Robert Wegner - Wschód - Zachód
Здесь есть возможность читать онлайн «Robert Wegner - Wschód - Zachód» весь текст электронной книги совершенно бесплатно (целиком полную версию без сокращений). В некоторых случаях можно слушать аудио, скачать через торрент в формате fb2 и присутствует краткое содержание. Год выпуска: 2010, ISBN: 2010, Издательство: Powergraph, Жанр: Старинная литература, на польском языке. Описание произведения, (предисловие) а так же отзывы посетителей доступны на портале библиотеки ЛибКат.
- Название:Wschód - Zachód
- Автор:
- Издательство:Powergraph
- Жанр:
- Год:2010
- ISBN:9788361187165
- Рейтинг книги:3 / 5. Голосов: 1
-
Избранное:Добавить в избранное
- Отзывы:
-
Ваша оценка:
- 60
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
Wschód - Zachód: краткое содержание, описание и аннотация
Предлагаем к чтению аннотацию, описание, краткое содержание или предисловие (зависит от того, что написал сам автор книги «Wschód - Zachód»). Если вы не нашли необходимую информацию о книге — напишите в комментариях, мы постараемся отыскать её.
Wschód - Zachód — читать онлайн бесплатно полную книгу (весь текст) целиком
Ниже представлен текст книги, разбитый по страницам. Система сохранения места последней прочитанной страницы, позволяет с удобством читать онлайн бесплатно книгу «Wschód - Zachód», без необходимости каждый раз заново искать на чём Вы остановились. Поставьте закладку, и сможете в любой момент перейти на страницу, на которой закончили чтение.
Интервал:
Закладка:
Kailean machinalnie wyciągnęła łuk i założyła ostatnią igłę na cięciwę. To bez sensu, przemknęło jej przez głowę, nie zdążymy, w żaden sposób nie...
Fala gorąca uderzyła w skrzydło mroźnej ściany, przebiła się i runęła na Źrebiarzy. Kailean widziała ją jako smugę falującego powietrza, zostawiającą za sobą pas spopielonych roślin. Żadnych płomieni, żadnego otwartego ognia, sam żar. Kto? – rozejrzała się. Kto uderzył czarem?
Kolejna chorągiew wyłoniła się zza krawędzi niecki, a na jej czele pędził pojedynczy jeździec. Z jego prawej dłoni, wyciągniętej przed siebie, buchało gorąco.
Uciekający skręcili w miejscu, a ściana mrozu, sunąca ku dorzynającym resztki Błyskawic chorągwiom, rozwiała się niemal w oczach. Za to kolejna wyrosła naprzeciw fali gorącego powietrza.
Starcie było krótkie i brutalne, dwa czary, gorąco i mróz, zderzyły się, pożerając się nawzajem. Buchnęły kłęby pary, ziemia zadrżała, jakby dwie gigantyczne bestie zwarły się w walce i jednocześnie padły, pokonane. I tyle. Lecz wojskowy mag osiągnął swój cel, odciągając uwagę Źrebiarza od reszty żołnierzy.
To wtargnięcie w umysł było brutalne. Nieokrzesane i zwierzęce. A ona prawie krzyknęła z radości i zapomniała o wypuszczeniu strzały.
Całym swoim na wpół dzikim jestestwem Berdeth wrócił. I od razu nastąpiło zjednoczenie, aż zakręciło się jej w głowie. Zamknęła oczy.
Niech cię licho, kudłaty durniu, zaklęła w myślach, chcesz, żebym spadła z konia?
Zalały ją obrazy wspomnień. Nieludzkie, w których dominowały szare barwy i kolorowe zapachy. Stepy. Obca obecność. Zaciekawienie. Zaintrygowanie. Odkrycie. Niedowierzanie. Strach. Ból. Gniew. I wreszcie zimna jak ścigające ich niedawno czary – nienawiść.
Pierwszy raz Berdeth przekazywał jej tak wyraźne i skomplikowane odczucia.
Lecz gdy otworzyła oczy i spojrzała na resztki grupy ochraniającej Źrebiarzy, po raz kolejny omal nie spadła z konia.
Uciekający czarownicy kierowali się w jedyną lukę, jaka im pozostała – między czaardan Laskolnyka a próbującą ich zamknąć od drugiej strony chorągiew. Strzały nadal sypały się w ich stronę gęsto, lecz jak do tej pory bezskutecznie. Teraz widziała dlaczego. Ich nie chronił zwykły czar. To nie było nic w stylu używanej przez magów Imperium skoncentrowanej Mocy, która w zależności od aspektu mogła odbijać, spowalniać lub zmieniać kierunek pocisków.
Nad oddziałem Źrebiarzy unosiły się duchy.
