Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Na­ra­sta­ją­cy od kil­ku chwil szmer wy­buchł gwa­rem. Blan­ko­wyk? Ten Blan­ko­wyk? Czar­ny Blan­ko­wyk?

– W koń­cu tra­fi­łem na lep­sze­go od sie­bie. Na naj­lep­sze­go ze wszyst­kich. – Były ban­dy­ta spoj­rzał na do­wód­cę cza­ar­da­nu. – Gdy­bym wcze­śniej usły­szał, że Gen­no La­skol­nyk wró­cił na Wschód, roz­pu­ścił­bym ban­dę i pró­bo­wał ukryć się gdzieś in­dziej, choć­by po dru­giej stro­nie Im­pe­rium. Ale nie usły­sza­łem... i wpa­dli­śmy w ob­ła­wę, któ­rą wspo­ma­gał kha-dar. Każ­dy mój pod­stęp za­wo­dził, każ­da sztucz­ka oka­zy­wa­ła się gów­no war­ta. Ucie­ka­li­śmy trzy dni i noce, a po­goń nie da­wa­ła się zgu­bić. Cała cho­rą­giew pół­pan­cer­na. Od­cię­li nas od rze­ki, więc nie mo­gli­śmy na­wet uciec na dru­gą stro­nę gra­ni­cy, choć pew­nie to też by nic nie dało. Wresz­cie, czwar­te­go dnia rano, do­pa­dli nas, w chwi­lę po tym, jak wy­da­łem roz­kaz, żeby każ­dy pró­bo­wał ra­to­wać się na wła­sną rękę. To była krót­ka wal­ka, z trzy­dzie­stu mo­ich lu­dzi prze­ży­ło ośmiu. Nie­któ­rzy słu­żą ze mną na­dal.

Gwar i spoj­rze­nia rzu­ca­ne na boki. Ka­ile­an uśmiech­nę­ła się nie­znacz­nie.

– By­łem już go­tów przy­wo­łać lwa i sta­nąć do ostat­niej wal­ki, gdy po­ja­wił się on – Ko­ci­mięt­ka ski­nął gło­wą na La­skol­ny­ka – i od razu wie­dzia­łem, dla­cze­go nam się nie uda­ło. I z miej­sca wró­ci­ły daw­ne wspo­mnie­nia. Pra­wie za­czą­łem sa­lu­to­wać. Roz­po­znał mnie, na­wet się nie zdzi­wił, a po­tem za­dał py­ta­nie, ja za­da­łem mu swo­je, od­po­wiedź mi się spodo­ba­ła i na­dal jeż­dżę po Ste­pach.

Uśmiech­nął się i cze­kał. Ale zgod­nie ze zwy­cza­jem, nikt nie mógł się ode­zwać, do­pó­ki nie pa­dła od­po­wied­nia for­mu­ła.

– Chce­cie wie­dzieć ja­kie? La­skol­nyk za­py­tał, czy będę dla nie­go jeź­dził. Ja za­py­ta­łem, co z mo­imi ludź­mi. Jak po­wie­dział mi póź­niej, to była od­po­wiedź, któ­rą chciał usły­szeć. Gdy­bym nie za­in­te­re­so­wał się wte­dy lo­sem mo­ich kam­ra­tów, ka­zał­by mnie za­bić na miej­scu jak wście­kłe­go psa. I może na­wet by mu się to uda­ło.

Ro­zej­rzał się, a oczy po­ciem­nia­ły mu na­gle jak wie­czor­ne nie­bo.

– Je­stem Dwu­kształt­nym, taki się uro­dzi­łem i nic ni­ko­mu do tego. Kha-dar o tym wie, wie­dział o tym już w cza­sie woj­ny. Im­pe­rium nie to­le­ru­je ta­kich umie­jęt­no­ści. Ni­g­dy nie to­le­ro­wa­ło, ale nie wiem dla­cze­go, bo dwu­kształt­ność nie jest groź­niej­sza niż przy­wo­ły­wa­nie du­chów czy de­mo­nów, któ­rych Ko­deks też za­bra­nia, ale nie ści­ga z taką za­cie­kło­ścią. Moja mat­ka opo­wie­dzia­ła mi kie­dyś, że gdy się ro­dzi­łem, mia­ła wi­zję wiel­kie­go lwa, lwi­cy, któ­ra we­szła do po­ko­ju i uro­dzi­ła jed­no mło­de. W tej sa­mej chwi­li, w któ­rej i ja przy­sze­dłem na świat. I od­kąd skoń­czy­łem dwa­na­ście lat, czu­ję tego lwa, po­tęż­ne­go wyn-nero, jak po­ru­sza się tuż obok mnie. Cza­sem śnię, mie­wam sny o świe­cie, gdzie nie ma lu­dzi, są tyl­ko lwy, sar­ny, je­le­nie i ba­wo­ły. I wiem, że cza­sem on śni o mnie, o jeź­dzie na ko­niu i ro­bie­niu sza­blą. Ja... nie zmie­niam tak na­praw­dę kształ­tu, tyl­ko za­mie­niam się z nim miej­sca­mi. On prze­cho­dzi do na­sze­go świa­ta, a ja do jego. Wte­dy... wte­dy je­stem czło­wie­kiem w cie­le lwa albo lwem z ludz­ką du­szą, a gdzieś tam, po dru­giej stro­nie Wszech­rze­czy, jest lew w cie­le czło­wie­ka albo czło­wiek z du­szą lwa. To nie­bez­piecz­ne, tu i tam. Zwłasz­cza tam. Lew w cie­le czło­wie­ka po­śród in­nych lwów. Śni­łem kie­dyś o tym, o uciecz­ce, szu­ka­niu schro­nie­nia przed po­bra­tym­ca­mi, obłęd­nym stra­chu. To nie­uczci­wa za­mia­na, więc rzad­ko z niej ko­rzy­stam. Ale cza­sem trze­ba.

