Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– Jaki sym­bol?

– Do­brze wiesz jaki. Mó­wi­łem ci już, jeż­dżę po oko­li­cy, wstę­pu­ję też do obo­zów. Co­raz czę­ściej wi­du­ję smar­ka­czy no­szą­cych na szyi ośmiosz­pry­cho­we koło. Sza­le­ją wo­kół miast na ry­dwa­nach, uda­ją, że wal­czą z kon­ni­cą, śnią na ja­wie o wo­jen­nej chwa­le. Ale my, Wo­za­cy Ver­dan­no, spę­ta­ni głu­pim zwy­cza­jem, za­wsze bę­dzie­my prze­gry­wać swo­je woj­ny, bo cza­sy ma­łych na­ro­dów się skoń­czy­ły. Me­ekhań­czy­cy, Se-koh­land­czy­cy, pew­nie jesz­cze inni od­kry­li to już daw­no, bra­cisz­ku: na­stał czas im­pe­riów, wiel­kich, sil­nych i po­tęż­nych. Na­sza wy­ży­na i tak za dłu­go była na ubo­czu. Inni już daw­no od­kry­li praw­dę, któ­rej wy nie do­strze­ga­cie.

Za­pa­dła ci­sza. Pierw­szy zwle­kał z za­da­niem oczy­wi­ste­go py­ta­nia. Za­miast tego sta­nął w lek­kim roz­kro­ku, prze­chy­lił gło­wę, zmie­rzył bra­ta wzro­kiem.

– Jaką? Ja­kąż to praw­dą wal­nie nas po oczach mój młod­szy brat?

– Że z sio­dła wi­dać wię­cej niż zza koń­skie­go zadu. – Eso’bar od­wró­cił się na pię­cie i wy­szedł.

Na dłuż­szą chwi­lę za­pa­dła ci­sza.

– Za­wsze tak jest. – Key’la po­ru­szy­ła się nie­cier­pli­wie. – Za­wsze się kłó­ci­cie, a po­tem Trze­ci ucie­ka. Ostat­nio też tak było. Tak samo jak z oj­cem. Wrzesz­czą na sie­bie i sy­czą ni­czym dwa zdzi­cza­łe koty, a po­tem je­den wali w kuź­ni mło­tem jak wście­kły, a dru­gi zni­ka gdzieś na cały dzień.

– Mó­wi­łem ojcu, niech przy­je­dzie z ro­dzi­ną do Man­del­len, tam, w obo­zie, mię­dzy swo­imi, Eso’bar szyb­ko za­po­mni o tych głu­po­tach. Tu­taj... – Pierw­szy po­krę­cił gło­wą i co Ka­ile­an tro­chę za­sko­czy­ło, wy­glą­dał na na­praw­dę zmar­twio­ne­go. – Tu prę­dzej czy póź­niej zła­mie Obiet­ni­cę.

Mó­wił te­raz w ana­ho, ale i tak nie po­trze­bo­wał do­dat­ko­wych ge­stów. Dla Ver­dan­no ist­nia­ła tyl­ko jed­na Obiet­ni­ca. Ta, któ­rą zło­ży­li Laal Sza­ro­wło­sej. Że ni­g­dy nie będą jeź­dzić na koń­skim grzbie­cie.

– A w obo­zach to się nie zda­rza? – wtrą­ci­ła. – Ni­g­dy?

– Zda­rza, ku­zyn­ko, zda­rza. Nie­któ­rym cia­sno w ro­dzin­nych wo­zach, my­ślą o za­sa­dze­niu domu w zie­mi, są też tacy, któ­rym nie w smak by­cie go­ściem, więc chcą stać się Me­ekhań­czy­ka­mi.

– Czy to źle?

– Hm, cały świat pe­łen Me­ekhań­czy­ków? Jed­ne pra­wa i oby­cza­je, jed­na re­li­gia. Na­praw­dę tego byś chcia­ła?

– Wiesz, że nie o to mi cho­dzi, Pierw­szy. Py­tam, czy to źle, że ktoś szu­ka wła­snej dro­gi? In­nej niż dro­ga oj­ców i dzia­dów.

– No – wtrą­ci­ła Nee’wa – i mat­ków, i bab­ków, do­daj jesz­cze. Ga­da­cie, jak­by­ście z ry­dwa­nu wy­pa­dli, a wszyst­ko, jak zwy­kle, przez dziew­czy­nę. Cór­kę mły­na­rza z Lew­wen. Eso’bar jeź­dzi do niej od roku... No, co? Co mnie trą­casz, Pierw­sza? Wiel­ka mi ta­jem­ni­ca! Dziew­czy­na jest Me­ekhan­ką, jak Ka­ile­an, ja­sne wło­sy, nie­bie­skie ślep­ka. Zba­ła­mu­ci­ła go, i tyle. Te­raz po mąkę jeź­dził­by co trzy dni i żrą się o to z oj­cem co chwi­lę. I wła­śnie dla niej Trze­ci był­by go­tów wsko­czyć na sio­dło, za­ło­żę się, o co chce­cie.

Ka­ile­an pierw­szy raz o tym sły­sza­ła, a są­dząc ze spoj­rzeń, ja­kim ob­rzu­ci­li Nee’wę po­zo­sta­li, dla resz­ty też była to no­wi­na. Może z wy­jąt­kiem Ana’we, któ­ra wbi­ja­ła w sio­strę wście­kłe spoj­rze­nie.

– Już ni­g­dy wię­cej nic ci nie po­wiem.

