­god­ne, brą­zo­we, z tań­czą­cy­mi w głę­bi iro­nicz­ny­mi bły­ska­mi.

Alt­sin pa­trzył w mil­cze­niu, jak je­den z naj­po­tęż­niej­szych lu­dzi w mie­ście bez wa­ha­nia idzie do kąta, przy­su­wa so­bie krze­sło do sto­łu i sia­da.

– Jest czy­sty – mruk­nął ka­płan. – Na pew­no nie zbli­żył się do nie­go przez ostat­nie kil­ka dni. Ani nie miał kon­tak­tu z ni­kim, kto to zro­bił.

Ce­tron wstał i ra­do­śnie klep­nął mło­de­go zło­dzie­ja w ra­mię. Ker­lan uśmiech­nął się z wy­raź­ną ulgą. Alt­sin co­raz mniej ro­zu­miał.

– No to naj­waż­niej­sze mamy za sobą. – Gru­bas usiadł i wy­cią­gnął spod sto­łu pę­ka­ty gą­sio­rek, i kil­ka kub­ków. – Czer­wo­ne­go ren­no­sa?

– Chęt­nie. – Ka­płan po­cią­gnął ostroż­ny łyk, uniósł zdu­mio­ny brwi i opróż­nił ku­bek do dna. – Zna­ko­mi­te. To, któ­re po­da­ją w świą­ty­ni do wie­cze­rzy, to praw­dzi­wy si­kacz, choć też po­noć ren­nos.

– Ra­dzę spraw­dzić bra­ta, któ­ry zaj­mu­je się za­opa­try­wa­niem świą­ty­ni.

– Będę mu­siał.

Alt­sin sie­dział obok dwóch lu­dzi, sto­ją­cych na cze­le nie­for­mal­nych po­tęg rzą­dzą­cych mia­stem i jak­by ni­g­dy nic oma­wia­ją­cych za­le­ty ja­kie­goś wina, i miał wra­że­nie, że lada mo­ment ock­nie się na za­rzy­ga­nym molo z po­twor­nym bó­lem gło­wy. A ra­czej miał taką na­dzie­ję. Nie­pew­nie się­gnął po gą­sio­rek, lecz Ce­tron usu­nął mu go poza za­sięg rąk.

– Masz swo­ją wodę, synu. Nie­do­brze jest mie­szać ale z ren­no­sem.

De­ar­gon do­lał so­bie jesz­cze.

– Zna­la­złeś coś?

– Nie. Mia­łem mało cza­su.

– Ja też. Je­steś pe­wien, że to on?

– Tak. Cho­ciaż te­raz może na to nie wy­glą­da.

– Zde­cy­do­wa­nie nie wy­glą­da. I dla­cze­go tak śmier­dzi?

Do­pie­ro te­raz Alt­sin zo­rien­to­wał się, że mó­wią o nim.

– Dłu­ga hi­sto­ria. Ale dzia­łał dla naj­le­piej po­ję­te­go do­bra księ­stwa.

– Jak my wszy­scy.

Przez dłuż­szą chwi­lę w mil­cze­niu po­pi­ja­li. Ce­tron, jego za­stęp­ca i ka­płan wino, a Alt­sin wodę. Za­czy­nał mieć jej ser­decz­nie do­syć.

– Po­wie­dzia­łeś mu?

Zro­zu­miał, że prze­cho­dzą do sed­na. Po­pra­wił się na krze­śle, przy­go­to­wu­jąc na nie­spo­dzian­kę.

– Nie. Cze­ka­łem z tym na wa­szą wie­leb­ność.

De­ar­gon uśmiech­nął się sa­my­mi war­ga­mi. Dość sym­pa­tycz­nie. Spoj­rzał zło­dzie­jo­wi pro­sto w oczy.

– Synu. – Dziś wi­docz­nie nie tyl­ko Ce­tron na­brał ocho­ty, żeby mu oj­co­wać. – Dzi­siaj w nocy skra­dzio­no Den­go­tha­ag – Miecz Re­agwy­ra.

Po­wie­dział to tak, jak­by cho­dzi­ło o becz­kę śle­dzi. A prze­cież wia­do­mość była tej sa­mej wagi, co gdy­by po­wie­dział: „Dzi­siaj w nocy skra­dzio­no la­tar­nię mor­ską”. Albo: „Po­sta­no­wi­łem za­ło­żyć w świą­ty­ni naj­więk­szy lu­pa­nar po tej stro­nie oce­anu”. Lub też: „Straż miej­ska prze­sta­ła brać ła­pów­ki”.

Ka­ta­stro­fa.

Miecz, a ra­czej dwie trze­cie Mie­cza, bo zgod­nie z le­gen­dą zła­mał się, gdy zo­stał wbi­ty w pasz­czę mi­tycz­nej be­stii, był naj­waż­niej­szą re­li­kwią w księ­stwie, któ­re­go sto­li­cą było Pon­kee-Laa. Alt­sin uwa­żał za dys­ku­syj­ne, czy na­le­żał do sa­me­go Re­agwy­ra, bo sły­szał o przy­naj­mniej trzech in­nych mia­stach, któ­re ja­ko­by po­sia­da­ły praw­dzi­wy Miecz boga, ale waż­niej­sze było to, że miecz ze świą­ty­ni w Pon­kee-Laa wy­glą­dał na praw­dzi­wy, po­cząw­szy od roz­mia­rów, zbyt mon­stru­al­nych, aby mógł wła­dać nim czło­wiek, a skoń­czyw­szy na na­zwie, któ­ra we­dług po­dań mia­ła zna­czyć Po­że­racz Mro­ku. Miecz z ta­kim imie­niem mu­siał na­le­żeć do boga, ża­den zwy­kły szer­mierz nie na­zwał­by tak swo­jej bro­ni. To jed­nak nie mia­ło zna­cze­nia, kto­kol­wiek go ukradł, oka­zał się sa­mo­bój­czym głup­cem. Ka­pła­ni ni­g­dy mu tego nie da­ru­ją, a Świą­ty­nia mia­ła dość zło­ta, wpły­wów i Mocy, by wy­grze­bać zło­dzie­ja spod zie­mi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x