Duchy przykute czarnymi, na wpół przejrzystymi łańcuchami do pasa, jaki założył jeden z czarowników. Było ich... sześć, osiem... dziesięć. Widziała trzy stepowe wilki, jelenia, dwa psy, młodego konia, coś, co musiało być duchem małego niedźwiedzia, i... dwoje ludzi. Mężczyznę i kobietę. I to te duchy odbijały pociski. Odbijały i krwawiły. Za każdym razem, gdy przeszywała je strzała – by zmieniwszy kierunek, upaść nieszkodliwie gdzieś z boku – szarpały się na uwięzi, jakby zadawano im prawdziwe rany. Z miejsc trafienia wypływały ciemne, oleiste smugi, przez chwilę unoszące się w powietrzu, by zaraz spłynąć w dół i wzmocnić łączący je z pasem łańcuch. Im częściej duchy były trafiane, tym mocniejsze i trwalsze stawały się ich pęta.
Pojawiło się wspomnienie. Noc, gwiazdy – jasne kropki bez zapachu, ślad zająca, który przebiegał w pobliżu wieczorem, i towarzyszący mu zapach stepowego lisa. Przelotna ochota, żeby sprawdzić, czy kuzyn napełnił żołądek. I nagle TO. Czarny łańcuch wyłaniający się z ciemności i uderzający prosto w pierś. Przeszywające na wskroś, lodowate i gorące jednocześnie korzenie, które z niego wyrosły, wypełniają całe ciało, sięgają każdej kończyny. I nagle nie jest już sobą. Wstaje, choć nie chce, idzie, choć nie chce. A potem dostaje szału. Szarpie się, gryzie łańcuch, a choć czuje w pysku prawdziwe, zimne żelazo, ogniwa wreszcie się poddają. Przewraca się, tarza, gryzie mocniej, zimne korzenie pękają i nagle ma władzę nad tylnymi łapami, potem pękają kolejne ogniwa, wstaje, zatacza się, warczy. Zaciska szczęki, aż jasne światło wybucha mu pod czaszką.
Łańcuch pęka.
To wszystko trwało krócej niż mgnienie oka. Teraz to były jej wspomnienia, jakby to ona skradała się przez nocny step i gryzła widmowy łańcuch. I wspomnienia następnych trzech dni i nocy, które Berdeth spędził na stepie, czekając na okazję do ataku. Polował na czarownika. Nigdy nie sądziła, że pies może kogoś tak nienawidzić, i jednocześnie sama czuła teraz tą organiczną, zwierzęcą wściekłość. Zjednoczenie niosło ze sobą takie dary, choć czasem zastanawiała się, ile tutaj zależy od Berdetha. I które z jej wspomnień stają się częścią jego pamięci.
Ta krótka chwila, drobne zwolnienie, gdy przestała popędzać konia, wystarczyło, żeby wypadła z szyku i znalazła się dobre dwadzieścia jardów za resztą. Czaardan wciąż gnał, starając się zamknąć lukę, którą wypatrzyli koczownicy. Zniszczenie kilku a’keerów nie będzie miało żadnego znaczenia, jeśli co najmniej dwóch Źrebiarzy wymknie się z pułapki. Łowy wciąż trwały.
Ale teraz wiedziała. Jeden z nich był prawdziwym Lann ’ howen – Łowcą Dusz. Takim, jakiego obawiali się i nienawidzili niemal wszyscy. Takim, który mógł przemocą zatrzymać duszę przy sobie i używać jej jako niewolnika. Dopóki miał te duchy w swojej władzy, dopóty strzały nie mogły mu nic zrobić, bo nie musiał czerpać Mocy z żadnego źródła. Prędzej cały pułk wystrzela wszystkie pociski, niż on się zmęczy.
Wypełniła ją zimna, dzika i wściekła nienawiść. Emocje Berdetha. Stłumiła ją, narzuciła swoją wolę. Taktyka psa, który chciał rzucić się do ataku, gryząc i skacząc do gardeł, nie była najlepsza. W tej walce to ona powinna kierować.
Czaardan znalazł się w zasięgu strzału. Obserwowała, jak pociski są przechwytywane przez duchy, jak strzały zwalniają i nieszkodliwie spadają na ziemię. Za każdym razem łańcuchy nieznacznie się pogrubiały.
Читать дальшеИнтервал:
Закладка:
Похожие книги на «Wschód - Zachód»
Представляем Вашему вниманию похожие книги на «Wschód - Zachód» списком для выбора. Мы отобрали схожую по названию и смыслу литературу в надежде предоставить читателям больше вариантов отыскать новые, интересные, ещё непрочитанные произведения.
Обсуждение, отзывы о книге «Wschód - Zachód» и просто собственные мнения читателей. Оставьте ваши комментарии, напишите, что Вы думаете о произведении, его смысле или главных героях. Укажите что конкретно понравилось, а что нет, и почему Вы так считаете.