Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Jan­ne pod­szedł do ko­min­ka, szturch­nął że­la­znym prę­tem po­piół. Za­mi­go­ta­ły iskry.

– Jesz­cze rano pa­li­li – mruk­nął. – Osiem­na­ście pry­czy. Ale tyl­ko sześć z ko­ca­mi. Zdą­ży­li zjeść śnia­da­nie. Po­tem zni­kli.

Mam­ro­tał krót­kie, pro­ste zda­nia, ra­czej jak­by gło­śno my­ślał, niż chciał jej coś prze­ka­zać. Ka­ile­an do­pie­ro te­raz zwró­ci­ła uwa­gę na to, że w po­miesz­cze­niu wy­ko­rzy­sty­wa­no tyl­ko sześć łó­żek.

– Mało ich coś.

– To za­ło­ga na czas po­ko­ju. Ob­ser­wa­cyj­na. Szko­da pie­nię­dzy na utrzy­my­wa­nie peł­ne­go sta­nu, je­śli parę mil stąd jest im­pe­rial­na twier­dza. Sze­ściu lu­dzi wy­star­czy, żeby pil­no­wać oko­li­cy i dbać o wie­żę. To też zna­czy, że pan hra­bia nie ma żad­nych za­tar­gów z są­sia­da­mi, ina­czej zo­sta­wił­by tu dwu­dzie­stu albo wię­cej straż­ni­ków. Tak są­dzę – do­dał po chwi­li.

– Do­brze są­dzisz. – Ka­ile­an ru­szy­ła na dru­gie pię­tro. – A skąd wiesz o śnia­da­niu?

– Czu­ję za­pach ja­kie­goś gu­la­szu. Z dużą ilo­ścią czosn­ku i ce­bu­li. A ty nie?

– Nie, ale też je­stem już głod­na. No, idzie­my da­lej.

Po­wy­żej znaj­do­wa­ła się kuch­nia, wiel­ki i cięż­ki piec zaj­mo­wał pół ścia­ny. Tu­taj było ja­śniej, bo spo­ro świa­tła wpa­da­ło przez kla­pę pro­wa­dzą­cą na dach. Piec, stół, kil­ka drew­nia­nych ta­bo­re­tów, jesz­cze dwa łóż­ka i oczy­wi­ście gi­ną­cy w su­fi­cie słup. Ka­ile­an zaj­rza­ła do sto­ją­ce­go na sto­le ko­cioł­ka. Ka­sza z ja­kimś gu­la­szem. Od za­pa­chu czosn­ku aż za­krę­ci­ło jej się w no­sie.

– O Pani, z pew­no­ścią nie mie­li ka­ta­ru.

– To z po­wo­du mię­sa. – Jan­ne zaj­rzał jej przez ra­mię. – Ba­ra­ni­na. Ja­dłaś kie­dyś taką bez czosn­ku?

– Ja­dłam. Jak do­brze przy­rzą­dzić...

– Ka­ile­an, to wa­row­na wie­ża, a nie za­mek. Pan hra­bia nie przy­sy­ła tu naj­lep­szej mło­dej ja­gnię­ci­ny, lecz mię­so ze sta­re­go try­ka albo z owiec, któ­re już na­wet weł­ny nie dają. Gdy­by nie ce­bu­la i czo­snek, odór mógł­by nas po­zba­wić zmy­słów. Może dla­te­go wła­śnie nie ma tu ni­ko­go. Do­sta­li o jed­ną por­cję ba­ra­ni­ny za dużo i po­sta­no­wi­li rzu­cić służ­bę...

– Daj spo­kój. – Po­chy­li­ła się nad ko­cioł­kiem i jesz­cze raz po­cią­gnę­ła no­sem. – Albo i masz ra­cję. Na­dal czu­ję tyl­ko czo­snek. Cie­ka­we, jak sma­ku­je?

Zła­pa­ła za drew­nia­ną łyż­kę.

Wiel­ka dłoń za­ci­snę­ła się jej na nad­garst­ku.

– Oni zje­dli i prze­pa­dli, dziew­czy­no. Może ktoś im cze­goś do­dał do śnia­da­nia albo mię­so oka­za­ło się ze­psu­te. Sprawdź­my naj­pierw dach.

Pu­ści­ła łyż­kę, uśmie­cha­jąc się z za­kło­po­ta­niem. Jan­ne ni­g­dy nie spra­wiał wra­że­nia bły­sko­tli­we­go, da­le­ko mu było do swo­bo­dy Ko­ci­mięt­ki, zło­śli­wo­ści Da­ghe­ny czy pro­mie­niu­ją­cej ukry­tym au­to­ry­te­tem po­sta­wy La­skol­ny­ka. Ła­two było się co do nie­go po­my­lić.

– Idzie­my.

Kla­pa była otwar­ta. Słup strze­lał po­środ­ku da­chu w górę, rząd przy­bi­tych do nie­go drew­nia­nych szcze­bli pro­wa­dził do sta­no­wi­ska ob­ser­wa­to­ra. Ca­łość wzmac­nia­ło drew­nia­ne rusz­to­wa­nie. Wspi­nacz­ka na szczyt mu­sia­ła sta­no­wić nie lada wy­zwa­nie na­wet w dzień, przy do­brej po­go­dzie. Wo­la­ła nie wy­obra­żać so­bie, jak to wy­glą­da nocą, w desz­czu.

