Robert Wegner - Wschód - Zachód

Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.

Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация

Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.

Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком

Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.

Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

– A woj­sko, któ­re po­ja­wi­ło się na gra­ni­cy? Nie mów wuju, że nie sły­sza­łeś.

– A sły­sza­łem, sły­sza­łem. W su­mie bę­dzie tego ja­kieś osiem czy dzie­sięć re­gu­lar­nych puł­ków. Może z dwa­na­ście ty­się­cy koni. Je­śli Im­pe­rium szy­ku­je się do wal­ki i nie stać go na więk­szą ar­mię, to kiep­sko z nami. Ale nie, nie bę­dzie żad­nej woj­ny, je­śli coś przyj­dzie, to praw­dzi­wa je­sień, taka, co to roz­mo­czy Ste­py i za­mie­ni je w ba­jo­ro. A po­tem bę­dzie zima i śnie­gi. A po­tem znów Przyj­dą wio­sna i lato. Sło­wo ko­wa­la. Oczy­wi­ście, je­śli La­skol­nyk chce wie­dzieć, co o tym wszyst­kim są­dzę, niech sam za­py­ta.

And’ewers uśmiech­nął się do niej kpią­co. Od­po­wie­dzia­ła uśmie­chem.

Ver­dan­no byli wy­so­kim, szczu­płym lu­dem o ciem­nej skó­rze i ciem­nych wło­sach. Prze­waż­nie mie­li po­wy­żej sze­ściu stóp wzro­stu, byli pro­por­cjo­nal­nie zbu­do­wa­ni, a ich twa­rze wy­da­wa­ły się na swój spo­sób pięk­ne – o ostrych ry­sach, moc­no za­ry­so­wa­nych ko­ściach po­licz­ko­wych i lek­ko mig­da­ło­wych, ciem­nych oczach. Śla­dy ich krwi moż­na zna­leźć u wie­lu ple­mion Wiel­kich Ste­pów, bo w cza­sach przed na­dej­ściem Se-koh­land­czy­ków nie­jed­na ka­ra­wa­na za­błą­dzi­ła poza Pół­noc­ną Wy­ży­nę.

Gdy ko­wal się uśmie­chał, dwie krót­kie bli­zny marsz­czy­ły mu się na po­licz­ku, na­da­jąc twa­rzy dzi­ki wy­gląd. Bez pro­ble­mu mo­gła go so­bie wy­obra­zić, jak w lek­kiej kol­czu­dze jed­ną ręką po­wo­zi bo­jo­wym ry­dwa­nem, dru­gą ci­ska­jąc jed­no­cze­śnie we wro­ga oszczep.

W tej spra­wie jed­nak mu­sia­ła się zdać na wy­ob­raź­nię, bo And’ewers ni­g­dy nie mó­wił o swo­jej prze­szło­ści. Zu­peł­nie jak­by uro­dził się do­pie­ro wraz z przy­by­ciem na zie­mie Im­pe­rium.

– Ciot­ka w domu?

– W ku­chen­nym, jak zwy­kle. Po­wie­dzia­ła, że dzi­siaj pew­nie przyj­dziesz, więc wa­rzy wiel­ki jak ba­lia gar zupy se­ro­wej.

– A więc do­brze, że przy­szłam, praw­da, wuju? Bo ina­czej by się zmar­no­wa­ło.

– Ha, ha. Do­bry żart, dziew­czy­no. Do­bry żart.

Ro­dzi­na ko­wa­la ra­zem z nim i żoną li­czy­ła dwa­na­ście osób. Sied­miu sy­nów i trzy cór­ki, przy­bra­ne ro­dzeń­stwo Ka­ile­an, było dumą i skar­bem And’ewer­sa, lecz naj­więk­szy na­wet gar zupy nie sta­no­wił dla nich wy­zwa­nia. Do­brze, że kuź­nia przy­no­si­ła od­po­wied­nie zy­ski. Dwóch naj­star­szych chło­pa­ków wy­fru­nę­ło już z domu i wbrew woli ojca po­je­cha­ło na pół­noc, do Man­del­len, gdzie po­wsta­ło naj­więk­sze ver­dań­skie niby-mia­sto. To był ubocz­ny efekt „Pra­wa o ko­łach”. Wo­za­cy mu się pod­po­rząd­ko­wa­li, lecz po swo­je­mu.

Wo­kół Man­del­len, ma­łej wio­ski skła­da­ją­cej się z kil­ku chat, wy­ro­sło pierw­sze z wiel­kich miast-obo­zów, któ­re­go mury two­rzy­ły ty­sią­ce bo­jo­wych wo­zów, a do­mo­stwa, uli­ce i pla­ce han­dlo­we wy­zna­cza­ły wozy miesz­kal­ne. Wo­za­cy usta­wi­li swo­je ru­cho­me domy tak, jak­by za­kła­da­li na wy­ży­nie wę­drow­ny obóz, po czym zdję­li koła. W je­den dzień, nie­mal w szcze­rym polu, po­wsta­ło trzy­dzie­sto­ty­sięcz­ne mia­sto. Jed­no z kil­ku na Wscho­dzie. Gu­ber­na­tor pró­bo­wał pro­te­sto­wać, lecz Ver­dan­no po­ka­za­li mu od­po­wied­ni ustęp z pod­pi­sa­ne­go przez nie­go „Pra­wa o ko­łach”. Wozy mu­sia­ły za­trzy­mać się w po­bli­żu me­ekhań­skie­go mia­sta lub wsi i na­le­ża­ło im zdjąć koła. Nikt nie na­pi­sał, ile tych wo­zów może być.

