Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– A wojsko, które pojawiło się na granicy? Nie mów wuju, że nie słyszałeś.
– A słyszałem, słyszałem. W sumie będzie tego jakieś osiem czy dziesięć regularnych pułków. Może z dwanaście tysięcy koni. Jeśli Imperium szykuje się do walki i nie stać go na większą armię, to kiepsko z nami. Ale nie, nie będzie żadnej wojny, jeśli coś przyjdzie, to prawdziwa jesień, taka, co to rozmoczy Stepy i zamieni je w bajoro. A potem będzie zima i śniegi. A potem znów Przyjdą wiosna i lato. Słowo kowala. Oczywiście, jeśli Laskolnyk chce wiedzieć, co o tym wszystkim sądzę, niech sam zapyta.
And’ewers uśmiechnął się do niej kpiąco. Odpowiedziała uśmiechem.
Verdanno byli wysokim, szczupłym ludem o ciemnej skórze i ciemnych włosach. Przeważnie mieli powyżej sześciu stóp wzrostu, byli proporcjonalnie zbudowani, a ich twarze wydawały się na swój sposób piękne – o ostrych rysach, mocno zarysowanych kościach policzkowych i lekko migdałowych, ciemnych oczach. Ślady ich krwi można znaleźć u wielu plemion Wielkich Stepów, bo w czasach przed nadejściem Se-kohlandczyków niejedna karawana zabłądziła poza Północną Wyżynę.
Gdy kowal się uśmiechał, dwie krótkie blizny marszczyły mu się na policzku, nadając twarzy dziki wygląd. Bez problemu mogła go sobie wyobrazić, jak w lekkiej kolczudze jedną ręką powozi bojowym rydwanem, drugą ciskając jednocześnie we wroga oszczep.
W tej sprawie jednak musiała się zdać na wyobraźnię, bo And’ewers nigdy nie mówił o swojej przeszłości. Zupełnie jakby urodził się dopiero wraz z przybyciem na ziemie Imperium.
– Ciotka w domu?
– W kuchennym, jak zwykle. Powiedziała, że dzisiaj pewnie przyjdziesz, więc warzy wielki jak balia gar zupy serowej.
– A więc dobrze, że przyszłam, prawda, wuju? Bo inaczej by się zmarnowało.
– Ha, ha. Dobry żart, dziewczyno. Dobry żart.
Rodzina kowala razem z nim i żoną liczyła dwanaście osób. Siedmiu synów i trzy córki, przybrane rodzeństwo Kailean, było dumą i skarbem And’ewersa, lecz największy nawet gar zupy nie stanowił dla nich wyzwania. Dobrze, że kuźnia przynosiła odpowiednie zyski. Dwóch najstarszych chłopaków wyfrunęło już z domu i wbrew woli ojca pojechało na północ, do Mandellen, gdzie powstało największe verdańskie niby-miasto. To był uboczny efekt „Prawa o kołach”. Wozacy mu się podporządkowali, lecz po swojemu.
Wokół Mandellen, małej wioski składającej się z kilku chat, wyrosło pierwsze z wielkich miast-obozów, którego mury tworzyły tysiące bojowych wozów, a domostwa, ulice i place handlowe wyznaczały wozy mieszkalne. Wozacy ustawili swoje ruchome domy tak, jakby zakładali na wyżynie wędrowny obóz, po czym zdjęli koła. W jeden dzień, niemal w szczerym polu, powstało trzydziestotysięczne miasto. Jedno z kilku na Wschodzie. Gubernator próbował protestować, lecz Verdanno pokazali mu odpowiedni ustęp z podpisanego przez niego „Prawa o kołach”. Wozy musiały zatrzymać się w pobliżu meekhańskiego miasta lub wsi i należało im zdjąć koła. Nikt nie napisał, ile tych wozów może być.
Sprawa oparła się o samego cesarza, lecz ten podobno tylko rzucił okiem na dokument i uśmiechnął się. W Imperium bowiem prawa nie zawsze były najlepsze, lecz zawsze ich przestrzegano. A poza tym trzydziestotysięczny obóz warowny, postawiony na drodze ewentualnego se-kohlandzkiego najazdu, był więcej wart niż niejedna twierdza. Zwłaszcza że jego mieszkańcy nienawidzili koczowników jak nikogo na świecie.
Powoli kończyli szczotkowanie Toryna. Kailean miała niejasne podejrzenie, że jej wierzchowiec tylko dlatego dał się wyciągnąć ze stajni przy zajeździe, że wiedział, jakie przyjęcie go tu czeka. Uśmiechnęła się i poklepała go czule po grzbiecie.
– Cieszysz się, że wróciliśmy do domu, co?
Toryn zwrócił ku niej łeb i parsknął łagodnie.
– Dobrze się dogadujecie?
– Dobrze, wuju. Jest uparty, na wpół dziki i trochę za bardzo lubi gryźć inne konie. I ludzi też. Ale poza tym to najlepszy koń w czaardanie. – Zdjęła zgrzebło, wyczyściła i odłożyła na miejsce. – Kto pracuje?
– Bliźniaki. I jak znam życie, znów bardziej się wygłupiają, niż robią coś pożytecznego. Ale cóż, lepiej niech siedzą w kuźni, niż mieliby ganiać po karczmach. Idź się przywitać, a potem leć do ciotki, bo pęknie z niecierpliwości.
* * *
Kuźnia składała się z solidnego dachu, stojącego na czterech równie solidnych słupach, i plecionych z wikliny, przewiewnych ścian. Dziedzictwo karawan, w których jeśli już rozkładano warsztat, robiono to właśnie w ten sposób: dach, słupy i symboliczne ściany. Można go szybko rozłożyć – i równie szybko złożyć, kiedy trzeba ruszać dalej. No i przy takich upałach ściany z gałązek nie trzymały ciepła wewnątrz. Inaczej nie dałoby się pracować.
Choć i tak gorąc buchający z wnętrza zatrzymał ją w progu. Nagle wydało jej się, że upał i spiekota najgorętszych godzin południa wcale nie są tak dokuczliwe. Przynajmniej jeśli porównać je z tym, co działo się w pobliżu paleniska.
Dwóm śniadoskórym młodzikom wcale to nie przeszkadzało. Rozebrali się do pasa, pozostawiając na gołym ciele skórzane fartuchy, i uwijali się wokół kowadła. Młoty waliły w kawałek rozżarzonego niemal do białości metalu, kolejnymi uderzeniami nadając mu coraz bardziej wydłużony kształt.
– Ojciec wie, że psujecie dobre żelazo? – zagadnęła od wejścia, przekrzykując łoskot.
Nie obejrzeli się ani nie drgnęli, zaskoczeni. Dranie – uśmiechnęła się pod nosem. Oczywiście wiedzieli, że jest w domu, lecz w tej chwili najważniejszy był ten kawałek żelaza, bezlitośnie maltretowany na kowadle. Kwestia odpowiedniej temperatury, siły, kierunku i częstotliwości uderzeń wygrała z powitaniem przybranej kuzynki.
Wreszcie jeden z braci szybkim ruchem przeniósł metal do kadzi z wodą. Zasyczało, uniósł się niewielki kłąb pary.
Bliźniacy najpierw wyjęli swoje dzieło i przyjrzeli się mu z uwagą, a dopiero potem przenieśli spojrzenia na Kailean. Uśmiechnęli się jednocześnie, z identycznymi, kpiącymi grymasami.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.