Na­brał tchu, jak­by wła­śnie zrzu­cił z sie­bie wiel­ki cię­żar.

– Oto moja za­słu­ga.

* * *

Tak jak prze­wi­dy­wa­ła, wą­wóz, któ­rym je­cha­li, za­czął się roz­sze­rzać. Ścia­ny od­da­li­ły się od sie­bie, na­chy­li­ły ła­god­niej, gdzie­nie­gdzie po­ra­sta­ły nie tyl­ko mchem, ale rów­nież kę­pa­mi tra­wy i ma­ły­mi krzacz­ka­mi.

– Zgod­nie z tym, co mó­wił La­skol­nyk, dro­ga co­raz bar­dziej się roz­sze­rza i pro­wa­dzi do do­li­ny, na któ­rej koń­cu stoi za­mek.

– Wiem o tym, Ka­ile­an. – Ko­ci­mięt­ka otrzą­snął się już z pierw­sze­go wra­że­nia. – Po­praw mnie, je­śli się mylę, ale do­li­na to coś jak­by dziu­ra mię­dzy ska­ła­mi?

– Mniej wię­cej. Tak samo jak koń to taki ko­ciak z ko­py­ta­mi.

– Mą­dra­la.

* * *

– Oto moja za­słu­ga.

Te pierw­sze sło­wa, to pra­wie ma­gicz­ne wy­zna­nie wy­rwa­ło się jej z ust nie­mal prze­mo­cą. Otwar­cie szło po kole i choć­by bar­dzo chcia­ła, nie mo­gła go unik­nąć. Oczy­wi­ście ist­nia­ło roz­wią­za­nie, mo­gła zga­sić swój ogień, od­wró­cić się i wyjść w noc. Nikt nie pró­bo­wał­by jej za­trzy­mać, nikt nie po­wie­dział­by sło­wa. Po pro­stu prze­sta­ła­by być czę­ścią cza­ar­da­nu.

– Na­zy­wam się Ka­ile­an-ann-Ale­wan i to moje praw­dzi­we imię i na­zwi­sko. Je­stem Me­ekhan­ką czy­stej krwi, nie­mal jak klacz z ro­do­wo­dem. Po­cho­dzę z pół­no­cy, z Ole­ka­dów, ale moja ro­dzi­na wy­wo­dzi się z cen­tral­nych pro­win­cji...

Te­raz zro­zu­mia­ła, co daje trzy­ma­na w dło­ni świecz­ka. Za­pa­trzy­ła się w tań­czą­cy na kno­cie pło­myk i na­gle, sama nie wie­dzia­ła jak, ten mały ognik stał się cen­trum jej wszech­świa­ta. Nie było ni­cze­go in­ne­go, staj­ni, to­wa­rzy­szy z cza­ar­da­nu, in­nych pło­mie­ni, była tyl­ko ona i trzy­ma­ne w ręku świa­teł­ko. To jemu się spo­wia­da­ła.

Opo­wie­dzia­ła mu o swo­im ży­ciu w gó­rach, cięż­kiej pra­cy, gło­dzie i chło­dzie, opo­wie­dzia­ła o wy­pra­wie na po­łu­dnie w po­szu­ki­wa­niu lep­sze­go ży­cia i o spo­tka­niu z ban­dy­ta­mi. Opo­wie­dzia­ła o ro­dzi­nie Ver­dan­no, któ­ra ją przy­gar­nę­ła. Nie­któ­rzy z ota­cza­ją­cych ją lu­dzi sły­sze­li już te opo­wie­ści, ale na­wet gdy­by sta­ła te­raz przed wie­lo­ty­sięcz­nym, nie­zna­nym tłu­mem, nie mia­ło­by to zna­cze­nia. Li­czył się tyl­ko trzy­ma­ny w ręku ognik i jej hi­sto­ria. Krót­ka i zwię­zła.

Za­koń­czy­ła ją szyb­ko, szyb­ciej niż Ko­ci­mięt­ka i Da­ghe­na. Ale nie mo­gła wy­krztu­sić sa­kra­men­tal­ne­go „Oto moja za­słu­ga”. Prze­łknę­ła śli­nę raz, po­tem dru­gi, za­mknę­ła oczy i kon­ty­nu­owa­ła:

– Mia­łam psa, wa­bił się Ber­deth. Zgi­nął, gdy na­pa­dli nas ban­dy­ci. I zo­stał ze mną. Jego duch to­wa­rzy­szy mi cały czas... i... nie, to nie tak, nie łazi za mną, do­ma­ga­jąc się, że­bym rzu­ci­ła mu kość. Po pro­stu jest w po­bli­żu. Gdy po­trze­bu­ję, gdy bar­dzo po­trze­bu­ję, wspie­ra mnie w wal­ce, daje siłę, szyb­kość i dzi­ką od­wa­gę. Ale naj­czę­ściej wa­łę­sa się gdzieś wo­kół i uda­je, że nie sły­szy, jak go wo­łam. Dzię­ki nie­mu po­tra­fię cza­sem wi­dy­wać du­chy, cza­sem wy­czuć Moc. Jest czymś w ro­dza­ju prze­wod­ni­ka... przy­ja­cie­la... Po­śred­ni­ka mię­dzy świa­tem du­chów a na­szym. Ni­g­dy mnie nie za­wiódł...

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x