Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Ostatnie zdanie wypowiedziane zostało takim tonem, że kowal drgnął i spojrzał na Laskolnyka. Twarz miał dziwnie bezbronną i... Kailean poczuła lęk – martwą.
– Wozy... – zaczął z wahaniem. – Wozy wymagają napraw. Tylko tyle.
Szeptał tak, że ledwo go słyszała, ale to był inny szept niż zwykle. Niemal proszący.
– Pewnie tak. – Kha-dar wzruszył ramionami. – I pewnie wszystkie naraz. To oczywiste. A to, że pięć lat temu miało się szczęście, jeśli na drodze spotkało się verdański rydwan, a teraz wokół każdego obozu i pomiędzy nimi śmigają ich setki, to tylko taka moda. Młodzi muszą się wyszaleć. A broń, paszę i żywność Wozacy skupują, bo zapowiada się ciężka zima i być może po niej pojawi się więcej band. I przestali sprzedawać swoje konie i bydło, bo chcą podbić ceny. Wszystko da się wytłumaczyć. Wszystko. Każdą rzecz z osobna. Każda z nich jest jak jedna nić w gobelinie, przyjacielu, nieczytelna, ale jeśli cofnąć się trochę i spojrzeć na całe dzieło, to układa się ono w obraz płonącej granicy. Co oni planują, And’ewers? A może inaczej – kiedy ruszą? Bo to, że ruszą, jest pewne.
Kowal wyprostował się, odruchowym gestem odrzucił warkocz na plecy. Chwilę mierzyli się wzrokiem.
– Nie wiem. Przysięgam na życie moich dzieci, że nie. Zanim wyjechałem z obozu, już niektórzy mówili o kołach. O karawanach, wędrówce i powrocie na wyżynę.
– Niektórzy mówili o powrocie, już przekraczając bród – warknął Laskolnyk. – Już wtedy byli tacy, którzy mówili: „Odpoczniemy, zbierzemy siły i ruszymy z powrotem”. I przez ostatnie dwadzieścia parę lat powtarzali tę gadkę w kółko tak długo, aż nikt już ich nie słuchał. Wywiad wewnętrzny też. O Verdanno wiedzieli tylko tyle, że hodują konie, robią świetne uprzęże i niezłą broń, i że na okrągło gadają o odbiciu tej swojej wyżyny. Tylko gadają, bo przecież dobrze im tutaj, mogą handlować, powiększać stada i żyć w dostatku. To tylko bzdury powtarzane przez głupich staruchów, tłumaczono, wspominających nad dzbanem własną młodość. Po co mieliby wracać na Wyżynę Lytherańską, na te latem wietrzne, a zimą na wpół zamarznięte ziemie, o które musieliby stoczyć wojnę z Se-kohlandczykami? Tam nie mają niczego, tu mają wszystko. A przynajmniej przyszłość lepszą niż śmierć w wozie podpalonym setką płonących strzał. Co ich tam pcha?
And’ewers uspokoił się już, odetchnął głęboko i uśmiechnął tak, jakby ktoś wbijał mu nóż w serce.
– Awolanderay.
– Co?
– Nie macie takiego słowa w Imperium. To znaczy mniej więcej „duma źrebiąt”. Gdy młody koń, roczniak ledwo, próbuje ścigać się z dorosłymi, gdy chłopiec, który dopiero co wykuł swoje kavayo, rzuca wyzwanie starszemu wojownikowi, mówimy – awolanderay. I uśmiechamy się, bo to w gruncie rzeczy powód do radości, mieć dumne i odważne potomstwo. Jednak to, co się teraz dzieje... to była i jest nasza wina, nas, starszych. Wychowywaliśmy tu dzieci... Chcieliśmy im przekazać, jak to jest być Wozakami, chcieliśmy nauczyć, jak to jest żyć w karawanie, mimo iż karawany już nie jeździły. I opowiadaliśmy – o wędrówkach, o wielkich, ruchomych miastach, o życiu na wyżynie. I kłamaliśmy, mówiliśmy tylko o dumie, honorze, wolności i bohaterstwie. Tworzyliśmy legendy, w których zabrakło miejsca na plemienne waśnie, zdrady i podłości. Tak, generale, banda pijanych starców, snujących mrzonki o swojej młodości, wychowała młode pokolenie. I nawet nie zauważyliśmy, jak chłopcy i dziewczynki stali się młodymi mężczyznami i kobietami, których marzenia wyrosły na naszych bajkach... Mówisz, że kilka lat temu było niewiele rydwanów. To prawda. Ale też kilka lat temu woźnice tych rydwanów przechodzili jeszcze wyprostowani pod końskim brzuchem. A teraz pchają się do wojny i nie można ich już powstrzymać.
