Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Der’eko bły­ska­wicz­nie zna­lazł pra­cę, a gdy tyl­ko za za­osz­czę­dzo­ne pie­nią­dze ku­pił wła­sne pa­le­ni­sko, ścią­gnął do mia­sta dru­gie­go w ko­lej­no­ści bra­ta – Ruk’her­ta. Ka­ile­an spo­dzie­wa­ła się, że wkrót­ce je­den lub dru­gi zja­wią się w Li­th­rew w to­wa­rzy­stwie ja­kiejś po­waż­nej ma­tro­ny, chcą­cej oce­nić ma­ją­tek ro­dzi­ny i tar­go­wać się o cenę za ciem­no­skó­rą, mig­da­ło­wo­oką ślicz­not­kę, któ­ra skra­dła jed­ne­mu z bra­ci ser­ce. Po czę­ści ro­zu­mia­ła oba­wy ko­wa­la. Gdy­by wszy­scy jego sy­no­wie chcie­li się że­nić, był­by zruj­no­wa­ny. Sied­miu sy­nów i trzy cór­ki to nie naj­lep­sze pro­por­cje w ple­mie­niu, gdzie za pan­nę mło­dą pła­ci­ło się koń­mi, by­dłem i ma­lo­wa­ny­mi wo­za­mi.

Ale Der’eko przy­je­chał sam, ina­czej ciot­ka po­in­for­mo­wa­ła­by ją o tym od pro­gu. Chy­ba nikt w ro­dzi­nie nie cze­kał tak na pierw­sze we­se­le, jak ona.

– Gdzie go te­raz znaj­dę?

– Pierw­sze­go? Pew­nie w sy­pial­nym z resz­tą, któ­rą ba­ła­mu­ci swo­imi opo­wie­ścia­mi o wiel­kim mie­ście. Ani się obej­rzę, jak wszyst­kich tam ścią­gnie i zo­sta­nie­my tu tyl­ko we dwo­je, para sta­rych głup­ców i sześć wo­zów.

– Nie są­dzę, cio­ciu. – Ka­ile­an zby­ła oba­wy ciot­ki mach­nię­ciem ręki. – Na­wet je­że­li chłop­cy wy­ja­dą, to tyl­ko po to, żeby wró­cić z ja­kimś przy­chów­kiem. Ani się obej­rzysz, jak bę­dziesz mia­ła peł­ne ręce wnu­cząt. Chłop­cy za­wsze wra­ca­ją do domu; to my, dziew­czy­ny, od­la­tu­je­my i za­kła­da­my gniaz­da gdzie in­dziej.

Od stro­ny wej­ścia do­bie­gło chrząk­nię­cie.

– Czyż­byś chcia­ła nam o czymś po­wie­dzieć, Kai?

Tyl­ko jed­na oso­ba w ro­dzi­nie skra­ca­ła jej imię na ver­dań­ską mo­dłę. Od­wró­ci­ła się do drzwi i zmie­rzy­ła wcho­dzą­ce­go spoj­rze­niem.

– No pro­szę, nie dość, że wy­stro­jo­ny jak fir­cyk, to jesz­cze pod­słu­chu­je. Nie cie­ka­wią cię opo­wie­ści star­sze­go bra­ta?

Vee’ra uśmiech­nę­ła się sze­ro­ko i wy­cią­gnę­ła rękę do syna.

– Wi­taj Eso’ba­rze. Już z po­wro­tem? Jak za­ku­py?

– Dzie­sięć du­żych kę­sów alom­beń­skiej sta­li i trzy­dzie­ści ma­łych, po­ło­wa alom­beń­skiej, po­ło­wa z Derc. Wóz le­d­wo do­cią­gnął, ale da­li­śmy radę. Ja i ko­nie. Oj­ciec po­wi­nien być za­do­wo­lo­ny. A opo­wie­ści Dera z pew­no­ścią jesz­cze będę miał oka­zję po­słu­chać. Już on o to za­dba. – Eso’bar wszedł do kuch­ni i uści­skał mat­kę.

