Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Po raz pierwszy Laskolnyk oderwał wzrok od świecy i rozejrzał się. To on kazał im się tu stawić z ogniem w ręku, w najdłuższą noc zimy, gdy na ośnieżonych Stepach szalały mroźne wichury. Kailean nie do końca wiedziała dlaczego, jednak nawet ślepy zauważyłby, że coś się dzieje.
Od śmierci ciotki, od czasu nieudanej próby porwania, Laskolnyk ani razu nigdzie nie pojawił się sam. Zawsze towarzyszyło mu kilku ludzi. Między Lithrew a okolicznymi stanicami zaczęli gęsto kursować posłańcy, goście z odległych rejonów Imperium przyjeżdżali i prosili o spotkanie z generałem, a w pobliżu miasta zawsze kręciła się jakaś chorągiew. Teraz żeby uprowadzić lub zabić Laskolnyka, trzeba by kilkuset zbrojnych.
Czaardan także pracował. Ona sama jeździła z pismami w różne miejsca, do wojskowych stanic, do miast-obozów Wozaków Verdanno, do dziwnych ludzi, których w życiu nie posądzałaby o znajomość z kha-darem. I była coraz bardziej poirytowana. Laskolnyk słowem nie zdradził, czego dowiedział się od niedoszłego porywacza, jej rodzina spakowała się pewnego dnia i wyjechała do Mandellen, Berdeth pojawiał się i znikał, kiedy miał ochotę. Czuła się jak kawałek drewienka, który wpadł do strumienia i jest niesiony w nieznane.
A potem spadły śniegi i w kilka dni wszystko zamarło. Od miesiąca wszyscy siedzieli w mieście i kisili się w domysłach. A to nigdy nie wróżyło niczego dobrego.
Laskolnyk kontynuował.
– Przez następne dziesięć lat bawiłem się w stolicy jak jeden z Rady Pierwszych. Zdobyłem sojuszników w intrygach, nabawiłem się wrogów, którzy wydaliby pół majątku, żeby mnie zniszczyć. Ale dopóki armia stała za mną murem, a imperator przyjmował mnie we dnie i w nocy, byłem jak zbyt twardy orzech do zgryzienia. I podobało mi się to. Władza, upokarzanie nieprzyjaciół, nagradzanie lojalnych ludzi, spojrzenia i szepty, gdy szedłem korytarzami cesarskiego pałacu. I myśli – oto ja, barbarzyńca ze wschodnich stepów, bękart nieznający własnego ojca, kroczę w jedwabiach i aksamitach po posadzce z alabastru, a wy trzymajcie karki niżej, sucze syny – dokończył przez zaciśnięte zęby. – I stało się tak, że kobieta, która kiedyś kazała mi otruć konie i której syna za to zabiłem, straciła dwóch pozostałych. Nie miałem z tym nic wspólnego, tym razem to nie była moja gra, ale gdy ostatni z jej synów skonał, zadźgany sztyletami skrytobójców, spotkała mnie kiedyś na korytarzu i powiedziała: „Jesteś taki sam jak my. Wygraliśmy, generale Laskolnyk”.
Kailean popatrzyła po otaczających ją twarzach. Wszyscy wyglądali na zafascynowanych opowieścią dowódcy, jakby słyszeli ją pierwszy raz. Nawet ci, którzy jeździli w jego czaardanie od samego początku.
– Pamiętam, że na te słowa stanąłem jak wryty i przez dłuższą chwilę nie mogłem się ruszyć z miejsca. Mamrotanie starej, złamanej kobiety w żałobnej sukni, nieledwie oszalałej z bólu, nie powinno nic znaczyć, ale poczułem się, jakby mnie ktoś smagnął batem przez grzbiet. Podszedłem do najbliższego lustra i spojrzałem w twarz obcemu. Gładko ogolonemu, z włosami pokrytymi pomadą i modnie obsypanymi złotym pyłem, w aksamitnym kubraku i haftowanej, jedwabnej pelerynce. Obcemu, którego nie poznawałem. Oczy miał jak kawałki szkła, twarde, beznamiętne i zimne; były to oczy kogoś, komu nie powierzyłbym oberżniętego orga. Przede mną stał jeden z tych, którymi kiedyś gardziłem – intrygant i dworak. Więc prawda jest taka, że nie uciekłem ze stolicy przed intrygami, które przeciw mnie snuto, lecz przed tymi, których ja sam byłem twórcą. Uciekłem przed obcym w lustrze.
Kha-dar pochylił głowę, przymknął oczy. Przez chwilę wyglądało na to, że już się nie odezwie.
– Dokończę później, jeśli pozwolicie. Ja otworzyłem i ja zamknę spowiedź płomieniom.
* * *
Most wyglądał tak jak większość meekhańskich mostów. Miał szerokość równą szerokości drogi, cztery przęsła i wysokie na pięć stóp barierki. Właściwie każdy most, który mijali po drodze, wyglądał niemal tak samo, różniły się co najwyżej liczbą przęseł – najdłuższy miał ich osiemnaście. Bloki na ten most mogły zostać wydobyte i obrobione w kamieniołomie odległym o setki mil, po czym przewieziono je na miejsce i złożono. Gdyby zaszła potrzeba, można by ich użyć do budowy identycznego mostu w dowolnej części Meekhanu. Imperialni budowniczowie już dawno doszli do wniosku, że ujednolicenie konstrukcji to podstawa sukcesu.
– No dobra, kto zjedzie ze mną do rzeki?
– Nazywasz to rzeką, Kailean? Mogę z tego miejsca nasikać na drugi brzeg. Po co w ogóle budowali tu most?
Kocimiętka miał rację. Malawa płynęła, a raczej sączyła się dnem płytkiej niecki. Pewnie dałoby się przejechać koniem na drugi brzeg, nie mocząc nawet zwierzęciu brzucha. Struga miała jakieś dwadzieścia kroków szerokości i tylko jedno przęsło mostu tkwiło w rzeczce, pozostałe stały na suchym lądzie. Do tego podejście do wody było szerokie i wygodne, a co najważniejsze, wyglądało też na bezpieczne. Wysypany otoczakami brzeg gwarantował, że zwierzęta nie zapadną się w błocku. Daghena poklepała konia po szyi.
– Widocznie miejscowym wstyd było się przyznać, że mają w okolicy niedorobiony strumień, więc przekupili jakiegoś kartografa, który nazwał to coś rzeką. Jeśli Valener jest takim miastem jak Malawa rzeką, to zastaniemy tam trzy lepianki i kurnik, prawda, Kailean?
– Nie jedziemy do Valener. Mamy czekać na resztę przy zjeździe w stronę gór i tam się zatrzymamy. A teraz zadanie. Spójrz na przęsło po prawej.
– Patrzę, i co?
– Na podstawę.
– Patrzę na podstawę. I co?
– A teraz przesuń wzrok wyżej i powiedz mi, na jakiej wysokości urywają się ślady po wodorostach i innym rosnącym w wodzie zielsku.
Cała czwórka milczała chwilę.
– O żeż ty... – Kocimiętka spojrzał na rzeczkę, potem na most i znów na rzeczkę. – Aż tak wysoko? Ile to będzie? Dziesięć, dwanaście stóp?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.