Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
– Uciekajmy stąd, kha-dar.
Laskolnyk skinął dłonią i Daghena rzuciła przed siebie garść kamyków. Lecz zanim wszystkie zniknęły w szarawych oparach, coś się zmieniło. Kailean nie wiedziała co, ale nagle poczuła się znacznie lżej. Aż zakręciło jej się w głowie, jakby nagle zaczęła spadać z dużej wysokości.
– Cofnął czar! Zaraz uderzy znowu! Cwaaaał!!!
Kha-dar potrafił nieźle krzyczeć. Czaardan poderwał się i runął naprzód. Niemal w tej samej chwili Jeźdźcy Burzy spięli konie i pomknęli za nimi.
Tylko że teraz zasady się zmieniły. Tym razem w chwili startu oba oddziały dzieliło ledwie kilkadziesiąt jardów, dosłownie dobry rzut kamieniem. Jedni i drudzy mieli już bardzo zmęczone konie, lecz Błyskawice wciąż wspierał Źrebiarz, a gdyby nawet połowa ich wierzchowców miała paść, reszta wystarczyła do pokonania uciekających.
Odległość między ścigającymi a czaardanem zaczęła się szybko zmniejszać. Konie Jeźdźców Burzy rwały takim cwałem, jakby biegły w najważniejszej gonitwie swojego życia. Przejeżdżając szczyt wzgórza, Kailean rzuciła okiem za siebie, w samą porę, by zobaczyć, jak co najmniej dwa z nich po prostu przewracają się na ziemię. Szara Sieć zbierała swoje żniwo, choć i tak robiła to zbyt wolno, by czaardan Laskolnyka mógł mieć nadzieję na ucieczkę.
Bo ich konie, mimo chwilowego odpoczynku, nie miały już sił. Dyszały ciężko, rzężącymi haustami zasysając powietrze, a mokra sierść lepiła im się do boków. Och, żadne inne zwierzęta na całych przeklętych Wielkich Stepach nie dokonałyby tego, co one, nie dałyby rady tyle godzin umykać kilku a’keerom Błyskawic, dosiadających doborowych wierzchowców i wspieranych przez czary. Żadne. Ale nawet one znalazły się wreszcie u kresu swoich możliwości.
A za wzgórzem... Lekki stok prowadził wprost na dno olbrzymiej niecki, szerokiej przynajmniej na milę. Na jej drugim krańcu błyszczały zbroje i lance ostatniego a’keeru Błyskawic, tego, który jeszcze nie brał udziału w zabawie, osłaniając pozostałych Źrebiarzy. Oddział właśnie rozkładał skrzydła, szykując się do szarży. Za główną linią pozostawiono tylko kilkunastu konnych, zapewne szamanów z osobistymi strażnikami. Ich Moce nie były już potrzebne i mogli spokojnie, jak z teatralnej loży, obserwować ostatni akt dramatu.
Bo czaardan nie miał żadnych szans. Tu nie było wzgórza, za którego grzbietem mogli się schować, a każdy ich manewr był widoczny jak na dłoni. Nie zdołają się ukryć, żeby zmienić kierunek ucieczki lub znienacka uderzyć. Ci z nadjeżdżającego a’keeru nawet nie przeszli jeszcze w galop, zapewne mieli tylko wyłapywać ewentualnych uciekinierów.
Mimo to Laskolnyk spróbował. Gwizdek zaświszczał komendę i zaczęli skręcać w lewo. Za wolno, konie ścigających ich Błyskawic były już jakieś trzydzieści jardów za nimi i czaardan zaczął nieuchronnie zbliżać się do skrzydła pogoni. Jeźdźcy Burzy z ostatniego a’keeru ruszyli, skracając dystans.
Toryn cwałował na końcu. Kailean bez żadnego rozkazu odwróciła się i posłała dwie strzały za siebie. Jeden jeździec spadł z konia, jakiś wierzchowiec zarył chrapami w ziemię, gdy ciężka strzała utkwiła mu do połowy drzewca w piersi. Wyrwa, która pojawiła się w ścianie konnych, znikła, zanim zdążyła mrugnąć, a chwila, gdy strzelała, trwające dwa uderzenia serca zakłócenie rytmu, kosztowało ją kolejne pięć jardów. Dosłownie czuła oddech ścigających na karku.
Gwizdek Laskolnyka przywołał ją do porządku.
Nie strzelać! Przygotować się!
Przygotować się? Na co???
Z nieba, niczym szara błyskawica, runął ptak. Stepowy jastrząb, zabójca i postrach pardw, kuropatw i wędrownych gołębi. Drapieżnik, w locie nurkowym szybszy niż bełt z kuszy, spadł prosto na głowę konia prowadzącego lewe skrzydło pościgu. Kailean wydawało się, że nawet w tętencie kopyt, w pomruku chrapliwych końskich oddechów usłyszała zgrzyt pazurów o czaszkę i obrzydliwe, mokre mlaśnięcie, z jakim pękło trafione dziobem oko. Wierzchowiec zawył. Nie zarżał, tylko zawył i pierwszy raz w życiu słyszała taki odgłos wydobywający się z końskiego gardła. Ptak, rzecz jasna, zginął na miejscu, lecz raniony koń, wciąż wydając to przerażające, niesamowite wycie, rzucił się w bok i wpadł na sąsiada z linii. Dwa wierzchowce runęły na ziemię, podcinając nogi trzeciemu.
Świst i przenikliwy, świdrujący uszy krzyk kolejnego ptaka zlały się w jedno. Druga szara błyskawica uderzyła w łeb następnego konia, natychmiast eksplodowała kłębem pokrwawionych piór, lecz trafiony wierzchowiec potknął się, a jego jeździec wyleciał z siodła.
Z nieba spadł trzeci ptak, potem czwarty i piąty.
W kilka chwil całe lewe skrzydło tworzącego pościg półksiężyca przestało istnieć. Konie Se-kohlandczyków mimo ponagleń zwalniały, boczyły się i nie chciały dalej biec. Były bojowymi ogierami, mogły wytrzymać strzały, miecze i szable, mogły przejść przez ogień i wodę, ale coś takiego okazało się ponad ich siły.
A czaardan miał przed sobą lukę.
Kailean rozejrzała się. Kto? Kto, do cholery, dysponuje taką mocą? Zerknęła na Daghenę. Ta wzruszyła ramionami,
I wtedy Janne Newaryw, cwałujący obok, uniósł głowę i spojrzał jej w oczy. Jego przeraźliwie obnażony ból uderzył ją jak obuch. Janne mrugnął i przez chwilę wydawało jej się, że ma żółte tęczówki. Żółte jak oczy sokoła.
Za nimi kolejny ptak runął w dół.
A czaardan pędził już przed siebie, kolejny raz wyrwali się z pułapki, znów mieli cień szansy. Skotłowane, przerażone lewe skrzydło pościgu praktycznie stanęło, środek musiał je wyminąć, skrzydło prawe było ponad dwieście jardów za nimi, nadciągający z przeciwka a’keer dopiero zaczynał galopować, usiłując odciąć im drogę, ale był stanowczo za daleko. Mogli znów uciec.
Jakieś pół mili przed nimi, na samym skraju niecki, z trawy uniosły się szare smugi. Zakłębiły się, zatańczyły wbrew wiatrowi wiejącemu od wschodu i okrzepły. A potem ruszyły ku nim, leniwie, powoli, zostawiając za sobą szerokie pasmo szarego pyłu.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.