Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Da­ghe­na po­sła­ła jej sła­by uśmiech i wró­ci­ła do roz­glą­da­nia się. Trakt wiódł wą­wo­zem, skal­ne ścia­ny wzno­si­ły się co­raz wy­żej i wy­żej, co­raz mniej nie­ba mie­li nad gło­wą. Za­sta­na­wia­ła się, jak po­dróż tędy znio­są lu­dzie uro­dze­ni i wy­cho­wa­ni na rów­ni­nach, dla któ­rych kupa kom­po­stu była wznie­sie­niem o zna­cze­niu stra­te­gicz­nym. Na­wet ona czu­ła się nie­swo­jo.

Za ko­lej­nym za­krę­tem na­tknę­li się na roz­sta­je. Nic wiel­kie­go, głów­ny trakt cią­gle był sze­ro­ki i po me­ekhań­sku so­lid­ny, ale od nie­go od­bi­ja­ła w bok mniej­sza, węż­sza dro­ga. Wy­ło­żo­na pła­ski­mi ka­mie­nia­mi, wy­koń­czo­na byle jak, przy im­pe­rial­nej tra­sie wy­glą­da­ła jak ubo­ga wie­śniacz­ka przy księż­nej. Wy­ra­sta­ła z le­wej stro­ny, przez kil­ka­dzie­siąt kro­ków nie­mal przy­tu­la­ła się do więk­szej krew­niacz­ki, by po­tem od­bić ostro i znik­nąć w skal­nej szcze­li­nie. Za­trzy­ma­li się przy roz­sta­jach, mniej­sza dro­ga bie­gła pod górę, mię­dzy wciąż zwę­ża­ją­cy­mi się ra­mio­na­mi wą­wo­zu, i gi­nę­ła gdzieś z przo­du. Ktoś za­dał so­bie trud, żeby przy roz­ga­łę­zie­niu po­sta­wić ta­bli­cę. Ka­ile­an pod­je­cha­ła bli­żej.

– I co tam pi­sze?

– Cze­kaj – mruk­nę­ła. Ta­bli­ca była w do­brym sta­nie, na dę­bo­wych de­skach ktoś wy­rył in­for­ma­cję, ale użył do tego tak cu­dacz­nych, peł­nych za­wi­ja­sów i ozdob­ni­ków li­ter, że od sa­me­go pa­trze­nia roz­bo­la­ły ją oczy. – Tu idzie tak: „Dro­ga na­le­ży do szla­chet­ne­go hra­bie­go Cyw­ra­sa-der-Ma­le­ga z Klen­do­an, bo­ha­te­ra bi­twy pod Wen­der-hyz, pana na zie­miach...”. Tego wam nie będę czy­tać, bo wy­mie­nił z osob­na chy­ba każ­dy kur­nik, jaki po­sia­da, więc bla, bla, bla, „...i pro­wa­dzi do wie­ży ob­ser­wa­cyj­nej, któ­rą Jego Mi­łość po­sta­wił na skra­ju swo­ich ziem dla chwa­ły Ce­sa­rza...”, bla, bla, bla. Nie mó­wi­łam wam, że oni tu za­wsze i wszyst­ko ro­bią dla chwa­ły ce­sa­rza? Na­wet sra­ją, z wy­pię­ty­mi tył­ka­mi i wy­ba­łu­szo­ny­mi ocza­mi, a za każ­dym ra­zem, gdy gów­no wpad­nie do dołu, pod­ry­wa­ją się i wy­krzy­ku­ją „Chwa­ła Ce­sa­rzo­wi!”. Zo­rien­to­wa­ła się, że bar­dziej war­czy, niż mówi. Po­zo­sta­li przy­glą­da­li jej się z dziw­ny­mi mi­na­mi.

– Co cię tak po­nio­sło?

– Nasz ba­ron, od któ­re­go dzier­ża­wi­li­śmy zie­mię, słu­żył u tego hra­bie­go. Za każ­dym ra­zem, kie­dy pod­no­sił dzier­ża­wę, mó­wił, że to z roz­ka­zu Cyw­ra­sa-der-Ma­le­ga. I za każ­dym ra­zem jego nad­zor­ca wy­krzy­ki­wał „Dla chwa­ły Ce­sa­rza!”. A my po­tem przez cały rok głod­ni cho­dzi­li­śmy.

– Ten hra­bia mógł na­wet o tym nie wie­dzieć – za­uwa­żył przy­tom­nie Jan­ne.

– A po­wi­nien! Mój dzia­dek nie prze­żył zimy, bo nie mie­li­śmy dość je­dze­nia. Po­wi­nien! – Wzię­ła głę­bo­ki od­dech, żeby się uspo­ko­ić. – No do­bra, kto je­dzie ze mną?

Ko­ci­mięt­ka zmie­rzył wzro­kiem wzno­szą­cą się stro­mo dróż­kę.

– Po co?

– Wie­ża ob­ser­wa­cyj­na. Tak tu na­pi­sa­no. Bę­dzie się moż­na ro­zej­rzeć po oko­li­cy bez od­pa­rza­nia so­bie tył­ka w sio­dle.

– Aha. – Pod­je­chał do ta­bli­cy. – A czy tam na dole nie do­da­no, żeby nikt bez po­zwo­le­nia pana hra­bie­go nie wa­żył się wjeż­dżać na dro­gę?

– Może. Ale ja nie­uczo­na je­stem, czy­tać nie umiem. Poza tym to jest Im­pe­rium, a nie ma ta­kich praw, któ­re za­bro­ni­ły­by Me­ekhan­ce czy­stej krwi wjeż­dżać, gdzie za­pra­gnie.

