Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Dzie­sięć lat po woj­nie, gdy skoń­czył mi się kon­trakt, nie pod­pi­sa­łem na­stęp­ne­go, tyl­ko spa­ko­wa­łem się i wró­ci­łem do domu. Służ­ba w Gwar­dii, tuż przy sto­li­cy, to w cza­sie po­ko­ju za­ję­cie dla znu­dzo­nych szla­chec­kich sy­nal­ków. W cza­sie woj­ny na­wet zwy­kły pa­stuch może awan­so­wać na ofi­ce­ra. Po każ­dej bi­twie mu­sia­łem kil­ku lu­dziom ka­zać ob­szy­wać płasz­cze brą­zem, a zda­rza­ło się, że i czer­wie­nią, bo cho­rą­giew musi mieć do­wód­ców. Ja sam prze­sze­dłem od sze­re­go­we­go jeźdź­ca, przez dzie­sięt­ni­ka, młod­sze­go po­rucz­ni­ka, do peł­nej czer­wie­ni w mniej niż dwa lata. Ale po woj­nie wszyst­ko się zmie­ni­ło. Żeby awan­so­wać, trze­ba było mieć pa­pier, że jest się szlach­ci­cem, a naj­le­piej me­ekhań­skim szlach­ci­cem. Od­po­wied­nie na­zwi­sko zna­czy­ło wię­cej niż do­świad­cze­nie. W przy­gra­nicz­nych puł­kach tak się nie robi, tam, gdzie że­la­zo raz po raz bar­wi się krwią, pa­pier nie­wie­le zna­czy, ale w sto­li­cy bez ko­li­ga­cji nie osią­gniesz nic. Na­wet się nie obej­rza­łem, jak mu­sia­łem sa­lu­to­wać gów­nia­rzom o po­ło­wę młod­szym ode mnie, któ­rzy ko­czow­ni­ka wi­dzie­li tyl­ko z oka­zji wi­zy­ty ja­kie­goś po­sel­stwa. Wie­lu było ta­kich jak ja, któ­rzy w cza­sie woj­ny awan­so­wa­li z dnia na dzień, a po­tem na­gle sta­nę­li w miej­scu. Nie­wła­ści­we na­zwi­sko, po­cho­dze­nie, nie­wła­ści­wa krew. I nie ja je­den nie prze­dłu­ży­łem kon­trak­tu. We­thorm, Awen­lay, Kan­de­wyss, zna­cie ich, pro­wa­dzą wła­sne cza­ar­da­ny, wo­ląc chleb na­jem­ne­go za­bi­ja­ki od ce­sar­skie­go żoł­du.

Uśmiech­nął się na­gle, z za­że­no­wa­niem.

– Roz­ga­da­łem się jak prze­ku­pa. Nie o tym mia­łem. Wró­ci­łem i nie wie­dzia­łem, co ze sobą zro­bić. Pie­nią­dze, któ­re odło­ży­łem z żoł­du, wy­star­czy­ły na rok z okła­dem, bo więk­szość prze­ka­za­łem ro­dzi­nie, po­tem by­wa­ło róż­nie, cza­sem na­ją­łem się do ochro­ny, cza­sem pra­co­wa­łem jako po­ga­niacz by­dła. My­śla­łem na­wet, żeby wró­cić do ar­mii, lecz nie do sto­li­cy, tyl­ko za­cią­gnąć się do któ­re­goś z przy­gra­nicz­nych puł­ków. Sza­bla na pew­no by w po­chwie nie za­rdze­wia­ła. Ale nie, los chciał ina­czej. Moja ro­dzi­na, oj­ciec, mat­ka, trzech star­szych bra­ci, dwie sio­stry... – za­wa­hał się. – Ni­g­dy nie mia­łem z nimi ja­kichś szcze­gól­nie do­brych kon­tak­tów. Dużo stra­ci­li w cza­sie woj­ny, po­tem ca­ły­mi la­ta­mi mo­zol­nie sta­ra­li się to od­zy­skać. Chy­ba mie­li pre­ten­sje, że naj­młod­szy syn za­miast po­więk­szać ro­dzin­ny ma­ją­tek i ha­ro­wać jak wół, jeź­dzi w pa­ra­dach przed ce­sa­rzem. Ale pie­nią­dze ode mnie wzię­li bez mru­gnię­cia okiem, co po­win­no mnie ostrzec. Gdy oj­ciec i mat­ka znie­do­łęż­nie­li, mój naj­star­szy brat prze­jął obo­wiąz­ki go­spo­da­rza. Wdał się w ja­kieś dziw­ne in­te­re­sy z miej­sco­wą gil­dią ku­piec­ką, po­ży­czył od nich pie­nią­dze, po­tem miał od­dać w by­dle, by­dło po­dob­no za­cho­ro­wa­ło i wy­zdy­cha­ło, ale pro­cent rósł. Dzie­się­cio­let­ni ofi­cer­ski żołd le­d­wo wy­star­czył, żeby o rok od­su­nąć nie­unik­nio­ne. Stra­ci­li wszyst­ko, zie­mię, zwie­rzę­ta, cały ma­ją­tek. Moi ro­dzi­ce tego nie prze­ży­li, za­wsze uwa­ża­li, że bez wła­sne­go ka­wał­ka zie­mi czło­wiek jest ni­czym. Sio­stry, dzię­ki lo­so­wi, były już za­męż­ne i dzie­cia­te, ale bra­cia zo­sta­li z tym, co mie­li na grzbie­cie. Po­dob­no usły­sze­li, jak ktoś się chwa­lił, że ta cho­ro­ba, któ­ra wy­bi­ła im by­dło, to żad­na cho­ro­ba, tyl­ko ktoś zwie­rzę­ta otruł, żeby nie mo­gli spła­cić dłu­gu i żeby kup­cy prze­ję­li ich zie­mię. Głu­pia hi­sto­ria, ale oni w nią uwie­rzy­li. Po­sta­no­wi­li się ze­mścić i za­nim zdo­ła­łem ich po­wstrzy­mać, je­den był mar­twy, je­den cięż­ko ran­ny cze­kał na sąd, a ostat­ni ucie­kał w Ste­py, ści­ga­ny jako ban­dy­ta.

