Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Alt­sin się­gnął za pas, mapy nie było, co praw­da pa­mię­tał, jak wczo­raj wrę­czał ją żół­to­bro­de­mu pi­ra­to­wi, do­brze jed­nak było się upew­nić. Za dwa-trzy dni pew­na mit­tar­ska ga­le­ra znaj­dzie się w po­waż­nych ta­ra­pa­tach.

Otwo­rzył sa­kiew­kę i prze­li­czył mo­ne­ty – nie bra­ko­wa­ło ani mie­dzia­ka. Sam był zło­dzie­jem i ro­zu­miał pew­ne za­sa­dy, ale ci Nes­bord­czy­cy mie­li na­praw­dę dziw­ne po­czu­cie ho­no­ru. Do­brze cho­ciaż, że wy­sa­dzi­li go ze stat­ku przed wyj­ściem w mo­rze.

I przy­wią­za­li do pala, skon­sta­to­wał ze zdu­mie­niem, gdy pró­bo­wał ru­szyć w stro­nę por­tu. Cien­ki, moc­ny sznu­rek, za­dzierz­gnię­ty za pas i przy­wią­za­ny do słu­pa, miał za­pew­ne uchro­nić go przed sto­cze­niem się do wody i uto­nię­ciem. Jed­nak ten Hor­gers to po­rząd­ny ban­dy­ta, po­my­ślał, prze­ci­na­jąc za­bez­pie­cze­nie.

Molo na­dal ko­ły­sa­ło się po­dej­rza­nie, a świe­cą­ce pro­sto w twarz słoń­ce draż­ni­ło oczy. Poza tym wszyst­ko było w po­rząd­ku.

Tę część por­tu, a w szcze­gól­no­ści molo, od­da­no do użyt­ku przed nie­speł­na dwo­ma mie­sią­ca­mi. Na­zwa­no je gór­no­lot­nie i zde­cy­do­wa­nie na wy­rost „mo­lem skó­rza­nym”, a mia­ło słu­żyć jako miej­sce cu­mo­wa­nia okrę­tów lu­dów pół­noc­nych wysp. Nes­bord­czy­cy, Fer­len­go­wie, Sek­ki, Fa­osi i inne na­cje, pły­wa­ją­ce prze­waż­nie od­kry­ty­mi, wie­lo­wio­sło­wy­mi lang­ski­pa­mi, do­sta­ły wresz­cie wy­dzie­lo­ny dla sie­bie ka­wa­łek por­tu.

Zgod­nie z za­my­słem Rady Miej­skiej po­wi­nien to być spo­sób na od­dzie­le­nie tych bar­ba­rzyń­ców od bar­dziej cy­wi­li­zo­wa­nych ar­ma­to­rów i za­pew­nie­nie więk­sze­go spo­ko­ju w por­cie. Wie­le ta­wern ucier­pia­ło z po­wo­du zbyt go­rą­cej krwi przy­by­szów z pół­no­cy, na do­da­tek ża­den ka­pi­tan nie lubi, gdy bur­ta w bur­tę cu­mu­je z nim pi­rac­ki okręt pe­łen uzbro­jo­nych po zęby sza­leń­ców, ma­ją­cych naj­wy­raź­niej ocho­tę to­wa­rzy­szyć mu w na­stęp­nym rej­sie. A pra­wo mor­skie mó­wi­ło, że tyl­ko pi­rat zła­pa­ny na go­rą­cym uczyn­ku może zo­stać uka­ra­ny, więc pro­ce­der miał się cał­kiem nie­źle. Szcze­gól­nie że ra­bu­sie wy­bie­ra­li swo­je ofia­ry w taki spo­sób, by nie na­ra­zić się zbyt­nio mia­stu, dla któ­re­go han­del mor­ski był ni­czym krew w ży­łach. Pon­kee-Laa było naj­więk­szym mia­stem na za­chod­nim wy­brze­żu kon­ty­nen­tu, a tu­tej­szy port, wy­bu­do­wa­ny za cza­sów świet­no­ści Im­pe­rium Me­ekhań­skie­go, był naj­więk­szym por­tem ca­łe­go cy­wi­li­zo­wa­ne­go świa­ta. Je­śli chcia­ło prze­trwać, nie mo­gło so­bie po­zwo­lić na to­le­ro­wa­nie pi­rac­twa. Nie mo­gło jed­nak rów­nież za­mknąć por­tu dla dłu­gich ło­dzi lu­dów pół­no­cy, zwłasz­cza kie­dy przy­wo­zi­ły na swych po­kła­dach fu­tra, fisz­bin, am­brę, zło­ty bursz­tyn i inne cen­ne to­wa­ry.

W koń­cu po­sta­no­wio­no coś z tym zro­bić i jak na ra­zie po­mysł pra­wie się spraw­dzał. Pra­wie, bo te ku­piec­ko-pi­rac­kie okrę­ty, któ­re mia­ły ocho­tę na prze­kro­cze­nie pra­wa, za­wsze po­tra­fi­ły wy­pły­nąć z por­tu tak, by nie umknę­ła im po­ten­cjal­na zdo­bycz. Po mie­ście za­czę­ła krą­żyć plot­ka, ja­ko­by kil­ka zło­dziej­skich gil­dii, miesz­czą­cych się w przy­por­to­wych dziel­ni­cach, zna­la­zło nowe źró­dło do­cho­du i sprze­da­wa­ło pi­ra­tom in­for­ma­cje o cza­sie wyj­ścia z por­tu, ła­dun­ku i przy­pusz­czal­nym kur­sie ku­piec­kich stat­ków.