Ko­ci­mięt­ka wy­szcze­rzył się kwa­śno.

– Ja nie je­stem Me­ekhan­ką czy­stej krwi, Ka­ile­an.

– Nic nie szko­dzi, ad­op­tu­ję cię na te parę chwil. Poza tym dama po­trze­bu­je eskor­ty.

Da­ghe­na par­sk­nę­ła.

– Dama? Nie­po­tra­fią­ca czy­tać i z od­ci­ska­mi od cię­ci­wy na pal­cach?

– Cze­piasz się. Je­dzie­cie?

– No pew­nie.

Skie­ro­wa­li ko­nie na dro­gę do wie­ży. Ścia­ny, mię­dzy któ­re wje­cha­li, były nie­mal pio­no­we, ciem­ne i wil­got­ne, mech roz­ra­stał się ra­do­śnie w każ­dej szcze­li­nie. Śla­dy ob­rób­ki i rysy po ude­rze­niach oskar­dów su­ge­ro­wa­ły, że po­sze­rzo­no tu na­tu­ral­ne pęk­nię­cie w ska­le, żeby do­stać się na szczyt. Ko­nie wspi­na­ły się nie­chęt­nie, w po­ło­wie tra­sy mu­sie­li zsiąść i po­pro­wa­dzić je za uzdy. Tej dro­gi z pew­no­ścią nie zbu­do­wa­no dla jeźdź­ców. Po kil­ku chwi­lach lu­dzie i zwie­rzę­ta dy­sze­li cięż­ko i spły­wa­li po­tem. Da­ghe­na za­klę­ła pod no­sem.

– Niech cię li­cho, Ka­ile­an. Po co ja cię po­słu­cha­łam?

– Żeby za­osz­czę­dzić so­bie pół dnia w sio­dle na ob­jeż­dża­nie oko­li­cy. Nie ma­rudź, już wi­dzę ko­niec dro­gi.

– Jak to bę­dzie tak wy­glą­dać cały czas... Łyd­ki mam jak z roz­ża­rzo­ne­go że­la­za.

– Po­cze­kaj, aż bę­dzie­my scho­dzić. – Ka­ile­an wy­szcze­rzy­ła się sze­ro­ko. – Po­czu­jesz, że masz uda i ty­łek.

– Nie będę scho­dzić. Sią­dę i po­cze­kam, aż te góry się roz­pad­ną.

Do­tar­cie na szczyt za­ję­ło im prze­szło kwa­drans. To chy­ba nie był naj­lep­szy po­mysł, oce­ni­ła Ka­ile­an, pa­trząc, jak wszy­scy sa­pią i ocie­ra­ją pot. Ona sama dy­sza­ła jak miech ko­wal­ski, nogi jej drża­ły, a ko­szu­la le­pi­ła się do cia­ła. Po­wiał lek­ki wie­trzyk i mo­men­tal­nie za­trzę­sła się z zim­na. Parę lat wcze­śniej prze­by­ła­by tę dro­gę lek­kim truch­tem i na­wet by się nie zgrza­ła. Dla ko­goś, kto jak Da­ghe­na całe ży­cie spę­dził na Ste­pach, wspi­nacz­ka po gó­rach to nie lada wy­zwa­nie. Dla koni też. To­ryn pa­trzył na nią wy­raź­nie zły, tyl­ne nogi lek­ko mu drża­ły.

– Wszy­scy... – wzię­ła głę­bo­ki od­dech, żeby uspo­ko­ić ło­mot ser­ca – ... wszy­scy po­trze­bu­je­my za­pra­wy w mar­szu po gó­rach. Lu­dzie i zwie­rzę­ta. Ina­czej do na­stęp­nej zimy stąd nie wyj­dzie­my.

– Mnie to mó­wisz. – Ko­ci­mięt­ka się­gnął po ma­nier­kę i po­cią­gnął kil­ka dłu­gich ły­ków. – Uch, gdy­bym do­dał do sie­bie wszyst­kie scho­dy i pa­gór­ki, na któ­re się w ży­ciu wspią­łem, to nie wy­szła­by na­wet po­ło­wa z tego, ile ma ta góra. Bo to góra jest, praw­da?

Ro­zej­rze­li się wresz­cie. Szczyt zo­stał kie­dyś czę­ścio­wo wy­kar­czo­wa­ny, sta­li więc na czymś na kształt po­la­ny oto­czo­nej wy­so­ki­mi świer­ka­mi. Po­środ­ku niej, ja­kieś dwie­ście jar­dów od nich, wzno­si­ła się czwo­ro­kąt­na wie­ża. Jej ka­mien­na pod­sta­wa mia­ła sze­ro­kość oko­ło trzy­dzie­stu stóp i po­dob­ną wy­so­kość. Zwień­czał ją zę­ba­ty mur. W ścia­nie, któ­rą wi­dzie­li, znaj­do­wa­ły się dwa rzę­dy krzy­żo­wych szcze­lin strzel­ni­czych, pierw­szy pięt­na­ście stóp nad zie­mią, dru­gi dzie­sięć stóp nad nim. Nad ca­ło­ścią, ni­czym maszt na peł­no­mor­skim stat­ku, gó­ro­wa­ła po­je­dyn­cza, wy­so­ka na co naj­mniej sześć­dzie­siąt stóp kon­struk­cja z drew­na, na któ­rej szczy­cie za­miesz­czo­no coś w ro­dza­ju za­da­szo­ne­go bo­cia­nie­go gniaz­da czy też ma­łej bud­ki straż­ni­czej.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x