Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Dziewczyna westchnęła i otworzyła oczy. Spojrzała na swoich towarzyszy.
– Do tej pory nie wiem, czy on tam leży. Moja matka też nie wiedziała, ale wtedy, w cztery lata po opuszczeniu rodzinnych stron, po przejechaniu połowy świata, wreszcie się poddała. Na tym kurhanie złożyła ofiarę dla duchów przodków, odprawiła obrzędy pogrzebowe i pożegnała pamięć o ojcu. Bo w jej życiu pojawił się już inny mężczyzna. Jeździł z nią od przeszło roku, pomagał, strzegł. Dziś są małżeństwem, mają piątkę dzieci, wielki tabun koni, kilka stad bydła. Mieszkają na południe stąd, przy samym morzu. Nigdy nie miałam pretensji do matki, że wyszła ponownie za mąż. Cztery lata to długo, a ona i tak zrobiła więcej, niż zrobiłaby jakakolwiek inna kobieta na jej miejscu. I nie jestem... niechcianym dzieckiem, ojczym traktuje mnie jak własną córkę, przyrodnie rodzeństwo – wzruszyła ramionami – to po prostu moi bracia i siostry. Ale słucham ziemi. Odkąd pamiętam, zawsze słyszałam więcej niż inni, zawsze wiedziałam, gdzie jest moja matka, nawet jeśli była oddalona o całe mile, zawsze potrafiłam powiedzieć, gdzie pasą się nasze konie, czy wszystko z nimi w porządku, czy zbliżają się wilki albo bandyci. Ziemia przenosi głos, wiecie o tym, nieraz przykładaliście do niej ucho, nasłuchując odgłosu kopyt. Ja... gdy wbiję w ziemię dłonie, mogę usłyszeć łopot zajęczego serca z dziesięciu mil. Ale to nie dźwięk, tylko... nie wiem jak to nazwać... wszystko, co żyje, jest ze sobą połączone. Meekhańscy czarodzieje twierdzą, że ta Moc pochodzi z aspektów, z Liścia, Gorzkiego Miodu, Krwi. Ale to tak, jakby wydzielać z zupy poszczególne smaki, nie czując jej pełnego aromatu. Nie umiem tego nazwać. Czuję... słucham ziemi nie tylko przez kamień i skałę, ale też przez to, co wokół żyje, trawę, robactwo, polne myszy, króliki... Ale na południu, gdzie do koczowników jest dalej, prowincje są spokojniejsze, ktoś w końcu zwrócił uwagę na dziwne dziecko, które godzinami siedzi w miejscu, wkładając ręce w mysie nory i inne dziury. Słuchanie Ziemi... Wielki Kodeks nie zabrania tego wprost, ale nakazuje mieć na oku ludzi z takimi uzdolnieniami. Matka i ojczym szybko nauczyli mnie ukrywać tę zdolność, ale plotki pozostały, a gdy skończyłam szesnaście lat, pojawili się ludzie, pytający o moją rodzinę. Wtedy spakowałam na konia cały swój dobytek i ruszyłam na północ, do Loven. Kha-dar odnalazł mnie i przyjął do czaardanu. Oto moja zasługa.
* * *
– Oto moja zasługa...
– Nazywam się Faylen-ena-Klower...
– Matka nazwała mnie Dlewynn Głośny Krzyk, ale wszyscy wołają na mnie Niiar...
– Veria, tak nazwano mnie zaraz po urodzeniu, bo podobno poród trwał dziesięć uderzeń serca. Veria znaczy szybka...
– ... ojciec chciał, żebym wstąpił do wojska, rodzinna tradycja tak nakazywała. Zaczął się do mnie znów odzywać dopiero wtedy, gdy dowiedział się, że jeżdżę pod Gennem Laskolnykiem...
– ... nie potrafię strzelać z łuku, chyba że mam trafić konia z trzech kroków...