Kil­ka osób po­ki­wa­ło gło­wa­mi, ta­kie hi­sto­rie nie były ni­czym nie­zwy­kłym. Lu­dzie w kil­ka chwil tra­ci­li ro­dzin­ne ma­jąt­ki, jed­na zła de­cy­zja mo­gła ode­brać do­ro­bek ży­cia. Wy­pa­sa­łeś sta­do w złym miej­scu, wy­bra­łeś nie­od­po­wied­nie­go wspól­ni­ka, po­ży­czy­łeś pie­nią­dze od nie­wła­ści­wych, a co waż­niej­sze, wpły­wo­wych lu­dzi – mo­żesz się skar­żyć, ale na par­szy­wy los i wła­sną głu­po­tę.

– Gdy się o wszyst­kim do­wie­dzia­łem, zro­bi­łem to, co trze­ba. Ze­bra­łem kil­ku kam­ra­tów i po­je­cha­łem w ślad za na­jem­ni­ka­mi, ści­ga­ją­cy­mi mo­je­go bra­ta. Do­pa­dli­śmy ich nie­mal w ostat­niej chwi­li. Po­tem na­je­cha­li­śmy An­du­ren, gdzie sie­dział mój dru­gi brat, ten ran­ny. Ktoś o tym sły­szał?

Roz­le­gły się po­mru­ki i co dziw­ne, w więk­szo­ści z nich sły­chać było coś w ro­dza­ju uzna­nia.

– W osiem koni pod­je­cha­li­śmy pod wię­zie­nie i za­nim kto­kol­wiek się zo­rien­to­wał, już śmi­ga­li­śmy przez Ste­py. I tak, ni z tego, ni z owe­go, zo­sta­łem przy­wód­cą dzi­kiej ban­dy. Gdy­by­śmy się wte­dy spo­tka­li, cza­ar­dan roz­niósł­by nas na ko­py­tach. Ale nie było już od­wro­tu, tak w każ­dym ra­zie my­śla­łem, i za­czę­ło się ży­cie ba­ni­ty. Z po­cząt­ku... z po­cząt­ku pró­bo­wa­łem sam przed sobą uda­wać, że tyl­ko się msz­czę za krzyw­dę ro­dzi­ny. Na­pa­da­li­śmy ka­ra­wa­ny tej gil­dii, któ­ra za­ję­ła na­szą zie­mię, nisz­czy­li­śmy wszyst­ko, co no­si­ło jej zna­ki, za­gar­nia­li­śmy ich sta­da i ta­bu­ny. Ale po­tem ich wozy za­czę­ły jeź­dzić w gru­pach po dwa­dzie­ścia i trzy­dzie­ści, do tego ota­cza­ło je pół set­ki kon­nych, więc nie mie­li­śmy szans, by się na nie po­rwać. No to na­ją­łem no­wych lu­dzi, ale ci nie chcie­li wal­czyć w imię na­szej ze­msty. Chcie­li łu­pów, koni, wina i ko­biet. Więc żeby ich przy so­bie za­trzy­mać, to za­gar­nę­ło się ja­kiś ta­bun, na­le­żą­cy już sam nie wiem do kogo, to na­pa­dło na sa­mot­ny wóz, po­swa­wo­li­ło w po­ło­żo­nej na ubo­czu wio­secz­ce. Tak, krok po kro­ku, zmie­nia­łem się w kon­ne­go hersz­ta, dzi­kie­go wa­taż­kę. Trzy­ma­łem lu­dzi krót­ko, po woj­sko­we­mu, żad­nych gwał­tów, żad­ne­go mor­do­wa­nia dla przy­jem­no­ści, dys­cy­pli­na i po­słu­szeń­stwo. W za­mian wy­pro­wa­dza­łem ich z opre­sji, któ­re zmio­tły­by z po­wierzch­ni zie­mi inną ban­dę. Przy­po­mi­na­ły mi się daw­ne cza­sy, gdy za­jeż­dża­łem Se-koh­land­czy­ków, tyl­ko że te­raz za­jeż­dża­łem swo­ich. Przez trzy lata wy­my­ka­li­śmy się ob­ła­wom, ude­rza­li­śmy, gdzie nas się nie spo­dzie­wa­no, gra­li­śmy na no­sie woj­sku, gil­diom ku­piec­kim, pra­wu. Ze­msta po­szła w za­po­mnie­nie, li­czy­ła się tyl­ko sła­wa, duma i za­ba­wa. To było jak gra, od­na­la­złem się, a może ra­czej za­gu­bi­łem w niej, i to tak bar­dzo, że na­wet śmierć bra­ci, za­bi­tych w ja­kiejś po­tycz­ce, nie­wie­le mnie obe­szła. – Ko­ci­mięt­ka spoj­rzał w pło­myk trzy­ma­ne­go w ręku ka­gan­ka. – Na­zy­wa­łem się wte­dy Aerus Blan­ko­wyk.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x