Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Chłop­cy rzu­ci­li im ro­ze­spa­ne spoj­rze­nia i wró­ci­li do pil­no­wa­nia sta­da. Czte­rech uzbro­jo­nych jeźdź­ców ja­dą­cych w stro­nę zam­ku to żad­na sen­sa­cja. Tyl­ko je­den, chy­ba naj­młod­szy, po­ma­chał im. Jan­ne od­wza­jem­nił po­zdro­wie­nie, po czym uśmiech­nął się i wy­cią­gnął rękę w bok. Za­fur­ko­ta­ło i na rę­ka­wie kurt­ki przy­siadł ja­strząb. Skó­ra za­skrzy­pia­ła pod pa­zu­ra­mi, ptak za­ma­chał skrzy­dła­mi i po­pra­wił po­zy­cję. Chło­pak za­stygł z otwar­tą bu­zią.

* * *

– Oto moja za­słu­ga. Na­zy­wam się Jan­ne Ne­wa­ryw. Moja ro­dzi­na po­cho­dzi stąd, ze Wscho­du. Oj­ciec był ofi­ce­rem, ka­wa­le­rzy­stą w Czter­na­stym Puł­ku Lek­kim, mat­ka Me­ekhan­ką. Po­zna­li się w cza­sie woj­ny, po­ślu­bi­li za­raz po niej.

Jan­ne za­wa­hał się, za­ci­snął usta w wą­ską kre­skę, ka­ga­nek w jego ręku za­mi­go­tał.

– Nie lu­bię, nie umiem dużo mó­wić, ale trze­ba, pło­mień w ręku, nie moż­na kła­mać... Ich mi­łość... nie po­tra­fi­li... ona chcia­ła, żeby przy­jął jej na­zwi­sko nea-Lan­dos albo przy­naj­mniej za­czął pi­sać swo­je po me­ekhań­sku, new-Aryw lub jesz­cze le­piej nea-Wa­ryw. Wie­lu tak robi, to uła­twia ka­rie­rę w woj­sku... moż­na ła­twiej awan­so­wać... albo zo­stać wy­so­kim urzęd­ni­kiem... On nie chciał. Był dum­ny z na­zwi­ska – Ne­wa­ryw to sta­ry szla­chec­ki ród... już za Świą­ty­ni był zna­ny i sza­no­wa­ny... Nie chciał wy­rzec się wła­snej dumy. Gdy... gdy mia­łem sześć lat, mat­ka po­sta­no­wi­ła się z oj­cem roz­wieść. Zgod­nie z me­ekhań­skim pra­wem mo­gła to zro­bić, je­śli nie za­pew­niał jej wa­run­ków, do ja­kich przy­wy­kła. Nie wiem, do ja­kich przy­wy­kła, ale mie­li­śmy duży dom, służ­bę, po­wo­zy. Oj­ciec słu­żył w stop­niu po­rucz­ni­ka, a jako szlach­cic miał też spo­ro zie­mi, któ­rą dzier­ża­wił in­nym. Ży­li­śmy god­nie... Moja mat­ka... wa­run­ki, do ja­kich przy­wy­kła, to za­pro­sze­nia na bale... spo­tka­nia... – za­ciął się, wy­glą­da­ło na to, że już nie ru­szy. – Nie, nie będę o tym mó­wił. Oni... roz­sta­li się i było tyle gnie­wu, że ba­łem się, czy on jej nie za­bi­je. Po­tem pew­nej nocy oj­ciec za­kradł się pod okno mo­jej sy­pial­ni, obu­dził i za­brał w Step. Po­rzu­cił służ­bę, zde­zer­te­ro­wał. Przez na­stęp­ne dzie­więć lat ży­li­śmy jak ba­ni­ci. Dwa ko­nie, dwa łuki, dwie sza­ble. Cza­sem ca­ły­mi mie­sią­ca­mi je­dli­śmy tyl­ko to, co uda­ło się upo­lo­wać, cza­sem ca­ły­mi dnia­mi nie je­dli­śmy nic... Od... od ob­cych lu­dzi do­wie­dzie­li­śmy się, że ojcu skon­fi­sko­wa­no ma­ją­tek, po­zba­wio­no go stop­nia i że cały czas nas szu­ka­no. Mat­ka była upar­ta. Ale ja szyb­ko ro­słem, gdy mia­łem osiem lat, wy­glą­da­łem na dzie­sięć, gdy mia­łem dwa­na­ście – na szes­na­ście. Nie zna­leź­li nas...

Ka­ile­an pa­trzy­ła na nie­go, jak­by wi­dzia­ła go po raz pierw­szy w ży­ciu. Jan­ne za­wsze był ci­chy i ma­ło­mów­ny, ze swo­imi sze­ro­ki­mi ba­ra­mi i gru­bo po­nad sze­ścio­ma sto­pa­mi wzro­stu wy­da­wał się wcie­le­niem ma­ło­mów­ne­go, nie­zbyt by­stre­go wiel­ko­lu­da, co to wy­wi­ja to­po­rem jak sza­bel­ką, a z żar­tów za­wsze śmie­je się ostat­ni.