No cóż, w każ­dej plot­ce tkwi ziar­no praw­dy.

Cho­ciaż w przy­pad­ku mit­tar­skich ga­ler Ce­tron-ben-Go­ron, przy­wód­ca jed­nej z naj­spraw­niej­szych zło­dziej­skich grup, dzia­łał cał­ko­wi­cie bez­in­te­re­sow­nie. I bez­kar­nie. Rada pa­trzy­ła bo­wiem wręcz przy­chyl­nym okiem na po­czy­na­nia mo­gą­ce uszczu­plić flo­tę han­dlo­wą naj­groź­niej­sze­go mor­skie­go kon­ku­ren­ta Pon­kee-Laa.

Alt­sin do­tarł do na­brze­ża w cał­kiem przy­zwo­itym cza­sie, zwa­żyw­szy, że od wczo­raj­sze­go wie­czo­ru dro­ga znacz­nie się wy­dłu­ży­ła. Z pew­no­ścią był to sku­tek ja­kichś ma­gicz­nych sztu­czek.

Na­brze­że – sta­ra, so­lid­na me­ekhań­ska ro­bo­ta, czy­li bru­ko­wa­na dro­ga bie­gną­ca pro­sto­pa­dle do mola, sze­ro­ka na osiem­na­ście łok­ci – było zu­peł­nie pu­ste. „Da­wer” i „Yona­de­ruk” cu­mo­wa­ły tu wczo­raj jako je­dy­ne stat­ki, a po ich znik­nię­ciu kup­cy, zło­dzie­je i por­to­we dziw­ki nie mie­li już tu cze­go szu­kać. Za­pew­ne ni­czym ła­wi­ca dor­szy po­pły­nę­li na lep­sze że­ro­wi­sko, czy­li do od­da­lo­ne­go o kil­ka­set jar­dów głów­ne­go por­tu, gdzie wy­ra­stał las masz­tów, a moż­li­wo­ści za­rob­ku były o nie­bo więk­sze.

– A mó­wi­łem, że sam przyń­dzie.

Zza ster­ty po­roz­bi­ja­nych skrzyń wy­ło­nił się ni­ski, po­wy­krzy­wia­ny człe­czy­na w wy­świech­ta­nym ka­fta­nie i po­dar­tych por­t­kach. In­dy­wi­du­um było bose, cho­ciaż są­dząc z war­stwy bru­du na jego sto­pach i sta­nu ich zro­go­wa­ce­nia, buty w jego przy­pad­ku były zbęd­ną fa­na­be­rią.

– Tak siedze so­bie tu od świ­tu i myśle. – Stan uzę­bie­nia wska­zy­wał, że w ra­zie wal­ki na­le­ży jak ognia uni­kać ugry­zie­nia przez tego osob­ni­ka. Śmierć w wy­ni­ku za­ka­że­nia by­ła­by pew­na, a na do­da­tek dłu­ga i wy­jąt­ko­wo bo­le­sna. – Leży bie­dak na tych pa­skud­nych de­skach i cier­pi, men­czy sie, pójde i mu ulże. Ale z dru­giej stro­ny co­sik mi mó­wi­ło, siedź spo­koj­nie He­re­gon­te, po­cze­kaj, wiel­moż­ny pan sam do cie­bie przyń­dzie. Mia­łem ra­cje, co nie?

Po­kurcz po­cią­gnął no­sem i skrzy­wił się.

– Fuj, ależ od wa­szej do­stoj­no­ści za­la­tu­je. Jak, nie przy­mie­rza­jąc, od kra­mu ze zgni­ty­mi ry­ba­mi.

Alt­sin zmie­rzył go wzro­kiem z góry na dół i wy­pro­sto­wał się.

– Cze­go chcesz?

W tym mo­men­cie od­krył, że ktoś pew­nie uży­wał wczo­raj jego gar­dła i od­dał je w nie naj­lep­szym sta­nie. Le­d­wo mógł roz­po­znać wła­sny głos.

– A tam, nic wiel­kie­go. – Osob­nik na­zy­wa­ją­cy sie­bie He­re­gon­tem wzru­szył ra­mio­na­mi i wy­cią­gnął skądś so­lid­ną pał­kę. – Tyl­ko może sa­kiewke, i ten srebr­ny wi­sio­rek, i bran­so­lete, a i ka­mi­zel­ka wy­glą­da cał­kiem, cał­kiem.

Zło­dziej cof­nął się o krok i bły­snął szty­le­tem.

– I co? Masz za­miar na­mó­wić mnie, że­bym ci to wszyst­ko od­dał?

Miał na­dzie­ję, że to wy­star­czy.

– Ja nie. – Ra­buś naj­wy­raź­niej się nie prze­jął. – Ale Teo tak.

Ster­ta skrzyń po­ru­szy­ła się i roz­pa­dła. Stwo­rze­nie, któ­re spod niej wy­la­zło, było wiel­kie, po­twor­nie za­ro­śnię­te i ra­czej trud­no je by­ło­by za­kla­sy­fi­ko­wać do ja­kiejś kon­kret­nej rasy. Mia­ło oko­ło sied­miu stóp wzro­stu i co naj­mniej czte­ry sze­ro­ko­ści. Oczy­wi­ście nie było uzbro­jo­ne, bo pał­ka, któ­rą dzier­ży­ło w ła­pie wiel­ko­ści boch­na chle­ba, wy­glą­da­ła bar­dziej na wy­ka­łacz­kę niż broń. Alt­sin prze­łknął śli­nę.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x