Trze­ci w ko­lej­no­ści syn ko­wa­la odzie­dzi­czył uro­dę po Vee’rze. Gdy sta­li obok sie­bie, wy­glą­da­li jak para bliź­niąt, któ­re ka­prys losu roz­dzie­lił ćwier­cią wie­ku. Te same rysy twa­rzy, ten sam wzrost, ta sama szczu­pła, peł­na gra­cji bu­do­wa. Tyl­ko że chło­pak no­sił się jak je­den z jeźdź­ców rów­nin, wor­ko­wa­te spodnie spię­te ozdob­nym pa­sem, wy­so­kie buty, zie­lo­na, je­dwab­na ko­szu­la, do tego rów­nież zie­lo­na, ha­fto­wa­na ka­mi­zel­ka. Nie­któ­rzy z męż­czyzn z jej cza­ar­da­nu stro­ili się tak na we­se­la lub inne waż­ne oka­zje. Do tego wło­sy za­cze­sa­ne w tył i prze­wią­za­ne ozdob­ną ta­siem­ką – za­miast za­ple­cio­ne w tra­dy­cyj­ny war­kocz. Tak ubie­ra­li się wo­jow­ni­cy z kil­ku przy­gra­nicz­nych ple­mion i moda ta roz­prze­strze­nia­ła się po wszyst­kich wschod­nich pro­win­cjach. Gdy­by Eso’bar wsko­czył w ta­kim stro­ju na sio­dło i na­cią­gnął kap­tur na twarz, nikt nie do­my­ślił­by się, że to Ver­dan­no z dzia­da pra­dzia­da.

Za każ­dym ra­zem, gdy się wi­dzie­li, Ka­ile­an za­sta­na­wia­ła się, jak wiel­ką czu­je po­ku­sę, by to zro­bić. Raz przy­ła­pa­ła go w staj­ni, sto­ją­ce­go przy To­ry­nie i z nie­od­gad­nio­ną miną gła­dzą­ce­go de­li­kat­nie koń­ski grzbiet. Je­śli chciał spró­bo­wać, je­śli ku­si­ła go jaz­da wierz­chem, jej koń był je­dy­nym ko­niem, jaki mógł go po­nieść. Inne wierz­chow­ce rodu ni­g­dy nie mia­ły sio­dła na grzbie­cie. Szur­nę­ła wte­dy gło­śniej drzwia­mi, wy­ry­wa­jąc go z transu. Ni­g­dy nie roz­ma­wia­li na ten te­mat, ale od tam­te­go cza­su przy­glą­da­ła mu się uważ­niej. Jego za­cho­wa­nie, spo­sób ubie­ra­nia, fakt, że mó­wił w me­ekhu jak ro­do­wi­ty miesz­ka­niec Im­pe­rium, prze­sta­ły być tyl­ko mło­dzień­czy­mi fa­na­be­ria­mi. Jej przy­bra­ny ku­zyn no­sił w so­bie ja­kąś za­drę, któ­ra ka­za­ła mu szu­kać... nie wie­dzia­ła cze­go. Chy­ba sama miesz­ka­ła z nimi zbyt dłu­go, bo myśl, że mógł­by ze­rwać z ro­dzi­ną, wsko­czyć na sio­dło i spró­bo­wać zna­leźć so­bie inne miej­sce w ży­ciu, ja­koś nie chcia­ła na dłu­żej za­go­ścić w jej gło­wie.

