Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Da­ghe­na nie mu­sia­ła pre­cy­zo­wać, o co jej cho­dzi. Za­ata­ko­wa­nie ko­goś sie­dzą­ce­go w sio­dle jest trud­niej­sze niż pie­sze­go. No i ła­twiej by­ło­by im wte­dy uciec.

Ko­ci­mięt­ka po­krę­cił gło­wą.

– Dla jed­ne­go pie­sze­go? Jak zo­ba­czy, że wsia­da­my na ko­nie, od­wró­ci się i uciek­nie. Ale bądź­cie go­to­wi. – Nie pa­trzył na ob­ce­go, tyl­ko lu­stro­wał ścia­nę lasu.

– Może nie jest sam. Nie uła­twiaj­my ni­ko­mu strza­łu. Męż­czy­zna szedł na­przód, po­tknął się raz i dru­gi, ale nie zmie­niał kie­run­ku. Gdy zna­lazł się ja­kieś sie­dem­dzie­siąt jar­dów od nich, Jan­ne sap­nął, zro­bił krok do przo­du i wy­szep­tał:

– Oczy. Jego oczy, pa­trz­cie.

Po po­licz­kach przy­by­sza pły­nę­ła krew. Oczo­do­ły miał pu­ste.

Po ple­cach Ka­ile­an znów prze­szedł dreszcz.

Ber­deth!

Tym ra­zem po­ja­wił się od razu, sza­ry grzbiet wy­rósł obok i wszedł w pole wi­dze­nia. Po­pa­trzył na męż­czy­znę, ci­cho za­skom­lił.

Obcy zbli­żał się nie­prze­rwa­nym, sztyw­nym kro­kiem. Gdy dzie­li­ło go od nich ja­kieś trzy­dzie­ści kro­ków, sta­nął, otwo­rzył usta, chlu­snął krwią na pierś i za­krzy­czał. Chra­pli­wy, pe­łen bólu okrzyk za­brzmiał nad po­la­ną. Po­tem na­stęp­ny.

– Ję­zyk! – Sap­nął zdu­szo­nym gło­sem Jan­ne. – On nie ma ję­zy­ka.

Da­ghe­na nie wy­trzy­ma­ła, sko­czy­ła do przo­du, w mgnie­niu oka była przy oka­le­czo­nym męż­czyź­nie, wy­cią­gnę­ła rękę i de­li­kat­nie po­ło­ży­ła mu ją na ra­mie­niu.

Za­wył. Za­wył tak, że dziew­czy­na aż od­sko­czy­ła, a on rzu­cił się w tył, po­tknął, prze­wró­cił i mo­men­tal­nie sku­lił w po­zy­cji pło­do­wej, osła­nia­jąc gło­wę rę­ka­mi. Krzy­czał cały czas.

Do­pa­dli do nie­go we czwór­kę. Wy­czu­wa­jąc ruch, za­czął ko­pać i wyć jesz­cze gło­śniej. Ko­ci­mięt­ka pró­bo­wał zła­pać go za nogi, tra­fio­ny w brzuch za­klął i zgiął się wpół, Ka­ile­an mu po­mo­gła, wspól­nie unie­ru­cho­mi­li ran­ne­go, Sar­den usiadł mu na no­gach, przy­ci­snął do zie­mi. Da­ghe­na i Jan­ne zła­pa­li go za ręce, siłą wy­pro­sto­wa­li, prze­wró­ci­li na ple­cy. Wy­cie prze­szło w skom­le­nie.

Da­ghe­na mó­wi­ła cały czas:

– Już... spo­koj­nie... je­steś wśród swo­ich... nic ci nie gro­zi... spo­koj­nie... nie zro­bi­my ci krzyw­dy...

Nie wy­glą­da­ło na to, żeby co­kol­wiek do nie­go do­cie­ra­ło. Kie­dy w koń­cu umilkł, zro­bił to bar­dziej z po­wo­du prze­ra­że­nia niż dla­te­go, że ją zro­zu­miał.

Jan­ne za­blo­ko­wał jego rękę i wzro­kiem wska­zał na dłoń.

– Trzy­ma coś... uff – stęk­nął – ależ ma krze­pę.

Ka­ile­an de­li­kat­nie do­tknę­ła dło­ni le­żą­ce­go. Za­skom­lił gło­śniej.

– Nie zro­bi­my ci krzyw­dy – po­wtó­rzy­ła za Da­ghe­ną, jak­by to mo­gło mieć dla nie­go ja­kie­kol­wiek zna­cze­nie. – Nie je­ste­śmy wro­ga­mi.

Może coś do nie­go do­tar­ło, a może po pro­stu wła­śnie w tej chwi­li się pod­dał, bo na­gle zwiot­czał i za­pła­kał. Otwo­rzył pal­ce – coś okrą­głe­go mo­kro pac­nę­ło o zie­mię.

Po­pa­trzy­ła, co upu­ścił, zu­peł­nie nie po­tra­fiąc tego zi­den­ty­fi­ko­wać. Ma­chi­nal­nie po­chy­li­ła się i pod­nio­sła tę rzecz. Bia­ła, ku­li­sta, lep­ko przy­lgnę­ła do dło­ni, zna­cząc ją czer­wie­nią. Wie­dzia­ła już, co trzy­ma, mimo to nie upu­ści­ła ani nie od­rzu­ci­ła tego od sie­bie, nie­zdol­na za­ak­cep­to­wać okro­pień­stwa.