– ... nie mam żadnych Mocy, ale potrafię ukraść każdego konia, jakiego mi się wskaże. W moim plemieniu kradzież koni to szlachetne i godne pochwały zajęcie...
– ... służyłem w wojsku jako zwiadowca...
– ... lubię walkę, lubię się bić, wszystko mi jedno, z konia czy pieszo, szabla, topór czy nóż...
– ... pierwszego człowieka zabiłem, jak miałem jedenaście lat...
– ... mój ojciec zginął w bitwie o Meekhan, towarzysze z pułku przywieźli do domu tylko jego szablę. Używam jej do dziś...
– ... nie lubię czarów, wolałbym, żeby wszystko zawsze odbywało się jak należy, żelazo na żelazo, pancerz przeciw pancerzowi...
– ... Awien zasłonił mnie przed ciosem, potem trafiły go dwie strzały... Śni mi się to do dziś...
– ... jestem Wessyrczykiem...
– ...jestem półkrwi Verdanno...
– ... mój ojciec był Meekhańczykiem, matka pochodziła stąd...
– ... jestem z rodu Onwelow, z plemienia Jacennów...
– ... Kalend, z dalekiego Zachodu...
– ...jestem...
– ... jestem...
– ...jestem...
– Oto moja zasługa.
* * *
Kocimiętka jechał z głową zadartą w górę, rozglądając się na boki. Właśnie mijali kolejny wąwóz, ostatni przed zamkiem, jeśli wierzyć informacjom przekazanym przez Laskolnyka.
– Setka ludzi nad nami, kilka głazów zepchniętych na drogę i można zatrzymać całą armię – mruknął wreszcie. – Nie podoba mi się to.
– Mnie też nie. Ale chyba trudno wymagać, żeby Imperium zbudowało gładkie i prościutkie podejście pod swoją twierdzę, hę? Droga jest szeroka i równa, zakręty niezbyt ostre, most solidny, to i tak więcej, niż się spodziewałam. Ile jeszcze do zamku?
Daghena ziewnęła szeroko, zasłaniając dłonią usta.
– Łooooooch... Ty się mnie nie pytaj, Kailean, bo ja nie jestem stąd. Jedziemy tędy już jakąś... godzinę? Parę mil przebyliśmy. Zamek ma być dwanaście mil od rozjazdu, ale nikt nie powiedział, czy po drodze, czy w linii prostej. Więc jesteśmy albo w połowie drogi, albo w jednej trzeciej. Jeśli jesteśmy w połowie, możemy jechać dalej, bo zdążymy rzucić na niego okiem i wrócić. Jeśli w jednej trzeciej, to chyba nie bardzo, bo przed południem nie będziemy z powrotem.
– Wiedzą, gdzie pojechaliśmy.
Daghena ziewnęła jeszcze szerzej.
– No pewnie. Jak zawsze. Ale nie chce mi się jechać pół dnia tam i z powrotem tylko po to, żeby obejrzeć mur stojący na szczycie góry. Tu gdzieś powinna być czujka z zamku, straż. Jeśli nas zauważyli, pewnie już dali znać dalej, więc, oooooooch... pewnie wkrótce spotkamy jakiś patrol, który zapyta, cośmy za jedni i co tu robimy, i czemu szpiegujemy pod zamkiem, bo jak wiadomo, wszyscy szpiedzy jeżdżą zawsze w biały dzień środkiem drogi. Spotkają nas, pokażemy pismo, zapytamy jak to daleko i wrócimy do rozjazdu.
– Rozgadałaś się, Dag.
– No. – Skinęła głową. – Nie lubię gór. Pierwszy raz w nich jestem, ale już wiem, że ich nie lubię. Są za wysokie, za strome i za skaliste. Jacy ludzie chcieliby tu mieszkać?
Kailean wzruszyła ramionami.
– Ci, którzy powiedzą, że Stepy są za niskie, za płaskie i za dużo na nich trawy. Dziwacy, jednym słowem.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.