Kowal zapatrzył się gdzieś przed siebie.
– Kiedyś zapytałeś mnie, dlaczego tu przyjechałem. Uciekłem, Genno, uciekłem przed tymi opowieściami, nie chciałem, żeby moi synowie wyrastali na woźniców rydwanów, którzy wyruszają do samobójczych szarż, i nie chciałem, żeby moje córki wyrastały na wdowy. – Wskazał na kąt, w który potoczyło się stalowe kółko. – Uciekłem przed tym, przed kołem, które już wtedy niektórzy zaczęli nosić. I przed wozem płonącym gdzieś na stepie.
– Trudno uciec przed rydwanem, a bojowe wozy nie płoną tak łatwo, ojcze.
Der’eko stał w wejściu do kuźni i uśmiechał się szeroko. Z lodowatym, wyzywającym grymasem. Kailean prawie podskoczyła, gdy się tam pojawił. Zasłuchana, nie zauważyła, kiedy ją opuścił. Laskolnyk spojrzał na drzwi, jak gdyby właśnie na niego czekał, i skinął głową na powitanie.
– Jeśli wyjedziesz stąd, przekroczysz rzekę i skierujesz się na północny wschód, to trafisz na szlak do waszej wyżyny – powiedział takim tonem, jakby kontynuował jakąś wcześniejszą dyskusję. – A jeśli nie będziesz go znał, drogę wskażą ci resztki wozów, zwęglone deski, poczerniałe okucia. Będzie tak, mimo że upłynęło ponad dwadzieścia lat. Kupcy, którzy czasem tamtędy jeżdżą, nazywają tę drogę Szlakiem Spalonych Wozów.
– Wiemy o tym. I nie zamierzamy obrażać się o tę nazwę. Ale gdy wybuchło powstanie, nie mieliśmy prawdziwych bojowych wozów, bo koczownicy kilka lat wcześniej kazali wszystkie zniszczyć. W Krwawym Marszu wzięły udział tylko zwykłe wozy mieszkalne, ledwo co przysposobione do walki. I dziękuję, że pan to powiedział, generale.
– Co?
– Że to nasza wyżyna.
Zapadła chwila ciszy. Laskolnyk mierzył Pierwszego wzrokiem. Patrzył na spodnie, pas, skórzaną kamizelkę.
– Widziałem twój rydwan, chłopcze. Solidne burty, miejsce dla dwóch ludzi, jeden z przodu powozi, drugi stoi z tyłu. Trudno w takim rydwanie rozmawiać w czasie drogi, prawda?
– Jakoś sobie radzimy.
– To bojowy rydwan, Der!
– Ależ ja nie zamierzam zaprzeczać. – Uśmiech Der’eko stał się jeszcze bardziej lodowaty i jeszcze bardziej wyzywający. – To rydwan do walki. Obozy czują się zagrożone, nie tylko Mandellen, inne również. Zresztą Imperium też czuje się niezbyt pewnie, skoro przesuwa wojska nad granicę. I to gwardyjskie pułki. Wszyscy o tym wiedzą, generale. Ojciec Wojny słabuje, szarpanina między Synami może się rozlać na cały Wschód. Ja mogę tylko przysiąc, że jeśli wybuchnie wojna, będziemy walczyć z najeźdźcą ze wszystkich sił. I dlatego się uzbrajamy.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.