Oko.

Spoj­rza­ła na jego dru­gą, wciąż za­ci­śnię­tą dłoń. Męż­czy­zna przy­szedł pod wie­żę, nio­sąc wła­sne oczy. Ber­deth nie­pro­szo­ny wtar­gnął w jej umysł, po­łą­czył się. Trzy­ma­ny w ręku kształt prze­stał na­pa­wać ją gro­zą.

Wy­czu­ła ich z tyłu w tym sa­mym mo­men­cie, gdy ko­nie par­sk­nę­ły ostrze­gaw­czo. Lu­dzie i zwie­rzę­ta. Od­rzu­ci­ła strzęp cia­ła, się­gnę­ła po sza­blę.

– Nie ru­szać się! Pil­nuj!!!

Kto­kol­wiek krzy­czał, mu­siał mieć płu­ca jak ko­wal­ski miech. Pierw­sze po­le­ce­nie było do nich, dru­gie – do dzie­się­ciu wiel­kich, ma­syw­nych psów, któ­re na­gle za­kłę­bi­ły się wo­kół. Oto­czy­ły ich, przy­war­ły do zie­mi, za­war­cza­ły, ob­na­ża­jąc po­tęż­ne kły. Mi­mo­wol­nie od­po­wie­dzia­ła ni­skim, wy­zy­wa­ją­cym wark­nię­ciem, po­ka­za­ła zęby w dzi­kim gry­ma­sie.

Ale za­mar­ła, z sza­blą do po­ło­wy wy­cią­gnię­tą z po­chwy, psy wy­glą­da­ły bo­wiem na prze­ciw­ni­ka, z któ­rym wy­pa­da­ło się li­czyć.

W parę chwil oto­czy­ło ich kil­ku­na­stu lu­dzi. Dziw­na zbie­ra­ni­na, chy­ba każ­dy no­sił inny pan­cerz i inną broń, ale byli za do­brze uzbro­je­ni jak na gór­skich ban­dy­tów. No i te psy, na przed­nów­ku ban­dy­ci psy zja­da­li, a nie wy­ko­rzy­sty­wa­li do po­lo­wa­nia na lu­dzi.

Pra­wie co dru­gi trzy­mał w rę­kach ku­szę. Po­wo­li, uni­ka­jąc szyb­szych ru­chów, Ka­ile­an wsu­nę­ła sza­blę do po­chwy.

– Mam na­dzie­ję, że wie­cie, jak to wy­glą­da?

Ten, któ­ry się ode­zwał, no­sił kol­czu­gę i zwy­kły hełm. Okrą­głą tar­czę prze­wie­sił przez ple­cy. Pro­sty, dłu­gi miecz trzy­mał w ręku nie­dba­le, ale ze swo­bo­dą, su­ge­ru­ją­cą wpra­wę w po­słu­gi­wa­niu się bro­nią. Krót­ka, in­ten­syw­nie ruda bro­da i nie­bie­skie oczy – to pierw­sze, na co zwra­ca­ło się uwa­gę w jego wy­glą­dzie.

– Oni trzy­ma­ją tego nie­szczę­śni­ka, roz­krzy­żo­wu­jąc go na zie­mi – rudy wska­zał gło­wą – a ty sto­isz z jego okiem w ręku.

Rze­czy­wi­ście. Ależ to mu­sia­ło wy­glą­dać z boku. Z wy­sił­kiem po­wstrzy­ma­ła się od prze­łknię­cia śli­ny.

– Gdy­bym do­pie­ro te­raz wy­szedł zza wie­ży, ka­zał­bym was za­strze­lić na miej­scu i z czy­stym su­mie­niem po­ło­żył się wie­czo­rem spać. Na wa­sze szczę­ście – kon­ty­nu­ował – sie­dzi­my na skra­ju po­la­ny od do­brych trzech go­dzin. Wi­dzie­li­śmy, jak pod­jeż­dża­cie, ba­da­cie wie­żę, jak pró­bu­je­cie mu po­móc.

Ko­ci­mięt­ka, wciąż sie­dzą­cy na no­gach oka­le­czo­ne­go męż­czy­zny, wy­pro­sto­wał się, ostroż­nie po­ru­szył rę­ka­mi, opu­ścił je i roz­luź­nił.

– Po­de­szli­ście z dru­giej stro­ny? – za­py­tał chra­pli­wym gło­sem.

Ka­ile­an na­gle po­czu­ła jego za­pach. Ostry, piż­mo­wy, z nutą gnie­wu i sza­leń­stwa. Zro­zu­mia­ła, co miał na my­śli, mó­wiąc kie­dyś, że ko­nie nie będą go chcia­ły nieść.

– Sar­den, nie – po­wie­dzia­ła spo­koj­nie. – Żad­nych głupstw.

– Wła­śnie, żad­nych głupstw. – Obok do­wód­cy po­ja­wił się ko­ści­sty, ży­la­sty bar­ba­rzyń­ca z twa­rzą po­kry­tą ta­tu­aża­mi. – Jak bę­dzie­my uni­kać głupstw, może nikt nie zgi­nie.

Prze­rzu­cił cięż­ki to­pór z ręki do ręki i uśmiech­nął się. Dziw­ne, ale na wi­dok tego uśmie­chu po­czu­ła się pew­niej. Ber­deth wy­co­fał się, sku­lił głę­biej w jej umy­śle.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x