Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Szara Sieć – dodał Kocimiętka. – Podobno tak widzą ją nasi czarodzieje, jako splątane, szare pasma, wiążące wszystkie konie oddziału. Gdybyśmy mieli tu maga, mógłby nawet powiedzieć, który z nich jest Węzłem. Który to Źrebiarz.
– Ale nie mamy, Sarden. Na razie wiemy tylko, że jeden Źrebiarz jest tam. – Laskolnyk wskazał na grupę Błyskawic, od której oderwał się właśnie pojedynczy jeździec. – To działa tak, dzieci. Masz sto koni, które pędzą cwałem. W chwili, gdy zaczynają słabnąć, czar ściąga z dziewięćdziesięciu pięciu zmęczenie i zrzuca je na grzbiet ostatniej piątki. Te konie zazwyczaj giną od razu, pękają im serca albo łamią karki, przewracając się w pełnym cwale, ale reszta biegnie, jakby dopiero co wyszła ze stajni. Przy pięciu setkach koni pewnie trzeba zabić co najmniej dwadzieścia od razu, więc taką sieć powinno się stosować z umiarem, bo można w godzinę czy dwie zdziesiątkować oddział. Dlatego oni też korzystają z okazji, żeby dać zwierzętom odpocząć. Koczownik zbliżył się na odległość głosu.
– Heeej! – krzyknął i zamachał rękami.
– Zawsze to jakiś początek rozmowy – mruknął Laskolnyk i uniósł się w siodle. – Czego chcesz?!
– Porozmawiać!
Se-kohlandczyk miał chrapliwy głos i nieprzyjemny akcent.
– Podjedź bliżej.
Posłaniec ruszył ostrożnie w ich stronę. Ręce trzymał na widoku, z dala od broni. Kailean chrząknęła i wydusiła półgębkiem:
– Po co wysyłają posła, kha-dar?
– Bo jeszcze nie zrezygnowali z planu, córuchna. Najpewniej jeszcze nie mają nas tam, gdzie chcieli. Chcesz się założyć, że gnają nas na pozostałych dwóch Źrebiarzy?
– A chcesz się założyć, kha-dar, że jutro wzejdzie słońce? – Zmieniła temat. – Jak koń Jannego?
– Da radę. Jeszcze trochę. Twój też niech złapie oddech. I uśmiechaj się radośnie, bo nasz gość jest już blisko.
Koczownik podjechał powoli na jakieś dziesięć kroków. Siedział w siodle arogancko, w hełmie, co było poważnym naruszeniem stepowych zwyczajów. Zanim się odezwał, zmierzył czaardan uważnym spojrzeniem, szczególnie przypatrując się koniom.
– Sewet Konu Kanor, mówca wolnych plemion – przedstawił się krótko. – Dobry bieg, Szary Wilku. Twój i twoich ludzi. Niejedną pieśń o nim zaśpiewają. Ale wszystko ma swój początek i ma swój koniec. Poddajcie się.
Kailean zgodnie z poleceniem wyszczerzyła się od ucha do ucha.
– Chcecie dostać gadaniem to, czego nie możecie schwycić rękami. – Laskolnyk uniósł wysoko brwi. – Wymknęliśmy się wam bez trudu.
– Wasze konie rzężą, są spocone, głodne i spragnione. Padną, nim przebiegną dwie mile.
– Wasze padają jeden za drugim, bo Gwent ’ ress zabija je po kolei. Po dwóch milach żaden nie może już stać na nogach.
Posłaniec uśmiechnął się zimno.
– Mówiłem, że już się domyślasz. Ale my będziemy musieli używać czarów coraz rzadziej...
– Dlatego że nie będzie potrzeby, czy dlatego że wasz Zrebiarz już się zmęczył?
Uśmiech poszerzył się i nagle znikł.
– Nie jestem gadatliwy. Mam przekazać słowa Kanawera Daru Glecha. Poddajcie się, a nikt nie zginie. Nie chcemy wojny z Imperium, więc zatrzymamy Szarego Wilka jako gwarancję, że nikt nie będzie nam przeszkadzał. Reszta odjedzie.
– Jestem tylko kha-darem małego czaardanu. Skąd pewność, że Meekhan posłucha?
– Genno Laskolnyk – w głosie koczownika pojawił się niespodziewany szacunek. – Imperium posłucha. Albo przynajmniej posłuchają jego żołnierze.
– A jeśli się nie zgodzę?
– Ty zostajesz, oni odjeżdżają wolno. To propozycja składana tylko raz. Jeśli ruszysz z tego miejsca, i tak cię schwytamy, ale wtedy twoich ludzi zabijemy. Wszystkich. Powoli. Słowo Kanawera Daru Glech.
Se-kohlandczyk omiótł ich wszystkich wzrokiem, sprawdzając, jakie wrażenie zrobiły te słowa.
– Odważni. – Przeniósł spojrzenie na Laskolnyka. – Jaka odpowiedź?
– Zawróć konia i jedź do swoich, jeźdźcze. Jeśli ruszą, zanim do nich dotrzesz, zastrzelimy cię. Zrozumiałeś? – W rękach kilku ludzi pojawiły się łuki. – Nie zdjąłeś hełmu, nie przekazałeś znaków pokoju. Zapomniałeś o zwyczajach, czy twoje słowa jako posła są gówno warte?
Koczownik pobladł i zacisnął usta.
– Skąd ta odwaga, Szary Wilku? – wycharczał. – Może stąd, że spodziewasz się, że wasz pułk przyjdzie wam z pomocą? Opuścił stanicę równo ze świtem i wjechał między wzgórza.
Kailean poczuła, jak zakwita w niej nadzieja. Byli tu, zgodnie z planem Siódmy ich szukał.
– Na co mieli się kierować, generale? – głos posła był cichy, zimny i jadowity. – Na słup kurzu wzbijany kopytami koni? Widać go z daleka. Podobnie jak ten, ten, ten i tamten.
Wskazywał ręką różne kierunki. Teraz, gdy zwrócił ich uwagę, rzeczywiście dało się zauważyć tumany pyłu bijące w niebo.
– Dwadzieścia koni, każdy ciągnie za sobą pęk krzaków. Wzbijają tyle kurzu co pięć setek jazdy. Wasze posiłki miotają się po okolicy, nie wiedząc, gdzie właściwie jechać. Nie zbliżą się do was bardziej niż na dziesięć mil.
– Chcecie, żeby wasze konie i wasz Źrebiarz mogli odpocząć – przerwał mu Laskolnyk. – Niech odpoczywają. Ale jeśli ruszycie za nami, będziecie umierać. Jeden po drugim, aż nie zostanie nikt. To słowa Genna Laskolnyka dla Kanawera Daru Glecha. Przekaż mu je i powiedz, żeby następnym razem wysłał kogoś znającego obyczaje. Odjedź już.
Se-kohlandczyk przez dwa, trzy uderzenia serca tkwił w miejscu jak skamieniały. Potem ostrym, nerwowym ruchem zawrócił konia i ruszył stępa ku swoim. Po kilkunastu krokach przeszedł w kłus.
– No i co, dzieci, brzmiałem wystarczająco dumnie i groźnie?
Kailean nie musiała patrzeć na kha-dara, żeby wiedzieć, że ten uśmiecha się kwaśno. Jeśli czegoś nie lubił bardziej od długiego gadania, to gadania napuszonego.
– Mogłeś jeszcze wspomnieć coś o honorze i walce do ostatniego tchu, kha-dar – mruknęła.
– Następnym razem nie zapomnę. Słowo. Przygotować się, ruszą, jak tylko do nich dojedzie. Jak koń, Janne?
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.