To tyl­ko mło­dzień­cze wy­bry­ki, on ma do­pie­ro osiem­na­ście lat, przej­dzie mu – te sło­wa ni­czym ce­gły two­rzy­ły mur, za któ­rym kry­ła swój nie­po­kój. No i rzecz ja­sna roz­są­dek pod­po­wia­dał oczy­wi­ste wy­ja­śnie­nie. Po odej­ściu naj­star­szych bra­ci to wła­śnie Eso’bar naj­czę­ściej wy­ru­szał z Li­th­rew, by han­dlo­wać. Ciot­ka Vee’ra twier­dzi­ła, że ma do tego dryg, i Ka­ile­an nie mo­gła się z nią nie zgo­dzić. A że ubie­rał się i za­cho­wy­wał jak tu­tej­szy? W koń­cu to uła­twia­ło mu za­ku­py. Każ­dy ku­piec za­wsze ostrzej trak­tu­je ko­goś, kto ma na czo­le wy­pi­sa­ne „obcy”. To ro­zu­mo­wa­nie, pro­ste i lo­gicz­ne, było ko­lej­ną ce­głą w mu­rze. I nie­po­kój, któ­ry za­wsze kieł­ko­wał w niej na wi­dok trze­cie­go z sy­nów And’ewer­sa, ma­lał.

Więc te­raz też tyl­ko uśmiech­nę­ła się i uści­ska­ła ku­zy­na.

– Zdar­li z cie­bie skó­rę? – za­py­ta­ła.

– Pró­bo­wa­li, ale się nie da­łem. – Jego uśmiech był sze­ro­ki i szcze­ry. – Sar­tay wie, że nie tyl­ko on ma na sprze­daż do­bre że­la­zo, więc nie pró­bo­wał mnie za bar­dzo oszu­kać.

Po­cią­gnął no­sem i zwró­cił się do mat­ki:

– Mmm, co tak pach­nie? Za­mie­rzasz za­drę­czyć syna na śmierć?

– Wóz roz­ła­do­wa­ny? Ko­nie opo­rzą­dzo­ne?

– Mat­ko...

W tym „mat­ko” było wszyst­ko – ła­god­na kpi­na, czu­łość, żart. Obo­je wie­dzie­li, że nie mu­sia­ła py­tać o tak oczy­wi­ste rze­czy, lecz – co Ka­ile­an od­kry­ła, gdy tyl­ko z nimi za­miesz­ka­ła – Ver­dan­no ni­g­dy nie mó­wi­li o swo­ich uczu­ciach wprost.

– Wiesz, gdzie są mi­ski i łyż­ki, nie każ mat­ce sta­rusz­ce ci usłu­gi­wać. I le­piej się po­spiesz.

– O? A dla­cze­go? Wi­dzę wiel­ki gar.

– A ja sły­szę, że bliź­nia­ki już nie pra­cu­ją. Uprząt­nię­cie kuź­ni zaj­mie im kil­ka mi­nut, a do­tar­cie do kuch­ni trzy ude­rze­nia ser­ca. Za kwa­drans znik­nie po­ło­wa zupy. Albo i wię­cej.

Ka­ile­an szyb­ko do­pi­ła resz­tę ze swo­jej mi­ski i bez szcze­gól­nych wy­rzu­tów su­mie­nia do­la­ła so­bie dru­gą por­cję, wy­mie­nia­jąc tyl­ko po­ro­zu­mie­waw­czy uśmiech z Eso’ba­rem. Bliź­nia­cy mie­li po pięt­na­ście lat i wciąż ro­śli. A to zna­czy­ło, że kie­dy nie pra­co­wa­li lub nie spa­li, szu­ka­li cze­goś do je­dze­nia. Była go­to­wa za­ło­żyć się o wła­sne­go ko­nia, że za­pa­chy roz­cho­dzą­ce się z kuch­ni skró­ci­ły pra­cę nad no­ża­mi o do­bre pół go­dzi­ny. I o to, że gdy bra­cia roz­gosz­czą się już w kuch­ni, ciot­ka Vee’ra bę­dzie zmu­szo­na do ugo­to­wa­nia do­kład­ki dla resz­ty ro­dzi­ny.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x