Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Der’eko błyskawicznie znalazł pracę, a gdy tylko za zaoszczędzone pieniądze kupił własne palenisko, ściągnął do miasta drugiego w kolejności brata – Ruk’herta. Kailean spodziewała się, że wkrótce jeden lub drugi zjawią się w Lithrew w towarzystwie jakiejś poważnej matrony, chcącej ocenić majątek rodziny i targować się o cenę za ciemnoskórą, migdałowooką ślicznotkę, która skradła jednemu z braci serce. Po części rozumiała obawy kowala. Gdyby wszyscy jego synowie chcieli się żenić, byłby zrujnowany. Siedmiu synów i trzy córki to nie najlepsze proporcje w plemieniu, gdzie za pannę młodą płaciło się końmi, bydłem i malowanymi wozami.
Ale Der’eko przyjechał sam, inaczej ciotka poinformowałaby ją o tym od progu. Chyba nikt w rodzinie nie czekał tak na pierwsze wesele, jak ona.
– Gdzie go teraz znajdę?
– Pierwszego? Pewnie w sypialnym z resztą, którą bałamuci swoimi opowieściami o wielkim mieście. Ani się obejrzę, jak wszystkich tam ściągnie i zostaniemy tu tylko we dwoje, para starych głupców i sześć wozów.
– Nie sądzę, ciociu. – Kailean zbyła obawy ciotki machnięciem ręki. – Nawet jeżeli chłopcy wyjadą, to tylko po to, żeby wrócić z jakimś przychówkiem. Ani się obejrzysz, jak będziesz miała pełne ręce wnucząt. Chłopcy zawsze wracają do domu; to my, dziewczyny, odlatujemy i zakładamy gniazda gdzie indziej.
Od strony wejścia dobiegło chrząknięcie.
– Czyżbyś chciała nam o czymś powiedzieć, Kai?
Tylko jedna osoba w rodzinie skracała jej imię na verdańską modłę. Odwróciła się do drzwi i zmierzyła wchodzącego spojrzeniem.
– No proszę, nie dość, że wystrojony jak fircyk, to jeszcze podsłuchuje. Nie ciekawią cię opowieści starszego brata?
Vee’ra uśmiechnęła się szeroko i wyciągnęła rękę do syna.
– Witaj Eso’barze. Już z powrotem? Jak zakupy?
– Dziesięć dużych kęsów alombeńskiej stali i trzydzieści małych, połowa alombeńskiej, połowa z Derc. Wóz ledwo dociągnął, ale daliśmy radę. Ja i konie. Ojciec powinien być zadowolony. A opowieści Dera z pewnością jeszcze będę miał okazję posłuchać. Już on o to zadba. – Eso’bar wszedł do kuchni i uściskał matkę.
Trzeci w kolejności syn kowala odziedziczył urodę po Vee’rze. Gdy stali obok siebie, wyglądali jak para bliźniąt, które kaprys losu rozdzielił ćwiercią wieku. Te same rysy twarzy, ten sam wzrost, ta sama szczupła, pełna gracji budowa. Tylko że chłopak nosił się jak jeden z jeźdźców równin, workowate spodnie spięte ozdobnym pasem, wysokie buty, zielona, jedwabna koszula, do tego również zielona, haftowana kamizelka. Niektórzy z mężczyzn z jej czaardanu stroili się tak na wesela lub inne ważne okazje. Do tego włosy zaczesane w tył i przewiązane ozdobną tasiemką – zamiast zaplecione w tradycyjny warkocz. Tak ubierali się wojownicy z kilku przygranicznych plemion i moda ta rozprzestrzeniała się po wszystkich wschodnich prowincjach. Gdyby Eso’bar wskoczył w takim stroju na siodło i naciągnął kaptur na twarz, nikt nie domyśliłby się, że to Verdanno z dziada pradziada.