– Nie po­wiem, nie po­wiem. Trzy­ma­ła­byś ję­zyk za zę­ba­mi, a oni by się tu za­raz no­ża­mi cię­li. Niech Pierw­szy przy­wie­zie z Man­del­len ja­kąś ślicz­not­kę, a Eso’bar raz-dwa wró­ci do ro­dzi­ny. Dziew­czy­ny są tam chy­ba ład­ne, co Der?

– Nie wiem. Ale w po­rów­na­niu z tobą, Dru­ga, na pew­no mają krót­sze ję­zy­ki.

Nee’wa po­sła­ła mu dwa krót­kie ge­sty w niż­szej mo­wie. „Głu­piec” i „tępy wół”. Uśmiech­nął się i rzu­cił w av’ana­ho:

– Py­ska­ta koza – z ge­stem ozna­cza­ją­cym „ulu­bio­na”.

Fuk­nę­ła i de­mon­stra­cyj­nie od­wró­ci­ła się ple­ca­mi. Ka­ile­an tyl­ko się uśmiech­nę­ła. Nee’wa koń­czy­ła w tym roku czter­na­ście lat i więk­szość jej my­śli krą­ży­ła wo­kół chłop­ców, dziew­czyn i kon­tak­tów mię­dzy nimi, a po­nie­waż z Wo­za­ków wo­kół mia­ła tyl­ko bra­ci, za­czy­na­ło się to ro­bić iry­tu­ją­ce. Ale może dzię­ki temu tra­fi­ła w sed­no. Może o to cho­dzi­ło – Eso’bar za­du­rzył się nie­zbyt mą­drze i sta­rał się przy­po­do­bać wy­bran­ce i jej ro­dzi­nie. Na prze­szko­dzie ta­kie­mu związ­ko­wi nie sta­wa­ły­by ma­jąt­ki ro­dzin, ale po­cho­dze­nie. Nie­wie­lu ro­do­wi­tych miesz­kań­ców Im­pe­rium zde­cy­do­wa­ło­by się wy­dać cór­kę za Ver­dan­no. Ale je­śli­by to do­brze ro­ze­grać... Przez chwi­lę roz­wa­ża­ła, jak­by to było wpro­wa­dzić do ro­dzi­ny jesz­cze jed­ną Me­ekhan­kę.

Fen’do­ryn zaj­rzał na­gle do wnę­trza wozu.

– Co­ście zro­bi­li Trze­cie­mu? Wpadł do kuch­ni z taką miną, że czym prę­dzej się stam­tąd wy­nie­śli­śmy.

– Jak zwy­kle – mruk­nę­ła od­wró­co­na ple­ca­mi Nee’wa – kłó­cą się o byle co, a po­tem je­den war­czy, a dru­gi idzie się wy­pła­kać mat­ce.

– Twój kha-dar tu jest. – Gen’do­ryn po­ja­wił się w drzwiach i spoj­rzał na Ka­ile­an. Z oj­cem roz­ma­wia. W kuź­ni.

Wy­mie­ni­li z Pierw­szym za­sko­czo­ne spoj­rze­nia. La­skol­nyk rzad­ko od­wie­dzał ko­wa­la, sama nie wie­dzia­ła dla­cze­go, więc je­śli wy­brał się tu, za­miast po­pi­jać zim­ne piwo, spra­wa mu­sia­ła być po­waż­na. Der’eko zmarsz­czył brwi, po­ru­szył ra­mio­na­mi.

– Wiesz coś o tym, Ka­ile­an?

– Pierw­sze sły­szę. W ogó­le mi nie wspo­mi­nał, że za­mie­rza się tu wy­brać.

– Chcesz się do­wie­dzieć, po co przy­szedł?

– Mia­ła­bym pod­słu­chi­wać wła­sne­go kha-dara? – Zro­bi­ła obu­rzo­ną minę i za­raz uśmiech­nę­ła się sze­ro­ko. – Z naj­więk­szą przy­jem­no­ścią.

– Resz­ta tu zo­sta­je – za­de­cy­do­wał. – Jak się cała ro­dzi­na za­cznie tło­czyć pod ścia­ną, to na pew­no się zo­rien­tu­ją. Od wscho­du czy od po­łu­dnia?

– Od po­łu­dnia. Wej­ście jest na­prze­ciw, bę­dzie le­piej wi­dać.

– Do­brze.

* * *

Ple­cio­ne z wi­kli­ny ścia­ny kuź­ni mia­ły za­pew­nić prze­pływ po­wie­trza, ale też wy­star­czy­ło roz­chy­lić lek­ko kil­ka ga­łą­zek, żeby móc zaj­rzeć do środ­ka. La­skol­nyk ubrał się jak na zwy­kłą wi­zy­tę. Ko­szu­la, spodnie, pas. Na­wet mie­cza nie za­brał. Ka­ile­an też cho­dzi­ła bez sza­bli. Było za go­rą­co, żeby ta­skać ze sobą że­la­zo, a zresz­tą Li­th­rew to Li­th­rew. Dom i tyle.

Męż­czy­zna sta­nął te­raz przy du­żym ko­wa­dle i za­my­ślo­ny, pa­trzył na ze­staw na­rzę­dzi le­żą­cych obok. Wziął wresz­cie mały mło­tek i za­czął z bli­ska oglą­dać jego głów­kę. And’ewers za­ję­ty był roz­grze­by­wa­niem wy­sty­głych już po­pio­łów pa­le­ni­ska. Od­wró­co­ny ty­łem do kha-dara, wy­glą­dał na cał­ko­wi­cie po­chło­nię­te­go tą czyn­no­ścią.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x