Spra­wa opar­ła się o sa­me­go ce­sa­rza, lecz ten po­dob­no tyl­ko rzu­cił okiem na do­ku­ment i uśmiech­nął się. W Im­pe­rium bo­wiem pra­wa nie za­wsze były naj­lep­sze, lecz za­wsze ich prze­strze­ga­no. A poza tym trzy­dzie­sto­ty­sięcz­ny obóz wa­row­ny, po­sta­wio­ny na dro­dze ewen­tu­al­ne­go se-koh­landz­kie­go na­jaz­du, był wię­cej wart niż nie­jed­na twier­dza. Zwłasz­cza że jego miesz­kań­cy nie­na­wi­dzi­li ko­czow­ni­ków jak ni­ko­go na świe­cie.

Po­wo­li koń­czy­li szczot­ko­wa­nie To­ry­na. Ka­ile­an mia­ła nie­ja­sne po­dej­rze­nie, że jej wierz­cho­wiec tyl­ko dla­te­go dał się wy­cią­gnąć ze staj­ni przy za­jeź­dzie, że wie­dział, ja­kie przy­ję­cie go tu cze­ka. Uśmiech­nę­ła się i po­kle­pa­ła go czu­le po grzbie­cie.

– Cie­szysz się, że wró­ci­li­śmy do domu, co?

To­ryn zwró­cił ku niej łeb i par­sk­nął ła­god­nie.

– Do­brze się do­ga­du­je­cie?

– Do­brze, wuju. Jest upar­ty, na wpół dzi­ki i tro­chę za bar­dzo lubi gryźć inne ko­nie. I lu­dzi też. Ale poza tym to naj­lep­szy koń w cza­ar­da­nie. – Zdję­ła zgrze­bło, wy­czy­ści­ła i odło­ży­ła na miej­sce. – Kto pra­cu­je?

– Bliź­nia­ki. I jak znam ży­cie, znów bar­dziej się wy­głu­pia­ją, niż ro­bią coś po­ży­tecz­ne­go. Ale cóż, le­piej niech sie­dzą w kuź­ni, niż mie­li­by ga­niać po karcz­mach. Idź się przy­wi­tać, a po­tem leć do ciot­ki, bo pęk­nie z nie­cier­pli­wo­ści.

* * *

Kuź­nia skła­da­ła się z so­lid­ne­go da­chu, sto­ją­ce­go na czte­rech rów­nie so­lid­nych słu­pach, i ple­cio­nych z wi­kli­ny, prze­wiew­nych ścian. Dzie­dzic­two ka­ra­wan, w któ­rych je­śli już roz­kła­da­no warsz­tat, ro­bio­no to wła­śnie w ten spo­sób: dach, słu­py i sym­bo­licz­ne ścia­ny. Moż­na go szyb­ko roz­ło­żyć – i rów­nie szyb­ko zło­żyć, kie­dy trze­ba ru­szać da­lej. No i przy ta­kich upa­łach ścia­ny z ga­łą­zek nie trzy­ma­ły cie­pła we­wnątrz. Ina­czej nie da­ło­by się pra­co­wać.

Choć i tak go­rąc bu­cha­ją­cy z wnę­trza za­trzy­mał ją w pro­gu. Na­gle wy­da­ło jej się, że upał i spie­ko­ta naj­go­ręt­szych go­dzin po­łu­dnia wca­le nie są tak do­kucz­li­we. Przy­naj­mniej je­śli po­rów­nać je z tym, co dzia­ło się w po­bli­żu pa­le­ni­ska.

Dwóm śnia­do­skó­rym mło­dzi­kom wca­le to nie prze­szka­dza­ło. Ro­ze­bra­li się do pasa, po­zo­sta­wia­jąc na go­łym cie­le skó­rza­ne far­tu­chy, i uwi­ja­li się wo­kół ko­wa­dła. Mło­ty wa­li­ły w ka­wa­łek roz­ża­rzo­ne­go nie­mal do bia­ło­ści me­ta­lu, ko­lej­ny­mi ude­rze­nia­mi na­da­jąc mu co­raz bar­dziej wy­dłu­żo­ny kształt.

– Oj­ciec wie, że psu­je­cie do­bre że­la­zo? – za­gad­nę­ła od wej­ścia, prze­krzy­ku­jąc ło­skot.

Nie obej­rze­li się ani nie drgnę­li, za­sko­cze­ni. Dra­nie – uśmiech­nę­ła się pod no­sem. Oczy­wi­ście wie­dzie­li, że jest w domu, lecz w tej chwi­li naj­waż­niej­szy był ten ka­wa­łek że­la­za, bez­li­to­śnie mal­tre­to­wa­ny na ko­wa­dle. Kwe­stia od­po­wied­niej tem­pe­ra­tu­ry, siły, kie­run­ku i czę­sto­tli­wo­ści ude­rzeń wy­gra­ła z po­wi­ta­niem przy­bra­nej ku­zyn­ki.

Wresz­cie je­den z bra­ci szyb­kim ru­chem prze­niósł me­tal do ka­dzi z wodą. Za­sy­cza­ło, uniósł się nie­wiel­ki kłąb pary.

Bliź­nia­cy naj­pierw wy­ję­li swo­je dzie­ło i przyj­rze­li się mu z uwa­gą, a do­pie­ro po­tem prze­nie­śli spoj­rze­nia na Ka­ile­an. Uśmiech­nę­li się jed­no­cze­śnie, z iden­tycz­ny­mi, kpią­cy­mi gry­ma­sa­mi.

Читать дальше
Тёмная тема
Сбросить

Интервал:

Закладка:

Сделать

Похожие книги на «Wschód - Zachód»

Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.


Отзывы о книге «Wschód - Zachód»

Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.

x