– Po kil­ku la­tach prze­sta­li­śmy się tak do­kład­nie ukry­wać. Oj­ciec za­pu­ścił bro­dę do pasa, mnie nie po­znał­by nikt, na­wet ro­dzo­na mat­ka. Naj­mo­wa­li­śmy się do ochro­ny ka­ra­wan, słu­ży­li­śmy jako oso­bi­ści straż­ni­cy temu i owe­mu. On... po­tra­fił tyl­ko jeź­dzić kon­no, ro­bić sza­blą i szyć z łuku... i tego mnie na­uczył... a po­tem, jak zo­ba­czył, jak ma­cham to­po­rem, tak­że i ma­cha­nia nim... to­po­rem, zna­czy się. A po­tem... umarł. Pew­ne­go dnia po­je­chał do mia­sta po je­dze­nie i nie wró­cił. Szu­ka­łem go i zna­la­złem... Nie wiem na­wet, kto go za­bił... strza­łą w ple­cy. – Ka­ga­nek za­trząsł się tak, że nie­mal zgasł.

– Zna­la­złem go, po dwóch dniach, tyl­ko dzię­ki kru­kom. One wi­dzia­ły... przy­la­ty­wa­ły na ucztę i ja... też wi­dzia­łem... Mia­łem wte­dy pięt­na­ście lat... by­łem sam na Ste­pach i bar­dzo, bar­dzo chcia­łem go od­na­leźć... i one go od­na­la­zły... dla mnie...

– Po­tra­fię... mogę... pta­ki... one mnie słu­cha­ją... cza­sem uży­cza­ją oczu... cza­sem ja uży­czam im mię­śni... nie wiem, czy to cza­ry... mogę... ka­zać im la­tać nade mną albo po­le­cieć tam, gdzie chcę... albo spaść ko­muś na gło­wę, ale wte­dy jest tak, jak­by spa­da­ły na moją...

Za­trząsł się.

– Nie­kie­dy na­zy­wa­ją mnie ptasz­ni­kiem i... i za­wsze jest tak, że z cza­sem ktoś za­uwa­ży, że to, co ro­bię, jest nie­zwy­kłe... Wte­dy mu­szę je­chać da­lej... Ni­g­dy nie od­wie­dzi­łem mat­ki... za to, co zro­bi­ła ojcu...

Za­mknął oczy, jak­by te parę nie­skład­nych zdań cał­kiem go wy­czer­pa­ło.

– Oto moja za­słu­ga.

* * *

Dro­ga wcią­gnę­ła ich w góry nie­mal nie­po­strze­że­nie. Gdy­by ktoś, ja­dąc tym szla­kiem, przy­snął na chwi­lę w sio­dle, po kwa­dran­sie, uno­sząc gło­wę, na­po­tkał­by ciem­ny ka­mień i wy­so­kie ścia­ny, po­ro­śnię­te ła­ta­mi mchów. Jak­by ja­kiś po­twór go po­żarł, wcią­gnął w prze­łyk. Bu­dow­ni­czo­wie dro­gi mu­sie­li wy­ko­rzy­stać na­tu­ral­ną prze­łęcz, pęk­nię­cie w ska­le, bo nie do po­my­śle­nia było, żeby coś ta­kie­go stwo­rzy­ła ludz­ka ręka. Ska­ły po obu stro­nach dro­gi pię­ły się na set­ki stóp wzwyż.

– Niech to de­mon... – Ko­ci­mięt­ka tyl­ko raz spoj­rzał w górę i z miej­sca za­cze­pił wzrok na koń­skiej grzy­wie. – To się za­raz za­wa­li.

– Nie za­wa­li­ło się przez ty­sią­ce lat, nie za­wa­li i te­raz. Po­tem ma być le­piej. Sze­rzej.

– Sze­rzej to jest, jak wi­dzę wszyst­ko na dzie­sięć mil wo­kół, Ka­ile­an. Te­raz jest wą­sko jak w szczu­rzym tył­ku.

* * *

– Oto moja za­słu­ga. Na­zy­wam się Sar­den Wa­edro­nyk, choć to nie jest moje praw­dzi­we imię ani na­zwi­sko. Po­cho­dzę z pół­noc­ne­go Lo­wen. Wszy­scy mó­wią na mnie Ko­ci­mięt­ka, bo lu­bię ten za­pach. Je­stem... by­łem żoł­nie­rzem, słu­ży­łem pod ge­ne­ra­łem La­skol­ny­kiem w Czter­dzie­stym Dru­gim Puł­ku Gwar­dii, do­chra­pa­łem się po­rucz­ni­ka. Wal­czy­łem z ko­czow­ni­ka­mi pod ko­niec woj­ny, bra­łem udział w bi­twie o Me­ekhan, w bi­twie pod Se­ren­tay i w Dłu­gim Po­ści­gu. I w dzie­siąt­kach mniej­szych po­ty­czek i starć.

Ko­ci­mięt­ka stał w krę­gu mi­go­czą­cych świa­te­łek i po raz pierw­szy, od­kąd go po­zna­ła, wy­glą­dał na onie­śmie­lo­ne­go. Nie uśmie­chał się kpią­co, nie wy­gła­dzał za­wa­diac­kim ru­chem wą­sów. Je­śli ktoś czuł, co tu się dzie­je, to wła­śnie on. Poza tym... Na Dzi­ki Uśmiech Sza­ro­wło­sej, był kie­dyś ofi­ce­rem, i to w gwar­dyj­skim puł­ku. Wie­dzia­ła, że słu­żył w ar­mii, ale da­wa­ła mu co naj­wy­żej dzie­sięt­ni­ka. Peł­ny po­rucz­nik. To zna­czy­ło, że mógł do­wo­dzić, a naj­pew­niej do­wo­dził, całą cho­rą­gwią.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x