– No nie. Ja tam na pew­no nie wej­dę. – Za­dar­ła gło­wę w górę i wpa­try­wa­ła się w tkwią­cą na koń­cu słu­pa ma­leń­ką bud­kę, aż za­czę­ły jej łza­wić oczy. – To i tak jest za małe, żeby zmie­ści­ło się tam sze­ściu lu­dzi.

– Wej­dziesz.

Jan­ne stwier­dził to z ta­kim spo­ko­jem, jak­by trzy­mał za pa­zu­chą pi­smo z roz­ka­zem sa­me­go ce­sa­rza, któ­ry stwier­dzał, że ona, Ka­ile­an-ann-Ale­wan, ma oso­bi­ście wdra­pać się jesz­cze sześć­dzie­siąt stóp w górę.

– Bo co? Zmu­sisz mnie?

– Nie. – Wzru­szył sze­ro­ki­mi ra­mio­na­mi. – Ale bę­dziesz mu­sia­ła zejść na dół i po­wie­dzieć Dag, że po tym, jak na­mó­wi­łaś nas na wspi­nacz­kę, nie chcia­ło ci się wdra­pać na ten słup i ro­zej­rzeć po oko­li­cy. Mie­li­śmy spraw­dzić, jak da­le­ko jest za­mek, pa­mię­tasz? Je­śli te­raz skre­wisz, ona i Ko­ci­mięt­ka będą ci to wy­po­mi­nać przez na­stęp­ne pół roku.

Miał ra­cję. W ten swój lek­ko fleg­ma­tycz­ny, iry­tu­ją­co bez­po­śred­ni spo­sób tra­fił w sed­no. Skrzy­wi­ła się wście­kle, mie­rząc jesz­cze raz słup wzro­kiem. Z tego miej­sca wy­glą­dał na dwa razy wyż­szy niż z ze­wnątrz wie­ży.

– Może ty wej­dziesz? – spró­bo­wa­ła jesz­cze.

– Ja? Ja nie po­cho­dzę z gór. No i... Oni zni­kli, Ka­ile­an. Co naj­mniej sze­ściu lu­dzi. – Mach­nął bro­nią. – Nie zo­sta­wię cię tu sa­mej.

– Po­ra­dzę so­bie le­piej niż ty.

– Ale nie z to­po­rem. Je­śli ktoś bę­dzie chciał wejść tu przez tę kla­pę, to­pór jest lep­szy niż sza­bla.

Oczy­wi­ście py­ta­nie, kto mógł­by wejść przez kla­pę wie­ży, któ­rą już spraw­dzi­li i do któ­rej nikt nie mógł się nie­po­strze­że­nie do­stać, po­zo­sta­wa­ło otwar­te, lecz Jan­ne znów miał ra­cję. To­pór był lep­szy do roz­wa­la­nia głów niż sza­bla. Wy­glą­da­ło na to, że wspi­nacz­ka jej nie omi­nie.

Po­de­szła do kra­wę­dzi da­chu. Da­ghe­na spraw­dza­ła po­pręg swo­je­go sio­dła. Ko­ci­mięt­ka uważ­nie ob­ser­wo­wał wie­żę. Gdy tyl­ko się po­ka­za­ła, po­zdro­wił ją unie­sio­ną ręką.

– Pu­sto! – krzyk­nę­ła. – Ani ży­wej du­szy.

Ski­nął gło­wą i wska­zał pal­cem słup. Drań.

I wte­dy na­de­szło wy­ba­wie­nie.

Za ple­ca­mi Da­ghe­ny, na sa­mej kra­wę­dzi lasu, po­ja­wił się męż­czy­zna. Za­trzy­mał się, przy­ło­żył rękę do twa­rzy, jak­by ra­zi­ło go świa­tło, po czym ru­szył w ich stro­nę. Po­trze­bo­wa­ła chwi­li, żeby zo­rien­to­wać się, co jest nie tak. Obcy szedł sztyw­no, nie­mal nie ugi­na­jąc ko­lan, ręce trzy­mał przy­ci­śnię­te do bo­ków, gło­wa ki­wa­ła mu się na wszyst­kie stro­ny. Bar­dziej przy­po­mi­nał ku­kłę, za­wie­szo­ną na sznur­ku prze­cią­gnię­tym przez krę­go­słup, niż ży­we­go czło­wie­ka. Po­czu­ła dreszcz.

Ber­deth?

Po raz pierw­szy od dłuż­sze­go cza­su się­gnę­ła my­ślą do psa. Był gdzieś tu, na po­gra­ni­czu świa­do­mo­ści, ale naj­wy­raź­niej nie za­mie­rzał się jesz­cze po­ka­zy­wać. Mimo to po­czu­ła się pew­niej.

Spoj­rza­ła na Ko­ci­mięt­kę i mach­nę­ła w stro­nę przy­by­sza. Obej­rzał się, rzu­cił słów­ko do Da­ghe­ny i zer­ka­jąc z po­wro­tem na wie­żę, wska­zał pal­cem zie­mię. Do mnie.

Ode­rwa­ła się od muru i ru­szy­ła do kla­py.

– Mamy go­ścia, Jan­ne. Je­den. Pie­szo. Bły­ska­wicz­nie zbie­gli na dół. Gdy do­łą­czy­li do po­zo­sta­łej dwój­ki, obcy był już w po­ło­wie po­la­ny.

– Na ko­niach?

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x