Za każdym razem, gdy się widzieli, Kailean zastanawiała się, jak wielką czuje pokusę, by to zrobić. Raz przyłapała go w stajni, stojącego przy Torynie i z nieodgadnioną miną gładzącego delikatnie koński grzbiet. Jeśli chciał spróbować, jeśli kusiła go jazda wierzchem, jej koń był jedynym koniem, jaki mógł go ponieść. Inne wierzchowce rodu nigdy nie miały siodła na grzbiecie. Szurnęła wtedy głośniej drzwiami, wyrywając go z transu. Nigdy nie rozmawiali na ten temat, ale od tamtego czasu przyglądała mu się uważniej. Jego zachowanie, sposób ubierania, fakt, że mówił w meekhu jak rodowity mieszkaniec Imperium, przestały być tylko młodzieńczymi fanaberiami. Jej przybrany kuzyn nosił w sobie jakąś zadrę, która kazała mu szukać... nie wiedziała czego. Chyba sama mieszkała z nimi zbyt długo, bo myśl, że mógłby zerwać z rodziną, wskoczyć na siodło i spróbować znaleźć sobie inne miejsce w życiu, jakoś nie chciała na dłużej zagościć w jej głowie.
To tylko młodzieńcze wybryki, on ma dopiero osiemnaście lat, przejdzie mu – te słowa niczym cegły tworzyły mur, za którym kryła swój niepokój. No i rzecz jasna rozsądek podpowiadał oczywiste wyjaśnienie. Po odejściu najstarszych braci to właśnie Eso’bar najczęściej wyruszał z Lithrew, by handlować. Ciotka Vee’ra twierdziła, że ma do tego dryg, i Kailean nie mogła się z nią nie zgodzić. A że ubierał się i zachowywał jak tutejszy? W końcu to ułatwiało mu zakupy. Każdy kupiec zawsze ostrzej traktuje kogoś, kto ma na czole wypisane „obcy”. To rozumowanie, proste i logiczne, było kolejną cegłą w murze. I niepokój, który zawsze kiełkował w niej na widok trzeciego z synów And’ewersa, malał.
Więc teraz też tylko uśmiechnęła się i uściskała kuzyna.
– Zdarli z ciebie skórę? – zapytała.
– Próbowali, ale się nie dałem. – Jego uśmiech był szeroki i szczery. – Sartay wie, że nie tylko on ma na sprzedaż dobre żelazo, więc nie próbował mnie za bardzo oszukać.
Pociągnął nosem i zwrócił się do matki:
– Mmm, co tak pachnie? Zamierzasz zadręczyć syna na śmierć?
– Wóz rozładowany? Konie oporządzone?
– Matko...
W tym „matko” było wszystko – łagodna kpina, czułość, żart. Oboje wiedzieli, że nie musiała pytać o tak oczywiste rzeczy, lecz – co Kailean odkryła, gdy tylko z nimi zamieszkała – Verdanno nigdy nie mówili o swoich uczuciach wprost.
– Wiesz, gdzie są miski i łyżki, nie każ matce staruszce ci usługiwać. I lepiej się pospiesz.
– O? A dlaczego? Widzę wielki gar.
– A ja słyszę, że bliźniaki już nie pracują. Uprzątnięcie kuźni zajmie im kilka minut, a dotarcie do kuchni trzy uderzenia serca. Za kwadrans zniknie połowa zupy. Albo i więcej.
Kailean szybko dopiła resztę ze swojej miski i bez szczególnych wyrzutów sumienia dolała sobie drugą porcję, wymieniając tylko porozumiewawczy uśmiech z Eso’barem. Bliźniacy mieli po piętnaście lat i wciąż rośli. A to znaczyło, że kiedy nie pracowali lub nie spali, szukali czegoś do jedzenia. Była gotowa założyć się o własnego konia, że zapachy rozchodzące się z kuchni skróciły pracę nad nożami o dobre pół godziny. I o to, że gdy bracia rozgoszczą się już w kuchni, ciotka Vee’ra będzie zmuszona do ugotowania dokładki dla reszty rodziny.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.